Kiedyś inwestowałyśmy w Biedronia, ale mimo obietnic zwiał do Brukseli i teraz mości się na wodza z dwoma innymi tenorami. Nietrafioną nagrodą był również Jaśkowiak, który – potem, gdy tylko mógł – przywalał kobiecej kandydatce na prezydenta.
Droga Paulino i „Krytyko Polityczna”
Zacznę od tego, że Kongres Kobiet jest w całości budowany przez kobiety, które się doń zgłaszają. To one wymyślają tematy i zobowiązują się zorganizować panel lub centrum tematyczne. Ja to koordynuję, zapraszając dodatkowo te osoby, które są ważne dla ruchu kobiecego – twórcze, ciekawe, a zwłaszcza – radykalnie progresywne (jak Ty, Agnieszka Szpila czy Maja Staśko). W Kongresie są również kobiety bardziej umiarkowane, zachowawcze, pełne obaw o to, czy w feminizmie nie idziemy zbyt daleko i czy formy walki nie są zbyt radykalne.
Lis, Tusk, Kongres: gdzie baby się biją, tam chłop korzysta, a i księdzu skapnie
czytaj także
Ta mieszanka powoduje, że zawsze obrywam – a to z jednej, a to z drugiej strony. Ale taka była idea Kongresu od początku: łączyć wszystkich, którzy stoją na stanowisku, że kobiety nie mają praw i że o te prawa trzeba walczyć na różne sposoby.
Pamiętam świetnie pierwsze spotkanie 15 lat temu. Były na nim Kazia Szczuka i Jolanta Kwaśniewska, Joanna Piotrowska i Hanna Gronkiewicz, była (chyba) Kinga Dunin i Nina Kowalewska, byłam ja i Nika Bochniarz – i inne osoby, z kompletnie różnych światów. Próba ich łączenia jest – jak sądzę – jednym z głównych zadań i osiągnięć Kongresu. Co nie jest łatwe, ale wychodzi, dzięki czemu Kongres ma duży zasięg, bo przecież nie chodzi nam tylko o jednorazowe spotkanie gwiazd (medialnych, politycznych, lewicowych), ale o aktywizację różnych kobiet przez cały rok, i to w różnych regionach, również w takich, w których Twoje słuszne poglądy wywołują szok. Różne są bowiem tempa przyswajania feminizmu.
Dlatego właśnie Kongres nie może być tak radykalny, jak sama bym chciała. Wiele osób myli się w jego ocenie, twierdząc, że strona umiarkowana jest w szoku, słysząc stronę radykalną. Wspomniana Małgorzata Kidawa-Błońska bynajmniej nie była zdziwiona stanowiskiem Sylwii Spurek, bo je dobrze zna i szanuje (wnioskowanie czegokolwiek z mimiki jest równie błędne jak wróżenie z fusów). Myślę, że znacznie większe zdziwienie wywołały zdjęcia Mai Staśko z Małgorzatą Rozenek. Nagrodę Kongresu Kobiet dostała Halina Radacz nie dlatego, że jest chrześcijanką, ale dlatego, że w bardzo trudnym środowisku walczy o prawa kobiet. To naprawdę świetna kobieta, choć mało przebojowa.
Jeśli chodzi o kwestię najbardziej kontrowersyjną, czyli nagrodę dla równościowego mężczyzny, to był pomysł mój i Niki Bochniarz (nie mamy żadnej kapituły, choć decyzje są uzgadniane dość szeroko). Idą wybory i musimy w kogoś zainwestować politycznie. Kiedyś inwestowałyśmy w Biedronia, ale mimo obietnic zwiał do Brukseli i teraz mości się na wodza z dwoma innymi tenorami (a mógł przecież oddać mandat europosła Monice Płatek i zostać z kobietami, mógł też usunąć się nieco w cień, oddając przywództwo jednej z jego aktywnych posłanek. Niestety narcyzm przeważył).
Nietrafioną nagrodą był również Jaśkowiak, który – potem, gdy tylko mógł – przywalał kobiecej kandydatce na prezydenta. Jeśli chodzi o Tuska, to mam dwa argumenty. Po pierwsze, zmienił poglądy na egalitarne i sfeminizowane. Być może jest to zmiana powierzchowna i nietrwała, ale tak to już jest w polityce, że musimy polegać na tym, co jest powierzchowne i nietrwałe. Po owocach ich poznacie. Poza tym był to jedyny (!) polityk, który mając władzę, liczył się z kobietami. Lista jego zasług nie jest imponująca, ale – pytanie – kto ma więcej? Otóż:
Nagroda dla Tuska: nowy początek starego sporu w polskim feminizmie
czytaj także
- Jego partia była pierwszą, która wprowadziła dobrowolne kwoty na listach wyborczych;
- Połowę składu Wiceprzewodniczących Platformy Obywatelskiej stanowią kobiety.
- Przegłosował, z inicjatywy Kongresu Kobiet, tzw. ustawę kwotową w 2011 roku, gwarantującą nie mniej niż 35 proc. kobiet i nie mniej niż 35 proc. mężczyzn na listach do Sejmu, Parlamentu Europejskiego oraz rad gmin, powiatów i sejmików wojewódzkich.
- Przyjął (fakt, że nie bez trudu) Konwencję o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej [podpisana w 2012 r.; ratyfikowana w 2015 r.].
- Przywrócił w 2008 r. stanowisko Pełnomocnika Rządu do spraw Równego Traktowania [funkcja wprowadzona przez rząd Leszka Millera, zlikwidowana przez Kazimierza Marcinkiewicza]. Najpierw zachował się głupio, mianując na to stanowisko radykalną katoliczkę Radziszewską, potem przygodną feministkę Kozłowską-Rajewicz, w końcu prof. Fuszarę (wyraźny i konsekwentny progres).
- Wprowadził w 2014 roku nowelizację Kodeksu karnego, która zakłada, że gwałt i inne przestępstwa przeciwko wolności seksualnej nie będą już ścigane na wniosek ofiary, ale z urzędu.
- Uruchomił w 2013 roku rządowy program dofinansowania zabiegów in vitro, z którego urodziło się ponad 22 tys. dzieci.
- Wprowadził najdłuższy w Europie urlop rodzicielski (w sumie 52 tygodnie) oraz urlop ojcowski.
- Wprowadził wyższe ulgi podatkowe na dzieci.
- Zwiększył liczbę żłobków i przedszkoli.
- Wprowadził program „przedszkole za złotówkę”, tj. zmniejszenie wysokości opłat pobieranych od rodziców za pobyt dziecka w przedszkolu publicznym powyżej pięciu bezpłatnych godzin. Od 1 września 2013 roku koszt każdej dodatkowej godziny dziecka w przedszkolu ustalono na nie więcej niż 1 zł.
- Wprowadził darmowe podręczniki szkolne.
- Wprowadził Kartę Dużej Rodziny.
- Wprowadził świadczenie rodzicielskie w wysokości 1000 zł przez 12 miesięcy na dziecko dla studentów, osób bezrobotnych, rolników i innych osób potrzebujących wsparcia.
- Wprowadził program Złotówka za złotówkę – rodzice nie tracą prawa do świadczeń socjalnych, jeśli przekroczą próg dochodowy uprawniający ich do świadczeń socjalnych. Świadczenie zostaje pomniejszone jedynie o kwotę przekroczenia progu.
- Obecnie zadeklarował: poparcie dla projektu Kongresu Kobiet w sprawie zrównania płac kobiet i mężczyzn. Wprowadzenie parytetów na listach wyborczych (z suwakiem), powołanie Pełnomocniczki ds. równego traktowania i ich odpowiedniczek w regionach, niewpuszczanie na listy wyborcze osób, które nie są przekonane, że prawa reprodukcyjne kobiet są prawami człowieka, pełne finansowanie zabiegów in vitro.
czytaj także
Oczywiście, że to bardzo mało. Ale kto zrobił więcej? Są powody, by nie wierzyć politykom takim jak Tusk. Ale ja – zawsze naiwna – mu wierzę. Nagroda dla Tuska była więc związana z feminizacją jego poglądów i z wiarą w realność obietnic.
Donald Tusk był uprzedzony, że nagroda ta spotka się z licznymi protestami (gwizdy, buczenia, krytyka). Nie jest prawdą – jak piszesz – że na sali były pustki. Wyjechały bardzo nieliczne osoby, w tym Ty, więc nie jesteś wiarygodnym świadkiem, sala była pełna (!), były na niej także liczne mikrofony dla potencjalnie protestujących. Zależało mi na jawnie wyrażonej krytyce. Nie było jej. Były brawa. Za mikrofon chwyciła tylko Janina Ochojska.
Każdy Kongres przynosi falę entuzjazmu i falę krytyki, to ostatnie biorę na siebie, bo to w końcu ja jestem odpowiedzialna za merytoryczny i osobowy kształt. Ale, kurde, zaproponujcie coś lepszego. Chętnie posłucham.
**
prof. dr hab. Magdalena Środa – filozofka, etyczka, wykłada na Uniwersytecie Warszawskim. Zajmuje się filozofią moralną i polityczną, historią idei oraz problematyką gender. Jest autorką wielu artykułów poświęconych współczesnej filozofii oraz książek, m.in.: Idea godności w historii i etyce, Indywidualizm i jego krytycy. Współczesne spory między liberałami, komunitarianami i feministkami na temat podmiotu, wspólnoty i płci, Kobiety i władza, Etyka dla myślących, Obcy inny wykluczony. Publicystka „Gazety Wyborczej”, feministka, współzałożycielka Kongresu Kobiet. W rządzie Marka Belki pełniła funkcję ministra pełnomocnika Rządu ds. Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn.