Kraj

Sukces studentów okupujących DS Jowita. Ale walka trwa!

Jeśli chcesz, by cię usłyszano, musisz być groźny dla tych, którzy są u władzy. To zdanie stanowi mój kompas polityczny i moralny. Uważam, że strajk okupacyjny w Jowicie to nie zabawa w biwakowanie grupki zblazowanych dzieciaków, lecz emanacja tego, co w świecie studenckim jest przeźroczyste i niewidzialne – materialnych warunków życia i będących ich rezultatem stosunków władzy.

Jestem na pierwszym roku studiów magisterskich z filologii francuskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza i uczestniczę w strajku okupacyjnym DS Jowita w Poznaniu. Poznań nie jest moim domem. Pochodzę z Włodawy – miasteczka przygranicznego w województwie lubelskim. To ta część Polski, której jakby nie było, toby się jej nie wymyśliło. Nie wymyśliliby jej ludzie niezdający sobie sprawy, jak wygląda życie w miejscowości, w której po 1989 roku gospodarka przeszła w stan bezterminowej hibernacji. W której wciąż istnieje ogromne bezrobocie i postępuje wyludnienie spowodowane emigracją młodych ludzi do większych miast lub za granicę. Jestem jedną z tych osób.

Studia tylko dla bogatych? O co chodzi strajkującym w Jowicie

Pochodzę z biednej rodziny, choć nigdy nie przymierałem głodem. Od czterech lat studiuję na UAM-ie. Utrzymuję się w dużej mierze ze stypendium socjalnego i stypendium rektora. Pisuję również artykuły jako copywriter (za najniższą stawkę), dorabiam, nauczając francuskiego na własną rękę. Wynajmuję dwupokojowe mieszkanie z kolegą ze studiów, 10 minut tramwajem od centrum, gdzie znajduje się mój wydział.

Prawda jest taka, że gdyby nie stypendium socjalne, które otrzymuję w kwocie o zwiększonej wysokości ze względu na odległość uczelni od domu rodzinnego (w tym roku wynosi ono 2280 zł), oraz stypendium rektora, musiałbym, jak duża część moich znajomych, szukać pracy na pół etatu w gastro, na infolinii czy na rozkładaniu towaru w sklepach wielkopowierzchniowych. A już na pewno nie stać by mnie było na wynajmowanie mieszkania, którego standard i tak nie osiąga pułapu przyzwoitości. Zasady składania wniosków o stypendium socjalne to kolejna patologiczna kwestia, której warto byłoby poświęcić oddzielny tekst.

Współczesny uniwersytet to kuźnia kapitału

Uniwersytet jako instytucja jawił się niegdyś jako świątynia wiedzy, kolebka idei i rozwoju, a także przestrzeń, dzięki której można dołożyć swoją cegiełkę do muru świata nauki. Ten mur jest obecnie jedynie fasadą dla biznesu, a studenci i studentki pokarmem dla wielkich korporacji i wielkiego kapitału, na którego rożnie smaży nas współczesna akademia, udając, że to nauka jest dla niej najważniejsza. Tymczasem nauka już dawno stała się narzędziem rynkowej gry.

Prawica boi się krytycznego myślenia. Wojna o europejskie szkolnictwo wyższe

Jako studenci kierunków humanistycznych jesteśmy wyalienowani względem siebie nawzajem. Nie ma miejsca na tworzenie relacji podczas studiów i rozmowy o tym, co nas łączy. Wyobraźnia i głód wiedzy są potrzebne, ale tylko do momentu, w którym podważą status quo. Wizja studiów jako szalonego okresu imprez i odkrywania siebie to filmowa fantazja, wydestylowana z amerykańskiego popkulturowego imaginarium, która zderza się z brutalną rzeczywistością samotności, indywidualizmu i pogoni za sukcesem. Ten zaś, choć skonceptualizowany, pozostaje wciąż nieuchwytny.

„Sukces” dla wielu znaczy „przeżyć”

Ale czy tylko za sukcesem? Wiele się mówi o tym, że każdy tyra jak wół tylko po to, by się dorobić i wejść w szeregi ludzi, których w sposób uwłaczający ludzkiej godności nazywamy „na poziomie”. Nie mówi się o tym, że ogromna rzesza studentów i studentek to osoby, które pracują nie w celu budowania swojej marki i pomnażania polskiego PKB, lecz by przeżyć.

Przeżycie. Mieszkanie. Jedzenie. Rudymenta, które perfumujemy zapachem intelektualnych wyzwań, samorozwoju i kreatywności. Zapominamy o nich, udajemy, że są naturą zagrażającą naszej wierze w proste równanie: chcieć znaczy móc. Jednak bez zapewnienia człowiekowi materialnej bazy intelektualny rozwój stanie się niczym innym, tylko pomnażaniem siły roboczej, którą wielki kapitał bardzo łatwo zaprzęgnie do swojego młyna wolności. Bo przecież jesteśmy biedni z własnej woli, prawda?

Płatne studia to koniec równości szans

Jowita to symbol tego, że materia jest wciąż ważna oraz że obecny dyskurs ekonomiczno-polityczny, który od początku naszego życia kreuje zasłonę epistemologiczną, niepozwalającą nam zrozumieć istoty procesu, którego jesteśmy częścią jako nieupodmiotowione, wyalienowane jednostki, musi zostać przełamany i zniszczony. Nie wytrzymuje on już sprzeczności, które sam wytwarza.

Jako członek Poznańskiego Koła Młodych Inicjatywy Pracowniczej na co dzień zauważam, jak karkołomnym zadaniem jest przebijanie owej zasłony, tej niechęci do zaangażowania się w coś więcej niż siebie samego, zauważenie, że społeczeństwo to nie archipelag pojedynczych wysp, lecz ekosystem, w którym każda interakcja jest osadzona w konkretnych warunkach. Niemniej jednak strajk okupacyjny, który trwa od 8 grudnia, daje nadzieję, że ruch studencko-związkowy może się odrodzić i że w zasadzie już się odradza. Studenci zauważają, że system, który każe im być najlepszą wersją siebie, to system antyludzki, antydemokratyczny i regresywny intelektualnie.

Rektorka Bogumiła Kaniewska i kanclerz Marcin Wysocki są obecnie na pierwszej linii frontu w walce z naszą emancypacją jako grupy zaczynającej odbudowywać to, co przez 34 lata tego niby-demokratycznego kraju było zamiatane pod dywan komuny i bolszewizmu. 13 grudnia, w 42. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, rektorka razem ze swoją świtą nawiedziła nas, okupujących, uprzedzając o swojej wizycie kilkadziesiąt minut przed przybyciem. Perorując w tradycyjnym, imposybilistycznym tonie o szukaniu środków na remont DS Jowita, widząc nasz opór, przeszła do ofensywy. Zamknęła wejście główne do budynku od strony recepcji, jednocześnie odcinając dostęp do prysznica i twierdząc, że zagrażamy pracownikom, co stanowiło dla niej asumpt do zatrudnienia prywatnej firmy ochroniarskiej, mającej pilnować, byśmy nie zniszczyli mienia publicznego (sprzedanie i prywatyzacja mienia publicznego to w słowniku władzy „uwolnienie potencjału rynkowego”).

Pieniędzy nie było, ale jednak się znajdą

Walka o Jowitę nie zaczęła się wczoraj i nie jest przypadkiem odosobnionym. Wyjątkowe jest jednak to, czego okupacja dowodzi. Otóż formy organizacji alternatywne wobec indywidualistycznego kapitalizmu. Można urządzić się inaczej. Można kształcić się inaczej. Można wspólnie mieszkać, spać, jeść, organizować swoją przestrzeń, uczyć się tego, co jest naprawdę ważne, pomagać sobie nawzajem i mieć wspólne cele. Imposybilizm to jedynie represja wyobraźni, klatka, w której trzymają nas ludzie tacy jak Bogumiła Kaniewska, Marcin Wysocki oraz cały establishment liberalno-biznesowy, od szczebli samorządowych po państwowe.

