Czytaj dalej, Kultura

Czarny, czyli wszystkie nerwice świata

Lekarze długo sądzili, że charakterystyczny skurcz mięśni to cecha wrodzona u czarnych Algierczyków. Wzmożone napięcie mięśniowe miało być różnicą na poziomie rasy. Okazało się jednak, że ten skurcz jest objawem stresu, napięcia, jakie przepełnia każdego Czarnego w zetknięciu z białym kolonizatorem.

Co ja zrobiłem
Że jestem taki czarny
I życie mi niemiłe?
Ralph Ellison, Niewidzialny człowiek

„Wybuch nie nastąpi dzisiaj. Jest na to za wcześnie… lub za późno” – pisał w 1952 roku Frantz Fanon w Czarnej skórze, białych maskach, książce, która właśnie ukazała się w Polsce. Ukazała się w chwilę po zamordowaniu George’a Floyda i fali wielkich antyrasistowskich protestów w USA. Chwilę po tym (albo w trakcie), gdy okazało się, że hasło Black Lives Matter może budzić sprzeciw, może kogoś obrażać, a nawet może być przyczynkiem do białego buntu.

Frantz Fanon – filozof, najważniejszy teoretyk postkolonializmu, działacz Algierskiego Frontu Narodowego, ikona czarnego ruchu wyzwoleńczego, źródło inspiracji dla postaci takich jak Malcolm X, a w szczególności lekarz psychiatra – w swojej pierwszej książce Czarna skóra, białe maski udaje się do praźródła rasizmu, szuka przyczyn, a przede wszystkim opisuje doświadczenie „bycia w czarnym ciele”.

Kłamstwa w majestacie

czytaj także

Kłamstwa w majestacie

George Monbiot

W kanonicznej pracy Wyklęty lud ziemi analizował przemoc jako skuteczne narzędzie politycznej walki, ale w ostatnim rozdziale przyglądał się również konsekwencjom psychicznym funkcjonowania w społeczeństwie opartym na strukturalnym rasizmie. Co stanie się z kimś torturowanym bezruchem? Czym jest stereotypia i dlaczego pacjent ciągle powtarza słowa: „Nic nie powiedziałem, proszę mi wierzyć, nic im nie powiedziałem”? Fanon badał zaburzenia, jakich doświadczali pacjenci, którzy albo padli ofiarą przemocy („Przypadek 2. Mordercze skłonności bez określonego celu u osoby, której udało się uniknąć śmierci w masowej egzekucji”), albo byli jej sprawcami („Przypadek 5. Europejski inspektor policji katuje żonę i dzieci”). Portretował życie w państwie kolonialnym jako doświadczenie nieustannego lęku i przemocy; szczegółowo analizował konkretne przypadki chorób, traum, nerwic, halucynacji. W Czarnej skórze… stawia tezę: wszyscy Murzyni (tego słowa używają autor i tłumaczka) cierpią na zbiorową nerwicę. Nie da się mówić o rasie (ani o rasizmie) innym językiem niż psychiatryczny.

„Patrz, Murzyn!”

Fanon od początku stał w kontrze do badaczy, którzy mitologizowali doświadczenie bycia Czarnym, fetyszyzowali odmienność czarnej tożsamości i jej wyjątkowość. Podkreślał uniwersalność „bycia człowiekiem”. Sprzeciwiał się uznawaniu różnicy za to, co fundamentalnie definiuje człowieka. Jego poglądy w ogromnym uproszczeniu sprowadzają się do stwierdzenia – być człowiekiem. Nie czarnym człowiekiem, nie człowiekiem ze wsi, z miasta, nie kobietą albo mężczyzną. Być pełnoprawnym człowiekiem, indywidualnością, wolnością. Nie ma jednego Czarnego – podkreślał Fanon i walczył z całymi wiekami przekonań, wyobrażeń, historii.

W jego książce nieustannie powracają historie o „czarnych poetach”, „czarnych nauczycielach”. Nigdy: „po prostu poetach”. Mamy więc „czarnych Czarnych” i Białych, którzy po prostu są. Kształtują swoją tożsamość, mają ogólnoludzkie, uniwersalne, prawdziwe dylematy. „Pogódź się ze swoim kolorem, tak jak ja pogodziłem się z moim kikutem; obaj jesteśmy ofiarami wypadku” – mówi bezręki bohater przytoczonej przez niego opowieści. Fanon wychodzi od druzgocącego stwierdzenia: Czarny jest gorszy. Dostaliśmy świat, w którym Biały uważa się za naturalnie lepszego, a Czarny za naturalnie gorszego. Zrobiło to niewolnictwo, zrobiły to lata wyzysku, kolonializmu, zrobiła to kultura. Kiedy zastanawia się nad swoją relacją z białą kobietą, nie może przestać myśleć o tym, że ona jest z nim „z powodu” jego koloru albo „wbrew jego kolorowi”. Nie da się rasy (czarnej, biała nie istnieje) przeoczyć, pominąć. Fanon nie zapomina oczywiście o pochodzeniu, wykluczeniu ekonomicznym, funkcjonowaniu w kapitalizmie. Cytuje Marksa, jest przecież rewolucjonistą. Ale u Fanona to czerń jest piętnem, którego nie sposób ukryć. Autor Wyklętego ludu ziemi dyskutuje z Sartre’em i jego Rozważaniami o kwestii żydowskiej, zestawia rasizm z antysemityzmem, ale w końcu dochodzi do wniosku: Bycie Żydem można ukryć. Przynajmniej na chwilę.

Czarni z Antyli uważają się za lepszych (w ogóle nie Czarnych) od Czarnych z Senegalu. Ten, który ma jaśniejszą skórę, jest bardziej atrakcyjny. Lepszy. Ślady myśli Fanona znajdziemy bez trudu w prozie Mai Angelou, Toni Morrison czy Jamesa Baldwina. Znajdziemy je pewnie w prostych blond włosach Beyoncé. Fanon przytacza kody i obrazy, którymi przesiąknięte jest europejskie (a co za tym idzie, kolonialne, czyli afrykańskie) społeczeństwo. U Fanona będzie to Y a bon Banania, czyli uśmiechnięty, usłużny Czarny, który coś przynosi w darze. Czarny jest trochę dzieckiem. Pojawia się u Fanona Piętaszek Robinsona Crusoe, pojawia się „dziki” z kina. Pojawia się Tarzan. Czarni chłopcy oglądający Tarzana we francuskim kinie będą utożsamiać się z głównym bohaterem, bo zawsze utożsamiamy się ze zwycięzcą. Kto jest przeciwnikiem (białego) Tarzana? Czarni z lasu, dzicy, ludożercy. To oni dla młodych, czarnych chłopaków staną się symbolem zła – oni sami.

„Biel ustawia się na pozycji normy”. Porozmawiajmy o białym przywileju

Bazując na swoim doświadczeniu psychiatrycznym, rozmowach z pacjentami, ale też analizie kultury, Fanon dochodzi do wniosku – Czarny to popędy, seks, natura. Czarny to Diabeł. Wszystko, co czarne, jest gorsze. Czarny to Zło.

Fantazji na temat czarnej seksualności poświęca autor dużo miejsca. W niej doszukuje się jednej z nitek rasizmu, w lęku przed potencją czarnych mężczyzn gwałcących (ale czy na pewno gwałcących?) białe kobiety. Dziś obraz stereotypowego Czarnego znajdziemy w koszmarnym filmie, który pokochali polscy widzowie. Nietykalni z 2011 roku to opowieść o „przyjaźni” młodego czarnego chłopaka z francuskich przedmieść z bogatym, sparaliżowanym Białym. Czarny Driss jest nieokrzesany, hiperseksualny. Czuje muzykę (Czarni mają przecież wrodzone poczucie rytmu!), jest sprawny, żywy, niezbyt refleksyjny, średnio inteligentny. Skontrastowany z niepełnosprawnym białym miłośnikiem muzyki klasycznej (Kultura), musi utożsamiać Naturę. Och, jakże tego filmu musiałby nienawidzić Frantz Fanon! Y a bon Banania! Pochodzący z Martyniki i w życiu dorosłym mieszkający w Lyonie Fanon będzie rozprawiał się z rasizmem francuskim. Ale przecież nie tylko. Jest u Fanona kwestia języka, tego czystego, czyli lepszego, ścierania się miasta (lepszego) i wsi (gorszej), Europy i kolonii. Fanon bezlitośnie wytyka światu całą historię zbrodni, upokorzeń, a w końcu litości i wolności podanej „pańską ręką”.

Wyparcia i fobie

Uogólniony skurcz mięśni to cecha, którą lekarze (jeszcze przed rewolucją) uznali za wrodzoną, specyficzną cechę tubylców w Algierii. Wzmożone napięcie mięśniowe miało być różnicą na poziomie rasy. Okazało się jednak, że skurcz jest objawem stresu, napięcia, „odmowy, jaką mięśnie mieszkańca kolonii manifestują wobec kolonialnej władzy”, jak pisze Fanon w Wyklętym ludzie ziemi. „Ta książka jest studium klinicznym” – pisze natomiast o Czarnej skórze, białych maskach. Klasyczna psychoanaliza doszukiwała się przyczyn zaburzeń i nerwic w rodzinie, w relacjach z matką i ojcem. Fanon zauważa, że rodzina jest tylko najmniejszą komórką społeczeństwa, a całe społeczeństwo jest chore, pełne uprzedzeń, przemocy i władzy, więc metody Freuda, Lacana i innych mogą okazać się niewystarczające. I takie się okazują. W jaki sposób perspektywa białych europejskich badaczy przekłada się na los zniewolonych czarnych mieszkańców kolonii?

Największa kradzież w historii, czyli jak Francja wycisnęła miliony od Haiti

Frantz Fanon zwraca uwagę na moment zetknięcia się Czarnego z białym światem. Przytacza historie o mieszkańcach Martyniki, którzy wyjechali do Francji i doznali szoku. Nietzsche twierdził, że nasze nieszczęście polega na tym, że byliśmy dziećmi, Fanon doda, że nieszczęście wydarza się codziennie, a każdy dzień może generować nowe traumy. Jeśli biała psychoanaliza powie, że ktoś cierpi na problemy z zaniżonym ego, samooceną, to Fanon powie, że istnieje cała rasa (tak, rasa), która ma to samo od urodzenia. Autor wspomina, że Czarni nieustannie się porównują, walczą ze sobą, wspomina o czarnych kobietach, które nigdy nie związałyby się z Czarnym, o czarnych mężczyznach, którzy uważają, że związek z Białą pomoże im stać się lepszym. Lepszym Czarnym? Nie – lepszym, czyli Białym. Fanon wspomina o zespole nerwicowym występującym u wszystkich Antylczyków. Analizuje przypadki chorób, nerwic, zaburzeń, halucynacji, które mają korzenie w lękach związanych z rasą. Ale też wspomnieniach, fantazjach. Rasizm jawi się u Fanona jako zbiorowa fobia. Nieracjonalny lęk przed masą nieprawdziwych wyobrażeń. Jak można uleczyć cały świat? Jaka terapia na wieki niewolnictwa, uprzedzeń, wyobrażeń, fantazmatów zapisanych w genotypach? Jaką receptę daje nam Fanon? Jaką dawał nam prawie siedemdziesiąt lat temu?

Nie ma białego świata

Frantz Fanon wspomina Nietzschego z jego zdaniem „nieszczęście, że byliśmy dziećmi” po to, żeby za chwilę przytoczyć szwajcarskiego psychoanalityka Charles’a Odiera z jego słowami, że los neurotyka leży w jego rękach. Ostatni rozdział jest więc odwróceniem się od przeszłości. Nie jest jej zapomnieniem, ale szukaniem nowego. Nie musimy zapominać o naszych rodzinach, traumach, upokorzeniach, ale możemy się z nimi pożegnać. „Nie działam pod dyktando czarnego świata. Moja czarna skóra nie jest siedliskiem specyficznych wartości. Gwieździste niebo, które zapierało dech Kantowi, dawno temu odsłoniło przed nami swe tajemnice. A prawo moralne wątpi w samo siebie” – pisze.

Jak ukąszenie komara. Polski rasizm codzienny

Fanon nie chce być niewolnikiem niewolnictwa, nie chce rozliczać Białego za krzywdy, uważa, że nie ma do tego prawa. Wyrzeka się roli ofiary, wyrzeka się jakiejkolwiek roli. Świat jest jego. Jest człowiekiem. Jest wolny. Jest swoim własnym fundamentem. Stwarza samego siebie. Nie determinuje go historia. Czy można wyobrazić sobie coś piękniejszego? „Nieszczęście kolorowego polega na tym, że był kiedyś zniewolony. Nieszczęście i nieludzkość Białego polegają na tym, że zabił gdzieś człowieka”.

*

Frantz Fanon, Czarna skóra, białe maski, przeł. Urszula Kropiwiec, Wydawnictwo Karakter 2020

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Emilia Konwerska
Emilia Konwerska
Publicystka, kuratorka, poetka
Literaturoznawczyni, publicystka, kuratorka, poetka. Mieszka we Wrocławiu.
Zamknij