Policjanci grożą śmiercią, wymachując pistoletem i strzelając koło głowy ofiary. Nakładają torebki foliowe na głowę. Biją, duszą, pałują, gazują, dokonują innych czynności seksualnych.
„We Wrocławiu na ryneczku” stoją policjanci. W 2017 roku Superwizjer ujawnia sprawę Igora Stachowiaka. 25-latek został niesłusznie zatrzymany, po czym zmarł na wrocławskiej komendzie przy Trzemeskiej. Autopsja wykazała, że do śmierci przyczyniły się: narkotyki, wielokrotne rażenie paralizatorem i ucisk na szyję. Ginęły dowody: wydruki z alkomatu, nagrania monitoringu komendy. Świadkom zatrzymania postawiono zarzuty. Dwukrotnie. Śledztwo w sprawie Igora umorzono po roku.
Co robią władze Warszawy, by zapobiegać przemocy wobec kobiet? [rozmowa]
czytaj także
Sprawę wznowiono i w 2019 roku czterech policjantów skazano na 2 do 2,5 roku więzienia. Apelacje ciągnęły się do samego Sądu Najwyższego. Ten uznał, że 25-latek był torturowany, ale nie ze szczególnym okrucieństwem. Tortury te miały nie przyczynić się do jego śmierci, która nastąpiła kilkanaście minut później. Ówczesny RPO nie zgodził się z tymi wnioskami i w 2021 złożył kasację. Odrzucono ją.
Patofenomen Wrocławia?
Od tamtego czasu prawie nie ma roku, by wrocławska policja nie była na językach. W 2019 jeden z oficerów CBŚP włamuje się do szafy z dokumentami. Dwa lata później na Trzemeskiej ginie teczka osobowa tajnego współpracownika policji. Lecą głowy. Dwa lata później to samo dzieje się we Wrocławiu-Leśnicy.
6 maja 2023 roku zostaje zatrzymana Malwina i osadzona na komendzie. Następnego dnia nie żyje. Sekcja wykazuje, że mogła zostać dotkliwie pobita. Policja nie informuje rodziny. Matka dowiaduje się o śmierci córki po prawie dwóch miesiącach, próbując zgłosić zaginięcie.
Tego samego roku konwojent morduje dwóch policjantów i ucieka. Komendant Główny Policji, Jarosław Szymczyk, który sam prawie zabił policjantów granatnikiem, wyznacza nagrodę 100 tys. zł za wskazanie miejsca pobytu lub inną pomoc w ujęciu konwojenta. Stróż nocny zgłasza policji, że zauważył zbiega. Komendant ogłasza, że nagroda trafi do policjantów, którzy ostatecznie zatrzymali uciekiniera. Ochroniarz pomógł tylko „pośrednio”.
Prezydent Płocka: Bezpieczeństwo trzeba zapewnić wszystkim. Kobietom, mężczyznom, dzieciom, seniorom
czytaj także
Policjanci komisariatu Wrocław-Krzyki mieli zatrzymywać i wypuszczać chorego psychicznie bezdomnego, by przypisywać mu nierozwiązane przestępstwa. Według informatora bezdomny zgodził się przyznać do przestępstw za hotdoga. Oficjalna wersja policji mówi, że owszem, dostał hotdoga podczas zatrzymania, ale to z dobrej woli policjantów.
Czy takie zachowanie policjantów to fenomen Wrocławia, czy to okno na prawdziwy świat policji?
Przyczyny brutalności policji
Po burzliwym okresie transformacji policja została zaakceptowana przez polskie społeczeństwo. Kojarzyła się m.in. z tłumieniem zamieszek kiboli, nad którymi prawie nikt nie ronił łez. Pomimo kilku „czkawek”, jak zabicie trzynastoletniego Przemka Czai w Słupsku i próby zatuszowania zbrodni, stan ten dość długo się utrzymywał.
Protesty kobiet w 2020 roku zburzyły ten obraz. Gdy po drugiej stronie pałki stały osoby niekojarzone z przemocą, znacznie trudniejszym było usprawiedliwianie jej u policjantów.
Obraz policjanta w cywilu, który pałką teleskopową okłada protestujące kobiety, wrył się w świadomość i pamięć społeczną. Jest to uosobienie członków oddziałów antyterrorystycznych, których przeniesiono do prewencji. Dawniej byli wykorzystywani w celu usuwania jednostek niebezpiecznych z protestów. Praktykę mogliśmy zobaczyć w telewizji.
Nie przeszkadza to policji w próbach kreowania alternatywnej rzeczywistości. Wedle rzecznika, policjanci na nagraniu zatrzymywali „próbę odbicia jednego z zatrzymanych”. Twierdził, że policja nie „atakuje”, tylko „używa środków przymusu bezpośredniego”. Ta niebezpośredniość języka ma zamaskować prosty fakt, że policja biła ludzi. Podczas gdy rzecznik ubarwia rzeczywistość, pałkarz nie jest karany. Zamiast tego wysyłają go na kurs oficerski.
W trakcie protestów posłankę Biejat opryskano gazem, gdy pokazywała swoją legitymację poselską. Pół roku zajęło rozpoczęcie postępowania. Policja wykorzystała pretekst „naruszenia porządku publicznego”, czyli, innymi słowy protestu, który sami eskalowali, by następnie złamać dziewiętnastolatce rękę w trzech miejscach. Sąd stwierdził, że to zatrzymanie było „nielegalne, niezasadne i przeprowadzone w sposób nieprawidłowy”, ale prokuratura umorzyła śledztwo.
czytaj także
Pod Trybunałem Konstytucyjnym na słowa „a ty co, białasie j*bany?” policjant rzucił kobietą o ścianę, łamiąc jej nos. Następnie przez kilka godzin nie dopuszczano do niej prawniczki oraz wywieziono ją do Legionowa, by utrudnić powrót do domu.
Takie wywozy nie są unikatowe. W 2018 w Pobiedziskach policjanci wywieźli pijanego 36-latka do lasu. Mężczyzna zmarł. W tym roku wejherowscy policjanci zastosowali ten sam manewr wobec 72-latka. Ten na szczęście został odnaleziony na czas.
Tego typu działania służą policjantom do wymierzenia pozasądowej kary ich ofiarom. Czynniki takie jak plemienne rozróżnienie na „nas” (policjantów) i „was” (resztę ludzi), hierarchiczna struktura służb czy też brak wiary w sądownictwo prowadzą do policyjnej brutalności.
Brutalność ta nie ogranicza się do zatrzymań i wywózek. Wedle słów z 2017 roku ówczesnego RPO, Adama Bodnara „policjantom w Polsce zdarza się stosować tortury wobec zatrzymanych i świadków”. Do 2016 roku 42 policjantów skazano w 28 sprawach karnych. Zarówno wystąpienie RPO w sprawie nadania zatrzymanym prawnika, jak i raport Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur są ciężką lekturą.
Policjanci grożą śmiercią, wymachując pistoletem i strzelając koło głowy ofiary. Nakładają torebki foliowe na głowę. Biją, duszą, pałują, gazują, dokonują innych czynności seksualnych. Atakują podejrzanych i świadków, dorosłych, dzieci, ludzi płci wszelakiej. Czasem za oddanie moczu w krzaki, czasem za fifkę w trawie nieopodal.
Strzelby, granaty i mężczyźni w kominiarkach na eksmisji warszawskiego skłotu
czytaj także
Wszystko to robią, mając pełną kontrolę nad dokumentacją takich „rozpytań”. Są panami życia, śmierci i rzeczywistości. Jak więc rzeczywistość dookoła nich reaguje na takie zachowania?
„Tu jest tyle policji, czuję się bezpiecznie”
Wszystkie te akcje policji winny odbić się na badaniach opinii publicznej. Im bardziej policja się rozbestwia, tym mniej społeczeństwo jej ufa, co utrudnia pracę policjantom. Tracą świadków i zgłaszających, przez co dochodzenia utykają w martwym punkcie.
Weryfikacja tej hipotezy okazuje się jednak o wiele trudniejsza, niż mogłoby się wydawać. Każda z sondażowni daje diametralnie różne wyniki badań zaufania społecznego do policji. Dla przykładu, w 2020 roku CBOS i IBRiS były rozbieżne o 26,9 p.p., podając odpowiednio 71 proc. i 44,1 proc. Przy tak rozbieżnych danych nie sposób wyciągać daleko idących wniosków.
Poszedłem do szkoły policyjnej. Apeluję – nie popełniajcie tego błędu [LIST]
czytaj także
Wedle CBOS zaufanie oscyluje od 2002 roku w granicach 56-75 proc. IPSOS zapytał o to w 2014 i uzyskał wynik 72 proc. IBRiS podał 64,2 proc. w 2017, 44,1 proc. w 2020, 61 proc. w 2022 i 46,7 proc. w 2023. UCE Research uzyskało w 2023 46,4 proc.
Ciekawe jest badanie IPSOS Global Trust Index, które w latach 2019, 2021, 2022 i 2023 mierzyło zaufanie do różnych profesji. Dla policji wyniki wynosiły odpowiednio: 36 proc., 29 proc., 24 proc., 21 proc. Skąd taka duża różnica nawet wobec bardziej pesymistycznych sondażowni?
GTI pytało o zaufanie dla członków profesji, a pozostałe sondaże o zaufanie do instytucji. Do pytania o zaufanie często dodawano „w ogólności”, co nakłania respondentów do pomyślenia o policji jako instytucji. Widzimy więc, że nawet jeśli Polacy nie ufają policjantom, ufają instytucji policji.
Wedle Stafforda Beera przeznaczeniem systemu jest to, co tenże robi. Idea policji, która stoi na straży prawa, jest raczej przez Polaków lubiana. Czy to jej przeznaczenie? W końcu cieszy się ona ponad 70 proc. wykrywalnością przestępstw. Może jednak jest to bycie jednym z dwóch ramion monopolu na stosowanie przemocy?
PiS mówi o rozbudowie policji. PO o „odpolitycznieniu”. Ani to, ani to nie zapobiegnie torturom. Programy PSL i Polski 2050 milczą na ten temat. Rozwiązania proponują Konfederacja, Nowa Lewica i Lewica Razem. Szanse na ich wprowadzenie pozostają wątłe.
Pamiętamy więc Igora, ale nic z tą pamięcią nie robimy.
**
Łukasz Mrugała – magister inżynier informatyki z Trójmiasta, pracujący w zawodzie.