Kraj

„Jesteś moim dzieckiem, nie ideologią”

Fot. My, rodzice/facebook.com

„Z jakichś sondaży wyszło im, że nienawiść do naszych dzieci wzmocni pozycję Andrzeja Dudy w twardym elektoracie PiS-u. I ja się na to nie godzę!” Rozmowa z rodzicami współtworzącymi stowarzyszenie My, Rodzice, zrzeszające matki, ojców i sojuszników osób LGBT+.

Dominika Wróblewska: Współtworzycie stowarzyszenie My, Rodzice, które założyła grupa osób mających za sobą coming outy swoich dzieci, innych członków rodziny czy też przyjaciół. Jak to się stało, że postanowiliście zacząć działać na rzecz mniejszości seksualnych?

Dorota Stobiecka: Ja na początku szukałam ludzi, z którymi mogłabym po prostu porozmawiać o swoich doświadczeniach, ponieważ kiedy mój syn się wyoutował, znałam tylko jedną matkę geja. W ten sposób trafiłam do Akademii Zaangażowanego Rodzica prowadzonej przez Kampanię Przeciw Homofobii, czyli na cykl weekendowych warsztatów dla rodziców osób LGBT. Tam właśnie poznała się część z nas i tam pojawiły się pomysły na aktywność niezależną od innych instytucji.

Krzysztof Kacprowicz: Znamy się osiem lat i myśli o wspólnym działaniu przewijały się od samego początku naszej znajomości. Zaczynaliśmy od blogów, obecności na paradach, działań lokalnych – jesteśmy rodzicami z całej Polski. Aż w końcu dwa lata temu sformalizowaliśmy działalność, zakładając stowarzyszenie. Myślę, że często w sytuacji zagrożenia ci, którzy są obiektem ataku, próbują się zjednoczyć.

Danuta Uryga: Ja trafiłam do stowarzyszenia po otrzymaniu wsparcia od Fundacji Transfuzja. Jestem mamą osoby transpłciowej, uczęszczałam na grupę wsparcia dla takich rodziców jak ja. Dopiero potem dowiedziałam się o istnieniu stowarzyszenia My, Rodzice. Moje przyłączenie się do niego było już świadomą decyzją aktywistyczną.

Panie Prezydencie, cieszę się, że nie urodziłam się hetero [list]

Kiedy w sobotę 13 czerwca prezydent Andrzej Duda podczas spotkania z wyborcami w Brzegu stwierdził, że „próbuje nam się wmówić, że LGBT to ludzie, a to ideologia”, na waszym profilu na Facebooku w odpowiedzi zaczęły pojawiać się dziesiątki zdjęć rodziców osób LGBT trzymających kartki „Jesteś moim dzieckiem/córką/synem, a nie ideologią”. W jaki sposób tak niewielka organizacja jak wasza uruchomiła tę machinę?

K.K.: To była całkowicie spontaniczna reakcja. Ktoś jako pierwszy rzucił pomysł, aby oznaczyć zdjęcia z naszymi wizerunkami jakimiś napisami, i tak to poszło. Przyznam, że jestem bardzo podbudowany, bo nie znam 90 procent twarzy, które są na tych zdjęciach. To nie są członkowie naszego stowarzyszenia, to osoby, które spontanicznie zdecydowały się dołączyć do naszej akcji. Opublikowaliśmy kilka naszych zdjęć, a potem ruszyła fala.

Opublikowany przez My, rodzice Sobota, 13 czerwca 2020

 

Co wy poczuliście po usłyszeniu słów Andrzeja Dudy?

D.U.: Pierwszym moim odczuciem w takich sytuacjach zawsze jest gniew. Kiedy myślę sobie: „Ktoś czyha na moje dziecko, ktoś chce zabrać mu jakąś istotną wartość, odmawia uznania, że ma prawa obywatelskie takie jak inni członkowie naszego społeczeństwa”. Ten gniew motywuje do działania. Moim zdaniem to typowe dla wszystkich środowisk aktywistycznych, gdzie pojawia się niezgoda i chęć protestu.

Ale przyznam też, że te ostatnie wystąpienia publiczne, dotyczące osób LGBT, nie były dla mnie szczególnie szokujące. To się zdarza regularnie i chyba już przywykłam do tego, że po okresie względnego spokoju następuje ostry atak na środowisko LGBT. Jestem na takie rzeczy coraz lepiej przygotowana. To też w dużej mierze zasługa działania w organizacji, która wyposażyła mnie w pewien emocjonalny „pancerz”. Z pewnością lepiej sobie teraz radzę z takimi sytuacjami.

K.K.: Po podpisaniu przez Andrzeja Dudę Karty Rodziny i po wypowiedzi posła Żalka napisałem na swoim Facebooku trochę z przekąsem, że możliwa jest sytuacja, że moje znajomości z innymi osobami się skończą. Może rodziny moich znajomych będą przede mną chronione? Przecież ja jako ojciec geja tworzę rodzinę LGBT. Czy w związku z tym będzie mi zabrany dowód osobisty? Obywatelstwo? A może prawa ojcowskie?

Wcześniej w publicznych wypowiedziach polityków pojawiała się głównie „ideologia LGBT”. W tej chwili przez przypadki odmieniane są sformułowania „zagrożenie rodzin”, „ochrona rodzin” – wcześniej wspominane, ale nie tak mocno. W tej chwili całe środowisko przedstawia się jako zagrożenie, jako coś, co czyha na pewne wartości. A ja czuję, że to moja rodzina i moje dziecko są zagrożone.

To wydarzenie rzeczywiście nie jest incydentem. Takie słowa padały już wcześniej, np. latem zeszłego roku z ust prezesa Jarosława Kaczyńskiego na pikniku rodzinnym w Zbuczynie, kiedy odnosząc się do pytania o zakazanie parad równości, stwierdził, że jest to niemożliwe, bo „sądy są całkowicie pod wpływem ideologii LGBT”. Homofobia od zawsze istnieje w przestrzeni publicznej, ale nigdy jawnie nie zyskała twarzy prezydenta Polski. Czy waszym zdaniem słowa Dudy czy posła Żalka oraz zapowiedź Karty Rodziny, w której pojawia się np. zakaz propagowania ideologii LGBT w instytucjach publicznych, doprowadzą do zniszczenia żmudnej pracy wykonywanej każdego dnia przez organizacje, zaangażowane instytucje i osoby LGBT? Czy wręcz przeciwnie – bo głośno wybrzmiewają głosy, że to już naprawdę za dużo?

D.S.: To, co zrobił sztab Dudy, wynikało moim zdaniem z tego, że z jakichś sondaży wyszło im, że nienawiść do naszych dzieci wzmocni pozycję w twardym elektoracie PiS-u. I ja się na to nie godzę! Ale uważam, że procesu emancypacyjnego, który trwa od jakiegoś czasu, nie da się już zatrzymać, bo jest to również proces cywilizacyjny i coraz więcej ludzi będzie przyjmować wszystkie litery seksualności jako normalne prawo człowieka do życia zgodnie z tym, jaki jest lub jaki chce być. O tym, że tego nie da się już cofnąć, świadczą choćby inicjatywy, które pojawiły się teraz, to, że głos zabierają Polskie Towarzystwo Psychiatryczne, uczelnie i rektorzy, którzy bronią swoich studentów i pracowników. Tak samo nasza facebookowa akcja ze zdjęciami – być może wielu rodziców, którzy pokazali swoją twarz jako rodzica dziecka LGBT przed 150 tysiącami osób w internecie, nie zrobiło tego wcześniej wobec sąsiadki. To krok do tego, by mogli oni głośno powiedzieć, że są w porządku. Tak samo jak ich dzieci.

#JesteśMoimDzieckiemNieIdeologią❤️?????

Opublikowany przez My, rodzice Niedziela, 14 czerwca 2020

 

Ale istotne jest, aby ten proces wymusił zmiany prawne, żebyśmy mieli równość zapisaną w statucie każdej szkoły. Jestem przekonana, że obecna ekipa rządząca poniesie konsekwencje polityczne swoich działań. Ale jako matka dziecka LGBT żądam, aby ci ludzie ponieśli również konsekwencje prawne!

Tylko że w Polsce kodeks karny przewiduje kary za nawoływanie do nienawiści na tle rasowym, wyznaniowym, etnicznym i narodowym, ale nie ze względu na orientację seksualną czy tożsamość płciową.

D.S.: Tak, i to jest właśnie rzecz, którą trzeba zmienić.

K.K.: My mieszkamy na prowincji, 50 kilometrów od rosyjskiej granicy, wszyscy się tu znają. I w ostatnich dniach otrzymujemy i widzimy olbrzymią ilość wsparcia. To są telefony, maile czy nawet taki osobisty kontakt. Dziś żonę na ulicy uściskała koleżanka z pracy. Widać coś, czego nie było wcześniej. Tak jakby zwykli ludzie mieli już tego wszystkiego dosyć. Mamy tylko nadzieję, że ta złość zaprocentuje w wyborach, zobaczymy, jak Polacy zachowają się przy urnach.

Julita Kacprowicz: Mama Roberta Biedronia nie przyjęła zaproszenia do pałacu prezydenckiego, bo jej zdaniem najpierw należą się przeprosiny. I ja się z tym zupełnie zgadzam, uważam, że to pierwsza rzecz, która powinna się wydarzyć, zanim rozpocznie się rozmowę.

Duda idzie w zaparte. Nie przeprosił za słowa o LGBT+

Czy straszenie „ideologią LGBT” to odpowiedź na start w wyborach Rafała Trzaskowskiego, kandydata na prezydenta, który pojawia się na paradach równości? Jak się możemy domyślać, na poziomie realnym Robert Biedroń nigdy nie był zagrożeniem dla PiS-u, więc wcześniej politycy partii rządzącej nie posuwali się do tak obrzydliwych ruchów.

K.K.: Bardzo możliwe, Trzaskowski od pierwszych dni swojej prezydentury w Warszawie był atakowany za podpisanie Deklaracji LGBT+, a wiadomo, że PiS ma sprawny aparat propagandowy.

Deklaracja LGBT+ to gwarancja bezpieczeństwa [rozmowa]

D.U.: Oczywiście możemy dywagować na temat motywacji sztabu Dudy, ale dobrze wiemy, że szczucie na osoby LGBT to gotowy pakiet, sprawdzony i działający na pewną grupę wyborców, i widocznie uznano, że należy wykorzystać jego efektywność. Ale warto też podkreślać, że Polska nie jest jedynym krajem, w którym takie rzeczy się dzieją – to międzynarodowe zjawisko, a nasi wschodni sąsiedzi są najwyraźniej wzorem dla ekipy rządzącej. Skoro Putinowi udało się wprowadzić tak zwany „zakaz promowania homoseksualizmu”, to w zasadzie dlaczego miałoby się to nie udać w Polsce? Oni sprawdzają, jak daleko mogą się posunąć.

W debacie publicznej dużo mówi się o gejach, trochę mniej o lesbijkach, ale mam wrażenie, że niemal zupełnie niewidzialne są doświadczenia osób transpłciowych. Społeczeństwo jest w stanie zaakceptować gejów i lesbijki, natomiast osoby transpłciowe najchętniej byśmy przemilczeli. Danuto, masz w związku z tym poczucie, że doświadczenie rodzica dziecka transpłciowego różni się od doświadczeń innych rodziców osób LGBT?

D.U.: Rodzice osób transpłciowych, zwłaszcza młodszych, nastolatków, przechodzą długi i bolesny, bardzo frustrujący proces wspierania dziecka w tranzycji. Jest to proces medyczny, specjalistyczny, skomplikowany, zwłaszcza w naszym kraju, wiąże się też z krokami prawnymi, takimi jak pozwanie przez dziecko własnych rodziców. Warto wspomnieć, że niewiele brakowało, aby ten przepis został zmieniony, jednak ustawę zawetował prezydent Andrzej Duda.

W każdym razie to duży obszar wiedzy i kompetencji, które rodzic jest zmuszony nagle zdobyć, kiedy staje się świadomy faktu, że tożsamość jego dziecka jest odmienna od tej oznaczonej przy urodzeniu. Zaczyna się długa walka o to, żeby dziecku pomóc.

Poza tym środowisko LGBT na całym świecie jest zróżnicowane wewnętrznie. Grupy mniejszościowe zajmują w nim różne pozycje. Geje i lesbijki najwcześniej uzyskali wyemancypowaną pozycję, natomiast osoby biseksualne, aseksualne, interseksualne, transpłciowe czy te o płynnej tożsamości płciowej wciąż są na długiej drodze ku widoczności społecznej.

„Mam wam do opowiedzenia historię”

czytaj także

Rozmawiamy o was, rodzicach. O tym, co czujecie, i o tym, co widzicie. A co czują dzieci, słysząc członka sztabu Andrzeja Dudy Przemysława Czarnka mówiącego „ci ludzie nie są równi ludziom normalnym”?

D.S.: Myślę, że ten cały proces poniżania – bo do tego się sprowadza mówienie nieustannie komuś, że nie jest człowiekiem – w oczywisty sposób wpływa na codzienne decyzje, czynności życiowe, na to, jak taka osoba się czuje. To życie w ciągłym stresie. Nam też się to mówi: urodziłyśmy dzieci, które nie są ludźmi. Czyli kim są?!

K.K.: Myślę, że empatyczne osoby są w stanie same sobie odpowiedzieć na pytanie, co czuje ktoś non stop obrażany, wykluczany, deprecjonowany. Największe problemy mają właśnie nastoletnie osoby LGBT, 13–15-letnie. My mówimy o nich „nastolatki”, ale przecież to jeszcze dzieci, o bardzo nieukształtowanej psychice, bardzo kruche i mało odporne na ataki. One często jeszcze nie umieją nazwać, kim są, ale już czują, że czymś się od rówieśników różnią.

J.K.: Ja jestem nauczycielką, dobrze wiem, że w życiu każdego młodego człowieka są trudne momenty, ale kiedy dodaje się do tego bagaż odmiennej orientacji, to są dramaty, często wynikające z braku edukacji otoczenia i bliskich.

W „Polityce” była kiedyś taka ilustracja, na której idzie tatuś z synkiem za rękę i pyta: „Co tam dzisiaj w szkole, mały?”, a dziecko odpowiada „Poznawaliśmy LGBTQIA”. Ojciec na to: „Mówi się abecadło, synek”. I ja o tym marzę. Żeby to było dla wszystkich proste i znane jak abecadło.

LGBT to ludzie. To nasi przyjaciele, współpracowniczki, sąsiedzi, współobywatelki

**
Julita i Krzysztof Kacprowiczowie – rodzice dwójki dorosłych dzieci, nauczycielka w szkole podstawowej i inżynier telekomunikacji. Należą do grona założycieli stowarzyszenia My, Rodzice. Mieszkają na Warmii, niedaleko Olsztyna.

Dorota Stobiecka – aktywistka organizacji równościowych. Prezeska stowarzyszenia My, Rodzice i współprzewodnicząca Kampanii Przeciw Homofobii. Polonistka, animatorka kultury. Mieszka w Łodzi.

Danuta Uryga – matka dwóch córek, mieszkająca w Warszawie nauczycielka akademicka. Członkini stowarzyszenia My, Rodzice od 2018 roku.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Dominika Wróblewska
Dominika Wróblewska
Sekretarzyni redakcji, producentka podcastów
Była kuratorka projektów artystycznych w Domu Pracy Twórczej w Wigrach. W Krytyce Politycznej od 2011 roku. Koordynowała działania promocyjne Centrum Kultury Nowy Wspaniały Świat, bazę ekspertki.org i TV KP. Aktualnie sekretarzyni redakcji krytykapolityczna.pl i producentka podcastów.
Zamknij