Unia Europejska

Co robi, a czego nie robi Unia?

Věra Jourová podczas wizyty w Sądzie Najwyższym w Warszawie. Fot. Jakub Szafrański

 „Jeśli Unia Europejska nie sprosta swojemu powołaniu i roli w tej historycznej sytuacji, czy obywatele będą mieli do niej większe zaufanie, czy też na zawsze je utracą?” – pytał w wywiadzie dla „El País” 29 marca 2020 premier Włoch Giuseppe Conte. Unia Europejska niewątpliwie znajduje się w historycznym momencie, a to, jak sobie z nim poradzi, zadecyduje o przyszłości Wspólnoty.

Na razie reakcja instytucji UE na kryzys związany z pandemią jest uważana przez opinię publiczną za spóźnioną i niewystarczającą, w związku z czym narastają antyunijne nastroje, podsycane skutecznie przez rosyjską i chińską propagandę (a w Polsce również przez część społeczności Twittera oraz polityków z partii rządzącej).

Podczas gdy koronawirus przetacza się przez państwa członkowskie, trzęsąc w posadach systemami opieki zdrowotnej i gospodarkami, od dawna istniejące wewnątrz UE podziały przebiegające na linii Północ i Południe oraz Wschód i Zachód coraz bardziej się uwidaczniają, poważnie zagrażając unijnej jedności i solidarności.

540 miliardów euro w pakiecie pomocowym

Od 7 do 9 kwietnia trwała wideokonferencja Eurogrupy, czyli ministrów finansów państw należących do strefy euro. Tym razem szczyt odbył się w rozszerzonym gronie, bo udział w wideokonferencji wzięli udział ministrowie finansów wszystkich 27 państw członkowskich. Po trudnych i wielogodzinnych obradach (w tym po 16-godzinnym maratonie negocjacyjnym, który zakończył się impasem o poranku 8 kwietnia) uzgodniono pakiet pomocowy o wysokości 540 miliardów euro.

Najwięcej środków ma pochodzić z Europejskiego Mechanizmu Stabilności – instytucji finansowej stworzonej przez państwa strefy euro w 2012 roku. EMS uzyskuje fundusze dzięki sprzedaży różnych instrumentów rynku pieniężnego i zaciąganiu pożyczek o terminie spłaty odłożonym nawet na 30 lat. Może też zawierać umowy ze swoimi członkami, z instytucjami finansowymi czy z innymi stronami. Z tego mechanizmu państwom członkowskim zostanie udostępniona linia kredytowa o wysokości do 240 mld euro.

Państwa Północy nalegały, aby środki te były udostępniane pod warunkiem przeprowadzenia konkretnych reform gospodarczych, na co nie zgodziły się państwa południowe. W końcu uzgodniono, że pożyczki z EMS będą mogły być przeznaczone jedynie na wydatki bezpośrednio i pośrednio związane ze służbą zdrowia, bez innych wymogów.

Europejski Bank Inwestycyjny we współpracy z Komisja Europejską, państwami członkowskimi i partnerami finansowymi ma natomiast zwiększyć do 200 miliardów euro środki dostępne dla małych i średnich przedsiębiorców oraz spółek o średniej kapitalizacji. Te pieniądze mają pomóc przedsiębiorstwom poradzić sobie z szokiem, problemami z płynnością i kapitałem obrotowym.

Ostatnie 100 miliardów w ramach pakietu ratunkowego to środki mechanizmu SURE (Support to mitigate Unemployment Risks in an Emergency), który ma wspierać finansowanie pracy w skróconym wymiarze i rekompensat wynagrodzeń, aby podtrzymać zatrudnienie i chronić pracowników przed zwolnieniami.

Chcemy większej reakcji UE na koronawirusa? Dajmy jej narzędzia

Co jeszcze robi Unia? 18 marca Europejski Bank Centralny ogłosił Pandemiczny Program Zakupów Awaryjnych (Pandemic Emergency Purchase Programme), w ramach którego EBC „wpompuje” w rynek 750 mld euro, skupując zarówno publiczne, jak i prywatne aktywa, w tym obligacje skarbowe. Komisja Europejska w ramach Europejskiego Mechanizmu Ochrony Ludności wspiera państwa członkowskie w finansowaniu lotów pozwalających Europejczykom powrócić do domów.

Z kolei w ramach programu rescUE kupuje sprzęt ochronny, medyczny i leki, przekazywane następnie najbardziej potrzebującym państwom członkowskim. Na zakup masek i sprzętu medycznego ma być przeznaczone 3 mld euro z unijnego budżetu. UE skierowała też 140 mln euro na badania nad szczepionką, leczeniem i diagnostyką koronawirusa.

Soros: UE musi przestać oszczędzać. Nie tylko w czasie pandemii

Unia dała też państwom członkowskim pełną elastyczność w wykorzystaniu środków z Funduszu Spójności, zawiesiła reguły fiskalne i poluzowała zasady pomocy publicznej. Zdecydowano o uruchomieniu klauzuli odstępstwa w ramach Paktu stabilności i wzrostu. Pakt stabilności i wzrostu to zbiór przepisów strzegący dyscypliny fiskalnej w państwach członkowskich pod groźbą sankcji. Po uruchomieniu klauzuli odstępstwa państwa mogą zadłużać się dla celów ratowania gospodarki powyżej limitów przewidzianych w Pakcie bez ryzyka konsekwencji ze strony Brukseli.

Spór o koronaobligacje

Na to wszystko cieniem kładzie się jednak impas wokół koronaobligacji. „Nawet w obliczu bezprecedensowego kryzysu gospodarczego wywołanego przez wirusa, który zabił ponad 50 000 mieszkańców bloku i zaraził ponad pół miliona, bogatsze państwa Europy Północnej nie są skłonne, aby wspierać tanie pożyczki dla ciężko dotkniętego Południa” – skomentował „New York Times”.

Silni muszą pomagać słabszym – również w strefie euro

Najciężej dotkniętymi przez pandemię europejskimi państwami są obecnie Włochy i Hiszpania, które jeszcze przed wybuchem pandemii zmagały się z wysokim poziomem długu publicznego. Jednocześnie będąc w strefie euro państwa te nie mogą zdewaluować swoich walut w celu poprawienia sytuacji gospodarczej. Aby ratować płynność finansową tych krajów, powstał pomysł wyemitowania tzw. koronaobligacji, popierany między innymi przez Włochy, Portugalię i Francję, a także dużą część środowisk akademickich i eksperckich w całej UE.

Koronaobligacje umożliwiłyby wspólne zadłużanie się całej Unii Europejskiej, wyrównując koszt zadłużenia do jednej unijnej średniej, dzięki czemu państwa takie jak Włochy mogłyby pożyczać pieniądze znacznie taniej (warunki pożyczki zależą od kondycji gospodarczej i poziomu zadłużenia danego państwa). Emisja koronaobligacji byłaby radykalnym krokiem w stronę pogłębienia integracji wewnątrz strefy euro. Głośno sprzeciwiają się jej jednak Holendrzy, uwspólnienia długu nie chcą również między innymi Niemcy i Finowie. Na razie pomysłowi niechętna jest też przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.

Euroobligacje lekarstwem na kryzys? [wyjaśniamy]

Aby przeciwdziałać nieuchronnej recesji, von der Leyen postuluje natomiast stworzenie nowego bilionowego Planu Marshalla dla Europy w oparciu o znacznie powiększony wieloletni budżet UE na lata 2021–2027. Takie rozwiązanie również będzie wymagało dogadania się wszystkich państw członkowskich, co nie nastąpi prawdopodobnie wcześniej niż w przyszłym roku.

Co dostanie Polska?

Polska nie należy do strefy euro, w związku z czym nie otrzyma środków z Europejskiego Mechanizmu Stabilizacji, nie uczestniczy też w dyskusjach dotyczących koronaobligacji. Nie ma też dostępu do środków Europejskiego Banku Centralnego mających zapewnić bankom z państw strefy euro płynność ani do programu skupu obligacji.

Nawet historyczny kryzys COVID-19 nie przyniósł opamiętania w PiS-ie

Stwierdzenie premiera Morawieckiego w Sejmie, że „Unia Europejska nie dała eurocenta na walkę z koronawirusem”, nie jest jednak prawdziwe. Polska skorzysta z finansowania dla przedsiębiorców z Europejskiego Banku Inwestycyjnego i dla pracowników z mechanizmu SURE. Jest też największym z całej UE beneficjentem środków z funduszy spójności, które teraz wykorzystywane są do radzenia sobie z konsekwencjami pandemii.

Setki milionów złotych z Europejskiego Funduszu Społecznego i Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego województwa przeznaczają m.in. na wyposażenie szpitali, karetek i laboratoriów, dodatkowe wynagrodzenie dla personelu medycznego, a także szerokie wsparcie dla firm w tarapatach.

Koronawirus propagandy, czyli to państwa są niesolidarne, nie Unia Europejska

W dodatku Polska ma do dyspozycji dodatkowe 5 miliardów złotych z funduszy spójności, których rząd nie wykorzystał wcześniej i w normalnych warunkach musiałyby być zwrócone do unijnego budżetu. Teraz mogą być natychmiastowo wykorzystane na walkę z koronawirusem i jego konsekwencjami. Na przykład za niewykorzystane 186 mln złotych z programu cyfryzacji zakupiono laptopy i tablety dla uczniów z małych miejscowości, dzięki którym mogą one brać udział w zdalnych lekcjach.

Koronawirus sprzyja autokratom?

Poza wyzwaniami natury gospodarczej, rozgrywającymi się przede wszystkim na linii Północ –Południe, Unia będzie musiała sobie poradzić również z kwestią przestrzegania zasady rządów prawa przez państwa członkowskie w Europie Środkowo-Wschodniej.

Słowacja ma euro, Czesi pragmatyzm, Orban przyjmie uchodźców. Kto został sam?

„Koronawirus musi być zabity, ale demokracja musi przetrwać” – powiedziała portalowi Politico Europe wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Věra Jourová, komentując przegłosowanie w polskim Sejmie ustawy o głosowaniu korespondencyjnym w wyborach prezydenckich. Jourová wyraziła swoje obawy o to, czy wybory będą wolne i sprawiedliwe i czy wszyscy kandydaci będą mogli na takich samych warunkach prowadzić swoje kampanie.

Natomiast w węgierskim parlamencie 30 marca przyjęto ustawę, która w ramach stanu wyjątkowego związanego z pandemią umożliwia Prezesowi Rady Ministrów Viktorowi Orbánowi rządzenie przez wydawanie dekretów bez określonego limitu czasowego. Nowe prawo przewiduje również surowe kary za szerzenie dezinformacji o koronawirusie. Wzbudziło to w UE obawy, że ustawa zostanie wykorzystana do uciszania krytyków rządu.

Leder: Rzeczpospolita Europejska. Teraz albo nigdy

Zarówno Polska, jak i Węgry już przed wybuchem koronawirusa były objęte procedurą z Artykułu 7 Traktatu o Unii Europejskiej ze względu na obawy o stan praworządności w tych dwóch krajach. Przeciwko Polsce i Węgrom toczą się też postępowania przed Trybunałem Sprawiedliwości UE (już w trakcie pandemii – 8 kwietnia – TSUE nakazał zawiesić wszystkie postępowania Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego wobec sędziów).

Komisja Europejska, projektując budżet UE na lata 2021–2027, zaproponowała mechanizm uzależniający wypłatę części unijnych funduszy od przestrzegania zasad praworządności w państwach członkowskich. Pomysł ten, wspierany m.in. przez Niemcy, Holandię i Danię, został jednak rozwodniony w trakcie negocjacji budżetowych, które toczyły się w lutym i zostały przerwane przez wybuch pandemii.

Von der Leyen postuluje stworzenie bilionowego Planu Marshalla dla Europy.

Teraz Věra Jourová, odpowiedzialna w KE za kwestie związane z rządami prawa, zapowiada, że reguła „pieniądze za praworządność” powróci na pewno z nowym impetem na negocjacyjny stół pod koniec kwietnia w związku z wydarzeniami na Węgrzech i w Polsce.

To na pewno podniesie temperaturę sporu Polski i Węgier z UE, zwłaszcza że rządy tych dwóch państw wykorzystują pandemię do podgrzewania antyunijnych nastrojów w społeczeństwie, publicznie mówiąc o rzekomym całkowitym braku wsparcia ze strony Brukseli.

Von der Leyen krytykuje egoizm państw członkowskich

Podczas gdy rządy krytykują unijną reakcję, instytucje unijne nie pozostają im dłużne. Ursula von der Leyen w swoim przemówieniu pod koniec marca zarzuciła państwom członkowskim, że na początku pandemii nie potrafiły wykazać się solidarnością i wspierać się nawzajem, wybierając strategię „ratuj się, kto może”.

Borrell: Koronawirus to wspólny wróg, a wojnę wygra tylko zjednoczona Europa

„Kiedy Europa musiała udowodnić, że jest wspólnotą nie tylko na ładną pogodę, zbyt wielu odmówiło podzielenia się swoim parasolem. Nie minęło wiele czasu, zanim konsekwencje nieskoordynowanych działań stały się odczuwalne” – mówiła von der Leyen. Miała na myśli między innymi Niemcy i Francję, które na pewien czas po wybuchu pandemii zablokowały eksport masek i innych środków ochrony osobistej do innych państw UE.

„Dziś to granice państw są granicami solidarności” – pisze Andrzej Leder. Szefowie państw i rządów 27 krajów UE, przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel i przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen spotkają się na nadzwyczajnym szczycie Rady Europejskiej 23 kwietnia. Czy liderzy unijnych państw rozszerzą granice solidarności?

**

Aleksandra Polak – ekspertka think tanku Global.Lab oraz sieci Team Europe przy Przedstawicielstwie Komisji Europejskiej w Polsce. Doktorantka w Szkole Doktorskiej Nauk Społecznych UW. Była pracowniczka Parlamentu Europejskiego, absolwentka Kolegium Europejskiego w Natolinie i University of Sussex.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij