Kinga Dunin czyta

Z Księżyca czy z Netflixa?

Fot. Larry D. Moore CC BY-SA 4.0

Maggie Nelson spiera się z osobą Harry, czy o ich związku, w którym wychowują dwoje dzieci, da się opowiedzieć. Harry boi się, że słowa zawsze prowadzą do szufladkowania, unieruchamiają. Nelson wierzy nie tylko w to, że warto próbować, ale także – za Wittgensteinem – że słowa są niezbędne do istnienia. Kinga Dunin czyta „Argonautów” Maggie Nelson i „Red, White & Royal Blue” Casey McQuiston.

Maggie Nelson, Argonauci, przeł. Kaja Gucio, Czarne 2020

argonauci recenzjaPaździernik 2007 roku. Wicher Santa Aba smaga drzewa eukaliptusowe i zrywa z nich długie, białe pasy kory.

W literackim, dopracowanym pod względem formy i języka eseju Maggie Nelson znajdziemy także jej osobistą historię oraz wiele cytatów z teorii feministycznych, queer, filozofii, psychologii… Czasami bardzo akademickich. Po prostu warto o tym wiedzieć, żeby czytelnik zachęcony opiniami, jakaż to wspaniała książka, nie czuł się potem zaskoczony. Tuż obok prostej anegdoty o mamie, która bardziej wierzy w prognozę pogody, jeśli odczytuje ją mężczyzna, znajdziemy bowiem też teoretyczny komentarz, cytat z Luce Irigaray:

…artykułowanie rzeczywistości mojej płci jest niemożliwe w dyskursie, i to ze strukturalnego, ejdetycznego powodu. Moja płeć jest usuwana przynajmniej jako właściwość podmiotu, z mechanizmu predykatywnego, który gwarantuje dyskursywną spójność.

Przyznaję, że i ja mam niekiedy kłopot z niektórymi dyskursami akademickimi. Ktoś, nie pamiętam kto, ukuł kiedyś określenie „dymna zasłona żargonu” – konkretnie dotyczyło ono teorii socjologicznych – pokazując, że za ową zasłoną kryje się często dużo prostsza treść, niż wydaje się to profanom. To nie znaczy, że chciałabym wszystko maksymalnie uprościć, te nowe języki z czasem dają się oswoić, często dzięki nim docieramy do zjawisk, które przedtem nie miały nazwy. Poza tym akademia ma swoje prawa.

W przypadku tej książki nakłada się na to jednak jeszcze jedno. Są to dyskursy w Polsce mało spopularyzowane, w końcu jesteśmy w kraju, gdzie, przynajmniej po polsku, w zasadzie niedostępne są teksty Eve Kosofsky-Sedgwick, nie mówiąc o innych autorkach, język teorii queer nie przeniknął jeszcze w dostatecznym stopniu do języków publicystycznych, to wciąż nieprzerobiona lekcja. Nelson pisze do tych, którzy są już z tym dużo bardziej obznajomieni, i także literackie fragmenty tej pracy są silnie naznaczone tymi teoriami. Zatem jeśli ktoś przeczyta tę książkę ze względu na jej problematykę oraz opowiedzianą historię, a może nawet odnajdzie piękno w rozmaitych cytatach i nie będzie go to męczyło, i tak będzie miał pewno problem z umieszczeniem tego w szerszym kontekście kulturowym.

Tu, u nas, ta książka jest więc trochę z Księżyca. Także z powodu sytuacji polityczno-społecznej, w jakiej się znajdujemy, gdzie LGBT jest dziwacznym skrótem, za którym kryje się atak na polskie dzieci, rodzinę, i nie wiadomo jakie jeszcze potwory, bo przecież nie żywi ludzie.

„Jesteś moim dzieckiem, nie ideologią”

Chyba już najwyższa pora, żeby powiedzieć, o czym mówi nam ten esej. A przede wszystkim: po co?

Chodzi o możliwość wyrażenia i przekazania odbiorcy doświadczenia, które nie mieści się w binarnej opozycji płci czy orientacji seksualnej. Maggie Nelson spiera się z osobą Harry, czy o ich związku, w którym wychowują dwoje dzieci, da się opowiedzieć. Harry boi się, że słowa zawsze prowadzą do szufladkowania, unieruchamiają. Nelson wierzy nie tylko w to, że warto próbować, ale także – za Wittgensteinem – że słowa są niezbędne do istnienia.

Najważniejsze słowa padają na samym początku – eseju i ich znajomości:

…słowa „kocham cię” wyrywają mi się z ust niczym inkantacja, kiedy po raz pierwszy rżniesz mnie w tyłek w swojej uroczej, zapuszczonej kawalerskiej norze. Trzymałeś Molloya przy łóżku i stos kutasów w ciemnej, nieużywanej kabinie prysznicowej. Lepiej być nie może, prawda?

Lepsza od nieużywanej jest czynna kabina prysznicowa, a od Molloya Czekając na Godota, ale okej. Najważniejsze, że tych ludzi łączy miłość i seks, taki, jaki im odpowiada. Ich intymność nikomu nie szkodzi, pytanie brzmi jednak: czy powinna uzyskać widoczność? Mogę odpowiedzieć na nie bez wahania: tak. Nie przemawia do mnie ani unitaryzm – wszyscy jesteśmy ludźmi – ani myślenie binarne: jesteś albo kobietą, albo mężczyzną, albo homo, albo hetero. Jestem przekonana, że bywa to też gama innych możliwości, a ich reprezentacja w sferze publicznej jest wciąż niewystarczająca. I nie da się tego zrobić bez języka. Nie wystarczy uogólnione ekscytowanie się różnorodnością.

Ojciec lubił mawiać: „wcielam się w samą siebie” [rozmowa z Susan Faludi]

Dorzucę więc konkrety. Harry mówi o sobie, że jest „butch na testosteronie”. Ma dziecko z pierwszego małżeństwa, pracuje nad zmianą swojego ciała – już w trakcie związku z Maggie pozbywa się piersi, testosteron zmienia jego klatkę piersiową na męską i wreszcie nie wstydzi się jej pokazać publicznie – nie ma nic bardziej widocznego niż nasze ciała. Nie lubi jednak określenia „tranzycja płciowa”. Powie na to: ja nigdzie się nie wybieram, wciąż jestem sobą. W polskim tłumaczeniu Harry jest mężczyzną – nie da się inaczej w naszym języku, ale przypuszczam, że angielski oryginał nie musiał być taki jednoznaczny, stąd moje, nie z książki, „osoba Harry”. To wydaje mi się lepiej pasować, skoro już szukamy innego języka.

Tu jednak znowu pojawia się pytanie: czy w Polsce nie jest to książka z Księżyca? Wpisuje się ona w dyskusje o polityce tożsamości, która jeśli istnieje w Polsce, to ma jednak inny kontekst. To przede wszystkim kwestia realnego braku praw obywatelskich osób LGBT+. Na takim etapie walki skuteczniejsze są może bardziej jednoznaczne identyfikacje: geje, lesbijki, osoby trans… I próba raczej ich naturalizacji – tworzą normalne rodziny – niż rewolucyjnej walki o likwidację heteronormy i radykalną zmianę kultury.

Po co lesbijkom małżeństwo? Żeby mogły się rozwieść

Zresztą kiedy bliżej wczytamy się w esej Nelson, okaże się, że nie jest on wcale taki rewolucyjny. Z jednej strony autorka widzi absurdalność sytuacji, w której geje i lesbijki walczą o dostęp do dwóch najbardziej opresyjnych instytucji patriarchatu: wojska i małżeństwa. Z drugiej, bierze z Harrym ślub, w ostatniej chwili, zanim stan Kalifornia nie odstąpi od udzielania takich ślubów.

Mają też swoje dziecko, o które starali się za pomocą in vitro i spermy przyjaciela. Duża część eseju dotyczy doświadczenia bycia w ciąży, porodu, a potem macierzyństwa, któremu patronuje Donald Winnicott – to chyba tak jak we wszystkich nowoczesnych rodzinach? Dzieci są kochane, zadbane, na lunch jedzą brokuły, a w ogrodzie mają huśtawkę. Ciążowo-porodowe rozważania też jakoś istotnie nie wykraczają poza znane feministyczne czy kobiece dyskursy. Jeśli ktoś szuka czegoś, co poza to wykracza, to ostatecznie może to być oczekiwanie autorki, że po porodzie „poczuje się niepokonana i obfita jak po fistingu”. Dotąd nie spotkałam się z takim porównaniem, ale nie uważam go za szokujące.

Ostatecznie „w zasadzie kobieta”, bo tak się określa Nelson, i „butch na testosteronie” + dwójka dzieci = normalna rodzina.

I nie jest to zarzut, że nie są dostatecznie queer, chociaż ciekawiłoby mnie, jak radzą sobie z przekazywaniem dzieciom obrazu własnej rodziny. W każdym razie, jak się okazuje, rewolucje językowe i obyczajowe transgresje kończą się w rodzinnym cieple. Gdybym miała opowiadać o tej książce szerszemu gronu odbiorców w Polsce, to wybrałabym właśnie taką narrację: pobrali się, kochają się, rozumieją, dobrze się dobrali seksualnie, uwielbiają swoje dzieci i wspaniale się nimi opiekują – cudowna rodzina, szkoda, że Urszula Hołownia nie miała szansy jej poznać.

Stawmy czoła obcej ideologii, która zagraża dziś Polsce!

*
Casey McQuiston, Red, White & Royal Blue, przeł. Emilia Skowrońska, Prószyński i S-ka 2020

red white and royal blue recenzjaNa dachu Białego Domu, w kącie Promenady, na skraju Solarium znajduje się poluzowana deska.

Dwóch nieziemsko przystojnych i otoczonych luksusami młodzieńców zakochuje się w sobie na zabój. Będą kłopoty i przeszkody, a potem happy end – ogólnoświatowy! Bo jeden to angielski książę, całkiem blisko w kolejce do tronu, a drugi jest synem prezydentki USA, która jest akurat w trakcie walki o drugą kadencję. Jest rok 2020, czyli to nie Trump, ale rozwódka o meksykańskich korzeniach rządzi w Stanach. Zaś ojcem księcia Henry’ego był aktor grający Jamesa Bonda – czyli już na wstępie jest to świat lepszy, choć nieidealny.

Ta książka to w sporej części harlequin, miejscami tak kiczowaty, że aż zęby bolą, ma jednak wkładkę polityczną – amerykańską kampanię wyborczą. Oraz emancypacyjną – gejowski romans, wielostronicowe opisy erotycznych uniesień i miłosną korespondencję, w której znajdziemy cytaty z listów i książek znanych postaci niehetero.

Transfobia J.K. Rowling

czytaj także

Autorka nazywa to eskapistyczną i łagodzącą traumę opowieścią. Może dziś właśnie takie są nam potrzebne? Jeśli tak, to mogę polecić też krótki serial:

*
Hollywood, Netflix

Tuż po wojnie w Hollywood do głosu dochodzą mniejszości. Dwie stare Żydówki, Afroamerykanka, Azjatka i mnóstwo gejów, w tym Rock Hudson, walczą o Oscary. Urocza baśń emancypacyjna.


Czy życzliwa mniejszościom popkultura nas zbawi? Sama nie wystarczy, ale jest, i ma całkiem spory zasięg. Niezależnie od tego, ile Gliński przeleje różnym rydzykom i narodowym fundacjom przekrętów, ma ona większą publiczność. Wchłonęła już też to, o czym opowiada nam Maggie Nelson, oczywiście na swój uproszczony i widowiskowy sposób (chociażby Opowieści z San Francisco, Pose). Może więc nie miałam racji, że na Argonautów zupełnie nie jesteśmy przygotowani. A może jednak ma znaczenie, że te dziwne rzeczy zawsze dzieją się gdzieś indziej? A nasz queer to Boże Ciało.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij