Kraj

Gdańskie laboratorium opozycji

zdjęcie z ECS, jednorazowo

Zgromadzenie sił opozycji w murach Europejskiego Centrum Solidarności może być ostatnią szansą na zmianę trajektorii przed jesiennym zwarciem wyborczym. Paweł Adamowicz, twórca ECS, w kilka lat przeszedł od społecznego darwinizmu do współczującego konserwatyzmu, zdobywając popularność i zaufanie. Może to będzie podpowiedź dla opozycji.

Pomimo solidnego łomotu w skali kraju i coraz bardziej realnej perspektywy drugiej kadencji dla partii rządzącej Gdańsk pozostaje twierdzą opozycji. 60% głosów dla Koalicji Europejskiej do 25% dla PiS – nigdzie w Polsce opozycja nie jest tak silna, a PiS tak bezradny. Od 1 do 4 czerwca Gdańsk będzie świętował 30. rocznicę częściowo wolnych wyborów. Ocena transformacji ustrojowej i jej skutków to dziś jedna z głównych osi politycznego sporu. W nadchodzących dniach Europejskie Centrum Solidarności przyjmie rolę rzecznika strony liberalnej.

Europejskie Centrum Solidarności

Gdańsk to miejsce o określonej specyfice, od zawsze mieszczańskie i pragmatyczne, niezmiennie w politycznym centrum. ECS – instytucja, muzeum, ośrodek dość pluralistycznej i otwartej debaty, przestrzeń dla organizacji społecznych – wpisało się na dobre w krajobraz społeczno-kulturowy miasta. Dowodem popularności ECS było pospolite ruszenie po próbach obcięcia finansowania przez Ministerstwo Kultury. Choć według ministra Jarosława Sellina lewica nie powinna mieć swojego miejsca w ECS, bo jej wartości są sprzeczne z istotą „Solidarności”, centrum jest otwarte na inicjatywy oddolne, w tym lewicowe debaty ruchów miejskich o lokalnej polityce społecznej, spotkania wokół protestów kobiecych czy ciekawą serię wykładów o ludowej historii Polski.

Transfery socjalne, nie obyczajówka. Jak PiS wygrał eurowybory

W dniach poprzedzających ważne wystąpienie przewodniczącego Rady Europejskiej mieszkańcy Gdańska będą mogli odwiedzać Strefę Społeczną ECS-u i spotkać się z licznymi organizacjami pozarządowymi, think tankami, ruchami miejskimi. Będą mogli uczestniczyć w prowadzonych dyskusjach, w większości dotyczących problemów lokalnej tożsamości, demokracji, obrony porządku konstytucyjnego. Niestety nieliczne z nich dotyczą problemu wykluczenia społecznego. Również dobór gości specjalnych (m.in. Kuba Wojewódzki i Leszek Balcerowicz) przypomina dyskretnie, kto nadaje ton w mieście „Solidarności”. Cóż, najwyraźniej obóz opozycji wciąż nie wyciągnął wniosków po kolejnych sukcesach PiS.

Liberalna opowieść o „Solidarności” – ładna, miła, beztreściowa

Politycy dominujący na lokalnej scenie od początku transformacji, czyli Platforma Obywatelska, a ostatnio również koalicja Wszystko dla Gdańska odpowiedzialność za spuściznę wielkiego ruchu „Solidarności” widzą w walce o wolność, godność i demokrację. Liberalna opowieść o dorobku „Solidarności” funkcjonuje jednak miło, ładnie i nieco beztreściowo – w całkowitym oderwaniu od realnej zawartości 21 postulatów, dotyczących w dużej mierze praw pracowniczych. Świętowanie wyborów 4 czerwca 1989 roku, będących przecież przedmiotem wielkiego kompromisu, jest dla liberałów o wiele wygodniejsze niż przypominanie robotniczego buntu sierpnia 1980 i lewicowego ducha wielkiego ruchu związkowego.

Liberalna opowieść o dorobku „Solidarności” funkcjonuje w całkowitym oderwaniu od realnej zawartości 21 postulatów, dotyczących w dużej mierze praw pracowniczych.

Byłoby niedobrze, gdyby nadchodzące obchody i samo przemówienie Donalda Tuska zaowocowały większą ilością tego samego, swoistym powrotem do przeszłości, do ciepłej wody w kranie, małej stabilizacji, starych dobrych czasów sprzed 2015 roku. Dobrą wskazówką dla obozu liberalnego może być przypomnienie progresywnej polityki, którą prowadził tragicznie zmarły prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.

Progresywna odpowiedź na kryzys

W latach 90. Gdańsk był miastem „konserwy” – mieszczaństwa i liberalizmu, dominował nachalny antykomunizm. Parada Równości, która miała się odbyć w 2005 roku, została zakazana. Pięć lat później prezydent Paweł Adamowicz wydawał się politykiem wypalonym. Ówczesny zastępca Adamowicza rozważał tworzenie osiedli kontenerowych, przekaz urzędników sprowadzał się do walki z „roszczeniowcami”. Wielu lewicowych aktywistów zdobywało wtedy pierwsze szlify w marszach „Pustych Garnków”, protestując przeciwko radykalnym podwyżkom czynszów komunalnych. W wyborach roku 2014 gdańszczanie głosują w drugiej turze, po raz pierwszy od przeszło dekady. Stary, konserwatywny układ władzy przestał czuć się pewnie i może dlatego – właśnie wtedy – Gdańsk zaczął nadganiać swoje czasy.

Najpierw prezydent stanął w obronie imigrantów i imigrantek, jako jeden z nielicznych w obozie liberalnym tak zdecydowanie. Przejęcie władzy przez obóz Zjednoczonej Prawicy przyniosło kolejne tematy: obrony porządku konstytucyjnego, walki z narastającym nacjonalizmem i mową nienawiści. Nastąpiła ewolucja na polu światopoglądowym, dialog ze środowiskiem LGBT, zwieńczonym otwarciem Parady Równości w 2017 roku.

Adamowicz wyłamał się również z przekazu partii opozycyjnych w sprawie reform społecznych PiS. Jako jeden z nielicznych zrozumiał, że sytuacja uległa zmianie, a Polacy pragną więcej opieki państwa.

Odpowiedział na tę potrzebę. We współpracy z ruchem miejskim Lepszy Gdańsk przyjął projekt bezpłatnej komunikacji miejskiej dla uczniów, pół roku później poparł pomysł obniżenia opłat za usługi opiekuńcze. Tuż przed II turą wyborów prezydenckich Adamowicz, już jako lider własnego ugrupowania Wszystko dla Gdańska, podpisał porozumienie o realizacji elementów programu Lepszego Gdańska, w tym m.in. wielkiego programu budownictwa socjalnego, zakazu eksmisji na bruk i kolejnych programów socjalnych. Od społecznego darwinizmu do współczującego konserwatyzmu, wszystko w kilka lat.

Nie trzeba wspominać, że ECS to dzieło Adamowicza, a jego patronat trwał do samego końca.

Tragiczna śmierć Pawła Adamowicza, kilkutygodniowa autentyczna żałoba i najdziwniejsze wybory w historii miasta umocniły przewagę obozu liberalnego.

Zwolennicy praw człowieka nie potrafią się zachować, więc PiS wygrywa

Nowa legenda jest bardzo silna i prezydent Aleksandra Dulkiewicz, która swoją karierę zaczynała w ECS, na każdym kroku podkreśla przywiązanie do spuścizny szefa. Pomimo tego słychać głosy krytyki. Gdańsk pod rządami nowej prezydent zdaje się wyhamowywać z progresywnym programem. Słyszymy mniej o wizji budowy mieszkań komunalnych, nowych żłobków i przedszkoli, a więcej górnolotnych, ale w gruncie rzeczy pustych haseł.

Wszyscy powinni być trochę socjaldemokratami

Naturalną kulminacją czerwcowych dni będzie przemówienie przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska. Czy wskaże w nim nową ideę, która odwróci kurs na jesienną przegraną? Czy rocznica wyborów 4 czerwca stanie się okazją do ogłoszenia nowego ruchu społecznego, przetasowującego opozycję i nadającego jej nową treść?

Oczywiście, to, co sprawdza się w mieszczańskim Gdańsku, niekoniecznie stanowić będzie atrakcyjny bodziec dla Polski powiatowej, jednak niebezpieczeństwo samozachwytu i braku refleksji wisi nad opozycją. Te problemy rozumie dobrze Donald Tusk (idąc tropem Adamowicza) i pewnie stąd ostatnie przemyślenia:

Przede wszystkim namawiałbym do tego, żeby także o polityce socjalnej, o ludziach, którzy dostali pomoc socjalną, żeby mówić raczej z najwyższym szacunkiem, bo czasami pojawia się w tych komentarzach powyborczych takie narzekanie: o, ludzie dostali pieniądze i teraz głosują na tych, którzy dają pieniądze. Ale na tym też polega polityka. Ludzie powinni mieć więcej pieniędzy. To cel właściwie każdej polityki.

PiS wygrał, bo spełnia obietnice wyborcze

Może być tak, że 4 czerwca w Europejskim Centrum Solidarności prócz hasła wolności wybrzmi również to o solidarności społecznej. Być może to właśnie zwrot, którego potrzebuje opozycja, w myśl hasła, że w trudnych czasach wszyscy powinni być trochę socjaldemokratami. Alternatywa to pozostawienie wszystkiego po staremu. W takim scenariuszu gdańskie obchody przybiorą formę poprawnego seansu dla osób już przekonanych. Miło, grzecznie, uroczyście, bez politycznego znaczenia, bez szans na zwycięstwo.

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij