11 milionów ludzi na świecie żyje zamkniętych w celi. W ponad stu krajach obłożenie więzień przekroczyło sto procent. Ściśnięci na niewielkiej przestrzeni, często schorowani i niedożywieni skazańcy są wyjątkowo narażeni na zakażenie koronawirusem. Dla rządzących znajdują się na końcu łańcucha priorytetów.
Warunki życia w więzieniach na całym świecie nie od dziś pozostawiają wiele do życzenia. Jednak dopiero widmo wirusa rozprzestrzeniającego się w przepełnionych celach i decyzje niektórych rządów o zwolnieniu części więźniów skierowały wzrok opinii publicznej, mediów i polityków na to, co dzieje się po drugiej stronie krat. Na jaw wyszły problemy z dostępem do opieki zdrowotnej i środków higieny. Najwyraźniej musiała nastąpić globalna pandemia, by uznano, że są to – być może – kwestie warte uwagi. Tymczasem mijają kolejne miesiące, odkąd koronawirus krąży ponad granicami państw, a sytuacja więźniów w obliczu zakażenia niespecjalnie zdaje się polepszać.
Prawo do zdrowia fizycznego i psychicznego jest jednym z niezbywalnych praw człowieka. Przyjęte przez ONZ tzw. Reguły Nelsona Mandeli dotyczące traktowania więźniów zakładają, że każdy skazany powinien mieć dostęp do opieki lekarskiej i warunków życia odpowiednich dla zachowania zdrowia. Przypomniała o tym m.in. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), wydając specjalne zalecenia dla zakładów karnych na czas pandemii. Zaznacza przy tym, że zapobieganie wybuchowi COVID-19 w więzieniach jest koniecznie dla bezpieczeństwa całego społeczeństwa.
czytaj także
Tymczasem w wielu państwach przestrzeganie tych zaleceń jest nierealne. Dla przykładu, w Bangladeszu na 68 więzień przypada 10 lekarzy, z kolei w Ghanie zaledwie dwóch medyków zajmuje się 15 tysiącami więźniów w 46 zakładach karnych.
Problem z personelem medycznym w więzieniach jest powszechny, podobnie jak ograniczony dostęp do wody i środków higieny osobistej. Praktyka każe sądzić, że dla większości aparatów państwowych życie i zdrowie więźnia są warte mniej niż dobrobyt wolnych obywateli.
– [W czasach pandemii] jak nigdy wcześniej ważne jest, aby państwa podjęły pilne działania w celu ochrony wszystkich więźniów. Działania te powinny m.in. objąć zwolnienie wszystkich osób skazanych jedynie za pokojowe korzystanie ze swoich praw – mówił Sauro Scarpelli, zastępca dyrektora ds. kampanii w Amnesty International.
Szwy wyjęte maszynką do golenia
Od czasu wprowadzenia lockdownu w Polsce do biura Rzecznika Praw Obywatelskich wpłynęło 370 wniosków od więźniów i ich bliskich. Niektórzy skarżą się, że są zbywani przez personel medyczny – przy objawach takich jak kaszel i gorączka zamiast badania otrzymywali tylko leki przeciwbólowe.
– Jeden z więźniów po przebytej operacji klatki piersiowej nie mógł doprosić się o pomoc lekarską i musiał sam usunąć szwy, używając ostrza maszynki do golenia – opowiada dr Hanna Machińska, zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich.
W wyjątkowo trudnej sytuacji są więźniowie przewlekle chorzy. Skazani narzekają na brak dostatecznych informacji dotyczących zagrożenia epidemicznego w więzieniach oraz sposobów walki z koronawirusem czy pomocy psychologicznej.
– Doszło do rozluźnienia standardów w polskich zakładach karnych, co widzimy zwłaszcza w dobie epidemii. WHO czy CPT [Europejski Komitet ds. Zapobiegania Torturom – przyp. red.] mówią wyraźnie, że w walce z COVID-19 trzeba zastosować wszystkie alternatywne metody odbywania kary pozbawienia wolności, takie jak dozór elektroniczny. Do tego należy wstrzymać transport więźniów między jednostkami oraz zapewnić odpowiedni dostęp do środków higienicznych. Nadal nie możemy doczekać się należytej realizacji tych wytycznych – komentuje dalej dr Machińska. Zwraca też uwagę na problem przepełnionych cel – w niektórych karę odbywa nawet 10 osób – czy znaczne utrudnienia w korzystaniu z prawa do obrony.
Według danych Służby Więziennej w połowie maja w polskich zakładach karnych i aresztach śledczych przebywały cztery osoby zakażone koronawirusem. Takie statystyki, zwraca uwagę dr Machińska, wydają się jednak mało wiarygodne.
– Kontaktowaliśmy się z wirusologami, których zdaniem niemożliwe jest, żeby wśród 75 tysięcy osadzonych była zaledwie garstka przypadków zakażenia. Ile zatem testów przeprowadzono w zakładach karnych? – pyta zastępczyni RPO.
Bodnar: Mimo nieprzygotowania systemowego, widzimy fale heroizmu lekarzy, pielęgniarek i ratowników
czytaj także
„Wszystkie [zakażone] osoby przebywają w specjalnym izolatorium pod stałą opieką medyczną. Zgodnie z obowiązującymi przepisami wykonywanie testów zlecane jest przez odpowiednie służby sanitarne w ramach zaistnienia takiej potrzeby” – taką odpowiedź na to pytanie otrzymuję od rzeczniczki prasowej dyrektora generalnego Służby Więziennej ppłk Elżbiety Krakowskiej. Nadal nie dowiedziałam się, o jakiej liczbie testów mówimy. Rzeczniczka przekonuje za to, że „w zakładach karnych i aresztach śledczych zaludnienie kształtuje się na poziomie 88 procent. Liczba osadzonych w celach jest na bieżąco monitorowana. Osoby osadzone mają stały dostęp do opieki zdrowotnej i prawnej z zachowaniem zasad bezpieczeństwa epidemiologicznego”.
Doszło do rozluźnienia standardów w polskich zakładach karnych.
Dr Machińska zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz: – Przed epidemią o 100 procent wzrosła liczba osób tymczasowo aresztowanych, a jednocześnie wskaźnik przestępczości nie drgnął. Z czego to wynika? Z daleko idącej opresyjności systemu. Także dziś ludzie trafiają do tymczasowego aresztu, nikt nie bierze pod uwagę zagrożenia dla ich zdrowia – komentuje.
Epidemia, jak się okazuje, to także okazja do wprowadzania po cichu zmian w prawie. W ramach tarczy antykryzysowej znalazł się nowy przepis, wedle którego Służba Więzienna może stosować wobec więźniów paralizator w zasadzie bez ograniczeń. „Zamiast dotykać więźnia, można go po prostu razić prądem – jeśli np. nie wykonuje polecenia albo stosuje bierny opór” – informuje RPO, czemu zaprzecza z kolei Służba Więzienna.
Osadzeni na wolności
Stany Zjednoczone to kraj z największą liczbą więźniów na świecie – w zakładach karnych przebywa tam ponad dwa miliony osób. Na drugim miejscu znajdują się Chiny, na trzecim – Brazylia. W USA, jak powszechnie wiadomo, wykryto też najwięcej zakażeń koronawirusem. Jedno z więzień w stanie Ohio stało się największym epicentrum koronawirusa w kraju – wykryto tam ponad 1800 przypadków zakażenia. Zgodnie z zaleceniami ekspertów władze zdecydowały się na uwolnienie części osadzonych w więzieniach federalnych. W odbiorze niektórych takie decyzje to krok za daleko.
czytaj także
– To jak cios w policzek. Wiedzieć, że on żyje na wolności, może robić, cokolwiek zechce, a moja córka nigdy już nie będzie miała takiej możliwości – mówiła w rozmowie z „New York Times” Tracy Fehrenbacher. Tak zareagowała na decyzję o zwolnieniu z więzienia w związku z epidemią sprawcy wypadku samochodowego, w którym zginęła jej 28-letnia córka.
Podobnie jak amerykańscy eksperci, międzynarodowe organizacje broniące praw człowieka nawołują do stosowania środków alternatywnych wobec kary pozbawienia wolności. Jednak w państwach, które zdecydowały się na realizację tych zaleceń, m.in. w Iranie (zwolnionych tymczasowo zostało aż 70 tys. osób) czy Argentynie (2 tys. osób), takie decyzje władz nierzadko spotykają się z ostrym sprzeciwem obywateli. W niektórych przypadkach doszło także do buntów i zamieszek w zakładach karnych, jak we Włoszech, gdzie w ich wyniku zginęło kilkunastu więźniów.
Bunty w więzieniach
W latynoamerykańskich zakładach karnych przebywa od 1,5 do 2 mln więźniów, z czego znaczna część znalazła się za kratkami jeszcze przed stwierdzeniem ich winy. W Paragwaju to niemal 80 procent wszystkich osadzonych.
– Przepełnienie więzień, które dotyczy każdego kraju Ameryki Łacińskiej, osiąga skalę niespotykaną nigdzie indziej, stąd też pojawiają się i będą się pojawiać kolejne bunty. Więźniowie boją się o swoje zdrowie. W jednym z boliwijskich zakładów karnych skazani sami wprowadzili kwarantannę i zamienili część cel w izolatki dla nowo przybyłych – mówi Maciej Okraszewski, latynoamerykanista i twórca podcastu Dział Zagraniczny.
czytaj także
W zakładach karnych państw latynoamerykańskich przebywa wielu członków gangów słynących z wyjątkowego okrucieństwa, więźniom trudno więc liczyć na szczególną empatię. Zwłaszcza w Salwadorze, gdzie wskaźnik przestępczości od lat utrzymuje się w światowej czołówce.
Do międzynarodowych mediów trafiły zdjęcia z jednego z tamtejszych zakładów karnych, na których widać tłumy mężczyzn związanych na podłodze jeden obok drugiego. Ułożeni w rzędach, opierając się kolanami o osobę siedzącą przed nimi, czekali w takiej pozycji, aż służby przeszukają ich cele. Niehumanitarne traktowanie skazanych, zwłaszcza wobec groźby zakażenia, spotkało się z ostrym sprzeciwem światowych działaczy na rzecz praw człowieka, ale nie samych Salwadorczyków. Jak stwierdza Okraszewski, nadal ponad 80 procent z nich popiera metody walki z przestępczością prezydenta Nayiba Bukelego, które zakładają m.in. przemieszanie w więzieniach członków konkurencyjnych gangów czy pozbawienie ich dostępu do światła słonecznego.
Tal y como lo ordenó el Presidente @nayibbukele, se decretó emergencia máxima en tordos los centros penales del país, además se ordenó el encierro total de todos los reclusos mientras inteligencia policial realiza las investigaciones sobre el aumento de homicidios en el país. pic.twitter.com/0FJhgLj68B
— Secretaría de Comunicaciones (@ComunicacionSV) April 25, 2020
Salwador jako jeden z pierwszych krajów Ameryki Łacińskiej wprowadził lockdown i surowe obostrzenia. Zdecydowanie odmienną politykę prowadzi z kolei prezydent Brazylii Jair Bolsonaro – jego zdaniem COVID-19 nie jest groźniejszy od zwykłej grypy i nie warto się nim specjalnie przejmować. Nawet jeśli w jego wyniku zmarło już ponad 13 tysięcy Brazylijczyków, a 180 tysięcy osób jest zakażonych.
Szansa na zmiany
Choć może trudno w to uwierzyć, są plusy całej sytuacji. Autorzy raportu Global Prison Trends 2020 wskazują, że polityczną aprobatę dla środków alternatywnych wobec kary pozbawienia wolności, które wprowadzać zaczęło coraz więcej państw na czas walki z pandemią, należy wykorzystać jako podstawę długotrwałych reform. Ich zdaniem czasowe zwolnienie z aresztu, areszt domowy czy nadzór elektroniczny skazanych są skutecznymi sposobami na walkę z przeludnieniem w zakładach karnych, o czym rządzący powinni pamiętać niezależnie od zagrożenia koronawirusem.