Lit to kluczowy surowiec dla zielonej transformacji, dlatego jest coraz ważniejszy dla największych krajów uprzemysłowionych, w tym Stanów Zjednoczonych i Chin, które wykorzystują go zarówno w przemyśle wojskowym, jak i cywilnym.
20 kwietnia chilijski prezydent Gabriel Boric zapowiedział plan nacjonalizacji krajowego sektora wydobycia litu, kluczowego surowca dla globalnej transformacji na zieloną energię. Według szacunków amerykańskiego rządu w nadchodzących latach zapotrzebowanie na ten minerał może wzrosnąć nawet o 4 tysiące proc. Dlaczego lit niespodziewanie stał się jednym z najbardziej pożądanych surowców świata?
Ruda litu jest coraz ważniejszym surowcem strategicznym dla największych krajów uprzemysłowionych, w tym Stanów Zjednoczonych i Chin, które wykorzystują go zarówno w przemyśle wojskowym, jak i cywilnym. Lit używany jest do produkcji akumulatorów litowo-jonowych, smartfonów, laptopów, aparatów cyfrowych i serwerów internetowych, a także samochodów elektrycznych. Jest integralną częścią wielu technologii redukcji emisji w ramach globalnego przechodzenia na czystą zieloną energię.
czytaj także
Wysoka temperatura topnienia i wrzenia litu sprawia, że metal ten świetnie nadaje się do magazynowania energii. Szacuje się, że do 2030 roku 85 proc. światowego wydobycia litu będzie wykorzystywane do produkcji baterii – kluczowego komponentu dla rynku samochodów elektrycznych. Islandia, Wielka Brytania, Holandia, Belgia, Niemcy, Norwegia, Szwecja, Dania, Izrael, Singapur i Korea Południowa w ciągu następnej dekady chcą zakazać sprzedaży pasażerskich pojazdów spalinowych. W 2019 w wyżej wymienionych krajach sprzedano łącznie niemal 9,5 miliona nowych samochodów wykorzystujących paliwa kopalne. Oznacza to, że zapotrzebowanie na lit w nadchodzących latach będzie stale rosnąć.
Obecnie największym producentem litu jest Australia, która dostarcza ponad połowę wykorzystywanego w przemyśle minerału. Na drugim miejscu plasuje się Chile, które razem z Argentyną i Boliwią koncentrują w swych rękach ponad 60 proc. światowych złóż tego pierwiastka. Lit wydobywa się tam w tzw. Trójkącie Litowym – ogromnych, suchych równinach pustyni Atacama i słynnych boliwijskich salarów Uyuni.
Według chilijskiego prezydenta nacjonalizacja wydobycia litu „to największa szansa, jaką mamy na przejście do zrównoważonej i rozwiniętej gospodarki”. Eksport chilijskiego węglanu litu wzrósł siedmiokrotnie między 2021 i 2022 rokiem, a górnictwo stanowi drugie źródło PKB tego kraju. (W ubiegłym roku swoje złoża litu znacjonalizował również Meksyk).
Chilijski lit wydobywa się w dwóch kopalniach. Głównym akcjonariuszem pierwszej z nich – SQM, jest Julio Ponce Lerou, były zięć zmarłego dyktatora Pinocheta. Druga kopalnia, Albemarle, należy do amerykańskiej firmy, największego producenta litu na świecie, która wydobywa metal także w USA, Chinach i Australii. Koncesja na wydobycie SQM kończy się za siedem, a Albemarle za 20 lat. Boric zapowiedział, że obecne kontrakty nie zostaną wypowiedziane, ale ma nadzieję, że firmy będą otwarte na współpracę z rządem przed ich wygaśnięciem.
Chilijski ruch może być jednym z pierwszych kroków do utworzenia potencjalnego kartelu litowego w stylu OPEC w regionie. Jednak biorąc pod uwagę mocno zróżnicowane poziomy rozwoju i modele przemysłu pomiędzy krajami Trójkąta Litowego, nie jest to projekt, który mógłby być zrealizowany w bliskiej przyszłości.
Wyścig o lit
Nacjonalizacja chilijskich złóż litu może spowodować, że kopalnie amerykańskich, chińskich czy europejskich korporacji będą starały się dywersyfikować swoje źródła metalu. Ich wzrok kieruje się w stronę krajów Afryki, pod powierzchnią których znajduje się znaczna część zasobów niezbędnych dla przyszłości czystej energii.
Zarówno Stany Zjednoczone, jak i Chiny starają się zapewnić ciągłą eksploatację zasobów mineralnych Afryki poprzez inwestycje w afrykański sektor wydobywczy. Te dwa kraje stale rozszerzają swoje wpływy w regionie, oferując pomoc gospodarczą, kredyty pod inwestycje i rozwój infrastruktury. W ciągu ostatnich dwóch dekad Chiny próbowały wzmocnić więzi z krajami afrykańskimi, aby zdobyć przyczółek w afrykańskim sektorze minerałów. Obecnie kontrolują 60 proc. światowego wydobycia i rafinacji minerałów, zwłaszcza litu, manganu, kobaltu czy niklu.
Przychodzi założyciel Grupy Wagnera do brytyjskiego Ministerstwa Skarbu…
czytaj także
Największe afrykańskie złoża litu znajdują się w Zimbabwe, które jest szóstym co do wielkości producentem tego metalu na świecie. W grudniu rząd Zimbabwe uchwalił ustawę o kontroli eksportu minerałów bazowych, która zakazała eksportu surowego litu. Zwolnione z tego zakazu są przedsiębiorstwa, które już posiadają lub rozwijają tam swoje kopalnie i zakłady przetwórcze. Obejmuje to chińskie firmy Zhejiang Huayou Cobalt, Sinomine Resource Group i Chengxin Lithium Group, które w projekty związane z litem w tym kraju zainwestowały 678 milionów dolarów.
W wyścigu o afrykańskie surowce, w tym złoża litu, bierze udział także Rosja, która rozszerza wpływy na kontynencie za pomocą znanych z ukraińskich pól bitewnych najemników Grupy Wagnera. W ciągu ostatnich lat żołnierze rosyjskiego biznesmena Jewgienija Prigożyna zaangażowani byli w 18 krajach Afryki, starając się umocnić pozycję Moskwy na kontynencie i zapewnić Rosji dostęp do strategicznych złóż minerałów. Ich działalność udowodniono m.in. w Zimbabwe, Mali, Nigerii czy Demokratycznej Republice Konga, czyli w krajach posiadających największe złoża litu w regionie.
Ciemna strona zielonej energii
Samochody elektryczne, do produkcji których potrzebna jest większość wydobywanej rudy litu, przez cały cykl swojego istnienia – od produkcji, przez eksploatację, ładowanie energią powstającą w wyniku spalania paliw kopalnych, aż po złomowanie – generują o 75 proc. mniejszą emisję CO2 niż pojazdy spalinowe. Niestety, wydobycie litu samo w sobie także szkodzi naszej planecie.
Największe światowe złoża litu znajdują się w niegościnnych, suchych rejonach z minimalnym dostępem do wody, której ogromne ilości są niezbędne do wydobywania metalu spod powierzchni ziemi. Powstałą w ten sposób solankę odparowuje się następnie w ogromnych, otwartych basenach. Szacuje się, że do wyprodukowania tony litu potrzeba około 2,2 miliona litrów wody. Przemysłowe wydobycie litu, m.in. w chilijskich równinach solnych pustyni Atacama, prowadzi do degradacji gleby i odcina lokalne społeczności od i tak skromnych zasobów wody pitnej.
czytaj także
Najnowsze badania prowadzone w Niemczech i Meksyku wskazują możliwość ekstrakcji litu z wód termalnych. Minerał mógłby być tym samym pozyskiwany w sposób przyjazny dla środowiska, jako produkt uboczny wytwarzania ekologicznej energii geotermalnej, co przyczyniłoby się także do wzrostu jej popularności. Zmniejszyłoby to także światową zależność od klasycznego wydobycia i importu litu, którego stałe złoża stanowią jedynie 0,002 proc. skorupy ziemskiej.
Pomimo spadających cen litu na międzynarodowych giełdach, zapotrzebowanie na ten materiał oraz jego masowe wydobycie będzie stale rosnąć. W ramach technologicznego wyścigu światowe mocarstwa nie będą się cofać przed użyciem wszelkich dostępnych im środków, legalnych bądź nie, w celu osiągnięcia przewagi.
Jak zazielenić cywilizację i (przy okazji) nie dobić planety?
czytaj także
Lit z pewnością jest kluczem do lepszej przyszłości dla naszej cywilizacji. Jednak czy spowolnienie degradacji Ziemi na poziomie globalnym warte jest poświęcania jej na poziomie lokalnym? Czy niepozorny biały metal faktycznie przyczyni się do światowej walki o poprawę jakości życia wszystkich mieszkańców planety, czy stanie się jedynie kolejnym narzędziem w imperialnych rozgrywkach między mocarstwami?
**
Daniel Brusiło – fotograf, antropolog kulturowy, podróżnik. Zafascynowany krajami Ameryki Łacińskiej i relacją, która łączy teraźniejszość z ich przeszłością.