Unia Europejska

Słowacka sprawiedliwość nie tylko ślepa, ale i głucha

Główny podejrzany w sprawie zamordowania dziennikarza śledczego Jána Kuciaka i Martiny Kušnírovej, potężny biznesmen i oszust Marian Kočner, został uniewinniony. Zdaniem sądu zapłacił za morderstwo… nieświadomie.

Ponad pięć lat temu, 21 lutego 2018 roku, zamordowano dziennikarza śledczego Jána Kuciaka i jego narzeczoną Martinę Kušnírovą. Po tym morderstwie nastąpiły protesty, upadek rządu, rozpoczęto wiele śledztw. Sprawa ciągle nie została wyjaśniona. Słowacja toczy walkę o sprawiedliwość, ale starcie o oczyszczenie się ze skorumpowanych jednostek toczy się również w samym wymiarze sprawiedliwości.

Jedni skazani, inni nie

Jako pierwszy wyrok za pośrednictwo w zleceniu morderstwa Kuciaka usłyszał w grudniu 2019 roku Zoltán Andruskó, który dzięki zawarciu ugody i współpracy z wymiarem sprawiedliwości dostał 15 lat więzienia. Drugą osobą skazaną został Miroslav Marček, który zastrzelił dziennikarza. Marček przyznał się przy okazji także do morderstwa biznesmena Petra Molnára i dostał 25 lat więzienia. We wrześniu 2020 roku kolejny wyrok usłyszał kierowca Tomáš Szabó, który tak samo jak Marček dostał 25 lat więzienia.

Rodzina Kuciaka wyznaje: „Syna zabiły brudne pieniądze, nie wierzymy w sprawiedliwość”

Ale kto i dlaczego zlecił morderstwo?

Kiedy potężny biznesmen Marian Kočner i jego współpracowniczka Alena Zsuzsová po raz ostatni zeznawali w sprawie zabójstwa Jána Kuciaka, byli jeszcze w ubraniach cywilnych: Kočner w garniturze, Zsuzsová w bluzie. W 2020 roku sąd orzekł, że na podstawie zebranych dowodów nie można jednoznacznie orzec o ich winie rzekomego zlecenia morderstwa.

Według sądu zebrane dowody i linia oskarżenia postawiona przez prokuraturę nie były przekonujące. Oskarżenie Kočnera jako zleceniodawcy zabójstwa zostało zbudowane na mozaice poszlak, z których nie można było wyciągnąć tylko jednego wniosku. W efekcie tych wątpliwości senat Specjalistycznego Sądu Karnego pod przewodnictwem sędzi Ruženy Sabovej uniewinnił oskarżonych od zarzutu zabójstwa dziennikarza i jego narzeczonej.

Historia lubi się powtarzać

W czerwcu 2021 roku Najwyższy Sąd Republiki Słowackiej uchylił ten werdykt. Sprawę Kočnera i Zsuzsovej zwrócił do Specjalistycznego Sądu Karnego wraz z listą błędów oraz nielogicznych procedur, których dokonał sąd na drodze do uniewinnienia oskarżonych.

Co więcej, postanowiono połączyć sprawę morderstwa dziennikarza ze zleceniem zabójstw trzech prokuratorów: Maroša Žilinki, Daniela Lipšica i Petra Šufliarskiego. Po prawie trzech latach Kočner i Zsuzsová ponownie zasiedli na ławie oskarżonych i oprócz zeznań w sprawie zabójstwa Kuciaka, zeznawali także w sprawie zlecenia zabójstw prokuratorów. Tym razem garnitur i strój sportowy zamienili na ubranie więzienne.

W międzyczasie Kočner został prawomocnie skazany na 19 lat więzienia za fałszowanie weksli, a Zsuzsová dostała wyrok 21 lat pozbawienia wolności za zorganizowanie zabójstwa byłego burmistrza Hurbanova László Basternáka. Z uwagi na powyższe wyroki prokurator domagał się dożywocia dla obu oskarżonych, ponieważ według niego nie ma żadnych szans na ich resocjalizację.

Dlaczego zginął słowacki dziennikarz?

czytaj także

Aż nadszedł dzień ogłoszenia wyroku.

Alena Zsuzsová została uznana za winną zlecenia morderstw Jána Kuciaka i prokuratorów, za co dostała łącznie 25 lat więzienia. Chociaż prokuratura wnioskowała o dożywocie, to sąd stwierdził, że są szanse na jej resocjalizację – i to mimo że jest już prawomocnie skazana za zorganizowanie innego zabójstwa. Marian Kočner został uznany za niewinnego.

Po ogłoszeniu wyroku ojciec Kuciaka powiedział, że „sprawiedliwość ma nie tylko opaskę na oczach, ale także słuchawki w uszach”, ponieważ sąd nie wysłuchał prokuratorów, którzy od początku mówili, że Zsuzsová nie mogła działać sama, bo nie miała na to pieniędzy.

Wyrok pozbawiony logiki

Według prokuratury i adwokata rodziny Kuciaków wyrok, na podstawie którego Zsuzsová zaaranżowała morderstwo Jána Kuciaka za plecami Kočnera, jest pozbawiony podstawowej logiki. Uważają oni, że sędziowie powtórzyli wszystkie błędy z pierwotnego postępowania, a niektóre z nich nawet pogłębili.

Senat sądu stwierdził, że Zsuzsová działała sama w obawie o swoją przyszłość – była emocjonalnie i finansowo uzależniona od Kočnera. To, zdaniem sądu, jest motywem, dla którego zleciła zabójstwa osób, które uważała za wrogów Kočnera.

Paradoksem tej sytuacji jest to, że według sądu Kočner zapłacił za morderstwo Kuciaka… nieświadomie. Zsuzsová dostawała od niego pieniądze na utrzymanie i według sądu to z tych pieniędzy odkładała fundusze na morderstwa.

Skoro Zsuzsová żyła tylko z tego, co dawał jej Kočner, to jakim cudem udało jej się uzbierać blisko 200 tysięcy euro, które miały iść na poszczególne zlecenia? To pytanie pozostało bez odpowiedzi.

Sąd Najwyższy, zwracając sprawę do sądu pierwszej instancji, zwrócił uwagę m.in. na to, że nie można całej komunikacji między Zsuzsovą a Kočnerem rozumieć dosłownie. Śledczy domniemywali, że oskarżeni o zlecenie morderstwa stosowali swego rodzaju kod. Tego zdania też był biegły, który stwierdził, że używali oni szyfrów i zwrotów, które były dla nich oczywiste, ale dla osób postronnych już nie.

Kto zamordował Jána Kuciaka? Ojciec dziennikarza: „Byłem zszokowany wyrokiem sądu”

Sąd jednak stwierdził, że szyfr stosowała wyłącznie Zsuzsová. Co jest absurdem, bo Kočner musiał rozumieć, o co chodzi w jej wiadomościach, a także sam na nie odpisywał, stosując się do tego szyfru.

Mimo to sąd uwierzył w słowa Kočnera, który zeznał, że Kuciak w ogóle go nie obchodził i się nim nie interesował. Tymczasem dowody pokazywały coś innego. Śledztwo dowiodło, że Kočner miał wyjątkowo wrogie nastawienie do Jána Kuciaka. Mimo że w sądzie zeznawał, że nie czuł się zagrożony przez niego, to jednak we wrześniu 2017 roku zadzwonił bezpośrednio do dziennikarza i powiedział mu, że będzie interesował się nim i jego rodziną oraz że będzie szukał na niego brudów.

Sąd sądem, a „sprawiedliwość” musi być po naszej stronie

Po wydaniu wyroku w social mediach posypały się komentarze, w niemal wszystkich z nich powtarzała się nieufność do słowackiego wymiaru sprawiedliwości. I choć Słowacy chcieliby wierzyć w niezależność sądów, to z tyłu głowy pojawia się inna z największych afer korupcyjnych w słowackim wymiarze sprawiedliwości, która na dodatek nierozerwalnie łączy się z Kočnerem.

Afera ta wyszła na jaw już po aresztowaniu Mariana Kočnera, przejrzeniu jego wiadomości wysyłanych przez aplikacje Threema i po wyczerpujących zeznaniach byłego sędziego Vladimíra Sklenki. W dwóch zorganizowanych akcjach policyjnych wówczas oskarżono 13 osób, z czego większość to sędziowie. Wszystko to są osoby związane z Kočnerem, które orzekały o sprawiedliwości według jego wytycznych.

Pierwsza przyznała się i usłyszała wyrok sędzia Miriam Repáková, która w sprawie wrogiego przejęcia wielomilionowej firmy Technopol podejmowała decyzje, które nie mieściły się w jej kompetencjach. Repáková wiedziała, że prawo jej nie zezwala na wydanie wyroku w trybie zaocznym i pisała nawet o tym Kočnerowi, ten ją uspokajał, że nikt nie będzie się odwoływał. Skąd miał taką pewność?

Dlaczego wypuścili domniemanych zleceniodawców zabójstwa Kuciaka i Kušnírovej?

Dzisiaj już wiemy, że miał „życzliwych przyjaciół” w wielu instytucjach, w tym w sądach, prokuraturach, ministerstwach i w… rządzie. Z perspektywy czasu niektórzy dziennikarze mówią, że to, że w 2018 roku udało się Kočnera wsadzić do aresztu, było cudem i możliwe dzięki działaniu prokuratora Jána Šanty, który o aresztowaniu Kočnera poinformował tylko niewielką grupkę osób. Nawet sam Kočner w swoich grypsach twierdził, że zawiodły go wszystkie jego kontakty.

Dziś nie ma pewności, czy słowacki wymiar sprawiedliwości został oczyszczony z wpływów Kočnera.

Brak zaufania w wymiar sprawiedliwości

Wszystko to ma swoje odzwierciedlenie w społeczeństwie. Według ostatnich badań dotyczących zaufania aż 70 proc. respondentów nie wierzy w niezależność słowackiego wymiaru sprawiedliwości. Głównymi czynnikami wpływającymi na ten wynik jest m.in. ingerencja ze strony polityków lub korupcja. To, że sąd w sprawie zlecenia morderstwa Jána Kuciaka nie potrafił w sposób logiczny i niepodważalny udowodnić swoich twierdzeń, również będzie miało wpływ na brak zaufania do sądów. Co ciekawe, najgorzej z zaufaniem do sądownictwa było za czasów ostatniego rządu SMER-u i Roberta Ficy jako premiera – w 2016 roku w niezależność sądów wierzyło zaledwie 8 proc. respondentów.

Tymczasem czas ucieka, sądy są na skraju wydolności, więc sprawy dalej tkwią w tych instytucjach i komisjach dyscyplinarnych. Za chwilę może się okazać, że władzę w państwie przejmie ponownie twórca całej tej skorumpowanej machiny — Robert Fico, którego partia wiedzie w sondażach.

Upada słowacki rząd. Znowu

czytaj także

Z jego wypowiedzi w mediach wynika, że jest on wielkim zagrożeniem dla słowackiej demokracji. Jego głównym zadaniem w ostatnich latach stało się nieustanne kwestionowanie wiary społeczeństwa w rząd i system prawny. Przy pojawiających się licznych zarzutach wobec niego wydaje się, że jedynym logicznym wyjściem jest obalenie systemu, który coraz ciaśniej oplata się wokół jego szyi. Przy czym Fico bezpośrednio mówi, że „sądownictwo trzeba oczyścić”. Żeby mieć wyobrażenie, jak to może wyglądać, wystarczy spojrzeć na Węgry, w końcu Fico nie kryje się z tym, że wzorem dla niego jest Viktor Orbán.

Korupcyjna ośmiornica na Słowacji: czym się różni premier od pospolitego gangstera?

W oczekiwaniu na epilog

Skazanie Zsuzsovej jest ważną zmianą w sprawie morderstwa Jána i Martiny, ale jak dotąd brakuje epilogu ze skazaniem Kočnera. Dla Słowaków historia morderstwa młodej pary dalej zostaje niedopowiedzianą historią, o której losie ponownie zadecyduje Sąd Najwyższy. Będzie to może za rok, może później.

Gdyby sąd znów podjął decyzję o zwróceniu sprawy do pierwszej instancji, minie kolejny rok. Sprawa będzie się tak ciągnąć jeszcze długie lata, a społeczeństwo powoli zapomina, w jakich okolicznościach doszło do tego morderstwa, jakie wzburzenie w społeczeństwie ono wywołało i jak ważne jest sprawiedliwe zamknięcie tej sprawy.

Zabójstwo dziennikarza staje się czymś coraz bardziej odległym. Świadczy o tym chociażby ponowna popularność Ficy, który przecież przez to samo społeczeństwo został zmuszony do ustąpienia ze stanowiska po morderstwie Kuciaka. I mimo że dla części społeczeństwa jest to dalej traumatyzujące, to politycy przez te lata zadbali, by temat ten spowszedniał.

Niektórzy politycy już nie kryją niechęci wobec różnych osób publicznych, w tym także dziennikarzy. W dniu strzelaniny przed klubem LGBT+ w Bratysławie, która została zakwalifikowana jako pierwszy przypadek ataku terrorystycznego w Słowacji, ówczesny minister finansów Igor Matovič mówił w radiu Expres, że „będzie się pozbywał skorumpowanych dziennikarzy”. I poza samymi dziennikarzami to już nikogo nie ruszyło.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij