Unia Europejska

Dlaczego wypuścili domniemanych zleceniodawców zabójstwa Kuciaka i Kušnírovej?

Słowacki sąd wydał wyrok skazujący bezpośrednich zabójców dziennikarza Jána Kuciaka i jego narzeczonej Martiny Kušnírovej, ale uniewinnił jednocześnie głównych podejrzanych o jego zlecenie: biznesmena-gangstera Mariána Kočnera i jego prawą rękę Alenę Zsuzsovą. „Wyrok wywołał w ludziach konsternację i złość. Wielu sugeruje, że doszło do przekupienia sędziów. Ale prawda jest bardziej skomplikowana”. Z Bratysławy dla Krytyki Politycznej Alena Krempaská.

Jak to możliwe, że na Słowacji uwolnili głównych podejrzanych o zlecenie morderstwa dziennikarza śledczego Jána Kuciaka i jego narzeczonej Martiny Kušnírovej? To pytanie zadaje sobie od wczoraj wiele osób – łącznie z prezydentką Słowacji Zuzaną Čaputovą.

„Werdykt sądu mnie zszokował i muszę dobrze przemyśleć jego uzasadnienie. Szanuję go, ale jednocześnie oczekuję, że dochodzenie sprawiedliwości się na nim nie skończy i sprawa będzie miała ciąg dalszy w Sądzie Najwyższym. Myślę o rodzicach Jána i Martiny i życzę im dużo siły w tym trudnym czasie. Zarówno oni, jak i my wszyscy zasługujemy na to, żeby dowiedzieć się, kto odpowiada za zlecenie morderstwa ich dzieci i kto w nim pośredniczył” – napisała na swoim Facebooku.

Verdikt súdu ma šokoval a potrebujem porozumieť jeho odôvodneniu. Rešpektujem ho, ale očakávam, že hľadanie…

Opublikowany przez Zuzanę Čaputová Czwartek, 3 września 2020

W 2018 roku zabójstwo dziennikarza śledczego Jána Kuciaka i jego dziewczyny doprowadziło do masowych protestów i politycznego trzęsienia ziemi na Słowacji. Pochłonęło ono ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Roberta Kaliňáka oraz Roberta Fico – samego premiera Słowacji.

Media na początku sugerowały, że poprzez tzw. włoski ślad w sprawę zamieszana jest włoska mafia z jej interesami biznesowymi na Słowacji oraz kontaktami w najwyższych kręgach rządowych i partii Smer-SD. O udziale włoskiej mafii w morderstwie Kuciaka pisały też dzienniki włoskie. Podejrzenie to opierało się na fakcie, że ostatnie artykuły Kuciaka poświęcone były właśnie działalności włoskiej mafii na Słowacji.

W toku śledztwa słowaccy policjanci zatrzymali jednak osławionego gangstera – nie z Włoch, ale ze Słowacji – Mariána Kočnera. Ten w przeszłości groził już Kuciakowi, który prześwietlał jego biznesy, i jemu przedstawiono zarzut zlecenia morderstwa dziennikarza śledczego Aktuality.sk.

Dlaczego zginął słowacki dziennikarz?

czytaj także

Śledztwo pod specjalnym nadzorem

Od momentu gdy podejrzenie padło na Kočnera, w oczach mediów i opinii publicznej stał się on niemal z miejsca głównym winowajcą. „Włoski ślad” został zaś szybko zapomniany.

Brutalne morderstwo dziennikarza śledczego wywołało szok i zrozumiałą złość. Śledztwo było prowadzone pod ogromną presją mediów, by pokazowo niemal skazać Kočnera i Alenę Zsuzsovą – jego prawą rękę w sprawie. Nie tylko śledczy odpowiadali za jedno z najważniejszych morderstw w historii Słowacji, którego wyjaśnienia i osądzenia domagał się niecierpliwie cały kraj, ale jednocześnie każdy ich krok był poddawany najsurowszej krytyce ze strony mediów.

Jednocześnie w całym procesie, od aresztowania podejrzanych do wydania wyroku, wydarzał się jeden błąd po drugim. Do wybranych mediów regularnie wyciekały utajnione informacje i nadal nie wiadomo, kto za tym stał i w jakim celu je udostępniał.

Jeśli w zlecenie zabójstwa Kuciaka była zaangażowana trzecia osoba – a istnieje przypuszczenie, że ​​ktoś jeszcze potężniejszy zlecił zabójstwo Kočnerowi – to mógł on przez cały czas skrupulatnie przygotowywać się do zacierania śladów, a wszystko, co musiał wiedzieć o przebiegu i postępach w śledztwie, mógł wyczytać z mediów.

Na przykład zaczęto publikować fragmenty zeznań jednego z zatrzymanych morderców o pseudonimie Andruskó, który miał identyfikować Kočnera jako zleceniodawcę. Choć nie była to potwierdzona informacja, to zaczęła działać jako fakt. Później media ujawniły tożsamość tajnego świadka w sprawie Petra Tótha, byłego szefa słowackich służb specjalnych. Tóth jest człowiekiem, który pracował dla Kočnera i przyznał się, że obserwował dla niego dziennikarzy, aby „gromadzić kompromitujące ich materiały”.

Kiedy śledczy zatrzymali Kočnera, Tóth najpierw pomagał mu komunikować się ze światem na zewnątrz i zarządzać sytuacją, ale potem sam zgłosił się na policję i przyniósł jeden z głównych dowodów w sprawie – telefon komórkowy Kočnera wraz z odblokowującym hasłem. Dzięki niemu policja uzyskała dostęp do aplikacji Threema – szyfrowanego i dyskretnego komunikatora, z którego korzystał Kočner, pisząc z różnymi osobami, w tym ze swoją prawą ręką i współoskarżoną w procesie Zsuzsovą.

Nie będzie zaskoczeniem dla czytelniczek, że wybrane fragmenty rozmów Kočnera z Threema stopniowo wyciekały do mediów. Ale znów – tylko fragmenty. Nigdy ich cały zapis.

Jako główny oskarżony o zlecenie morderstwa dziennikarza, Marián Kočner skupiał na sobie ponadstandardową uwagę mediów – kosztem zaangażowania i tropienia innych osób, które mogły być zaangażowane w sprawę. Poszlaki wskazywały tymczasem na różne możliwe kierunki. Pojawiło się domniemanie, że głównym zleceniodawcą morderstwa mogła być osoba z grupy finansowej Penta, względnie główny bohater innej wielkiej afery korupcyjnej „Goryla” Jaroslav Haščák – przyjaciel Kočnera.

Światło dzienne ujrzała wymiana wiadomości między Haščákiem a Kočnerem dokładnie z czasu, którego dotyczy śledztwo. Kočner pisze w SMS-ie, że już „pracuje nad odjebaniem tego chuja”.

To właśnie Haščáka jako głównego zleceniodawcę zidentyfikowała też sama Zsuzsová. Grupę finansową Penta obciążała dodatkowo krótka komunikacja Kuciaka z jego czeskim kolegą. Dziennikarz pisał mu, że ​​ma na temat Penty materiały i planuje się niebawem z kimś od nich spotkać.

Marian Kočner w 2016 roku. Fot. Wikimedia Commons, CC

Kto stał za Kočnerem?

Na zadane w tytule pytanie: „Dlaczego wypuścili na wolność zleceniodawców zabójstwa Jána Kuciaka i jego dziewczyny?” jedna z odpowiedzi mogłaby brzmieć: prawdopodobnie dlatego, że sprawców nie sądzi się w linczach medialnych, ale na salach sądowych i na podstawie zgromadzonych dowodów. Uwolnienie Kočnera i Zsuzsovej nie świadczy o tym, że Słowacja jest państwem mafijnym. Przeciwnie, nawet jeśli wczorajszy wyrok wydaje się nam szalenie niesprawiedliwy, to zwyczajnie nie da się skazać nikogo za morderstwo bez wystarczająco mocnych dowodów.

Rodzina Kuciaka wyznaje: „Syna zabiły brudne pieniądze, nie wierzymy w sprawiedliwość”

To, co piszę, nie wynika z chęci obrony Kočnera. Zwracam uwagę na możliwość, że presja mediów mogła przedwcześnie przekonać opinię publiczną, że Kočner jest jedynym winowajcą i głównym zleceniodawcą mordu na Kuciaku. Nawet portal Aktuality.sk, w którym pracował Kuciak, przeprowadził obszerny, ponadgodzinny wywiad z Haščákiem, który technicznie rzecz biorąc, mógł być wówczas podejrzanym i zeznawał przed policją. W wywiadzie dostał dużo czasu i miejsca na wykręcenie się z całej sprawy.

Ostatnie tygodnie procesu były już naprawdę chaotyczne. Prokurator w ostatniej chwili próbował przedstawić nowe dowody na poparcie postawionych przez siebie zarzutów, a sąd odroczył rozprawę. Były elitarny śledczy i dyrektor wydziału badania szczególnie poważnych przestępstw Jozef Šátek skrytykował śledztwo na dzień przed werdyktem za to, że pod presją zostało zakończone przedwcześnie, co mogło spowodować utratę części materiału dowodowego, a tym samym zawęzić krąg podejrzanych o faktyczne zlecenie morderstwa i utrudnić postawienie ich przed sądem.

Słowacja po zabójstwie Kuciaka: Nacjonaliści i neofaszyści u bram

Wiadomo, kto zabił. Nie wiadomo, kto zlecił

Specjalnie ukonstytuowany sąd wydał ostatecznie wyrok skazujący bezpośrednich zabójców Kuciaka i Kušnírovej, ale uniewinnił jednocześnie Kočnera i Zsuzsovą oskarżonych o zlecenie zabójstwa.

Ten wyrok był dla wielu wielkim rozczarowaniem, zwłaszcza biorąc pod uwagę oczekiwania opinii publicznej i symboliczne znaczenie, jakie ma ta sprawa dla słowackiego społeczeństwa. Niemniej jednak nie sądzę, żeby proces czy działanie sądu świadczyły o tym, że struktury mafijne przeniknęły do państwa słowackiego. Sąd zrobił, co mógł, na podstawie materiału dowodowego. Dowiódł, jak do czynu doszło i kto dokonał morderstwa. Zdaniem sądu oskarżyciel nie dostarczył jednak wystarczająco mocnych dowodów, na podstawie których można bez wątpienia uznać podejrzanych za winnych zlecenia morderstwa na dziennikarzu i jego partnerce.

Čaputová nas nie zbawi, ale przynajmniej wkurzy Zemana, Kaczyńskiego i Orbána

Akt oskarżenia opierał się na szeregu poszlak. Jednakże, jak wyjaśnił sąd w długo odczytywanym wyroku, w takich przypadkach poszlaki muszą tworzyć logiczną i niepodważalną całość, która nie pozwala na inne interpretacje. Główną linią dowodową przeciwko oskarżonym były zeznania jednego z morderców – Andruski, który rozpoczął współpracę w procesie, aby otrzymać niższy wyrok. Jednak sąd nie uznał go za wiarygodnego.

Część jego wypowiedzi była kontrowersyjna i niespójna, w niektórych miejscach wprost kłamał. W przeszłości też już okłamał sąd. Andruskó twierdził na przykład, że zarobione pieniądze przekazał innemu zabójcy, ale dane lokalizacyjne pozyskane z telefonów komórkowych pokazały, że mordercy wcale nie spotkali się tego dnia. Powiedział też, że nie ma żadnych długów u Kočnera – chociaż istnienia takiego długu miała dowieść komunikacja Andruski z Zsuzsovą. Dlatego sąd rozważał, czy Andruskó nie próbuje obciążyć swoich wierzycieli, żeby po prostu się ich pozbyć.

W chwili, gdy sąd uznał Andruskę za niewiarygodnego świadka, pozostałe dowody przeciwko Zsuzsovej i Kočnerowi okazały się niewystarczające, żeby skazać ich za zlecenie morderstwa. Nawet w komunikacji między Zsuzsovą i Kočnerem śledczy nie znaleźli niczego, co mogłoby jednoznacznie wskazywać na uknucie i zlecenie zabójstwa. Nie ma też dowodów na przelew ani przekazanie pieniędzy za takie zlecenie.

Sąd uznał, że sam motyw, który mógł mieć Kočner obawiający się śledztw Kuciaka, nie wystarczy. Motyw mogło mieć przynajmniej kilka innych osób, o których pisał Kuciak, w tym wspomniani na początku Włosi. Zadaniem wymiaru sprawiedliwości jest jednak jasne i jednoznaczne wykazanie sprawcy, który naprawdę stał za zabójstwem.

Test polityczny dla rządu

Wczorajszy wyrok słowackiego sądu wywołał w ludziach konsternację i złość. Wielu sugeruje, że z pewnością doszło do przekupienia sędziów. Ale prawda okaże się bardziej skomplikowana. Jej częścią składową będą błędy, jakie popełniono w toku śledztwa i przygotowywania aktu oskarżenia, a także to, jaką część winy ponoszą media.

Prokurator odwołał się od wyroku, czyli sprawa zamordowania Jána Kuciaka i Martiny Kušnírovej trafi teraz do Sądu Najwyższego. Ten oczywiście może uchylić wyrok.

Przed nowym słowackim rządem stoi trudne zadanie – obiecali zmianę na Słowacji, reformę sądownictwa, uczciwe ukaranie sprawców zabójstwa Kuciaka, wyczyszczenie państwa z mafii. A można powiedzieć, że sukces wyborczy Igora Matovica doniesiono na plecach zabitych.

Po wyborach w Słowacji jest się czego bać

Co będzie, jeśli to za jego rządów sądy w najbardziej traumatycznej społecznie i politycznie sprawie uniewinnią znienawidzonego gangstera Kočnera i „mordercę dziennikarza”, o którego winie wszyscy już są przekonani, tylko że nie ma na nią wystarczająco mocnych dowodów?

__
Alena Krempaská jest dyrektorką programową w Instytucie Praw Człowieka w Bratysławie i komentatorką Krytyki Politycznej.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij