Świat

Faszyzm to pragnienie zemsty. Czy będzie powtórka z Weimaru?

Na nazistowskich wiecach obwiniano za kryzys Żydów, komunistów, inteligencję, artystów i klasę rządzącą. Główną walutą NSDAP była nienawiść i obietnica zemsty. Ten scenariusz powtarza się dziś w Ameryce i Europie.

Rachunki za energię i żywność pędzą w górę. Wynagrodzenia spadają, nadrywane przez inflację i przedłużającą się stagnację płac. Zachodnie państwa przeznaczają miliony dolarów na wojnę w Ukrainie w dobie kryzysu gospodarczego i piorunujących nierówności dochodu. Klasa liberalna, przerażona szerzeniem się neofaszyzmu i demagogów takich jak Donald Trump, postawiła na skompromitowanych i znienawidzonych polityków establishmentu, którzy służalczo realizują żądania przemysłu wojskowego, oligarchów i korporacji.

Społeczne bankructwo klasy liberalnej oznacza, że krytyka szaleństwa niekończącej się wojny, merkantylnych umów handlowych, wyzysku pracowników w ramach globalizacji, oszczędzania na najbiedniejszych i neoliberalizmu coraz częściej płynie od skrajnej prawicy. Prawicowa furia, w Stanach Zjednoczonych przebrana w kostium chrześcijańskiego faszyzmu, z powodzeniem posuwa się naprzód na Węgrzech, w Polsce, Szwecji, Bułgarii, we Włoszech i Francji. Może też ona wkrótce zdobyć władzę w Czechach, gdzie inflacja i rosnące koszty energii podwoiły liczbę Czechów i Czeszek żyjących poniżej progu ubóstwa.

Elity zawiodły w sposób katastrofalny. Trzeba ratować, co się jeszcze da

Do przyszłorocznej wiosny, która nastąpi po długich zimowych miesiącach kolejnych przerw w dostawie prądu i niespinających się domowych budżetów, z naszej anemicznej zachodniej demokracji mogą pozostać tylko marne resztki.

Prawicowy ekstremizm to cena, którą płacimy za drastyczne nierówności społeczne i polityczny zastój. Z tego bagna wychodzą demagodzy; obiecują odnowę moralną i gospodarczą, zemstę na wyobrażonych wrogach i powrót utraconej chwały. Nienawiść i przemoc, już na skraju wrzenia, ulegają legitymizacji. Znienawidzona klasa rządząca oraz głoszone przez nią rzekome normy przyzwoitości i demokracji stają się obiektem drwin.

Jak Zachód nie rozprawił się z faszystami

To nie jest tak, że faszyzm w pewnym momencie zaniknął, przypomina filozof Gabriel Rockhill. „Stany Zjednoczone nie pokonały faszyzmu w drugiej wojnie światowej – pisze Rockhill – ale dyskretnie go umiędzynarodowiły”.

Po wojnie Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i inne rządy Zachodu podjęły współpracę z setkami byłych nazistów i japońskich zbrodniarzy wojennych. Jednych wcielono do zachodnich służb wywiadowczych. Inni dołączyli do faszystowskich reżimów, na przykład w Portugalii i Hiszpanii. Zachód sprzyjał antykomunistycznemu stronnictwu prawicowemu w wojnie domowej (1946–1949) w Grecji, gdzie następnie w 1967 roku poparł prawicowy pucz wojskowy.

Nostalgia umiera ostatnia. Jak nacjonalizm karmi się mitem o świetlanej przeszłości

Również NATO prowadziło tajną politykę operowania faszystowskimi grupami terrorystycznymi. W ramach operacji Gladio – jak ujawniła BBC w zapomnianej już dziś serii śledczych filmów dokumentalnych – stworzono „tajne armie”, sieć nielegalnych oddziałów wojskowych, które pozostałyby za linią wroga, gdyby Związek Radziecki wkroczył do Europy. W rzeczywistości te „tajne armie” dokonywały zabójstw, zamachów bombowych, rzezi i ataków terrorystycznych na lewicowcach, związkowcach i innych działaczach w całej Europie.

Korespondent „New York Timesa” Stephen Kinzer opowiada o powojennej działalności CIA, łącznie z werbunkiem nazistowskich i japońskich zbrodniarzy wojennych oraz stworzeniem tajnych więzień, gdzie byli funkcjonariusze nazistowscy przesłuchiwali, torturowali i mordowali ludzi podejrzanych o lewicowe zapatrywania, liderów związków zawodowych i komunistów. Opisał to szczegółowo w swojej książce Doktor Śmierć. Sidney Gottlieb i najmroczniejsze eksperymenty CIA (przeł. Ł. Müller, Znak Literanova, Kraków 2020).

Prezes i faszyzm

Brunatna premierka Włoch

Faszyzm, który towarzyszył nam nieprzerwanie, znów rośnie w siłę. Po wrześniowych wyborach we Włoszech Giorgia Meloni została pierwszą w dziejach premierką tego kraju. W koalicji z dwoma innymi ugrupowaniami skrajnej prawicy partia Meloni zdobyła około 60 proc. miejsc w parlamencie, a lewicującemu Ruchowi Pięciu Gwiazd nie udało się temu zapobiec.

Meloni debiutowała w polityce jako piętnastoletnia działaczka młodzieżówki Movimento Sociale Italiano (Włoskiego Ruchu Społecznego), ugrupowania założonego po drugiej wojnie światowej przez sympatyków Benita Mussoliniego. Polityczka nazywa biurokratów z Unii Europejskiej reprezentantami „nihilistycznych globalnych elit, sterowanych przez międzynarodową finansjerę”. Głosi teorię spiskową wielkiego zastąpienia, mówiącą o tym, że do zachodnich państw posyła się niebiałych migrantów, aby „wymienili” białych ludzi u władzy i „zastąpili” ich kulturę.

Przyszła premierka wzywała do tego, aby włoska marynarka wojenna zawracała łodzie z migrantami – urzeczywistnił to w 2018 roku Matteo Salvini jako minister spraw wewnętrznych. Jej ugrupowanie Bracia Włosi jest blisko sprzymierzone z prezydentem Węgier Viktorem Orbánem. A ostatnio Parlament Europejski wydał rezolucję, w której stwierdził, że państwo węgierskie nie spełnia już definicji demokracji.

Pasmo sukcesów skrajnej prawicy

Meloni i Orbán nie są sami. Szwedzcy Demokraci, którzy we wrześniowych wyborach zebrali 20 proc. głosów, stając się tym samym drugą co do wielkości partią polityczną Szwecji, powstali w 1988 roku z neonazistowskiego ugrupowania Bevara Sverige Svenskt (Zachować Szwedzką Szwecję). Według Tony’ego Gustaffsona, historyka i byłego członka Szwedzkich Demokratów, ich faszystowskie korzenie sięgają głęboko. Spośród 30 założycieli partii 18 miało związki z nazistami, w tym kilku służyło w Waffen SS.

Kwietniowa przegrana Marine Le Pen we Francji mimo wszystko oznaczała zdobycie ponad 41 proc. głosów przeciwko Emmanuelowi Macronowi. W Hiszpanii twardo prawicowa partia Vox to trzecia siła w parlamencie. Skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec otrzymała ponad 12 proc. głosów w wyborach w 2017 roku, stając się trzecią najsilniejszą partią – choć w 2021 roku straciła kilka punktów procentowych.

Žižek: Wojna lumpenburżuazji

Stany Zjednoczone mają swoją własną wersję faszyzmu, reprezentowaną przez Partię Republikańską, która niczym sekta gromadzi się wokół Donalda Trumpa, kultywuje myślenie magiczne, mizoginię, homofobię i biały suprematyzm chrześcijańskiej prawicy oraz czynnie podważa proces wyborczy.

Demontaż demokracji: XX wiek, Europa

Zapaść gospodarcza była czynnikiem niezbędnym w dojściu nazistów do władzy. W 1928 roku w niemieckich wyborach partia nazistowska otrzymała mniej niż 3 proc. głosów. Potem przyszedł krach giełdowy 1929 roku. Do początku roku 1932 w Niemczech straciło pracę 40 proc. ubezpieczonych robotników: 6 milionów ludzi. W tym samym roku NSDAP została największą siłą w tamtejszym parlamencie.

Rząd Weimarski, pozbawiony wyczucia chwili zakładnik wielkich przemysłowców, wolał spłacać kredyty i oszczędzać na biednych niż karmić i zatrudniać zrozpaczony lud. Popełnił poważny błąd, surowo ograniczając uprawnienia do zasiłku dla bezrobotnych. Miliony Niemców chodziły głodne. Społeczeństwo falowało gniewem i desperacją.

Na masowych wiecach prowadzonych przez nazistowskich bufonów w brunatnych koszulach, którzy u Trumpa w Mar-a-Lago czuliby się jak w domu, obwiniano za kryzys Żydów, komunistów, inteligencję, artystów i klasę rządzącą, czyniąc z nich wewnętrznych wrogów. Główną walutą NSDAP była nienawiść. Rozchodziła się dobrze.

Upojeni przemocą: Ameryka staje się faszystowską dystopią

Jednak demokratyczne procedury i instytucje zostały wypatroszone jeszcze przed dojściem nazistów do władzy w 1933 roku. Reichstag działał tak dysfunkcyjnie jak dziś amerykański Kongres. Przywódca socjalistów Friedrich Ebert, prezydent Niemiec w latach 1919–1925, a po nim Heinrich Brüning, kanclerz w latach 1930–1932, podpierali się artykułem 48 konstytucji weimarskiej, by rządzić za pomocą dekretów, z pominięciem podzielonego parlamentu.

Artykuł 48, upoważniający prezydenta do wydawania rozporządzeń w sytuacjach nadzwyczajnych, stanowił „zapadnię, przez którą Niemcy wpadły w dyktaturę”, pisze historyk Benjamin Carter Hett.

Demontaż demokracji: XXI wiek, Ameryka

Dekrety wydawane w republice weimarskiej na podstawie artykułu 48 mają swój dzisiejszy odpowiednik w prezydenckich rozporządzeniach, od wydawania których nie stronili Barack Obama, Donald Trump i Joe Biden, chcąc ominąć zatory w Kongresie. Tak jak w Niemczech lat 30. amerykańskie sądy – zwłaszcza Sąd Najwyższy – przechwycili ekstremiści. Media podzieliły się na wrogie plemiona, nie odróżniają prawdy od fałszu i demonizują stronę przeciwną. Brakuje dialogu i kompromisu – bliźniaczych filarów ustroju demokratycznego.

Dwie rządzące partie niewolniczo służą dyktatom przemysłu wojennego, globalnym korporacjom i oligarchom, obdarzając ich ogromnymi ulgami podatkowymi. Stany Zjednoczone stworzyły najbardziej wszechobecny i natrętny system nadzoru rządowego w historii ludzkości. Prowadzą największy na świecie system więzień. Zmilitaryzowały policję.

Demokraci są za to równie odpowiedzialni co republikanie. Administracja Obamy zinterpretowała wydane przez Kongres w 2002 roku upoważnienie do podjęcia działań militarnych (Authorization for Use of Military Force) jako nadanie egzekutywie prawa do ignorowania wymogu sprawiedliwego procesu, a zatem do przejęcia funkcji sędziego, ławy przysięgłych i kata przy zabijaniu również amerykańskich obywateli. Pierwszy padł jej ofiarą radykalny duchowny islamski Anwar al-Awlaki. Dwa tygodnie później w kawiarni w Jemenie amerykański dron zabił Abdulrahman al-Awlakiego, szesnastoletniego syna Anwara, w żaden sposób niepowiązanego z terroryzmem, oraz dziewięcioro innych nastolatków.

To administracja Obamy podpisała sekcję 1021 ustawy autoryzacyjnej o obronności (National Defense Authorization Act), unieważniając tym samym istniejące od 1878 roku prawo posse comitatus, które zakazywało używania wojska jako służby porządkowej w granicach kraju. To administracja Obamy odratowała finansowo Wall Street, a ofiary bankierów pozostawiła samym sobie. To administracja Obamy wielokrotnie wykorzystywała ustawę o szpiegostwie (Espionage Act) do kryminalizacji tych, którzy ujawniali kłamstwa, zbrodnie i oszustwa rządu, na przykład Chelsea Manning czy Edwarda Snowdena. I wreszcie to administracja Obamy znacznie rozpowszechniła wykorzystanie dronów wojskowych.

O mały krok od faszyzmu

W reakcji na pożar Reichstagu w lutym 1933 roku, który zresztą najprawdopodobniej sami ukartowali, naziści posłużyli się artykułem 48, by przepchnąć Dekret o ochronie narodu i państwa. Faszyści błyskawicznie rozprawili się z pozorami weimarskiej demokracji. Zalegalizowali zatrzymanie bez procesu każdego, kto zostanie uznany za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Zakazali niezależnych związków zawodowych, wolności słowa, wolności stowarzyszania się i wolności prasy, a także znieśli prywatność komunikacji pocztowej i telefonicznej.

Przemoc jest równocześnie potępiana i romantyzowana. To schemat znany z narodzin faszyzmu

Krok od dysfunkcyjnej demokracji do pełnego faszyzmu był – i znów będzie – niewielki. Nienawiść do klasy rządzącej, wcielonej przez establishment Partii Republikańskiej i Demokratycznej, które zlały się w jedno ugrupowanie rządzące, występuje w Stanach Zjednoczonych niemal powszechnie.

Społeczeństwo, walcząc z najwyższą od 40 lat inflacją, która tylko w lipcu kosztowała przeciętne amerykańskie gospodarstwo domowe dodatkowe 717 dolarów miesięcznie, coraz chętniej będzie uważać za swoich sojuszników dowolne postacie bądź ugrupowania polityczne, które entuzjastycznie występują przeciwko tradycyjnym elitom. Im bardziej prymitywny, nieracjonalny czy wulgarny okaże się atak, tym bardziej ucieszą się nieuprzywilejowani. Takie nastroje panują i w Ameryce, i w Europie, gdzie tej zimy koszty energii mają wzrosnąć nawet do 80 proc., a 10-procentowa stopa inflacji zżera dochody.

Pięć perfidnych spisków, które naprawdę istnieją

Rekonfiguracja społeczeństwa przez neoliberalizm, tak aby działało wyłącznie na korzyść klasy miliarderów, cięcia i prywatyzacja usług publicznych, takich jak szkoły, szpitale i usługi komunalne, a także likwidacja przemysłu, rozrzutne wlewanie państwowych pieniędzy i zasobów w przemysł wojskowy kosztem infrastruktury i opieki społecznej czy budowa największego systemu więzień na świecie i militaryzacja policji doczekały się przewidywalnych skutków.

Faszyzm zaspokaja potrzeby emocjonalne

Sednem problemu jest utrata wiary w tradycyjne formy rządów i demokratycznych rozwiązań. Jak zauważył Peter Drucker, faszyzm odniósł sukces w latach 30. nie dlatego, że ludzie uwierzyli w rozpuszczane przez niego teorie spiskowe i kłamstwa, ale właśnie pomimo że każdy doskonale je przejrzał. Faszyzm kwitł nawet w obliczu „wrogiej mu prasy, wrogiego radia, wrogiego kina, wrogiego Kościoła i wrogiego rządu, które niestrudzenie wytykały nazistom kłamstwa, niekonsekwencję, niespełnialne obietnice oraz niebezpieczeństwa i głupotę obranego kursu” – pisał Drucker. „Nikt nie zostałby nazistą, gdyby wymagano racjonalnej wiary w nazistowskie obietnice” – dodał.

Tak jak w przeszłości, nowe partie faszystowskie odpowiadają na pragnienia emocjonalne. Dają ujście poczuciu porzucenia, niedowartościowania, desperacji i alienacji. Obiecują nieosiągalne cuda. Szerzą dziwaczne teorie spiskowe, takie jak ta z udziałem QAnon. Ale przede wszystkim przyrzekają zemstę na klasie rządzącej, która zdradziła naród.

Stanley: Bardziej niż ustroje faszystowskie interesuje mnie faszystowska kultura

Hett definiuje nazizm jako „nacjonalistyczny ruch protestu przeciwko globalizacji”. Wzrost nowego faszyzmu również wynika z podobnego wyzysku przez globalne korporacje i oligarchów. Ludzie chcą ponad wszystko odzyskać kontrolę nad swoim życiem, choćby po to, by ukarać kozła ofiarnego, obwinianego za ich nieszczęścia.

A ten film już widzieliśmy.

**
Chris Hedges jest dziennikarzem i laureatem Nagrody Pulitzera. Przez piętnaście lat pracował jako zagraniczny korespondent „New York Timesa”. W tym czasie był szefem biur dziennika na Bliskim Wschodzie i na Bałkanach. Poza granicami Stanów Zjednoczonych pracował też dla „Dallas Morning News”, „Christian Science Monitor” i National Public Radio. Prowadzi program The Chris Hedges Report.

Artykuł opublikowany w magazynie scheerpost.com. Z angielskiego przełożyła Aleksandra Paszkowska.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij