Przemysław Witkowski

Gwałtów w Niemczech nie było, rasizm w Polsce jest

Opisana przez „Bild” i „Fakt” sprawa „złych, muzułmańskich imigrantów-gwałcicieli” okazała się wyssana z palca. Polskiej prawicy to w niczym nie przeszkadza, dalej może snuć rojenia o husarzu broniącym honoru białych kobiet.

Rok temu po mediach rozlała się fala doniesień o grupowym molestowaniu kobiet w Kolonii przez imigrantów. Na policję zgłaszały się kolejne osoby poszkodowane, a na prawicowych portalach wrzało. Potrzeba było chwili i wylały się prasowe komentarze pełne tez o niemieckich miastach opanowanych przez północnoafrykańskich gwałcicieli.

Jak nie rozmawiać o Kolonii

Po polskiej stronie Odry fala ta również wyrzuciła na brzeg bardzo żyzny, rasistowski muł. Ileż było gorzkiej satysfakcji w głosach prawicowych ekspertów: „pokazali, że nie nadają się do naszej (w domyśle: lepszej) cywilizacji”. Eksperci w Onecie mieli pewność, że Kolonia to początek końca zbyt tolerancyjnej epoki Merkel. Nasze europejskie oświecenie! Nasze wartości! Zaraz pojawiły się dramatyczne okładki, a dobrozmianowi dziennikarze mogli realizować swoje fantazje o „złym, muzułmańskim imigrancie-gwałcicielu”, który swoje śniade ręce wyciąga po europejską białą kobietę.

Polskie kobiety witają uchodźców

Nieważne, że polscy mistrzowie okładek prasowych krótki kurs estetyki robili na nazistowskich brulionach. Nie szkodzi, że używali najbardziej wytartych rasistowskich klisz. Mogli wreszcie poczuć się potomkami husarzy, przedmurzem cywilizacji białego człowieka. I mieli dowód, że ich islamofobiczne fantazje to prawda i naturalna kontynuacja ciągu „No go zones”, „strefy szariatu”, „islamskiej kultury gwałtu” i „zamieszek w Malmö”.

Wsparli ich od razu szarmanccy obrońcy kobiet ze skrajnej prawicy. Może i wcześniej nie chcieli ratyfikacji konwencji antyprzemocowej, bo co będzie Bruksela nam w życie rodzinne ingerować?  Może lubili dowcipy o „świnkach” i lepiej wiedzieli, gdzie „kobiety miejsce” (Kinder, Küche, Kirche). Nagle jednak poczuli, że polskie żony, córki, matki – te delikatne, niezdolne do samodzielnej oceny rzeczywistości i artykulacji potrzeb eteryczne istoty – trzeba przed wyobrażonym obcym bronić.

 

Rasizm polski pod kebsem mazurskim

Tymczasem jednak opisana niedawno przez „Bild” sprawa masowego molestowania europejskich kobiet przez arabskich imigrantów we Frankfurcie okazała się zupełnie wyssana z palca.  Powtórzone przez m.in. polski „Fakt” sensacje, jakoby 50 mężczyzn ze schroniska dla uchodźców zaatakowało na frankfurckim deptaku Fressgass kobiety, wdzierało się do restauracji i rabowało klientów, nie do końca znalazły potwierdzenie w rzeczywistości. „Uchodźcy nie są odpowiedzialni za jakiekolwiek ataki seksualne na Fressgass w Sylwestra. Oskarżenia są zupełnie bezpodstawne”, jak oficjalnie przyznała na łamach „Frankfurter Rundschau” niemiecka policja. Jednej z „poszkodowanych” nie było nawet tego dnia we Frankfurcie, a prokuratura przesłuchuje podejrzanych o składanie fałszywych doniesień. Naczelny „Bilda” oznajmia zaś, że nie ma pojęcia, jak to się mogło się stać i że przeprasza na twitterze za ten tekst.

Co z tego, że doniesienia „Bilda” to była zupełna bujda? Przecież klika i szeruje się świetnie, więc kto by tam źródła sprawdzał. A poza tym, jaki dzielny polski husarz uwierzy niemieckiej prasie i policji?

Jaki dzielny polski husarz uwierzy niemieckiej prasie i policji?

Bardzo trudno będzie naprawić szkody, jakie wywarła ta fala prawicowych postprawd. Skoro „porywanie chrześcijańskich dzieci na mace” , ten zupełnie wyssany z palca motyw ludowego antysemityzmu, mogło spokojnie przetrwać kilkaset lat (pogrom kielecki z 1946 r. rozpoczęła nieprawdziwa plotka o porwaniu przez Żydów dziecka – „wiadomo po co”), ile przetrwa historia o „złym, muzułmańskim imigrancie-gwałcicielu” i domniemanej krzywdzie białych kobiet?

Jedno jest pewne. Wskutek takich właśnie doniesień, jak to „Bilda”, dziś większość badanych w Europie chce wstrzymania imigracji z krajów islamskich. Brawo rasiści, wygraliście kolejna rundę.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Przemysław Witkowski
Przemysław Witkowski
Historyk idei, badacz ekstremizmów politycznych
Przemysław Witkowski – poeta, dziennikarz i publicysta; dwukrotny stypendysta Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu; absolwent stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Wrocławskim; doktor nauk humanistycznych w zakresie nauk o polityce; opublikował „Lekkie czasy ciężkich chorób” (2009); „Preparaty” (2010); „Taniec i akwizycja” (2017), jego wiersze tłumaczono na angielski, czeski, francuski, serbski, słowacki, węgierski i ukraiński.
Zamknij