Muzyka

Zabij tę Polskę w sobie

Siksa. Fot. Jakub Szafrański

Feminizm Siksy jest totalny, jego emocją jest gniew. Nie znajdziemy tu solidarnego poklepywania po plecach wszystkich kobiet świata – nacjonalistek, celebrytek, Marty Kaczyńskiej, Dominiki Kulczyk. To nie jest feminizm, w którym wszystkie kobiety to jedna rodzina i nieważne, co mówisz i myślisz, kochamy cię za to, że masz waginę.

Siksa jest wkurwiona. Nie ma tu mowy o dystansie, którego oczekuje się od nas wszystkich, nie ma lekkiej anegdoty z przemocą w tle, nie ma spokoju, nie ma terapii, nie ma warsztatów z dekupażu, zwierzeń przy kawie i półsłodkim winie, nie ma zajęć plastycznych dla zabicia stresu, nie ma New Age’u, nie ma jogi, nie ma lekarstwa. Jest wpierdol, jest zemsta, jest krzyk, krew i wezwanie do walki.

Punkowa feministka z misją

Siksy nie trzeba przedstawiać – duet Alex i Buri nie wystąpił w Męskim Graniu, ale na Off Festivalu wywołał skandal zakrwawionymi kolanami. Najgorsza reklama Gniezna od czasu chrztu Polski. Siksa za jednym zamachem wywołała wiele żarliwych dyskusji: „na scenie” o tym, czym jest punk, albo bardziej, czym nie jest i kto ma do niego prawo. Bo czy można występować w różowych getrach zamiast z przypinkami Dead Kennedys? I czy to w ogóle jest zespół, jeśli nie ma perkusji i refrenu? Dlaczego chłopak nic nie mówi, a dziewczyna się wydziera? Czy on jest gejem?

Z drugiej strony Alex błyszczała (dosłownie, bo brokat) na okładce „Wysokich Obcasów”, no ale czy to na pewno feminizm, skoro taka młoda i ładna? I czy nie za bardzo agresywnie?

Siksa ruszyła w Polskę po Polskę, od Brodnicy przez Olsztyn, i były to koncerty, na których mężczyźni spuszczali wzrok i przyklejali się do ścian. Koncerty, wywiady, wykłady, warsztaty, sesje zdjęciowe, młodzi projektanci mody i nowa płyta. Siksa rządzi.

Sabat Mater Dolorosa – nowy (ale też wcale nie najnowszy) materiał Siksy – zaczyna się krzykiem (podobnie jak poprzedni album Punk ist Tot), a kończy słowami „Do hymnu wystąp, kurwa”. Punktem wyjścia tekstów są tutaj jak zawsze kawałki rzeczywistości – żarciki na temat dziewczyn, stereotypy, gwałt, metody wychowawcze, wspomnienia, elementy popkultury, język dresiarzy, scenki rodzinne. Nie wiadomo, ile jest „prawdy” w tych opowieściach, ile autobiografii, a ile kreacji, ale przecież nie ma to znaczenia, bo nawet jeśli ta przemoc, gwałt, rozmowa nie zdarzyły się wokalistce, to zdarzyły się jakiejś innej dziewczynie. Alex w szale, jak opętana, skacze po tematach, a efektem strumienia świadomości jest chaotyczna literatura, tak, literatura, nie zawaham się użyć tego wielkiego, napompowanego jak balon słowa.

Ludzie, którzy gwałcą

czytaj także

Czyli tak: chłopaki odpalają zapałkę inaczej niż dziewczyny, oni na zewnątrz – bo mają wyjebane, one do wewnątrz, bo chcą zagarnąć świat. Czkawka jest niekobieca, dziewczynkom nie wypada krzyczeć, polityka nie jest dla kobiet, weź się uspokój. Siksa na nowej płycie ponownie rozprawia się z siatką stereotypów na temat płci, nie mówi tylko o dziewczynach, ale też o mężczyznach. Jednym z ważniejszych tematów jest tutaj język. Alex krzyczy o przemocy w języku, powszechności wulgaryzmów, słowo kurwa staje się tu mantrą, na zmianę ze słowem pedał. Przejmuje język nienawiści, transgresyjnie go wyolbrzymia, bo jak nazwiesz mnie kurwą, to ja zabiorę to słowo i wypowiem je milion razy. Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa i te przekleństwa / określenia w jej ustach brzmią jeszcze groźniej niż normalnie, przyprawiają o dreszcz. Dlaczego? Bo dziewczyna nie powinna tak brzydko mówić? Alex demonstruje, jak bardzo otoczeni jesteśmy przez wulgaryzmy, jak bardzo już ich nie dostrzegamy, przypomina znaczenia słów, dostajemy lekcję polskiej pogardy dla początkujących, wykład z etymologii hejtu. No ale ile razy dziennie mówisz kurwa? Co, kurwa?

Siksa przejmuje język nienawiści, transgresyjnie go wyolbrzymia, bo jak nazwiesz mnie kurwą, to ja zabiorę to słowo i wypowiem je milion razy.

Jedną z największych różnic pomiędzy Siksą a polskim punkiem jest otwarcie tej pierwszej na kulturę popularną i rzeczywistość internetu i telewizji. Nie znajdziemy na tej płycie piosenek o Food Not Bombs, skłotach, scenie punkowej. Zero banałów, zero punkowego skansenu. Jest Grimes, Czyj ex będzie next, fejsbuk, Kim Kardashian, Gucci for kids, Warsaw Shore, TVN. Tak zwany normalny świat dla normalnych ludzi, w sumie najstraszniejszy i najbardziej przemocowy. Siksa wie, gdzie uderzyć, śledzi świat, nie zamyka się w punkowej bańce, ale na płycie znajdziemy też utwór Guerniki y Luno, o tym, że tylko faszysta nie ma wątpliwości i faszystą jesteś ty, faszystą jestem ja, bo ten kawałek zawsze uderzał w prawilnych, pewnych siebie, poprawnych, nieomylnych po każdej stronie każdej barykady.

W „Projekcie Lady” nie ma miejsca dla Pippi Langstrumpf czy Lisbeth Salander

W Tato, kup mi psa, po dość zabawnym wstępie o buncie dzieci, dziewczynce, która chce, żeby jej chłopak, fan Analogsów, był jak Kanye West, z punkową melodią w stylu Tromki Pompki, utwór nieoczekiwanie zmienia nastrój, piosenka zaczyna opowiadać o przymusie urodzenia dziecka, oczekiwaniach ojca, że dziewczyna przedłuży ród. I tu pojawia się świadomość ogromnej władzy. Bo to właśnie ta dziewczynka, mała i pogardzana, może podjąć decyzję o końcu rodu. O zakończeniu tradycji, symbolicznym uśmierceniu dziadków, ojców. Pogrzebaniu rodziny. Pamiętam, jakim przeżyciem było dla mnie młodzieńcze odkrycie, że nie istnieją nazwiska kobiet. Bo moje nazwisko jest nazwiskiem mojego ojca, a nazwisko mojej matki jest nazwiskiem jej ojca. I tak dalej. A może by to wszystko przerwać? „Koniec historii, koniec historii mej, twej, mej, twej” – krzyczy Alex, bo czy może być coś bardziej nihilistycznego i potężnego niż przerwać żywot swoich przodków? Skazać ich na niepamięć? Na zawsze, na wieki wieków?

Na poprzedniej płycie Alex krzyczy: „Nie jestem feministką… No nie jesteś, ty głupia pizdo!”. Siksa nie jest projektem, którego feminizm jest lajfstajlem, to nie jest spędzanie wolnego czasu pomiędzy siłownią a spacerem z psem. Feminizm Siksy jest totalny, jego emocją jest gniew. Nie znajdziemy tu solidarnego poklepywania po plecach wszystkich kobiet świata – nacjonalistek, celebrytek, Marty Kaczyńskiej, Dominiki Kulczyk. To nie jest feminizm, w którym wszystkie kobiety to jedna rodzina i nieważne, co mówisz i myślisz, kochamy cię za to, że masz waginę.

Kobiety są tutaj winne patriarchatowi, prawie tak samo jak mężczyźni. Babcie źle nas wychowują i podkopują wolność („Co ona te filmy tak ogląda?”), mamy mówią nam, jak powinnyśmy się malować i ubierać. Panie z telewizora korzystają z owoców równouprawnienia, ale nie lubią żeńskich końcówek („Jestem celebrytą!”), nie są feministkami, są pięknymi kobietami z dziećmi, mężem, domem, słuchają Agnieszki Osieckiej.

Dziecko musi być, bo presja jest [rozmowa]

Polska wraca w tekstach Siksy jak bumerang, nie da się mówić o rodzinie, mediach, codzienności bez tego kontekstu. Są więc naziole, islamofobia, wychowanie, hymn, przemoc. Siksa wrzeszczy, nie zgadza się. Przełamuje kobiecość swoim głosem, coraz bardziej męskim, niskim, basowym, każdy umie powiedzieć „To kurwa była”, tak jak umie powiedzieć „Bo to zła kobieta była”, każdy może być mężczyzną. Siksa wyje, charczy, przypomina już bardziej zwierzę niż dziewczynę, niż człowieka. I widzimy, że płci nie ma, nikt nie jest skazany na przemoc, tak jak nikt nie jest predestynowany do delikatności, troski, bierności. „Tato, tato, kup mi psa, żeby robił miau miau miau”.

I niech mi ktoś jeszcze raz powie, że kobiety mówią przymiotnikami, bo ich świat jest piękny, a mężczyźni czasownikami, bo męskość to aktywność i działanie. Chuja! Walka trwa!

W jakie zwierzę może zamienić się kobieta? Przecież nie w żyrafę!

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Emilia Konwerska
Emilia Konwerska
Publicystka, kuratorka, poetka
Literaturoznawczyni, publicystka, kuratorka, poetka. Mieszka we Wrocławiu.
Zamknij