14 grudnia odwiedził nas nowy minister nauki w rządzie Donalda Tuska, Dariusz Wieczorek. Przybył razem z władzami uniwersyteckimi, z którymi wcześniej się skonsultował, przyjechawszy do Poznania. Jaki jest skutek tego spotkania? Jedna rzecz jest najważniejsza: Jowita zostaje! Ten sukces jest jednoznaczny, namacalny i uchwytny. Jesteśmy z tego dumni. Zrealizowaliśmy nasz główny postulat. Wieczorek zapowiedział, że finansowanie akademików będzie „podpięte” pod fundusz przeznaczony na finansowanie budownictwa komunalnego, a rektorka Kaniewska ma jeszcze w tym miesiącu złożyć wniosek do ministerstwa o pozyskanie odpowiednich funduszy.

Posiłki za 1 euro i pomoc psychologiczna. Francuscy studenci protestem wywalczyli państwowe wsparcie

Pozostałe postulaty zostały zbyte dyskursem o dialogu i współpracy pomiędzy nami, studentami i studentkami, władzami uczelni, którym, według słów ministra, zależy na Jowicie i dobru społeczności uniwersyteckiej, oraz samorządem studenckim, który w teorii jest jedyną legalną reprezentacją studentów, w praktyce zaś buforem pomiędzy interesami władzy a interesami studentów. Nasz postulat o zmianę ustawy o związkach zawodowych, mającej na celu rejestrację studenckich związków jako podmiotów biorących udział w podejmowaniu decyzji oraz legalizującej strajk okupacyjny, został umniejszony stwierdzeniem: studenci to studenci, związkowcy to związkowcy. Fakt, że istnieją już studenci zrzeszeni chociażby w Inicjatywie Pracowniczej, nie został wzięty pod uwagę. Co to znaczy? Że to dopiero początek i nie chowamy flag!

Inne formy organizacji społecznej i walki o dobra wspólne

Walka o Jowitę nie zaczęła się wczoraj i nie jest przypadkiem odosobnionym. Wyjątkowe jest jednak to, czego okupacja dowodzi. Otóż formy organizacji alternatywne wobec indywidualistycznego kapitalizmu. Można urządzić się inaczej. Można kształcić się inaczej. Można wspólnie mieszkać, spać, jeść, organizować swoją przestrzeń, uczyć się tego, co jest naprawdę ważne, pomagać sobie nawzajem i mieć wspólne cele. Imposybilizm to jedynie represja wyobraźni, klatka, w której trzymają nas ludzie tacy jak Bogumiła Kaniewska, Marcin Wysocki oraz cały establishment liberalno-biznesowy, od szczebli samorządowych po państwowe.

Studenci zaczęli organizować się nie na wzór partii politycznych, ale prawdziwego, demokratycznego, autonomistycznego społeczeństwa postkapitalistycznego. W ciągu kilku dni zdołaliśmy, choć na chwilę, zrobić wyrwę w tym zmurszałym i urynkowionym systemie uniwersyteckim. Jest to dla mnie rzecz tym bardziej niezwykła, że dołączyłem do Poznańskiego KMIP pół roku temu, chcąc przyczynić się jakkolwiek do poprawy warunków materialnych mojego pokolenia, do działania w polityce, ale niekoniecznie z politykami.

Co łączy wszystkie uczelnie w tym kraju? Seksizm

Tymczasem w grudniu 2023 roku zaczęły się dziać rzeczy tak niezwykłe, że dopiero po czasie – mam nadzieję – doceni się ich znaczenie i wagę. Zaczęliśmy tworzyć ruch, który, jak wierzę, będzie dla nas doświadczeniem pokoleniowym. Nie chcę jednak myśleć o tym jak o maju ’68. Nie chcę, by to, co robimy, zostało zapamiętane jako jedynie kulturowa rewolta.

Polskim studentom i studentkom się nie nudzi. Oni zaczynają żyć.

***

Marcin Brożek – student filologii francuskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Członek Poznańskiego Koła Młodych Inicjatywy Pracowniczej.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij