Kraj

Równe szanse edukacyjne dla uczniów i uczennic z Ukrainy w polskiej szkole? Na razie to fikcja

Amnesty International upomina się o równe prawa dla ukraińskich dzieci w polskich szkołach. I wzywa rząd, by wywiązał się ze swoich obowiązków.

30 stycznia polski oddział Amnesty International opublikował wyniki wielomiesięcznych badań w polskich szkołach. Jaki obraz się z nich wyłania? „Ministerstwo Edukacji i Nauki nie zrobiło wszystkiego, co w jego mocy, by zapewnić równe szanse edukacyjne uczniom i uczennicom z Ukrainy” – mówi prowadząca badania Anna Mikulska.

Amnesty International uczciwie stwierdza, że na tak wyjątkową sytuację, jaką były następstwa wybuchu wojny w Ukrainie, żadne państwo nie było w stanie się przygotować. Faktycznie, olbrzymi ruch migracyjny na naszej wschodniej granicy i pojawienie się w pierwszych dniach wojny milionów uchodźców mogły doprowadzić do paraliżu państwa, gdyby nie masowy odruch solidarności, jakim wykazali się Polki i Polacy. Wśród uzasadnionych głosów samozadowolenia, a nawet dumy pojawiały się jednak równie uzasadnione pytania o to, co w tym czasie robi państwo, a nawet – gdzie jest.

Polska wolontaryjna. Na jak długo wystarczy nam sił?

Oczywiście państwo było – działała przecież straż pożarna, straż graniczna, wojsko, policja, ochrona zdrowia. W ekspresowym tempie przyjęto też ustawę pomocową, aby regulować nową rzeczywistość. Ale im dłużej kryzys trwał, tym więcej wychodziło zaniechań lub zaniedbań ze strony państwa. Ukuto wiele mówiące hasło – „Polska największą organizacją pozarządową na świecie” – a wielu pomagających po prostu poczuło się pozostawionych samym sobie. I choć trudno takie opinie traktować jak obiektywne oceny, to obserwując kryzys od pierwszych dni, śmiało możemy stwierdzić, że państwo mogło zrobić więcej.

Na przykład w obszarze edukacji, na co zwraca uwagę Amnesty International.

– W marcu pojawiły się pierwsze rozwiązania, za sprawą rozporządzenia szefa MEiN Przemysława Czarnka i tzw. specustawy pomocowej. Umożliwiły m.in. zwiększenie limitów uczniów i uczennic w klasach czy łatwiejsze tworzenie oddziałów przygotowawczych dla dzieci cudzoziemskich – mówi Anna Mikulska.

Zdaniem badaczki był to obiecujący początek, po którym niestety nie pojawiło się wiele więcej. Szybko okazało się, że upchnięcie tysięcy dzieci w polskich szkołach to dla rządu wystarczający sukces.

– Do polskich szkół trafiło ponad 190 tys. uczniów i uczennic z Ukrainy, którzy uciekli przed rosyjską agresją. Nikt zdawał się nie zastanawiać, jak realnie będzie wyglądać ich nauka. A obowiązkiem Ministerstwa Edukacji i Nauki jest zadbanie o to, by każde dziecko w Polsce miało równe szanse na edukację. Tymczasem, jak pokazuje praktyka, dotychczasowe działania rządu są niewystarczające, a polskie szkoły mierzą się z ogromem wyzwań – mówi prowadząca badania Anna Mikulska.

Amnesty International w swoich badaniach skupiło się przede wszystkim na nierównościach zrodzonych w wyniku zaniedbań czy braku odpowiednich działań rządu. Cierpią na tym dzieci uchodźczyń i uchodźców z Ukrainy, a pierwszym i wyraźnym sygnałem, że takie nierówności już się pojawiły, był egzamin ósmoklasisty.

„W maju ubiegłego roku uczniowie i uczennice przystąpili do egzaminu ósmoklasisty, który składa się z następujących przedmiotów: język polski, matematyka i język obcy nowożytny. Wśród egzaminowanych, według danych Centralnej Komisji Edukacyjnej, znalazło się 6150 uczniów i uczennic z Ukrainy. Przystąpienie do egzaminu jest warunkiem ukończenia ósmej klasy i udziału w rekrutacji do szkół ponadpodstawowych” – przypomina Amnesty International i wskazuje, że egzamin budził zastrzeżenia szeregu instytucji, m.in. Rzecznika Praw Obywatelskich.

Polska, kraj imigrancki. Jak przystosować cały system?

Co prawda egzamin ósmoklasisty nie był obowiązkowy dla uczniów i uczennic z Ukrainy, jednak nieprzystąpienie do niego piętrzyło trudności w wyborze dalszej ścieżki edukacyjnej. W badaniach Amnesty International przywołuje przykład pani Galiny, której 16-letnia córka nie podeszła do egzaminu.

„Nie mogłyśmy dostać się do liceum, do którego chciałyśmy, żeby poszła, gdzie [byłby] chociaż jakiś kierunek plastyczny […]. Pani [dyrektor] powiedziała, że tylko z egzaminami przyjmują dzieci” – opowiadała stowarzyszeniu Galina.

Co prawda CKE wprowadziła ułatwienia dla uczennic i uczniów z Ukrainy, zdaniem stowarzyszenia to jednak za mało. „Biorąc pod uwagę, że uczniowie i uczennice byli w Polsce dopiero od kilku miesięcy lub tygodni – trudno zakładać, by znali język polski w stopniu dostatecznie dobrym, by wykazać swoją faktyczną wiedzę i umiejętności”.

– Aby pokazać, jak w tej sytuacji mogą się czuć ukraińscy uczniowie i uczennice, zdecydowaliśmy się zamieścić na naszej stronie analogiczny test z Ukrainy – mówi nam Anna Mikulska i zachęca do podjęcia próby jego rozwiązania, aby uzmysłowić sobie, na czym – realnie – polega brak równych szans w dzisiejszej, w zasadzie już dwuetnicznej szkole.

Brak równych szans to poważny zarzut. Jak bowiem zaznacza Amnesty International, na państwie ciąży obowiązek zapewnienia cudzoziemcom takiego samego dostępu do edukacji jak własnym obywatelom.

„Obowiązek taki wynika z konwencji w sprawie zwalczania dyskryminacji w dziedzinie oświaty, ratyfikowanej przez Polskę. Zasada równości i zakaz dyskryminacji z jakiejkolwiek przyczyny wynika też m.in. z art. 32 Konstytucji RP” – przypomina Amnesty.

Mimo to tegoroczny egzamin ósmoklasisty będzie odbywał się na takich samych zasadach. Bo, jak twierdzi w korespondencji ze stowarzyszeniem Ministerstwo Edukacji, „nie jest możliwe wprowadzenie odrębnych zasad rekrutacji do szkół ponadpodstawowych dla dzieci z doświadczeniem uchodźczym z uwagi właśnie na zasadę równego traktowania wszystkich”.

– Wprowadzenie zmian zasad rekrutacji byłoby tak naprawdę wyrównaniem szans, a nie faworyzowaniem uczniów i uczennic z Ukrainy, czego najwyraźniej obawia się ministerstwo – mówi Mikulska.

Czy uchodźcy z Ukrainy żyją na nasz koszt?

Aby mieć równe szanse w wyścigu o miejsca w szkołach średnich, uczniowie i uczennice z Ukrainy powinni uzyskać adekwatne wsparcie ze strony nauczycieli. Tylko czy sami nauczyciele są adekwatnie wspierani przez państwo?

– W naszej opinii nie – mówi Anna Mikulska. – Większość nauczycieli, z którymi rozmawialiśmy, mówi, że gdy w ich klasach pojawiły się dzieci z Ukrainy, zostali pozostawieni sami sobie. A przecież bez odpowiedniego przygotowania do pracy z dziećmi cudzoziemskimi, gdy jednocześnie brakuje dwujęzycznych materiałów czy asystentów międzykulturowych, trudno mówić o skutecznej nauce – wskazuje badaczka.

Dzieci z Ukrainy idą do szkoły. Tylko do jakiej?

Asystenci kulturowi w polskich szkołach pełnią najczęściej funkcję tłumacza i jak mówi nam Mikulska, gdy już w szkole są, to z reguły mają na głowie po kilka–kilkanaście klas. Aby zostać asystentem kulturowym w polskiej szkole, należy wykazać się znajomością języka w stopniu komunikatywnym. Wielu asystentów kulturowych to Ukrainki i Ukraińcy, także z doświadczeniem uchodźczym. Jak widzą polską szkołę?

„Dzieci nie mają podręczników po ukraińsku, zajęcia odbywają się po polsku, czy ktoś zrozumiał, czy nie – okaże się później. Na koniec lekcji nauczycielka daje mi test, który jest już przetłumaczony na ukraiński, sprawdzam, czy jest dobrze przetłumaczony, i razem go rozwiązujemy, a jeśli czegoś nie rozumiemy, to korzystam z Google Translate” – to jedna ze strategii nauczania dzieci ukraińskich w warszawskiej szkole, o której opowiedziała Amnesty International Nadia, asystentka międzykulturowa i uchodźczyni z Ukrainy.

Google Translate okazuje się nie tylko strategią kryzysową, ale też systemową. W korespondencji z Amnesty International ministerstwo stwierdziło, że w pracy z materiałami edukacyjnymi do nauki, które zostały udostępnione na Zintegrowanej Platformie Edukacyjnej, można korzystać z internetowych translatorów.

Ministerstwo Edukacji zapewnia też, że do tzw. klas mieszanych trafiają wyłącznie uczennice i uczniowie z Ukrainy ze znajomością języka polskiego, która pozwala na kontynuowanie edukacji w Polsce.

„W rzeczywistości, z powodu braku oddziałów przygotowawczych w większości polskich szkół dzieci z Ukrainy bez znajomości języka polskiego uczą się w klasach z polskimi dziećmi i podlegają tym samym zasadom klasyfikacji” – zwraca uwagę w swoich badaniach Amnesty International. Efekty?

„W takich warunkach wystawianie ocen uczniom i uczennicom nierozumiejącym dostatecznie dobrze języka polskiego nie odzwierciedla ich rzeczywistej wiedzy i tym samym jest dla nich krzywdzące. Ten problem dotyczy zwłaszcza klas starszych szkoły podstawowej, ponieważ uczniowie klas młodszych stosunkowo szybko uczą się nowego języka” – czytamy.

Znajduje to potwierdzenie w opiniach nauczycieli zbieranych przez Fundację Szkoła z Klasą, które przywołuje stowarzyszenie. Według fundacji 37,9 proc. nauczycieli i nauczycielek twierdzi, że ocenianie i klasyfikowanie uczniów i uczennic z Ukrainy jest „bardzo trudne”, a jedynie 6,4 proc. ma zdanie przeciwne i twierdzi, że „wcale nie jest trudne”.

Ukraińskie uczennice i ukraińscy uczniowie, a także studentki i studenci mogą kontynuować edukację w Ukrainie, pozostając na uchodźstwie w Polsce. Część szkół oraz uczelni prowadzi zajęcia online. Jednakże, jak zwraca uwagę Amnesty International, istnieje spora grupa ukraińskich dzieci, które są poza jakimkolwiek systemem – nie uczęszczają do szkół w Polsce, nie korzystają z zajęć online w Ukrainie.

Powodów może być wiele, począwszy od nadziei na szybki powrót, przez problemy z adaptacją, problemy psychologiczne, doświadczenie przemocy ze strony rówieśników, po zagubienie w polskiej rzeczywistości.

Jakie są prawdziwe postawy Polaków wobec Ukraińców?

– Wiele rodzin trwa w zawieszeniu, nie wiedzą, czy wrócą do domu, nie wiedzą, czy wyjadą na Zachód – mówi Anna Mikulska, która wskazuje na dużą mobilność rodzin. – Kolejny powód to nieznajomość procedur administracyjnych. Ale spotykaliśmy się także z przypadkami odmów przyjmowania ukraińskich dzieci do szkół – dodaje.

Ile takich dzieci w Polsce jest? Tego dokładnie nie wiemy, bo Polska ich po prostu nie liczy. Pozostaje więc opieranie się na szacunkach.

– We wrześniu ubiegłego roku minister Przemysław Czarnek mówił, że w Polsce mieszka 700–800 tys. dzieci z doświadczeniem uchodźstwa z Ukrainy, z czego do placówek oświatowych trafiło ok. 185 tys. z nich. Ilu z nich uczy się w Ukrainie online, a ilu nie uczy się wcale – o tym już nie powiedział – mówi Mikulska i przywołuje szacunkowe dane, które zebrał prof. Maciej Duszczyk z Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego. Według Duszczyka takich dzieci poza systemem w październiku 2022 roku było 150–200 tys.

– Wskazujemy na konieczność wprowadzenia skutecznego monitoringu – mówi Anna Mikulska. – Nie powinniśmy bowiem zakładać, że rodziny uchodźcze w najbliższym czasie wrócą do domu, powinniśmy myśleć o nich jak o nowych członkach naszego społeczeństwa.

Dlatego Amnesty International wystosowało szereg rekomendacji, które zostaną przesłane do Ministerstwa Edukacji i Nauki. Stowarzyszenie zbiera także podpisy pod petycją, w której upomina się o równe prawa dla wszystkich uczniów i uczennic.

Jak wskazuje Mikulska, zadbanie o edukację tych dzieci jest nie tylko spełnianiem norm w zakresie przestrzegania praw człowieka, ale także inwestycją w przyszłość Polski.

Oraz Ukrainy, która nie może sobie pozwolić na utratę całego pokolenia.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Bartosz Rumieńczyk
Bartosz Rumieńczyk
Dziennikarz
Dziennikarz zajmujący się migracjami, uchodźstwem, prawami człowieka i prawami zwierząt. Przez pięć lat związany z redakcją Onetu, obecnie niezależny. Publikuje na łamach „Tygodnika Powszechnego”, OKO.press czy Wirtualnej Polski. Współtworzy projekt Historie o człowieku.
Zamknij