Unia Europejska

Dobre wieści z Włoch: Gorzej już nie będzie

25 września 2022 roku skrajnie prawicowi Bracia Włosi, spadkobiercy włoskiego neofaszyzmu, odnieśli zwycięstwo w wyborach parlamentarnych we Włoszech. Ich partnerami są Lega Matteo Salviniego oraz Forza Italia byłego premiera i skandalisty Silvio Berlusconiego. Ultraprawicowa koalicja zgarnęła 43,7 proc. głosów

Był ciepły czerwcowy dzień, kiedy Alessio Di Giulio, radny ze skrajnie prawicowej partii Lega, wybrał się na spacer z telefonem komórkowym w dłoni. Miał ciemne markowe okulary i rozpiętą białą koszulę. Beztroski i roześmiany, skierował aparat w stronę jednej z ulic historycznego centrum Florencji, gdzie dostrzegł kolorowo ubraną starszą kobietę romskiego pochodzenia. Ta, wciąż nieświadoma, że Di Giulio szykuje się do rasistowskiego selfie, uśmiechała się i machała do obiektywu. Polityk zatrzymał kadr w miejscu i nie trwoniąc ani milimetra uśmiechu, trzykrotnie powtórzył do kamery: „25 września zagłosujcie na Legę, żeby już nigdy więcej jej nie zobaczyć”.

Antonella Bundu jest włoską polityczką i aktywistką antyrasistowską. Po skandalu z filmikiem wraz z włoską społecznością romską zorganizowała we Florencji demonstrację. Aktywiści domagali się dymisji prawicowego radnego i potępienia go przez rządzących Florencją polityków. Nikt nie odpowiedział, Di Giulio nadal jest radnym.

Bundu w 2019 roku kandydowała na burmistrzynię Florencji, co uczyniło ją pierwszą czarną kobietą ubiegającą się o takie stanowisko w dużym włoskim mieście. Obecnie zasiada w radzie miasta Florencji i przewodzi lewicowej opozycyjnej grupie Sinistra Progetto Comune.

Sławek Blich: Twoja pierwsza reakcja na wyniki?

Fot. Facebook Antonella Bundu

Antonella Bundu: Powodów do niepokoju nie brakuje. Waszym czytelnikom akurat nie muszę tłumaczyć, co stało się na Węgrzech czy w Polsce, jak szybko można zniszczyć demokratyczne instytucje i jak niepewne są prawa człowieka, którymi się dzisiaj cieszymy.

Ironią losu jest, że w tym roku obchodzimy setną rocznicę Marszu na Rzym, faszystowskiego zamachu stanu z 1922 roku, w wyniku którego władzę we Włoszech zdobył Benito Mussolini.

Liderka partii Fratelli d’Italia Georgia Meloni może zostać pierwszą kobietą – i pierwszą tak skrajnie prawicową polityczką na stanowisku premiera Włoch od czasów Mussoliniego.

Meloni jest jednoosobowym zaprzeczeniem artykułu 3 włoskiej konstytucji, który mówi: „Wszyscy mają równe prawo do godności i są równi wobec prawa, bez względu na płeć, rasę, język, religię, poglądy polityczne, warunki osobiste i socjalne”.

Jest liderką partii politycznej, która wywodzi się wprost z tradycji włoskiego faszyzmu.

Może nam się to nie podobać, ale Bracia Włosi wygrali wybory demokratycznie.

Tak. Ale odrzucają wiele elementów, które jeszcze do niedawna należały do elementarza demokracji. I normalizują te zgoła niedemokratyczne.

Zaledwie kilka dni temu prawicowy włoski polityk Romano la Russa, brat Ignazio, współzałożyciela Braci Włochów, publicznie wykonał faszystowski salut rzymski. W roku 2022, tuż przed wyborami parlamentarnymi. Ciarki przechodzą na samą myśl.

 

Calogero Pisano, kandydat partii w sycylijskiej prowincji Agrigento, chwalił Hitlera, nazywając go „wielkim mężem stanu”. Został zawieszony. Z tym że idiotów nie brakuje w żadnej partii, a sama Meloni próbuje zdystansować się od neofaszystowskich korzeni.

Meloni mówi, że faszyzm złożono do grobu historii dekady temu. Ale co z tego? Do grobu złożono też Jezusa, ale jego wyznawcy pozostają nad wyraz aktywni.

Jeśli w ogóle musisz komukolwiek udowadniać, że nie jesteś faszystą, to już jest z tobą coś nie tak.

Bracia Włosi nawet specjalnie nie próbują. Nie zmienili symbolu – płomienia w kolorze włoskiej flagi – bezpośrednio nawiązującego do neofaszystowskiej partii Włoskiego Ruchu Społecznego (wł. Movimento Sociale Italiano, MSI).

Meloni mówi, że jest demokratyczną liderką, ale jej stanowisko w tak ważnych sprawach, jak prawo kobiet do aborcji, miejsce w Unii Europejskiej, stosunek do mniejszości i uchodźców, jej bliska relacja z premierem Węgier Orbánem – wszystko to napawa trwogą.

Bracia Włosi biorą szturmem Italię. Czego chcą, skąd się wzięli i czy jesteśmy straceni?

Zanim omówimy objawy choroby, porozmawiajmy o jej przyczynach. Dlaczego tylu Włochów głosuje na skrajną prawicę?

Włochy przez wiele dekad miały silny ruch lewicowy, największy w Europie. Lewica wygrywała wiele bitew politycznych – aż do lat 80. Symbolicznym momentem był złamany strajk w fabryce Fiata w 1980 roku, kiedy 30 tysięcy ludzi – głównie białych kołnierzyków wspieranych przez kadrę managerską Fiata – wyszło na ulice Turynu i domagało się zakończenia strajku. Związkowcy ponieśli klęskę. Od tego czasu rola związków zawodowych w przemyśle i produkcji była już tylko mniejsza.

Potem nadeszły turbokapitalistyczne lata 90., a wraz z nimi Silvio Berlusconi. To był początek nowej ery, bezwstydnego uwielbienia dla biznesu, pieniędzy, show, sukcesu. To też era skrajnego indywidualizmu i sformułowania bardzo ważnego nie tylko w Italii klucza politycznego. Jeśli idzie ci w życiu źle, to nie dlatego, że z systemem jest coś nie tak, tylko jest to wina tych jeszcze słabszych od ciebie: ubogich, imigrantów, mniejszości.

Na początku byli to ludzie z południa Włoch.

Tak, to o nich najpierw mówiło się, że przyjeżdżali na północ, żeby kraść miejsca pracy, pracować za grosze i panoszyć się po mieście. Pojawiła się separatystyczna Lega Nord, której przewodniczył dzisiejszy koalicjant Meloni, Matteo Salvini. Wtedy wynaleziono nowych winnych. Nie byli to już ludzie z południa Włoch, lecz przybywający spoza granic kraju: migranci ekonomiczni, afrykańscy i arabscy uchodźcy.

Fenomen Sycylii, czyli jak pozbyć się państw narodowych i niczego nie żałować

Przez cały czas we Włoszech trwała zaś gospodarcza stagnacja. Kraj jest w ogonie Unii, jeśli chodzi o wzrost płac. Pensje nie rosły, a życie stawało się coraz droższe. Firmy i miejsca pracy przenosiły się za granicę lub do specjalnych stref ekonomicznych, zostawiając lokalnych mieszkańców na lodzie. Co trzeci młody człowiek we Włoszech nie ma pracy.

Coraz więcej osób ma poczucie, że jest politycznie niereprezentowanych. Ludzie są niezadowoleni z życia i nie chcą już słuchać tych, którzy byli u władzy przez te wszystkie dekady.

Przecież nikt nie rządził tyle co Berlusconi.

On tak, ale pierwszoplanową rolę gra Meloni, a ona jako jedyna była w opozycji do ponadpartyjnego rządu Mario Draghiego. I zbija na tym polityczne punkty.

A system polityczny we Włoszech jest zamknięty. Nie da się do niego wejść ot tak.

Co to znaczy?

Zbiórki publiczne i obywatelskie finansowanie partii politycznych jest we Włoszech tak utrudnione, jak to tylko możliwe. Im masz więcej pieniędzy – jak Berlusconi – tym szybciej dostaniesz się do polityki i będziesz finansował zmiany w prawie, propagandę, marketing.

Najszybciej do wielkiej polityki wchodzi się na plecach milionerów, przez ich pieniądze i błogosławieństwa. Tak weszła Meloni.

W 2008 roku w jednym z rządów Berlusconiego była ministrą ds. młodzieży.

Ci sami milionerzy pokazują potem palcami w stronę ludzi biednych, uchodźców, i mówią swoim wyborcom: zobaczcie, to ich wina, że wasze życie jest ciężkie. Strzeżcie się obcych, oni są źródłem waszej niedoli.

Salvini próbował zamykać porty, odpychać łodzie z ludźmi na morzu, podżegać do samosądów na uchodźcach. Trudno będzie go przebić.

Meloni chce wielkoduszniej – łodzie bombardować, ale najpierw pozwolić ludziom wyskoczyć za burtę.

Warufakis: Jak Unia wzmacnia włoskich populistów

We Włoszech jest dziś około 600 tysięcy osób bez pozwolenia na pracę i pobyt. Dla Salviniego i Meloni jest politycznie kluczowe, żeby nie pozwolić im stać się częścią społeczeństwa, legalnie pracować, żyć i płacić podatków. Oni potrzebują ich jako wrogów trzymanych na uboczu społeczeństwa.

Meloni uderza też w „ideologię woke”. Mówiła w amerykańskiej konserwatywnej telewizji, że włoska tożsamość jest atakowana. Oskarżała też Unię Europejską o współudział w konspiracyjnej teorii wielkiego zastąpienia etnicznego.

25 kwietnia Włochy świętują Dzień Wyzwolenia, które upamiętnia zwycięstwo ruchu oporu nad nazistami. Zdaniem Meloni obchody te niepotrzebnie dzielą Włochów. Serio? Dzielą na co? Najwyżej na tych, którzy są i nie są faszystami.

Niestety, Meloni jest jednak bardzo inteligentną polityczką. Wie dokładnie, do kogo i z czym chce dotrzeć. Wie, jak mówić do różnych ludzi z różnych grup. Lubi przedstawiać się jako reprezentantka ludu, pozować na głos zwykłej Włoszki. Mówi: jestem jak wy, jestem chrześcijanką, kobietą i matką.

Ale jej program i cała agenda polityczna obliczone są na interesy wyższej klasy średniej i najbogatszych. Znajdziemy tam wsparcie dla przedsiębiorców, niższe podatki, żadnej progresji podatkowej, żadnej pomocy dla bezrobotnych. Nie jest przypadkiem, że kiedy była gościnią Confindustrii – włoskiej konfederacji biznesu i przemysłu – dostała największy aplauz ze wszystkich.

Kim są dla niej prawdziwi Włosi, kim „my”, a kim „oni”? Jak ona rozgrywa ten podział?

Najprostszą linią podziału we Włoszech jest podział rasowy. Cały prawicowy blok nie dopuszcza nawet myśli, że ktoś może być Włochem, jeśli nie mówi lub nie wygląda jak oni.

Co jest absurdalne, bo Włochy mają wiele, wiele przykładów prominentnych niebiałych postaci w historii. Książę Florencji w latach 1532–1537 Aleksander Medyceusz nosił pseudonim „il Moro”, bo był półczarny. Galeria Uffizi, jedna z najwspanialszych na świecie, pokazała tę część historii niedawno na wystawie. Bracia Włosi demonstrowali przed drzwiami i twierdzili, że Uffizi chce się zafrykanizować.

Czy Salvini i Meloni to rasiści?

Dla mnie tak. Choć każde z nich ma swoją własną polityczną agendę.

Meloni rywalizuje z Ruchem Pięciu Gwiazd o poparcie na południu, w obozie Salviniego wciąż jest wielu separatystów z północy. Nie będzie im trudno zjednoczyć takich wyborców?

Salvini próbuje odwojować południe, ale ma dużo mniejszy talent polityczny niż Meloni. On ma usta pełne frazesów, popełnia błędy. Kiedy przemawiał przed konfederacją pracodawców na północy, powtarzał: zablokuję migrantom drogę do Italii. Tylko że ci migranci – często w złych warunkach i za małe pieniądze – pracują dla biznesów należących do firm z północy, przynosząc zyski. I one wcale nie chcą się ich pozbywać.

Meloni powie zaś: wpuszczę migrantów, ale takich, którzy wyglądają jak my, mają podobne wartości, są chrześcijanami i są biali.

Jak długo Salvini wytrzyma w roli numeru dwa albo trzy w koalicji?

Teraz nie ma wyjścia. Kiedy był ministrem spraw wewnętrznych, próbował przeforsować drakońskie prawo migracyjne, ale nawet to zrobił dyletancko. Zwrócił przeciwko sobie wielu ludzi, także we własnym rządzie i armii, nie wspominając o Unii Europejskiej, której prawo łamał.

Strzeżcie się dewiacji, czyli Bracia Włosi kontra Świnka Peppa

Lega, partia Salviniego, jest członkiem europejskiej partii politycznej Tożsamość i Demokracja, sojuszu nacjonalistów i eurosceptyków. Ich deputowany Marco Zanni jest nawet szefem grupy. Meloni zaś mówi o sobie, że jest proeuropejska, choć jednocześnie podziwia największego szkodnika Europy, premiera Węgier Viktora Orbána. To jak z nią jest?

Podobnie jak poprzednio, w sprawach Unii Europejskiej Meloni też siedzi na płocie i trzyma nogi po obu stronach. W przeszłości twierdziła, że Włochy powinny z Unii Europejskiej wyjść. W tej kampanii zapewniała, że chce w strukturach UE zostać. Jest inteligentną i cyniczną polityczką, jest w stanie mówić dwie sprzeczne ze sobą rzeczy naraz. I uchodzi jej to na sucho.

Wiemy, co naprawdę myśli?

Jej postawa jest pewnego rodzaju groźbą skierowaną do Unii: będę waszą przyjaciółką, ale musicie dać mi dużo w zamian. Jeśli tego nie zrobicie, dowiecie się, czym będzie moja wrogość.

Meloni wierzy w nacjonalistyczną wizję polityki. Uważa, że prawo krajowe powinno mieć pierwszeństwo przed prawem unijnym. Będzie dążyć do dobrych relacji w Unii, ale jednocześnie trzymać ją na muszce. Mówić: pozostaniemy w Unii, ale nie ma mowy, żebyśmy wykonywali rozkazy płynące z Brukseli.

Trzecim do tanga ma być niesławny i skazany za korupcję skandalista Silvio Berlusconi. Jaka będzie jego rola?

O Berlusconim mówi się dziś, że jest najbardziej demokratycznym i liberalnym komponentem w tej koalicji.

To być może najbardziej przerażająca rzecz, jaką mi dziś powiedziałaś.

Dokładnie. Kiedy przestudiuje się najnowszą historię polityczną Włoch, łatwo zobaczyć, jakie oburzenie wywołały antydemokratyczne wypowiedzi Berlusconiego jeszcze w latach 90. Dziś ten człowiek mówi często jeszcze ostrzej, ale w anturażu ultraprawicowej koalicji uchodzi za dobrodusznego staruszka, który będzie ciągnął Salviniego i Meloni do centrum.

To pokazuje, jaką drogę przeszliśmy w ostatnich trzech dekadach, jak bardzo okno dyskursu politycznego przesunęło się w stronę prawicowego ekstremizmu.

A czego mogą spodziewać się po Meloni Ukraińcy?

Kontynuacji linii Mario Draghiego: dalszego wspierania Ukrainy w walce z rosyjskim najeźdźcą i utrzymania zachodnich sankcji. Meloni przynajmniej deklaratywnie jest po stronie Unii i NATO oraz piętnuje rosyjską inwazję na Ukrainę.

Najbardziej odklejony od rzeczywistości był Salvini, noszący nawet koszulki z Putinem, ale i Berlusconiemu zdarza się mówić ciepło o dyktatorze z Rosji. Było to jednak niemile widziane w koalicji. Salvini musiał odszczekać wiele ciepłych słów pod adresem Putina z przeszłości.

Europejskie kraje położone wokół Morza Adriatyckiego doświadczyły w tym roku ekstremalnych zjawisk pogodowych: w lecie wielomiesięcznych suszy, potem przyszły powodzie. Szczególnie mocno ucierpiał włoski region Le Marche, gdzie rządzą Bracia Włosi. Gdzie w programie Meloni jest zmiana klimatu?

W Le Marche zginęło kilkanaście osób. Politycy prawicy ignorowali mówienie o katastrofie klimatycznej. Wysyłali kondolencje ofiarom, ale nie chcieli mówić o tym, że za tę katastrofę odpowiadają sami ludzie i tylko oni mogą ją wspólnym wysiłkiem zatrzymać.

Jak dotąd zaprzeczanie zmianom klimatu było domeną prawicy. Teraz, w związku z europejską inflacją i kryzysem energetycznym, partie w całym politycznym spektrum godzą się odłożyć zieloną transformację na boczny tor i ratować się produkcją energii z czegokolwiek, nieważne, jak brudna i druzgocąca w skutkach dla klimatu będzie.

Wiele regionów tradycyjnie lewicowych, jak właśnie Le Marche, głosuje dziś na partie prawicowe. Implozję lewicy widzimy też na arenie krajowej. Co było jej największym błędem i jak może go naprawić?

Niegdyś potężna Partia Demokratyczna w desperacji próbowała przesunąć się do centrum. Efekt jest taki, że nie da się dziś niemal odróżnić jej programu od innych. Znam wielu ludzi, którzy głosowali na lewicę, a dziś nie są w stanie wskazać różnic między nią a Forza Italia Berlusconiego.

To również dlatego tak wielu było niezdecydowanych i nie wzięło udziału w wyborach. Nie widzą różnicy między lewicą i prawicą, a są zmęczenie głosowaniem na mniejsze zło. W niedzielę progresywna scena polityczna zobaczyła, że jest już bardzo blisko dna. Od dna można się już tylko odbić w górę, ale żeby to zrobić, trzeba najpierw spróbować się czymś od politycznej konkurencji odróżnić.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij