Gospodarka, Weekend

Zubożenie niekoniecznie prowadzi do lepszego zrozumienia własnej sytuacji. Kalecki i polityka pełnego zatrudnienia

Nazwisko polskiego ekonomisty Michała Kaleckiego często łączy się z „rewolucją Keynesowską”, ale jego poglądy na kapitalizm były dużo bardziej radykalne niż Keynesa. Idee Kaleckiego są wciąż kluczowym narzędziem do rozumienia tego, jak działa system kapitalistyczny i jak można go przekroczyć. Sylwetkę wybitnego myśliciela przedstawia Jan Toporowski, autor biografii Kaleckiego, która ukazała się nakładem wydawnictwa Krytyki Politycznej.

W sierpniu 2021 roku komentator ekonomiczny „Financial Timesa” Martin Sandbu ogłosił, że konflikt klasowy powraca jako zasadniczy temat debaty ekonomicznej. Publicysta zachęcał czytelników, którzy chcieliby zrozumieć ten nowy kontekst, by przestudiowali niedocenianego polskiego ekonomistę: „Każde spowolnienie gospodarki przywraca zainteresowanie Johnem Maynardem Keynesem. To obecne powinno zwrócić naszą uwagę na Michała Kaleckiego”.

To zestawienie Kaleckiego z Keynesem jest dość symptomatyczne. Kalecki zyskał międzynarodową renomę w latach 30. i 40. jako współzałożyciel czegoś, co przeszło do historii jako rewolucja Keynesowska. Niezależnie od Keynesa rozwinął kilka tych samych koncepcji, nadając im jednak dużo bardziej radykalne ostrze. Dziedzictwo Keynesa wciąż jednak przyćmiewa jego dorobek.

Do swej śmierci w Warszawie w 1970 roku Kalecki zdążył trafić na półkę myślicieli „interesujących”, lecz nieco zapomnianych – zarówno dla starszego pokolenia ekonomistów głównego nurtu, jak i późniejszych badaczy postkeynesowskich i heterodoksyjnych. Ci drudzy szukali w Kaleckim krytyki kapitalizmu bardziej współczesnej niż Marksowska i ostrzej sformułowanej niż w dziełach Keynesa.

Kowalik: Od Stiglitza do Keynesa

Poniżej zdam czytelnikom relację z życiowej trajektorii Kaleckiego – z Polski do Londynu i Nowego Jorku, a później z powrotem do ojczyzny – i podsumuję jego swoisty wkład do myśli ekonomicznej, szczególnie w relacji do myśli Keynesa.

Wczesne lata

Michał Kalecki urodził się 22 czerwca 1899 roku w przemysłowej Łodzi. Pochodził z żydowskiej rodziny zasymilowanej do kultury polskiej, a dorastając, mówił po polsku, w języku wspólnym dla miasta zamieszkanego przez Rosjan, Polaków, Niemców, Austriaków i Żydów. Jego ojciec, Abram Kalecki, posiadał małą przędzalnię, która pozwalała mu zapewnić godne warunki życia i utrzymanie żonie Klarze oraz synowi.

Wybuch rewolucji 1905 roku w Imperium Rosyjskim zdruzgotał ich wygodne życie. Jako największy ośrodek przemysłowy kraju Łódź pogrążyła się w chaosie, z zamieszkami, walkami na ulicach, zamachami i strajkami okupacyjnymi fabryk. Próby brutalnego zdławienia rewolty przez władze tylko zaostrzały kryzys.

Pomimo wprowadzenia w 1905 roku – na prośbę największych fabrykantów – stanu wojennego, niepokoje społeczne trwały aż do wybuchu pierwszej wojny światowej. Socjaliści nie byli bynajmniej jedynym źródłem ówczesnych niepokojów. Polscy nacjonaliści bowiem wzięli na cel żydowski biznes i socjalistycznych liderów. W roku 1910 Klara Kalecka opuściła nieszczęsną rodzinę, a trzy lata później Abraham Kalecki zamknął swoją fabryczkę.

Młody Kalecki kończył zatem edukację szkolną w atmosferze niepewności, insurekcyjnego chaosu, a od roku 1915 także niemieckiej okupacji, która wpędziła miasto w nędzę. Wybrał się na studia inżynierskie do Warszawy, a potem do Gdańska, w międzyczasie krótko służąc w wojsku. Pozbawiony wsparcia finansowego zmuszony był jednak porzucić studia. Wrócił do Łodzi, gdzie utrzymywał siebie i ojca z pracy dziennikarza gospodarczego i finansowego, stając się z czasem ekspertem w dziedzinie korporacji międzynarodowych, jakie dominowały w przemyśle i górnictwie Polski.

Tą drogą Kalecki uzyskał swą pierwszą stałą posadę, w Instytucie Badania Koniunktur Gospodarczych i Cen, utworzonym w Warszawie w 1928 roku przez polskie Ministerstwo Handlu i Przemysłu. Został specjalistą Instytutu ds. karteli, a praca ta umożliwiła mu poślubienie Ady Szternfeld, również pochodzącej z Łodzi.

Lange i cykl koniunkturalny

Za sprawą pracy w Warszawie Kalecki miał okazję poznać Oskara Lange, badacza o dużym już wówczas dorobku, oraz jego Związek Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej. Marksista Lange uzyskał doktorat z nauk ekonomicznych na Uniwersytecie Jagiellońskim. Za zbyt lewicowe poglądy wyrzucono go nawet z Polskiej Partii Socjalistycznej.

ZNMS był niezależny od założonej przez starsze pokolenie lewicy PPS, był też jednak zbyt krytyczny wobec procesów zachodzących w sąsiednim ZSRR, by móc tworzyć sojusz z Komunistyczną Partią Polski. Wiele z wczesnych analiz gospodarczych Kaleckiego ukazywało się w wydawanym przez Związek miesięczniku „Przegląd Socjalistyczny”, zanim władze polskie nie zamknęły go pod koniec 1932 roku.

W kolejnym roku Instytut opublikował Kaleckiemu Próbę teorii koniunktury. Tekst ten na przekór ortodoksji neoklasycznej wyjaśniał, że siły rynkowe nie prowadzą gospodarki kapitalistycznej do żadnej stabilnej równowagi przy pełnym wykorzystaniu zasobów, lecz raczej powodują jej naturalne oscylowanie między okresami wzrostu i recesji. W tym eseju, jak się wydaje, Kalecki zawarł podsumowanie swoich najważniejszych idei ekonomicznych, nawet jeśli w kolejnych latach modyfikował potem ich matematyczne zapisy.

Toporowski: Powrót Kaleckiego

czytaj także

Zamach stanu Józefa Piłsudskiego w 1926 roku miał zapobiec rządom nacjonalistów. Kiedy jednak sytuacja gospodarcza Polski zaczęła się pogarszać w efekcie krachu roku 1929, prowadząc do największego spadku dochodu narodowego ze wszystkich krajów ówczesnej Europy, wojskowy rząd stawał się coraz bardziej represyjny, z czasem coraz chętniej naśladując bombastyczny nacjonalizm i ksenofobię włoskich faszystów.

W roku 1935, nie mogąc uzyskać stałej posady uniwersyteckiej w ojczyźnie, Oskar Lange wyjeżdża do Stanów Zjednoczonych na stypendium Rockefellera. Rok później przychodzi kolej na Kaleckiego: jedzie najpierw do Szwecji, a później do Londynu, gdzie Keynes właśnie opublikował swą Ogólną teorię zatrudnienia, procentu i pieniądza. Choć zbieżność ich idei była uderzająca, ekonomie polityczne obydwu autorów znacząco się jednak różniły.

Definiowanie rewolucji

Aby zrozumieć intelektualne powinowactwa między tymi dwoma ekonomistami – a tak naprawdę, by zrozumieć istotę tak zwanej rewolucji Keynesowskiej – musimy najpierw samą tę rewolucję zdefiniować. Istnieje bowiem wśród ekonomistów i innych badaczy pewna jej interpretacja, wspólna dla postkeynesowskiej szkoły myśli ekonomicznej i keynesistów bliższych głównego nurtu. Łączy ona takich zwolenników Keynesa jak Joan Robinson i Nicholas Kaldor z teoretykami powstałej w latach 40. syntezy neoklasycznej, takimi jak Paul Samuelson, wspomniany Oskar Lange i John Hicks.

Zgodnie z tą perspektywą czynnikiem ograniczającym poziom produkcji i zatrudnienia w kapitalistycznej gospodarce rynkowej jest popyt zagregowany. Rewolucja Keynesowska skutecznie dyskredytowała neoklasyczną ideę, jaka dominowała w tym polu od lat 70. XIX wieku, wedle której do zapewnienia pełnego zatrudnienia wystarczy odpowiednia elastyczność cen i płac.

Sam pomysł, że popyt na rynku ogranicza produkcję i zatrudnienie, nie był już jednak nowy w czasach Keynesa i Kaleckiego. Znano go na długo przed dekadą lat 30., i to nie tylko w światku teoretyków „niedostatecznej konsumpcji”, jak Jean Charles Léonard de Sismondi, Karol Marks, Thorstein Veblen czy John A. Hobson. Głosili ją także powszechnie szanowani teoretycy pieniężnego cyklu koniunkturalnego.

Do tych ostatnich należał Ralph Hawtrey, którego książka Good and Bad Trade z 1913 roku zawiera pierwsze użycie i definicję pojęcia „efektywnego popytu”: „Potrzeba zamienia się w popyt efektywny wówczas, gdy osoba doświadczająca tej potrzeby posiada (i może wydać) siłę nabywczą niezbędną do pokrycia ceny dobra, które ją zaspokoi”.

Niepewność i oczekiwania

Skoro zatem taka definicja rewolucji Keynesowskiej budzi wątpliwości, jest jeszcze inna, którą później przyjęto za takimi keynesistami jak George Shackle. W ich ujęciu istotą rewolucji Keynesa było wprowadzenie kwestii niepewności i oczekiwań do procesu podejmowania decyzji gospodarczych. Przekonanie, że ludzie trzymają gotówkę, ponieważ są niepewni co do przyszłości, stała się znakiem firmowym postkeynesowskiej teorii pieniądza.

Tę koncepcję Keynes faktycznie zastosował w oryginalny sposób w analizach kwestii pieniężnych w swej Ogólnej teorii… Znów jednak trzeba podkreślić, że czołowi ekonomiści debatowali nad kwestią niepewności i oczekiwań na długo, zanim Keynes dołożył do tematu własne refleksje filozoficzne i analizy na temat pieniądza.

W Stanach Zjednoczonych już prace Thorsteina Veblena i Franka Knighta sprawiły, że kwestie niepewności i oczekiwań stały się fundamentem całych instytucji i procedur decyzyjnych. W Europie z kolei Friedrich von Hayek, którego ekonomia polityczna nie miała kompletnie nic wspólnego z myślą Keynesa czy Kaleckiego, uczynił niepewność filarem opisu procesów rynkowych i przedsiębiorczości kojarzonego ze szkołą austriacką. Wreszcie, marksiści od dawna przecież przeciwstawiali „chaos” rynkowego kapitalizmu pewności, jaką miałoby zapewnić centralne planowanie.

Magicznych Monet Trzos? Dlaczego prezesi banków boją się nowoczesnej teorii pieniądza

Keynes zaproponował nieco bardziej subtelną wersję idei „chaosu rynkowego”. Twierdził, że współczesnym gospodarkom rynkowym brakuje mechanizmu koordynacji w rodzaju tego, jaki zapewnić miałby słynny aukcjoner, o którym mówił XIX-wieczny ekonomista francuski Léon Walras. W teorii walrasowska aukcja miała oznaczać ustalanie cen równowagi, idealnie dopasowujących podaż do popytu. W praktyce jednak wcale to tak nie wygląda.

Sama idea powróciła wśród ekonomistów nowokeynesowskich, którzy kładą nacisk na problemy związane z informacją lub jej brakiem w zdecentralizowanym procesie decyzyjnym. Ale znów, także w tym wypadku trudno precyzyjnie przypisać Keynesowi autorstwo teorii. Jeszcze zanim Keynes sformułował wyrazistą krytykę tego problemu, badali go między innymi ekonomiści szwedzcy.

Inwestycje

Tak naprawdę fundamentalna innowacja intelektualna, wspólna dla Kaleckiego i Keynesa, polegała na czymś zupełnie innym. Zawierała się mianowicie w ich stwierdzeniu, że to poziom inwestycji determinuje poziom produkcji i zatrudnienia w gospodarce kapitalistycznej składającej się wyłącznie z kapitalistów i pracowników, w której produkcja prowadzona jest dla zysku.

Wyjaśnienie tego procesu przez Kaleckiego – oraz przez Keynesa, choć nie zawiera się ono w jego Ogólnej teorii… – było rozbrajająco proste. Skoro kapitaliści sprzedają swe towary dla zysku, to maksimum, jakie mogą osiągnąć, sprzedając je własnym pracownikom, równa się całkowitej wartości tego, co wypłacili im w wynagrodzeniach. Jeśli zaś jacyś pojedynczy kapitaliści zarobią więcej, to wówczas inni będą musieli zarobić mniej.

Innymi słowy, jeśli kapitaliści chcą osiągnąć zysk ponad wartość kosztów pracy, będą musieli sprzedawać towary komuś innemu niż ich pracownicy. Nabywcami w tej sytuacji mogą być jedynie sami kapitaliści, kupujący wyposażenie na użytek inwestycji lub dobra luksusowe na użytek własny.

Piketty: Karol Marks patrzy na Rosję

Kalecki w tym kontekście przywoływał argumentację Karola Marksa z drugiego tomu Kapitału. Marks podniósł dokładnie tę samą kwestię, pytając, w jaki sposób kapitaliści mogą zmienić swe zyski w pieniądz: w końcu nie są przecież zainteresowani wyzyskiem swych pracowników tylko po to, by uzyskać korzyść w postaci nadwyżki wyprodukowanych towarów.

Marks doszedł do bardzo podobnej odpowiedzi co Kalecki: w gospodarce, w której nie byłoby inwestycji, pieniądze otrzymywane przez kapitalistów jako zyski wprowadzane są z powrotem do obiegu przez samych kapitalistów kupujących dobra konsumpcyjne na własny użytek. Kalecki doszedł do tego wniosku, czytając klasyczne dzieło Róży Luksemburg Akumulacja kapitału. Autorka wykorzystała Marksowski argument w tej kwestii, by wykazać jego niespójność z innymi aspektami jego dzieła.

Wyjaśnianie bezrobocia

Dlaczego definicja tego, co w ideach Keynesa i Kaleckiego było fundamentalnie innowacyjne, jest taka ważna? Otóż wyjaśnia ona kontrast między ich pracami a makroekonomiczną teorią właściwą ich epoce. W neoklasycznym wariancie makroekonomii poziom produkcji i zatrudnienia determinowany jest bowiem przez całkowitą liczbę dostępnych czynników produkcji.

W takim układzie to realny poziom płac miałby determinować popyt przedsiębiorców na pracę, a tym samym poziom zatrudnienia. Wyższy poziom płac obniży popyt na pracę i zwiększy bezrobocie. Kalecki rozniósł w pył ten sposób argumentacji, wykazując, że zmiany poziomu płac mają tak naprawdę złożone i wewnętrznie sprzeczne skutki dla produkcji i zatrudnienia, które na poziomie ogólnym wzajemnie się znoszą. Keynes bardzo wysoko ocenił tę analizę.

Główną alternatywą dla perspektywy neoklasycznej była dotąd perspektywa niedostatecznej konsumpcji. Jej źródła można znaleźć jeszcze u ricardiańskich socjalistów z połowy XIX wieku, według których nędza i bezrobocie miały występować dlatego, że robotnicy nie otrzymywali zapłaty równej pełnej wartości swej pracy. Późniejszy krytyk szkoły neoklasycznej J.A. Hobson, najbardziej pamiętany dziś za sprawą klasycznej książki na temat imperializmu, powiązał to twierdzenie z nierówną dystrybucją dochodu i wskazał, że ludzie o wyższych dochodach oszczędzają zbyt dużo.

Z tego punktu widzenia, jeśli płace realne są niskie, to znaczy, że konsumpcja jest niewystarczająca do zapewnienia pełnego zatrudnienia. Thorstein Veblen oraz następcy Marksa podzielali ten pogląd. Zwolennicy teorii niedostatecznej konsumpcji byli zatem pierwszymi głosicielami idei, że to popyt efektywny ogranicza poziom zagregowanej produkcji i zatrudnienia.

Twierdzenie to stało się standardową interpretacją Marksowskiej teorii płac i bezrobocia, wyrażoną przez amerykańskiego ekonomistę Paula Sweezy’ego w jego klasycznym podsumowaniu ekonomii marksistowskiej z 1942 roku pod tytułem Teoria rozwoju kapitalizmu. Występuje ono również w bliższej naszym czasom „neokaleckiańskiej” teorii wzrostu, która właśnie niski udział płac w dochodzie narodowym traktuje jako kluczową determinantę niepełnego zatrudnienia.

Zyski i ceny

O ile jednak Keynes i Kalecki potępiali zbyt niskie poziomy płac z powodów moralnych i społecznych, nie uważali bynajmniej, żeby to one same były przyczyną bezrobocia. Skupienie się na kwestii samego udziału płac w dochodzie narodowym jako narzędziu polityki gospodarczej wiedzie bowiem na manowce w gospodarce, która produkuje przecież dla zysku, a nie po to, żeby płace rosły.

Kalecki stanowczo podkreślał, że to inwestycje determinują poziom produkcji i zatrudnienia, bo – sprowadzając rzecz do jej istoty – pieniądze wydawane przez kapitalistów na inwestycje spływają do nich poprzez proces rynkowy jako zyski. A to właśnie zyski motywują do produkowania i zatrudniania.

W bardziej rozbudowanej wersji teorii zysku Kalecki zauważał, że zyski mogą rosnąć za sprawą kilku czynników: konsumpcji kapitalistów (tak samo twierdził Marks), deficytów budżetowych generowanych przez rządy lub też nadwyżki w handlu zagranicznym, gdzie każdy czynnik przynosi kapitalistom pieniądze, których nie wydali wcześniej na płace. Oszczędności gospodarstw domowych – zwłaszcza oszczędności robotników – redukują z kolei zyski, gdyż pieniądz wypłacany w formie wynagrodzenia nie spływa na powrót do kieszeni kapitalistów za sprawą wydatków robotnika.

Można zatem łatwo wykazać, że w gospodarce, w której dochody uzyskują wyłącznie kapitaliści w formie zysków lub pracownicy w formie płac, całkowita wartość zysków jako przepływów gotówkowych równa będzie poziomowi inwestycji powiększonemu o deficyt budżetowy, nadwyżkę w handlu zagranicznym i konsumpcję kapitalistów oraz pomniejszonemu o oszczędności robotników.

Sutowski: Zapomniana rola państwa [o książce Mariany Mazzucato]

Wielu radykalnych ekonomistów nasiąknęło ideami z literatury ekonomicznej wskazującej na tendencję malejącej stopy zysku lub też – myląco nazwaną – „neokaleckiańską” teorią wzrostu. Prowadzą ich one do tezy, że to zmiany całkowitej wartości, względnie udziału zysków w ogólnym dochodzie są decydujące dla ewolucji gospodarki kapitalistycznej.

Sam Kalecki twierdził jednak, że kapitalistów nie interesuje to, ile zysków osiąga się w skali całej gospodarki, czy to mierzonych wartością bezwzględną, czy to w relacji do całkowitej produkcji. Motywuje ich zysk osiągany przez ich własne przedsiębiorstwo. A udział każdego pojedynczego kapitalisty w ogólnej wartości osiąganych zysków zależeć będzie od ich siły rynkowej oraz stanu popytu w gospodarce.

Tą metodą Kalecki wprowadza do swej analizy system cen. Nie pełnił on już banalnej funkcji zrównywania podaży z popytem na każdym z rynków; Kalecki poszedł tu raczej w ślady Marksa, którego sposób myślenia obejmował właśnie system cen, z płacami determinującymi podział zysków między kapitalistami w gospodarce. Jeśli płace idą w górę, oznacza to redystrybucję zysków od kapitalistów produkujących dobra luksusowe oraz inwestycyjne, gdzie koszty płac są wyższe, w kierunku kapitalistów w sektorach produkujących dobra konsumpcyjne, gdzie wydatki możliwe za sprawą wyższych płac stymulują wzrost sprzedaży.

Po rewolucji

Rozważając kwestie przepływów dochodów i wydatków w gospodarce kapitalistycznej, Kalecki i Keynes niezależnie od siebie wyodrębnili zatem kluczowy czynnik decydujący o poziomie zatrudnienia. Obydwu łączyło również przywiązanie do idei zatrudnienia pełnego. To ostatnie przekonanie było zresztą dość powszechne po doświadczeniach Wielkiego Kryzysu: ówczesnych ekonomistów dzieliła raczej kwestia sposobu jego osiągnięcia.

Zwolennicy szkoły neoklasycznej twierdzili, że bezrobotni znajdą pracę dopiero wtedy, kiedy płace spadną wystarczająco nisko. Zwolennicy teorii niedostatecznej konsumpcji z kolei wskazywali, że problem bezrobocia można rozwiązać, podnosząc płace. Keynes i Kalecki odrzucali oba te argumenty i podkreślali, że kluczem są wydatki rządowe.

Po 1945 roku nazwisko Keynesa dość mocno kojarzono z ogólną doktryną zarządzania efektywnym popytem, a powojenne dekady przeszły do historii jako epoka keynesowska. Z szerokiej palety polityk publicznych z tamtego czasu wiele narzędzi tylko powierzchownie przypominało te, których sam Keynes był zwolennikiem.

Keynes chciał trwale niskich stóp procentowych – które miałyby doprowadzić, jak się wyraził, do „eutanazji rentiera” oraz „uspołecznienia inwestycji” – a także wyższego opodatkowania bogatych. Równocześnie jednak sądził, że rządy powinny ograniczać stymulację fiskalną tylko do okresów gospodarczej recesji. Był również ostrożny w kwestii poparcia planów całościowych systemów państwa opiekuńczego, jakie w czasie drugiej wojny światowej opracowywał inny brytyjski liberał tamtego czasu, William Beveridge – w przekonaniu, że nadmiernie obciążałoby to podatników.

Według Keynesa właściwym sposobem prowadzenia stymulacji fiskalnej były raczej roboty publiczne niż rozbudowa państwa opiekuńczego i usług publicznych. Nacjonalizację firm prywatnych uważał za rzecz nieistotną i generalnie sądził, że możliwe jest zapewnienie pełnego zatrudnienia bez fundamentalnej przemiany kapitalizmu.

Powojenna polityka budżetowa w Europie i Ameryce Północnej przyjęła logikę zarządzania zagregowanym popytem, którą ekonomiści dość swobodnie określali mianem „podejścia keynesowskiego”. Plany ubezpieczeń społecznych czy państwowej kontroli czołowych sektorów gospodarki wprowadzane przez wiele rządów były jednak dużo bliższe ideom J.A. Hobsona, który formułował takie propozycje jeszcze przed pierwszą wojną światową.

Kapitalizm i pełne zatrudnienie

Ekonomia polityczna Kaleckiego była już dużo bardziej radykalna. Keynes bowiem nieraz pisał o pełnym zatrudnieniu w kapitalizmie, tak jak gdyby można je było uzyskać, gdy tylko wszyscy pójdą po rozum do głowy i uświadomią sobie spójność jego idei. Kalecki wiedział za to, że kapitaliści będą kwestionować pełne zatrudnienie, gdyż zagraża ono ich „władzy w społeczeństwie”. W warunkach reżimu pełnego zatrudnienia pracodawcy nie będą mogli trzymać pracowników w ryzach, wymachując im przed nosem groźbą zwolnienia.

Gdyby tylko znikła perspektywa stania w kolejce po zasiłek, przewidywał Kalecki, klasa pracująca „nabrałaby pewności siebie”. W ten sposób to właśnie pełne zatrudnienie umożliwiłoby przejście do socjalizmu, a nie kryzysy gospodarcze, które marksiści tradycyjnie postrzegali jako katalizator socjalistycznej transformacji. Po drodze, rzecz jasna, występowałyby problemy dystrybucyjne – gdyby na przykład pracownicy w niektórych branżach domagali się wyższych płac niż ich odpowiednicy gdzie indziej. To jednak rodziłoby wyzwania natury raczej politycznej niż ekonomicznej.

Kalecki brał pod uwagę możliwość, że kapitaliści mogliby odpowiedzieć na utratę wpływów strajkiem inwestycyjnym. Wątpił jednak, czy zdecydowaliby się zrezygnować z okazji do zysku tylko po to, by wyrazić stanowisko polityczne: „kapitaliści wiele rzeczy robią jako klasa, lecz z całą pewnością nie inwestują jako klasa”. Jak już zauważyliśmy, decyzje inwestycyjne kapitalistów motywowane są zyskami ich własnych firm, a nie zyskami klasy kapitalistycznej jako całości.

W odpowiedzi krytykom swych teorii ekonomicznych, zatytułowanej Akumulacja kapitału: anty-krytyka, Róża Luksemburg odnosiła się do inwestycji (oraz konsumpcji kapitalistów) jako „sprawy rodzinnej”. Kapitaliści mieli bowiem dokonywać w tych sprawach ustaleń między sobą, a nie bezpośrednio z robotnikami. Kalecki zgadzał się z tym, że system pieniężny i polityka gospodarcza rządu w społeczeństwie kapitalistycznym mogą być sprawą „rodzinnego” porozumienia między kapitalistami. Jeśliby jednak uczynili oni przedmiotem takiego wspólnego porozumienia inwestycje, oznaczałoby to stworzenie czegoś, co Rudolf Hilferding opisywał jako „ogólny kartel”, poprzez który kapitaliści dogadują się co do ogólnych wymiarów produkcji i podziału.

W gospodarce nie chodzi o pieniądze. Chodzi o to, żeby było co jeść

Taki kartel alokowałby produkcję oraz zyski pomiędzy kapitalistami proporcjonalnie do ich produktywnego kapitału. Kalecki był jednak przekonany, że takie porozumienia mogą być efektywne tylko w czasach stagnacji popytu. Załamałyby się jednak w czasie boomu, kiedy mocniejsze są bodźce do wyłamania się ze zobowiązania do ograniczenia produkcji. Tak czy inaczej, kartelem złożonym z wielu małych, a nawet średnich przedsiębiorstw zwyczajnie trudno byłoby zarządzać.

Sam Rudolf Hilferding był sceptyczny wobec poglądu, że kapitaliści mogliby uczynić taki ogólny kartel efektywnym. Polscy marksiści z pokolenia starszego niż Kalecki zauważali też, że choć kartel tego rodzaju mógłby w teorii przynieść stabilność gospodarczą, działoby się to kosztem stagnacji społecznej. Wysokie zatrudnienie dałoby się zapewnić, ale kartel tłumiłby społeczne i polityczne aspiracje robotników i ich rodzin. Socjolog Ludwik Krzywicki oraz wczesny mentor Kaleckiego, Oskar Lange, nazywali to „przemysłowym feudalizmem”.

Sceptycyzm Kaleckiego co do możliwości strajku inwestycyjnego wskazuje od razu na ogólniejszą krytykę idei formułowanej przez Keynesa, który był przekonany, że wraz z „uspołecznieniem inwestycji” kapitalizm dałoby się uratować i uczynić sprawnie funkcjonującym. Od czasu bowiem, kiedy pomysły Kaleckiego i Keynesa na politykę gospodarczą zyskały rozgłos w latach 40., można było słyszeć o nadciągającej katastrofie inflacyjnej. Stanowiło to wyraz zgody panującej wśród kapitalistów – i popierających ich zawodowych ekonomistów – że w obliczu żądań klasy robotniczej ich poczucie „pewności” kapitalistów musi być wzmacniane.

Kalecki ze swą „drogą przez pełne zatrudnienie do socjalizmu” rzucał wyzwanie naiwnej interpretacji Marksa, wedle której czynnikiem przyspieszającym socjalistyczną transformację społeczeństwa miało być doprowadzenie klasy robotniczej do nędzy. Osobiste doświadczenie antysemityzmu, faszyzmu i stalinizmu przekonało go, że zubożenie robotników i ich rodzin nie prowadzi w sposób naturalny czy nieunikniony do lepszego rozumienia własnej sytuacji i związanych z nią możliwości. Wzrost popularności prawicowego populizmu w naszych czasach po kryzysie 2008 roku tylko potwierdza tę lekcję.

Gospodarka wojenna

Śmierć Keynesa sprawiła, że nie mógł on skomentować polityk, z którymi kojarzono jego nazwisko, ani tym bardziej potocznych interpretacji jego dzieła. Kalecki jednak żył jeszcze przez ćwierć wieku po wojnie. Od 1945 do 1955 roku pracował kolejno w Międzynarodowej Organizacji Pracy i ONZ w Montrealu oraz Nowym Jorku, po czym wrócił do Warszawy, gdzie funkcję w Państwowej Komisji Planowania Gospodarczego łączył z pracą badawczą i nauczaniem.

Kalecki nie stracił wiary w kardynalną zasadę rewolucji Keynesowskiej, a mianowicie w zdolność państwa do zapewnienia pełnego zatrudnienia narzędziami polityki fiskalnej. Był jednak dużo bardziej krytyczny w kwestii tego, w jaki sposób je osiągano, jeśli w ogóle, w krajach kapitalistycznych.

Rozwianie złudzeń nastąpiło częściowo za sprawą jego własnego doświadczenia maccartyzmu na oficjalnie neutralnych korytarzach dyplomatycznych ONZ. Kierownictwo Narodów Zjednoczonych pod wodzą Daga Hammarskjölda pozwalało bowiem, by na terenie organizacji pracowała FBI (wówczas pod wodzą J. Edgara Hoovera) – rzekomo po to, by służby miały oko na obywateli amerykańskich. FBI zarzucała jednak sieci dużo szerzej, a Kalecki na własne oczy widział prześladowania lewicy w USA.

Zauważał również, że polityka wysokiego zatrudnienia w Europie i Ameryce Północnej w latach 50. opierała się na fundamencie zimnowojennych wydatków zbrojeniowych. Do pewnego stopnia przewidział tę tendencję już w artykule z 1943 roku zatytułowanym Polityczne aspekty pełnego zatrudnienia, w którym wskazywał na związek między zapewnieniem pełnego zatrudnienia przy pomocy wydatków zbrojeniowych a faszyzmem. Choć przyznawał, że militarny keynesizm podnosi zatrudnienie, to podkreślał, że jego główną funkcją ekonomiczną jest utrzymywanie poziomu zysków.

Korzeni sukcesów przemysłu niemieckiego i japońskiego po wojnie Kalecki doszukiwał się w ich wcześniejszym doświadczeniu klęski militarnej. Wskazywał, że kluczowe znaczenie ma narzucony przez zwycięskie mocarstwa zakaz produkcji ciężkiego uzbrojenia. Zbrojenia w kontekście wczesnej fazy zimnej wojny zobowiązywały dawne państwa Osi do zakupu wyposażenia wojskowego w USA i Wielkiej Brytanii. W zamian za to zyskiwały one jednak dostęp do tamtejszych rynków zbytu dla własnych towarów przemysłowych.

Wszystkie te ustalenia dały przewagę branżom przemysłu Niemiec i Japonii, w których najważniejsze przedsiębiorstwa nie miały innego wyjścia, jak inwestować w produkcję cywilną, podczas gdy ich amerykańskie i brytyjskie odpowiedniki zajęte były realizacją kontraktów zbrojeniowych. Osiągi sektorów związanych z produkcją wojenną zależały tymczasem od decyzji politycznych; z kolei produkcja na użytek cywilny sprzyjała kreowaniu bardziej dynamicznych, ale też użytecznych społecznie rynków.

Ostatnie lata

W ostatniej dekadzie życia Kalecki stopniowo oddalał się od władzy politycznej w Polsce. Wierząc, że celem socjalizmu jest poprawa losu ludzi pracy, nie mógł deklaratywnie socjalistycznym rządom wybaczyć, że nie zdołały takiej poprawy zapewnić.

Według Kaleckiego przyczyną takiej porażki zazwyczaj było dążenie do jakiegoś politycznego celu, na przykład do uzyskania przewagi wojskowej lub do forsownej industrializacji, która obiecywała sukcesy w przyszłości, ale odciągała zasoby od produkcji dóbr konsumpcyjnych na użytek robotników dziś. Kiedy niedobory podstawowych dóbr konsumpcyjnych, czyli kryzysy mięsne, stały się w rządzonej przez komunistów Polsce endemiczne, krytyka wizjonerskich planów przez Kaleckiego ściągnęła na niego wrogość politycznego kierownictwa.

Towarzysz Edward nie zasłużył na takie potraktowanie

Polityczna odpowiedź na głosy sprzeciwu była prymitywna. Po pokonaniu arabskich sojuszników PRL przez Izrael w Wojnie Sześciodniowej 1967 roku kierownictwo partii pod przywództwem Władysława Gomułki rozpętało antysemicką nagonkę przeciwko nielicznej pozostałej w kraju mniejszości żydowskiej. Dokonano czystki wśród Żydów na stanowiskach w administracji, na uczelniach i w wolnych zawodach.

Polskie władze potępiły również Kaleckiego i innych krytyków za rzekomy „rewizjonizm” i „zasiewanie fermentu w ekonomii politycznej”. Zwolenników Kaleckiego usunięto z partii, zwolniono ich z pracy i zmuszano do emigracji.

Kalecki był przerażony – i to nie tylko nawrotem pradawnej patologii społecznej w postaci antysemityzmu. Zdarzało mu się nawet rozważać, czy rząd amerykański nie starał się zniszczyć ośrodka nowoczesnych badań ekonomii politycznej, jaki zbudował w Warszawie. Przy pogarszającym się stanie zdrowia wiosną 1969 roku pojechał do Cambridge, by pobyć z dawnymi brytyjskimi przyjaciółmi. Latem wrócił jednak do Polski, gdzie zmarł 17 kwietnia 1970 roku.

**
Jan Toporowski
– wykładowca ekonomii i finansów na Uniwersytecie Londyńskim. Autor książki Michał Kalecki. Biografia intelektualna.

Artykuł ukazał się w magazynie Jacobin. Z angielskiego przełożył Michał Sutowski.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij