Świat

Syndrom oblężonej rasy, czyli o co chodzi z wielkim zastąpieniem

Ameryka ma wielki problem z wkurzonymi, białymi mężczyznami, odbierającymi mniejszości rasowe i imigrantów za bezpośrednie zagrożenie dla siebie i gotowymi bronić się przed tym zagrożeniem przemocą. Do usprawiedliwiania krwawych masakr wykorzystują oni rasistowską teorię, która coraz częściej przebija się do medialnego głównego nurtu.

W sobotę 14 maja amerykański nastolatek ze stanu Nowy Jork Peyton Gendron, podjechał pod market w mieście Buffalo, wszedł do środka i otworzył ogień. Zginęło 10 osób, większość z nich była czarna. Sprawca celowo wybierał osoby o tym kolorze skóry, jako miejsce swojego ataku wybrał sklep znany z tego, że zakupy robią w nim liczni Afroamerykanie.

Sachs: Kto nas terroryzuje bronią? Biały, republikański mężczyzna, wyborca Trumpa

Gendron na żywo transmitował swoją zbrodnię. Pozostawił także po sobie liczący 180 stron „manifest”, tłumaczący powody ataku. Twierdził w nim między innymi, że we współczesnych Stanach próbuje się dokonać celowego zastąpienia białych Amerykanów przedstawicielami mniejszości rasowych: czarnymi, Azjatami, Latynosami. Teoria, że biała populacja ma być celowo wypierana z zachodnich państw, staje się w ostatnich latach coraz popularniejsza na prawicy, i to nie tylko na jej terrorystycznych czy otwarcie rasistowskich obrzeżach, ale także w jej głównym nurcie, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych i we Francji. Teoria ta doczekała się nawet wpadającej w ucho nazwy: Wielkiego Zastąpienia (Great Replecement).

Inwazja, nie migracja

Samo sformułowanie „wielkie zastąpienie” przypisuje się francuskiemu pisarzowi Renaudowi Camusowi, który w 2011 roku wydał książkę pod tym właśnie tytułem. Twierdził w niej, że zachodnie elity planują zastąpienie lokalnych, białych, chrześcijańskich populacji przez imigrantów spoza Europy, głównie z państw muzułmańskich. Masowa migracja, wysoki przyrost naturalny w rodzinach migrantów, spadek liczby urodzeń wśród białych Europejczyków mają się składać zdaniem Camusa na „ludobójstwo przez substytucję”.

Camus nie jest pierwszym autorem propagującym podobne teorie. Topos masowej migracji z krajów globalnego Południa jako faktycznej – nawet jeśli pozornie pokojowej – inwazji wielokrotnie pojawiał się w piśmiennictwie francuskiej skrajnej prawicy. Swój najgłośniejszy wyraz znajduje on w powieści Jeana Raspaila Obóz świętych, opublikowanej po raz pierwszy w 1973 roku. Raspail przedstawia w niej apokaliptyczny obraz upadku Europy. W stronę kontynentu zmierza flotylla wypełnionych po brzegi łodzi z Kalkuty, których pasażerowie marzą o dostaniu się do europejskiego raju i są gotowi zginąć, zmierzając do niego. Europa nie ma siły się bronić, poddaje się bez walki, z wyjątkiem grupki bohaterów gotowych bronić swojego dziedzictwa.

Powieść przeżywa renesans w ostatniej dekadzie, w Polsce wydała ją Fronda. Na wizję Raspaila powoływali się publicyści głównego nurtu polskiej prawicy, budujący panikę wokół kryzysu uchodźczego z 2015 roku. Teorie o spisku „żydowskich elit”, dążących do „Holocaustu białych”, a przynajmniej „likwidacji białej rasy” przez migrację, aborcję, emancypację kobiet, odrywającą ich od funkcji macierzyńskich i promocję związków międzyrasowych, od dawna funkcjonowały na najbardziej skrajnym, wprost neonazistowskim marginesie polityki.

Choć książka Camusa nie była tłumaczona na angielski, jej idee promieniowały globalnie, a sam termin „wielkie zastąpienie” pomógł wprowadzić treści kiedyś kiszące się w neonazistowskich fanzinach do głównego nurtu debaty publicznej. W czym, zwłaszcza we Francji, mogło pomóc to, że Camus jest nietypowym autorem skrajnej prawicy z politycznego, kulturalnego i społecznego marginesu. Bardzo sprawnie pokazuje to portret pisarza z „New Yorkera” z 2017 roku.

Autor wielkiego zastąpienia latami funkcjonował głównie jako… pisarz gejowski. Kultywował przyjaźnie wśród francuskiej elity, zbierał nagrody literackie, wstęp do jego najgłośniejszej książki, Tricks (1979), napisał Roland Barthes. Po sprzedaży swojego paryskiego mieszkania Camus kupił czternastowieczny zamek na południu Francji, gdzie do dziś mieszka z partnerem. W komnacie na szczycie wieży urządził swój gabinet, zamek zmienił w lokalne centrum kulturalne, gdzie organizował wystawy takim artystom jak Christian Boltanski. Politycznie kojarzony był z Partią Socjalistyczną, zwłaszcza poparciem dla Mitteranda.

W rasizmie chodzi o zarządzanie różnicą, niekoniecznie o kolor skóry

Jak przyznaje sam Camus, przełomowym doświadczeniem była dla niego praca nad przewodnikiem po departamencie Hérault, położonym w regionie Oksytania, w południowo-zachodniej Francji. Widok kobiet z Północnej Afryki i Bliskiego Wschodu, przechadzających się w chustach i burkach po placach małych miasteczek o pradawnej historii, koło fontann, akweduktów, świątyń i kościołów, pamiętających czasy Merowingów, a nawet starożytnych Rzymian, miał uświadomić Camusa, że problem z masową migracją nie ogranicza się do blokowisk na przedmieściach wielkich miast, że cała Francja jest obszarem „inwazji”.

Niebezpieczna teoria

Demografowie i eksperci od migracji byli bezlitośni dla teorii Camusa. Pokazywali, że opierają się one na dowodach anegdotycznych i nie mają żadnego poparcia w realnych statystykach. Camus odpowiadał na to na ogół, że naród nie potrzebuje statystyk i opinii demografów, by wiedzieć, że pada ofiarą inwazji. Dla zwolenników jego teorii eksperci od demografii i migracji to część elity przeprowadzającej operację wielkiego zastąpienia.

Po co elita miałaby to właściwie robić? Zwolennicy teorii podają różne powody. Nienawiść wykorzenionych elit do chrześcijaństwa i Zachodu, chęć zastąpienia wolnej i dumnej zachodniej populacji, zdolnej upominać się o swoje prawa, masą z Trzeciego Świata, biernie poddającą się władzy. W Stanach o plan „zastąpienia” zasiedziałej amerykańskiej populacji migracją z Afryki i Ameryki Łacińskiej prawica oskarża demokratów, którzy w ten sposób chcą rzekomo „zaimportować” sobie wyborców, gwarantujących im nieprzerwane rządy.

Eddo-Lodge: Czy świat bez rasizmu to naprawdę rzecz nie do pomyślenia?

Główny problem z teorią wielkiego zastąpienia nie polega dodatkowo na tym, że jest niepoparta faktami i danymi lub że pozostaje odporna na empiryczną weryfikację, ale na tym, jak radykalizująco działa na swoich wyznawców. Jak wskazują badacze politycznego ekstremizmu tacy jak Peter Neuamann z Centrum Badań nad Radykalizacją przy King’s College w Londynie czy badający wpływ idei wielkiego zastąpienia w skandynawskim kontekście Milan Obaidi i Jonas Kunst, teoria może prowadzić do islamofobii, zachowań dyskryminacyjnych, werbalnej, a czasem faktycznej gotowości do wymierzonej w grupy kojarzone jako „obce” przemocy. Gdy przyjmujemy, że mamy do czynienia z ułatwianą przez zdradzieckie elity „inwazją” obcych, która zagraża wręcz biologicznemu przetrwaniu grupy, do której należymy, przemoc może faktycznie wydawać się moralnie usprawiedliwionym rozwiązaniem.

I rzeczywiście, teoria wielkiego zastąpienia pojawiała się w manifestach i wypowiedziach kilku sprawców terrorystycznych ataków wymierzonych w mniejszości z ostatnich lat. Brenton Harrison Tarrant, australijski sprawca ataku na dwa meczety w Christchurch w Nowej Zelandii w 2019 roku, który zastrzelił 51 osób i ranił 40, zatytułował swój manifest uzasadniający zamachy właśnie wielkie zastąpienie. Tarrant pisze w nim o „inwazji”, jaką muzułmanie i inni mieszkańcy Globalnego Południa dokonują na Europę i państwa stworzone przez pochodzących z niej osadników. Tarrant wyraźnie zainspirował „manifest” sprawcy z Buffalo. Według analizy Kahlifa Ilfer Institute, szwedzkiego think tanku, zajmującego się zwalczaniem ekstremizmów, manifest Peytona Gendrona jest w 28 proc. po prostu plagiatem tego, co w 2019 roku napisał Tarrant.

Zbrodnią z Christchurch inspirował się także sprawca ataku na supermarket w El Paso z 2019 roku – mieście na granicy Teksasu z Meksykiem. W opublikowanym na platformie 8chan manifeście wprost odwołuje się on do wydarzeń z Antypodów, pisze o „meksykańskiej inwazji” oraz procesach „kulturowego i etnicznego zastąpienia”. Masakra z Chistchurch dostarczyła inspiracji także terroryście, który zaatakował wiernych, modlących się w synagodze w Poway w Kalifornii. On także opublikował list wyjaśniający swoje motywy na platformie 8chan, gdzie pisał między innymi o tym, jak Żydzi przygotowują drobiazgowy plan „Holocaustu rasy europejskiej”. Podobne motywy – sprzeciw wobec rzekomej roli Żydów w ułatwianiu masowej migracji do Stanów – popchnęły do zbrodni sprawcę wcześniejszej o rok masakry w synagodze w Pittsburghu.

Jak ukąszenie komara. Polski rasizm codzienny

Przenikanie do mainstreamu

Jednocześnie związki teorii wielkiego zastąpienia z masową, morderczą przemocą nie przeszkadzają jej przenikaniu do mainstreamu. W trakcie kampanii wyborczej we Francji burzę wywołała kandydatka centroprawicowych republikanów, Valerie Pécresse, gdy na początku kampanii, w trakcie swojego pierwszego wielkiego wiecu wprost przywołała formułę wielkiego zastąpienia, tak jakby było ono faktycznie zachodzącym we Francji procesem. Od dawna propagujący teorię w swoich występach medialnych i tekstach radykalnie prawicowy publicysta Eric Zemmour, uzyskał w tych samych wyborach ponad 7 proc. głosów. Motywy islamskiej inwazji wypierającej rodzimą populację pojawiały się też w wystąpieniach polityków Alternatywy dla Niemiec, Ligi Matteo Salviniego czy Fideszu Orbána.

Ten biały typ ze spluwą to nie jest terrorysta

W Stanach Zjednoczonych kanałem wprowadzającym teorię do głównego nurtu debaty publicznej stała się kablowa telewizja informacyjna Fox News, a zwłaszcza program jej największej w ostatnich latach gwiazdy – Tuckera Carlsona. Wiosną 2021 w swoim codziennym programie emitowanym wieczorem, w czasie najwyższej oglądalności, Carlson wprost zarzucił demokratom i liberalnym elitom, że dążą do tego, by zastąpić „historycznych Amerykanów” (legacy Americans) „bardziej posłusznymi wyborcami” z Trzeciego Świata. Sprawa wywołała oburzenie, Liga Przeciw Zniesławieniom domagała się od Fox zwolnienia Carlsona, część reklamodawców wycofała swoje reklamy z jego programu. Carlsona nie opuściła jednak publiczność. Jego popularność opiera się bowiem na rozniecaniu białego gniewu i lęku przed zmianami, jakim ulega amerykańskie społeczeństwo. Wypowiedź z wiosny zeszłego roku nie była wyskokiem czy wypadkiem przy pracy – jak policzył „New York Times”, sformułowania odwołujące się do lęku przed „inwazją migrantów” czy „wymianą populacji” pojawiały się aż w 400 programach Carlsona.

Problem może narastać

Po strzelaninie w Buffalo pod adresem Carlsona, Fox News i innych postaci mieszczących się w głównym nurcie amerykańskiej prawicy posypały się oskarżenia o propagowanie języka przyczyniającego się do radykalizacji i przemocy. Z drugiej strony, analiza tego, co pisał sprawca, wskazuje, że zradykalizowały go raczej radykalne fora internetowe niż telewizja Fox News, która w ogóle nie jest specjalnie oglądana przez młodych ludzi. Przenikanie podobnych treści do mainstreamu musi jednak niepokoić. Będzie bowiem przekładać się na coraz bardziej przemocową, coraz gwałtowniej polaryzującą społeczeństwo politykę, której efektem mogą być dyskryminacyjne działania państwa wymierzone w migrantów i mniejszości.

Ten problem wydaje się szczególnie dotkliwy w Stanach Zjednoczonych. Państwo to nieraz w historii przeżywało „natywistyczną panikę”, każda nowa wielka fala migracji wyzwalała wykorzystywane przez polityków lęki o to, że nowa, obca, często postrzegana jako „rasowo gorsza” populacja zastąpi starą. Tak było z emigracją irlandzką z połowy XIX wieku, z migracją z południa i wschodu Europy, zwłaszcza tę ludności żydowskiej, z końca XIX wieku, tak dziś jest z migracją z Ameryki Łacińskiej.

Wszystkie poprzednie wielkie fale migracji odnalazły się w amerykańskim społeczeństwie i demokratycznym projekcie, choć często po dekadach dyskryminacji. Natywizm ostatecznie przegrywał, choć niektóre grupy udawało się mu szczególnie długo wykluczać poza granice pełnoprawnego obywatelstwa – zwłaszcza Afroamerykanów, którzy choć sami nie emigrowali do Ameryki, choć są jej częścią nieraz od XVII wieku, to aż do drugiej połowy poprzedniego stulecia byli postrzegani, zwłaszcza na południu Stanów, jako ludność „obca”, która nigdy w pełni nie będzie amerykańska.

Jak rozwiąże się obecny kryzys? Z jednej strony trudno sobie wyobrazić, jak można by zatrzymać demograficzne procesy zmieniające Stany. Z drugiej Ameryka ma wielki problem z wkurzonymi, białymi mężczyznami, odbierającymi mniejszości rasowe i migrantów za bezpośrednie zagrożenie dla siebie i gotowymi bronić się przed tym zagrożeniem przemocą. Równie poważny jest problem coraz bardziej skrajnej i nieodpowiedzialnej Partii Republikańskiej, która widząc, że zmiany demograficzne spychają ją na pozycję partii mniejszościowej, zamiast dostosować swój przekaz do tego, jak realnie wygląda amerykańskie społeczeństwo, strategicznie próbuje maksymalnie utrudnić oddanie głosu Afroamerykanom czy Latynosom, którzy mają do tego wszelkie prawo – do czego natywistyczny język jest bardzo przydatny.

7 tysięcy ofiar, 7 tysięcy par butów przed Kapitolem

Podobne problemy mają też jednak społeczeństwa zachodniej Europy, pojawią się one też w Polsce. Już dziś w środowiskach Konfederacji powstaje polska wersja teorii wielkiego zastąpienia. Poseł Braun przestrzega przed odbywającą się pod przykrywką pomocy uchodźcom „postępującej ukrainizacji Polski”, w jeszcze bardziej radykalnych odmętach politycznego Twittera karierę robi określenie Ukrapolin. Czyli nowego polsko-ukraińskiego tworu, jakim elity chcą zastąpić Polskę. Nad Wisłą podobne teorie to na szczęście ciągle margines. Ale może stać się on miejscem radykalizacji prowadzącej do wymierzonej w Ukraińców przemocy.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jakub Majmurek
Jakub Majmurek
Publicysta, krytyk filmowy
Filmoznawca, eseista, publicysta. Aktywny jako krytyk filmowy, pisuje także o literaturze i sztukach wizualnych. Absolwent krakowskiego filmoznawstwa, Instytutu Studiów Politycznych i Międzynarodowych UJ, studiował też w Szkole Nauk Społecznych przy IFiS PAN w Warszawie. Publikuje m.in. w „Tygodniku Powszechnym”, „Gazecie Wyborczej”, Oko.press, „Aspen Review”. Współautor i redaktor wielu książek filmowych, ostatnio (wspólnie z Łukaszem Rondudą) „Kino-sztuka. Zwrot kinematograficzny w polskiej sztuce współczesnej”.
Zamknij