Hałas środowiskowy co roku przyczynia się do 50 tysięcy zachorowań na serce lub krążenie oraz 12 tysięcy przedwczesnych śmierci w UE. Za 80 procent emisji hałasu odpowiada ruch samochodowy.
Ludzie są niezwykle hałaśliwymi stworzeniami. Gdy chcemy okazać radość, krzyczymy ze szczęścia. Gdy okazujemy dominację nad bliźnim, wydzieramy się na niego, żeby w ten sposób uzmysłowić temu dominowanemu, że stoi na słabszej pozycji. Wszak on krzykiem nie odpowie, w relacji władzy krzyk może iść tylko w jednym kierunku, od silniejszego do słabszego. Zagniewany homo sapiens najczęściej wykrzykuje słowa w stronę innego przedstawiciela gatunku, który go wkurzył. Krzyk jest zupełnie bezproduktywny, nikogo nie przekona do naszych racji, za to zatruwa relacje społeczne, a mimo to chętnie z niego korzystamy.
Emitujemy też całą masę innych niepotrzebnych hałasów. Dobra domówka musi być głośna, choć trzeba się przekrzykiwać, a gdyby trochę ściszyć muzykę, goście poczuliby się lepiej, no ale tego nie można zrobić, bo dobra domówka musi być głośna. Kozacki samochód lub motor powinien każdemu oznajmiać, że wjeżdża na osiedle, bo jeśli wjeżdża niezauważony (a raczej nieusłyszany), to nie jest kozacki. W sylwestra wystrzeliwujemy tysiące petard, choć trudno powiedzieć, co nam właściwie daje ten idiotyczny zwyczaj. Fajerwerki na niebie mogą się jeszcze komuś podobać, ale wartość estetyczna odpalonego achtunga jest zerowa.
Kraków ograniczył palenie węglem i drewnem. Pora na ruch samochodowy!
czytaj także
Nic więc dziwnego, że zafascynowany hałasem człowiek stworzył najbardziej hałaśliwą cywilizację, jaką można sobie wyobrazić. Oczywiście w późnym antropocenie większość hałasu jest pochodzenia zewnętrznego – emitują go różnego rodzaju maszyny, które stworzyliśmy, by nam było lepiej. Jednak nieprzypadkowo w miejscach naszych siedlisk stworzyliśmy wspaniałe warunki do gromadzenia się hałasu. W końcu nigdy nie był on dla człowieka problemem pierwszorzędnym. Niepostrzeżenie hałas stał się jednym z kluczowych problemów cywilizacyjnych, choć większość z nas nadal go nie dostrzega; wciąż jesteśmy przekonani, że miasto musi ryczeć odgłosem silników, bo taka jest miasta natura.
Mandat z głosoradaru
Na przedmieściach Paryża rozpoczęły się testy głosoradarów. Brzmi to surrealistycznie, niczym z sennego koszmaru Łukasza Warzechy (lewaki chcą już nawet hałas kontrolować, zaraz wprowadzą od tego podatek!), ale to prawda. Testowane urządzenie ma kontrolować poziom dźwięku, jaki wydają poszczególne pojazdy na drodze, dzięki czemu system automatycznie wystawi mandat właścicielowi maszyny, która przekracza normy. Testy będą prowadzone przez dwa lata, a jeśli wyniki okażą się pozytywne, być może głosoradary wejdą do powszechnego użytku. Choć we Francji obowiązują przepisy dotyczące hałasu transportowego, trudno je egzekwować, bo nie ma jak ich przypisać konkretnym pojazdom.
czytaj także
W tekście na portalu transport-publiczny.pl zacytowana jest też celna wypowiedź mera podparyskiej miejscowości: „Hałas to zmora współczesności i poważny problem, jeśli chodzi o zdrowie. Dotyka ludzi tak samo jak np. bierne palenie”. No właśnie: tak jak bierni palacze są wbrew woli wystawieni na szkodliwy dym papierosowy, który daje przyjemność tylko trucicielowi, tak samo użytkownicy drogi bywają terroryzowani przez amatorów podkręconych silników. W gruncie rzeczy wszyscy korzystający z komunikacji zbiorowej mieszkańcy miast są terroryzowani hałasem przez tych, którzy bez auta świata nie widzą. Komfort dla tych drugich oznacza realne szkody dla tych pierwszych. Wlewające się do centrów miast tysiące samochodów są zmasowanym atakiem akustycznym na pieszych. Oczywiście, autobus też wydaje dźwięki, tylko że on przewozi kilkadziesiąt osób, a nie jedną.
Wlewające się do centrów miast tysiące samochodów są zmasowanym atakiem akustycznym na pieszych.
W Polsce poziom hałasu bada Główny Inspektorat Ochrony Środowiska. Raport Podsumowanie pomiarów hałasu wykonanych w 2017 roku (pdf) nie napawa optymizmem. W porze dziennej jedynie na sześciu procentach odcinków dróg zanotowano emisję hałasu niższą niż 60 decybeli, która według GIOŚ jest granicą komfortu akustycznego. Na 59 procentach odcinków hałas mieścił się w przedziale 65–70 decybeli, a na kolejnych 12 procentach – w przedziale 70–75 dB. Jeszcze gorzej było w porze nocnej. Nocą granica komfortu akustycznego wynosi 50 dB i nie była ona przekraczana jedynie na trzech procentach odcinków przebadanych dróg. Na 56 procentach odcinków emisja hałasu w nocy przekraczała 60 decybeli, a więc była zbyt wysoka nawet dla norm pory dziennej. A przecież te granice komfortu akustycznego według GIOŚ i tak są mocno zawyżone. WHO zaleca, by limit hałasu zewnętrznego w nocy nie przekraczał 40 decybeli (pdf).
Hałas jako źródło cierpień
Według WHO hałas drogowy jest drugim z najważniejszych czynników środowiskowych wpływających na zły stan zdrowia mieszkańców Unii Europejskiej – po zanieczyszczeniu powietrza. Według Europejskiej Agencji Środowiska (EEA) na hałas powyżej 55 decybeli wywołany ruchem drogowym narażonych jest sto milionów Europejczyków (a 32 miliony muszą znosić hałas powyżej 65 decybeli). Hałas powyżej 55 dB powodowany przez transport kolejowy dotyka już tylko 19 milionów osób, a przez transport lotniczy – cztery miliony. Hałas wywoływany przez przemysł dokuczliwy jest już jedynie dla miliona Europejczyków. W sumie więc za 80 procent zagrożenia hałasem środowiskowym w UE odpowiada ruch samochodowy. Cały hałas środowiskowy jest co roku przyczyną prawie 50 tys. nowych chorób serca oraz 12 tysięcy przedwczesnych śmierci.
33 procent mieszkańców Warszawy jest narażonych na hałas nocny przekraczający 50 decybeli. W Berlinie i Sztokholmie mieszkańców narażonych na hałas nocny o tym natężeniu jest już jedynie 14 procent, a w Paryżu – 16 procent. Zawsze można się pocieszać, że gdzie indziej jest gorzej – w Sofii 70 procent mieszkańców jest narażonych na ponadnormatywny hałas, a w Bukareszcie połowa.
Społeczne koszty spowodowane szkodliwym wpływem hałasu transportowego na zdrowie ludzi wynoszą w całej UE 40 miliardów euro rocznie (pdf). Hałas jest nie tylko uciążliwy, nie tylko utrudnia na przykład sen albo naukę dzieciom. Długotrwałe wystawienie na hałas powyżej 55 decybeli skutkuje zwiększonym ryzykiem wielu chorób, przede wszystkim choroby niedokrwiennej serca (choroby wieńcowej), nadciśnienia oraz uszkodzenia słuchu. A przecież choroby serca oraz układu krążenia są w Polsce główną przyczyną śmierci – odpowiadają wspólnie za 99 przypadków śmiertelnych na 100 tysięcy mieszkańców, tymczasem rak za 95 przypadków. W Danii wskaźnik śmiertelności na choroby serca i krążenia wynosi 39 przypadków na 100 tysięcy mieszkańców, a w Holandii – 33.
Oczywiście źródeł uciążliwego hałasu jest zdecydowanie więcej, nie odpowiada za niego jedynie transport i przemysł. Mieszkańcy centrów najbardziej popularnych miast w Polsce są terroryzowani przez hałaśliwych imprezowiczów, którzy przyjechali na weekend, by się rozerwać. Niedawno protestowali przeciw temu mieszkańcy krakowskiego Kazimierza, rozlepiając klepsydry informujące, że „zmarł Kazimierz Cichy”. Na ulicach miast wciąż można spotkać wyposażone w megafon samochody naganiające klientów do pubów czy klubów, choć jest to nielegalne. Uciążliwe są także reklamy dźwiękowe informujące o promocjach w marketach.
Bogactwo i kanibalizm miast, czyli nauki Jana Jakuba Rousseau
czytaj także
Ten zupełnie zbędny dodatkowy hałas jest uciążliwy szczególnie dla niektórych grup, na przykład osób powyżej 65 roku życia, które statystycznie uskarżają się na hałas dwukrotnie częściej. Miejski hałas jest też źródłem cierpień dla osób z autyzmem, u których powoduje on stres, a czasem nawet fizyczny ból. Dyskonty i galerie handlowe zaczęły nieśmiało wprowadzać w ostatnim czasie „ciche godziny”, podczas których nie są nadawane żadne komunikaty i wyłącza się muzykę. Problem w tym, że trwają one… dwie godziny raz na tydzień (np. w Galerii Katowickiej ciche godziny przypadają w soboty od 9 do 11). Trudno to uznać za poważny sposób zmierzenia się z problemem – gdyby ciche godziny wypadały codziennie, zawsze o tej samej porze, realnie ułatwiłoby to zakupy osobom nadwrażliwym na dźwięk, a pozostali klienci nawet by tego nie zauważyli.
Hałas do odstrzału
Oczywiście wysoki wskaźnik śmiertelności z powodu chorób sercowo-naczyniowych w Polsce nie jest efektem tylko hałasu drogowego (a nawet nie jest w pierwszej kolejności), ale przede wszystkim niskiego poziomu opieki zdrowotnej, zanieczyszczenia powietrza oraz stylu życia. Jeśli jednak głównymi skutkami zdrowotnymi hałasu są choroby serca i krążenia, które w Polsce są główną przyczyną śmierci, to znaczy, że walka z hałasem powinna być dla nas szczególnie istotna.
Po zanieczyszczeniu powietrza hałas drogowy jest drugim najważniejszym czynnikiem wpływającym na zły stan zdrowia mieszkańców UE.
Jednym z najskuteczniejszych sposobów obniżenia poziomu hałasu drogowego jest zmniejszenie prędkości. Jak wskazali autorzy raportu Hałas komunikacyjny: źródła i metody przeciwdziałania (pdf), według jednego z badań dokuczliwość hałasu rośnie liniowo w stosunku do prędkości wytwarzających go pojazdów. Inne badanie wykazało, że zmniejszenie prędkości samochodów osobowych z 60 do 30 km/h ogranicza emitowany hałas o 5 decybeli. Rozszerzanie miejskich stref „tempo 30” odczuwalnie zmniejszyłoby więc dokuczliwość hałasu na tych obszarach. A ponieważ ograniczenia prędkości są w Polsce łamane na niewyobrażalną skalę, należałoby też wprowadzić rozwiązania praktyczne – czyli na przykład progi zwalniające oraz zwężenia pasów jezdni w miejscach, w których jest to bezpieczne.
Jako że transport drogowy jest główną przyczyną hałasu, a na hałas są narażeni w największym stopniu mieszkańcy miast, należy też wyprowadzić ruch samochodowy z centrów ośrodków miejskich – rozszerzając strefy wyłączone z ruchu samochodowego oraz ograniczając możliwości wjazdu samochodom ciężarowym, inwestując przy tym duże środki w rozwój komunikacji zbiorowej.
Polscy kierowcy są bardziej śmiercionośni niż rak szyjki macicy
czytaj także
Dokuczanie kierowcom na różne sposoby i maksymalne ułatwianie życia użytkownikom komunikacji publicznej jest nie tylko najlepszym sposobem poprawy jakości powietrza w miastach, ale też ograniczenia hałasu. Wbrew pozorom ogłuszający ryk silników nie musi być stałym elementem miasta. Nie ma w tym niczego naturalnego, sami to sobie zrobiliśmy. Sami też możemy to odkręcić.