Świat

Antysemityzm w Dagestanie: „Izrael już przegrał wojnę informacyjną”

Muzułmańskie społeczności na całym świecie protestują przeciwko odwetowi, który Izrael wziął na Palestyńczykach w odpowiedzi na atak Hamasu. Często towarzyszą temu antysemickie hasła. Na rosyjskim Kaukazie protesty te przyjęły wyjątkowo niepokojący charakter. W niedzielny wieczór setki wzburzonych osób wdarły się na lotnisko w stolicy Dagestanu, żądając konfrontacji z pasażerami lotu z Tel Awiwu.

Wszystko zaczęło się od plotek, które od kilku dni krążyły po lokalnych kanałach na Telegramie. Do Dagestanu – autonomicznej republiki Federacji Rosyjskiej – nadciągać mieli „izraelscy uchodźcy” – a dokładniej byli obywatele ZSRR (mniej lub bardziej prawdziwego) żydowskiego pochodzenia, którzy wyemigrowali do Izraela w latach 90.

„Nasi koledzy ze szkolnej ławy” – przypominał kanał Utro Dagestan (Rano Dagestan) – porzucili swoje rodzinne ziemie, by „zająć miejsca Palestyńczyków, przymusowo eksmitowanych ze swoich domów”. „Służyli w izraelskiej armii, znęcali się nad naszymi palestyńskimi braćmi […] Szaleli na ziemi Proroków – otwierali kluby nocne, dyskoteki, organizowali największe na świecie parady gejowskie”. A teraz mają czelność wracać do „przytulnego Dagestanu, by żyć tu długo i szczęśliwie”. Jeśli odmówią przeklęcia działań Izraela w Strefie Gazy – podburzał Utro Dagestan – nie możemy na to pozwolić.

Hamas jako „ruch oporu” lub straszenie „islamolewicą”. Izrael i Palestyna podzieliły Francję

W sobotę izraelskich uchodźców poszukiwano w hotelu Flamingo w Chasawjurcie. Poszła plotka, że w okolicy widziano Żyda w chałacie. Tłum przed wejściem żądał konfrontacji, w ruch poszły kamienie. Rozszedł się dopiero wtedy, gdy policja wpuściła paru mężczyzn do środka, by mogli się upewnić, że w hotelu nie zatrzymał się żaden Żyd. Na jego drzwiach zostawili kartkę: „obywatelom Izraela (Żydom) wejście wzbronione”.

W niedzielę ponad tysiąc mężczyzn wtargnęło na terminal lotniska w stolicy Dagestanu – Machaczkale w poszukiwaniu samolotu z Tel Awiwu. Nieśli ze sobą flagi i transparenty, na przykład „w Dagestanie nie ma miejsca dla zabójców dzieci” czy „nie chcemy żydowskich uchodźców”. Według instrukcji z kanału Utro Dagestan mieli zablokować wyjście tym, którzy odmówią potępienia działań Izraela.

Tłum przedarł się na płytę lotniska, skandując „Allahu akbar”; niektórzy wskoczyli na skrzydła jednego z samolotów i próbowali wybić szyby. Według ustaleń izraelskiego Haaretz protestujący dotarli do pasażerów w lotniskowym autobusie i wypytywali ich agresywnie, czy są muzułmanami, czy żydami. Odpuścili, gdy pasażerowie pokazali im rosyjskie paszporty.

Doszło do wielogodzinnych starć z policją, w wyniku których według oficjalnych danych rany odniosło dwadzieścia osób, z których co najmniej dziewięcioro to funkcjonariusze. Spośród pasażerów nikt fizycznie nie ucierpiał. Ostatecznie strukturom siłowym udało się poskromić tłum – lotnisko zostało zamknięte, a około osiemdziesięciu (jak twierdzą lokalne władze) uczestników zamieszek trafiło do aresztu. Przerażeni pasażerowie samolotu trafili do swoich miejsc docelowych pod eskortą służb.

– W mojej opinii nie doszłoby do takich scen, gdyby władze Dagestanu zezwoliły na demonstrację poparcia dla Palestyny – mówi dr Iwona Kaliszewska, antropolożka specjalizująca się w tematyce północnego Kaukazu. – Palestyńczycy wzywali muzułmanów z całego świata, by wyszli na ulicę w ich imieniu, a Dagestańczycy nie mieli takiej możliwości. To dla nich kwestia honoru.

Nastroje wzmogła również powściągliwa postawa Duchownego Zarządu Muzułmanów Dagestanu. – Aina Gamzatowa, żona muftiego Dagestanu, która pełni też nieoficjalnie funkcję jego rzecznika prasowego, spytana o konflikt nie widziała potrzeby wyrażania poparcia dla Palestyny poza modlitwą za dzieci Gazy – wyjaśnia Kaliszewska. – Tymczasem kiedy zaczęła się wojna w Ukrainie, namawiała do walki po stronie Rosji, nazywając ją nawet dżihadem. Jej postawa nie spodobała się nie tylko salafitom, którzy nie uznają autorytetu Zarządu, ale nawet muzułmanom wspierającym muftiego, którzy także dołączyli do protestów.

Wołanie o litość dla Gazy to antysemityzm, czyli narracja o wojnie w USA

Utro Dagestan powstał na fali protestów przeciwko mobilizacji do rosyjskiej armii – zyskał wówczas rekordowe 200 tysięcy subskrybentów. Były to jedne z największych rosyjskich protestów w tej sprawie. W początkowej fazie wojny Dagestan był na drugim miejscu po Buriacji, jeśli chodzi o liczbę zabitych żołnierzy. Protesty okazały się skuteczne i praktycznie zaprzestano przymusowej mobilizacji, koncentrując się na zachętach finansowych wynikających ze służby w armii (przy czym warto wiedzieć, że Dagestan przoduje również w bezrobociu).

Admini kanału Utro Dagestan nawołują wprost do odłączenia się Dagestanu od Rosji, od czasu do czasu na kanale pojawiają się także treści wspierające Ukrainę w walce z rosyjskim kolonizatorem. W ostatnim półroczu kanał zaczął publikować coraz bardziej radykalne treści, np. potępiające niewłaściwy ubiór czy sposób zachowania; admini odcięli też możliwość komentowania. Po ataku Izraela na Strefę Gazy kanał nie stroni też od antysemityzmu.

– Młodzi ludzie, którzy śledzą tego typu kanały, nie znają innego Dagestanu niż ten, w którym kipi – wyjaśnia Iwona Kaliszewska. – Przedstawiciele struktur siłowych od lat organizują obławy na rzekomych terrorystów, którzy nierzadko okazują się nie groźnymi islamistami, a osobami nastawionym przeciwko władzy lub wyznającymi inny odłam islamu. Prześladowani są także dziennikarze i obrońcy praw człowieka, którzy ujawniają przestępstwa władz. W Dagestanie prawie każdy ma w rodzinie lub klanie osobę torturowaną lub zabitą i zaklasyfikowaną jako „terrorysta”. Nie jest zatem przypadkiem, że protestujący wyładowali swoją złość właśnie na funkcjonariuszach. Największym bodaj viralem stał się filmik, na którym tłum huśta policyjnym samochodem.

Ktokolwiek zyskiwał autorytet młodzieży, dodaje Kaliszewska, był zabijany lub wsadzany do więzienia za „wspieranie terroryzmu”. – Władze oraz Duchowny Zarząd Muzułmanów panicznie bały się konkurencji, a same były w stanie niewiele zaoferować młodym ludziom. Ci z kolei nie szanują autorytetów z pokolenia swoich rodziców, które gotowe jest współpracować ze skorumpowaną władzą. Chcą bardziej sprawiedliwego świata i uważają, że znajdą go w wyidealizowanym świecie, w którym panuje prawo szariatu. Wykorzystali to admini radykalnych kanałów, którzy – jak mogliśmy zaobserwować – są w stanie zmobilizować tłum do aktów przemocy.

A czy na pokładzie samolotu z Tel Awiwu byli w ogóle „izraelscy uchodźcy”? Jedynym „dowodem” Utro Dagestan na rzecz tej tezy był screen pochodzący rzekomo z Facebooka izraelskiego Rosyjskiego Domu (placówka w rodzaju Instytutu Polskiego). Jego admini mieli zapraszać odbiorców do przesiedlenia się do Dagestanu. Podobnego posta próżno dziś szukać na tym profilu, choć wisi on na Instagramach oddziałów Rosyjskiego Domu w Atenach, Bejrucie i Kalkucie. Oferta nie ma bezpośredniego związku z wojną izraelsko-palestyńską – to część akcji Put’ domoj (Droga do domu), w ramach której zachęca się rosyjskich emigrantów do repatriacji.

Czy solidarność z Palestyńczykami oznacza poparcie dla Hamasu? [polemika]

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Izraela twierdzi, że na pokładzie samolotu nie było obywateli tego kraju, lecz komunikat ten mógł być wydany ze względów bezpieczeństwa. Według ustaleń Haaretz samolotem podróżowało trzydzieścioro obywateli Izraela, z których większość mówiła po rosyjsku i posiadała również drugi, rosyjski paszport. W mediach społecznościowych pojawił się filmik, na którym pasażerka samolotu wyjaśnia, że w Izraelu była z dzieckiem na leczeniu. – Tak naprawdę tym samolotem mógł podróżować ktokolwiek – przypuszcza Kaliszewska. – Z tego połączenia korzystają też migranci zarobkowi i biznesmeni. Z relacji jednej z pasażerek wynika, że na pokładzie był jeden nierosyjskojęzyczny obywatel Izraela.

Jeszcze w trakcie zawieruchy na lotnisku mufti Dagestanu Ahmad Afandi wezwał za pośrednictwem Telegramu do opanowania emocji. W poniedziałek rano gubernator Dagestanu Siergiej Melikow obwieścił, że „młodzi zadymiarze dali się zmanipulować przez zewnętrznych wrogów naszego kraju”, i zarzucił kanałowi Utro Dagestan związki z „banderowcami”. W tę samą nutę uderzył Władimir Putin, który w swoim wieczornym wystąpieniu nazwał wydarzenia w Machaczkale wynikiem prowokacji ukraińskich i zachodnich służb.

– To przewidywalne zagrania propagandowe – ocenia Kaliszewska. – Walczący po stronie Ukrainy rosyjski polityk Ilja Ponomariow w istocie wspierał Utro Dagestan, gdy kanał protestował przeciwko mobilizacji do rosyjskiej armii. Na dalszą współpracę brak dowodów, obie strony jej zaprzeczają. Według moich informacji kanał ten prowadzony jest przez Dagestańczyków, którzy mieszkają w Turcji. I szczerze wierzą w to, co piszą.

Kanał Utro Dagestan został na Telegramie zablokowany za „podburzanie do przemocy”. Tymczasem sami Dagestańczycy są podzieleni, jeśli chodzi o ocenę zamieszek. Kaliszewska ocenia, że przede wszystkim starsi mieszkańcy Dagestanu patrzą na wydarzenia na lotnisku z przerażeniem. – Nie wierzyli w to, że w ich wieloetnicznej republice może jeszcze dojść do przemocy na tle etnicznym – wyjaśnia ekspertka. – Wspominają straszne lata 90., w których przy okazji wojen dochodziło do spięć między etnicznymi Rosjanami a mieszkańcami Kaukazu.

– Ale młodzi mają inną optykę – dodaje Kaliszewska. – Wielu z nich mocno utożsamia się z cierpieniem Palestyńczyków, równie wielu cieszy się – jak u nas np. kibice – że udała się draka z policją.

Fatima Abdulkarim, która przyjechała w niedzielę do swojego rodzinnego Dagestanu „w celach biznesowych, rodzinnych oraz uzyskać zgodę na organizację propalestyńskiej demonstracji w Machaczkale”, w wywiadzie udzielonym „Moscow Times” potępia wydarzenia na lotnisku. „Martwimy się i smucimy tym, co się stało” – powiedziała dziennikarzom. „Islamofobia istnieje zarówno w Rosji, jak i za granicą, a te wydarzenia zmienią stosunek do nas, muzułmanów. Wszystkie międzynarodowe gazety nazywają nas szalonymi, dzikimi, wściekłymi i niebezpiecznymi”.

Dlaczego Ukraińcy (i ich sojusznicy) powinni wspierać Palestyńczyków

Zachodnie media i liberalni rosyjscy eksperci obawiają się, że propalestyńskie wzmożenie w Dagestanie (i sąsiednich republikach, bo np. w kabardyjsko-bałkarskim Nalczyku podpalono centrum kultury żydowskiej) poskutkuje wzrostem antysemickich aktów w całej Rosji. Przypominają pogromy na Żydach, które miały miejsce w czasach imperium rosyjskiego. Podobnego zdania jest były naczelny rabin Moskwy Pinchas Goldschmidt, który w wywiadzie dla „Guardiana” zalecił Żydom opuszczenie Rosji, „dopóki jest to możliwe”. Jego zdaniem winna rozruchom jest Moskwa, która nie potępiła ataków Hamasu na Izrael.

Iwona Kaliszewska uważa, że to błędna optyka. – Gniew Dagestańczyków skierowany jest przeciwko Izraelowi oraz jego obywatelom, a nie Żydom mieszkającym w Rosji – ocenia ekspertka. – Rabin patrzy na Dagestan jak na pełnoprawną część Rosji, bez wnikania w lokalne zawiłości. Region ten jest domem dla kilkuset rodzin tzw. Żydów górskich. Nawet kanał Utro Dagestan wielokrotnie podkreślał, że nie są oni winni krzywdzie Palestyńczyków. Oczywiście mogłoby się to zmienić, gdyby któryś z nich wystąpił z poparciem dla działań Izraela, ale na to się nie zanosi. Kaukascy Żydzi niekoniecznie popierają Izrael. Są pełnoprawną częścią lokalnych społeczności, nierzadko świętują z muzułmanami, to jednocześnie Dagestańczycy i Żydzi. Niektórzy udostępniają teraz memy, w których po opadnięciu emocji nabijają się z „dzikiej hordy” szturmującej lotnisko.

Według Kaliszewskiej bardziej prawdopodobnym scenariuszem są zamieszki pod posterunkami policji, gdzie przetrzymywani są zatrzymani. – O ile oczywiście nie zostaną po paru dobach wypuszczeni, co jest dość prawdopodobne, bo za każdym zatrzymanym stoi nie tylko rodzina, ale i cały klan, a lokalne władze nie chcą eskalacji przemocy. Już i tak się skompromitowały, nie podejmując działań po sytuacji w hotelu w Chasawjurcie.

Izraelsko-palestyńska wojna na dezinformację

Przedstawiciel rabinatu Rosji w Dagestanie Owadja Isakow, który sam dekadę temu padł ofiarą antysemickiej napaści, nie jest aż takim optymistą. W wywiadzie udzielonym rosyjskiemu portalowi Podjom przyznał, że nie czuje się bezpiecznie w swoim Derbencie, a lokalna społeczność dzieli się z nim podobnymi odczuciami. Isakow przyznaje, że nie wie, co im radzić. „Czy jest sens wyjeżdżać?” – pyta retorycznie. „Nie wiadomo dokąd”. Od czasu ataku Izraela na Strefę Gazy w rosyjskiej przestrzeni medialnej coraz częściej pojawiają się wątki antysemickie.

Isakow dodaje jednak, że antyizraelskie rozruchy w Dagestanie są dla niego „oczywiste i zrozumiałe”. „Izrael bowiem – kwituje rabin – przegrał wojnę informacyjną”.

**

Kaja Puto dziennikarka i redaktorka zajmująca się tematyką Europy Wschodniej, migracji i nacjonalizmu. Współpracuje z mediami polskimi i zagranicznymi jako freelancerka. Związana z Krytyką Polityczną, stowarzyszeniem reporterów Rekolektyw i stowarzyszeniem n-ost – The Network for Reporting on Eastern Europe. Absolwentka MISH UJ, studiowała też w Berlinie i Tbilisi. W latach 2015–2018 wiceprezeska wydawnictwa Ha!art.

Iwona Kaliszewska – adiunktka w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej UW. Zajmuje się badaniem praktyk związanych z ekonomią islamską, ekonomią/gospodarką nieformalną oraz przemocą państwa. Od 2004 prowadzi etnograficzne badania terenowe na Kaukazie Północnym, ostatnio także w Ukrainie i na pograniczu polsko-ukraińskim. Wraz z Kacprem Czubakiem reżyserowała film dokumentalny Strongwoman (2014) o byłej dagestańskiej zapaśniczce. Autorka i współautorka książek oraz artykułów o tematyce kaukaskiej. Jej najnowsza książka For Putin and for Sharia. Dagestani Muslims and the Islamic State została właśnie opublikowana przez Cornell University Press.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij