Kraj, Weekend

Emerytura dla konia? Co dzieje się dalej ze zwierzętami ze służb mundurowych?

Szukają narkotyków, materiałów wybuchowych i ludzi pod gruzami, patrolują ulice i pilnują porządku. A potem? Emerytura, którą od niedawna regulują przepisy. Czy to znaczy, że możemy się już nie martwić o psy i konie pracujące w służbach mundurowych?

Nestor ćwiczy 3–4 razy dziennie. Jeśli prawidłowo oznaczy miejsce ukrycia podłożonych mu substancji odurzających, dostaje nagrodę: piłkę lub chwilę zabawy z przewodnikiem. To pies służbowy specjalistyczny, wyszkolony do wykrywania marihuany, haszyszu, opium, amfetaminy, kokainy i heroiny. Szuka ich u ludzi, którzy chcą wejść na teren Zakładu Karnego w Kamińsku, w przychodzącej korespondencji i paczkach, w pojazdach, w celach i innych pomieszczeniach na terenie jednostki. Jeśli na widzenie przyjdzie ktoś, przy kim Nestor usiądzie, to ta osoba nie wejdzie, choćby strażnicy nie znaleźli przy niej niedozwolonych substancji.

Tak jak Nestor pracuje w Kamińsku, tak Nakaz w Głogowie i Neris w Olsztynie, a oprócz nich jeszcze 103 inne psy specjalistyczne z imieniem na literę „N” w różnych jednostkach penitencjarnych w Polsce.

Ile zwierząt pracuje?

Psy zawodowo węszą też w innych formacjach: w wojsku, policji i straży granicznej, w straży pożarnej szukają ludzi pod gruzami i w terenie. Osobną kategorią są psy i konie patrolowo-obronne w policji czy straży granicznej.

Ile zwierząt pracuje łącznie? Nie od wszystkich służb dostałam dane, wiem o 1500 psach i 67 koniach, ale liczby te są tylko częścią prawdy. Jedno jest pewne: to tak dużo zwierząt, że niezbędne było wprowadzenie przepisów regulujących ich sytuację we wszystkich formacjach, apelowały o to organizacje prozwierzęce i sami mundurowi.

Nowe przepisy weszły w życie w grudniu 2021 i w wielu przypadkach tylko uprawomocniły procedury, które i tak zwyczajowo obowiązywały. Dla wielu zwierząt oznaczają jednak bezpieczniejszą przyszłość. „To już nie jest pieskie życie” – poinformował „Przegląd Pożarniczy”, w podobnym tonie o rozporządzeniu Ministra Sprawiedliwości pisało „Forum Służby Więziennej”. Nowe przepisy nie dotyczą zwierząt pracujących w straży miejskiej, ponieważ ta formacja podlega samorządom.

Kiedy zwierzę idzie na emeryturę?

Nestor ma pięć lat, do emerytury brakuje mu więc czterech – byłoby pięć, ale nowe przepisy skróciły jego pracę o rok. Wiek to tylko jedna z przesłanek, by zwierzę zakończyło służbę. Powodem przejścia na emeryturę mogą być też kłopoty zdrowotne lub behawioralne czy brak postępów w szkoleniach. Kluczowe znaczenie ma dożywotnie przypisanie kosztów utrzymania seniora jednostce, dla której pracował. Wcześniej pies lub koń po przejściu na emeryturę był skreślany z ewidencji, a koszty ponosił nowy właściciel: mógł nim być dotychczasowy przewodnik, inna osoba pracująca w jednostce, a jeśli nie było chętnych – schronisko.

Zdarzały się wyjątki, jak Zakład Karny w Iławie, w którym mieszka psi senior wycofany ze służby, zanim jeszcze weszły w życie nowe przepisy. W straży pożarnej zdarza się zaś podobno, że jest więcej chętnych niż psów emerytów, ale w straży część psów to prywatne psy strażaków, więc stosunkowo niewiele jest tych, które są na stanie jednostki i będą potrzebowały domu na starość. Z monitoringu przeprowadzonego przez fundację Czarna Owca Pana Kota w 2018 roku wynika, że spośród wszystkich służb w straży pożarnej psom jest najlepiej.

Przemoc wobec zwierząt dzieje się w Polsce wszędzie

Spokojniejsza starość koni

Sytuacja służbowych koni zawsze była trudniejsza niż psów, bo rzadko się zdarza, by funkcjonariusz, dotychczasowy opiekun, mógł się takim seniorem zaopiekować. Kwestia dalszych losów koni szczególnie niepokoiła Fundację Czarna Owca Pana Kota, która w 2018 roku opublikowała raport Jak pracują zwierzęta w służbach mundurowych? Autorka opracowania, Aśka Wydrych, zwraca uwagę, że w nowych przepisach nie pojawił się niestety jednoznaczny zakaz sprzedaży koni, ale jest zapis o zbliżonym znaczeniu:

– Osoba, która zajmie się zwierzęciem, najczęściej chodzi tu o konie, ma złożyć oświadczenie, że nie będzie wykorzystywać go do celów zarobkowych ani go nie sprzeda. Jest też zapis o tym, że zwierzęta mogą trafić do organizacji pozarządowych, i to też jest dobre. Ważne jest, by po tych wszystkich latach, kiedy konie były eksploatowane na potrzeby służb mundurowych, zabezpieczyć je tak, by nie trafiły do rzeźni i miały zapewnione godne warunki na starość.

Ile kosztuje emeryt?

Zgodnie z nowymi przepisami koszt utrzymania zwierzęcia, czyli jego wyżywienie i leczenie, będzie pokrywany przez zatrudniającą go jednostkę w czasie pracy i po przejściu na emeryturę. Wyżywienie ma być dostarczane w naturze lub opłacane ryczałtem, tak samo z szacowanymi kosztami leczenia. W przypadku psów kwoty wyliczane są na podstawie wagi i pory roku. Konkretne kalkulacje udostępniła Komenda Główna Policji:

– roczny szacunkowy koszt utrzymania psa pracującego (łącznie wyżywienie i opieka weterynaryjna) wynosi – dla wagi powyżej 20 kg: 6319 zł, dla wagi poniżej 20 kg – 5006 zł

– roczny szacunkowy koszt utrzymania psa emeryta (łącznie wyżywienie i opieka weterynaryjna) wynosi – dla wagi powyżej 20 kg: 4103 zł, dla wagi poniżej 20 kg – 3008 zł

– roczny szacunkowy koszt utrzymania konia pracującego (łącznie wyżywienie i opieka weterynaryjna) wynosi 10 950 zł

– roczny szacunkowy koszt utrzymania konia emeryta (łącznie wyżywienie i opieka weterynaryjna) wynosi 9572 zł

Piesek, najlepszy przyjaciel Polaka

Zwierzęta na służbie to priorytet

Biorąc pod uwagę, że obecnie w policji jest 915 psów i 67 koni, a rocznie wycofywanych ze służby jest około 100 psów i 4 konie, mnożenie daje tu pokaźne kwoty. Żadna z formacji, z którymi rozmawiałam, nie bierze pod uwagę zmniejszenia liczby zwierząt pracujących, w związku z dodatkowym kosztem w postaci zwierzęcych emerytów, którzy mogą latami obciążać budżet jednostki. To generuje najwięcej pytań. Przepisy widzą to tak: jeśli interwencja weterynarza jest pilna, należy ją przeprowadzić. W mniej pilnych sprawach decyzje dotyczące leczenia podejmuje komendant jednostki.

Leczenie starych, schorowanych zwierząt bywa bardzo kosztowne. Aśka Wydrych zwraca uwagę na to, że przepisy nie wspominają o kosztach rehabilitacji – a ta jest często potrzebna zwierzęcym seniorom i zawsze jest kosztowna:

– Pozostawienie decyzji o leczeniu jednostce płacącej za psa czy konia może – chociaż nie musi – sprawić, że aspekt budżetowy będzie ważniejszy niż dobrostan zwierzęcia, tym bardziej że decyzje będą podejmować osoby niemające weterynaryjnego wykształcenia.

Z taką sugestią nie zgadza się Grzegorz Chmielewski, prezes Stowarzyszenia Zakątek Weteranów, miejsca stworzonego w Wielkopolsce przez byłych i obecnych funkcjonariuszy dla wycofywanych ze służby zwierząt. Stowarzyszenie brało udział w pracach nad nowymi regulacjami:

– Przepisy są tak sformułowane, żeby nie było samowolki, ale kluczowe jest dobro zwierząt. Osoby, które będą się zajmowały tymi sprawami, to te, które ze zwierzętami na co dzień pracują, będą więc podejmowały decyzje z myślą o zwierzętach, a nie oszczędnościach.

Hospicjum dla zwierzęcych weteranów

Zakątek Weteranów nie był i nie jest dotowany przez państwo, chociaż znajdują się tam tylko zwierzęta, które pracowały dla służb mundurowych. Zostały one wycofane przed wprowadzeniem nowych przepisów, nie mają więc uprawnień emerytalnych. Stowarzyszenie nie wie jeszcze, czy uda się pozyskać na nie finansowanie.

W przypadku takiej inicjatywy jak Zakątek kwestia kosztów jest bardziej złożona: wyżywienie i opieka weterynaryjna to nie wszystko. Zwierzęta przebywają w przystosowanym do ich potrzeb ośrodku, którego funkcjonowanie wiąże się z różnymi opłatami. Stowarzyszenie organizuje bale charytatywne, sprzedaje kalendarze, organizuje szkolenia i eventy – jak twierdzi prezes Grzegorz Chmielewski: ludziom i instytucjom trudno jest odmówić wsparcia tak zasłużonym zwierzętom.

W Zakątku jest 10 psów i 6 koni, i jest to niemal koniec możliwości tego miejsca. Jeśli pojawi się nowe zwierzę, członkowie Stowarzyszenia będą szukali dla niego miejsca u siebie, na przykład próbując znaleźć dom któremuś ze zwierząt. Pies specjalistyczny, czyli wyszkolony do pracy „nosem”, będzie miał szanse na adopcję. Psy patrolowo-obronne, pracujące jako środek przymusu bezpośredniego, wymagają wyszkolonego opiekuna, bo mogą być niebezpieczne. Trudno też o adopcję konia, ponieważ te wycofywane ze służby nie mogą chodzić pod siodłem.

„Złoty osioł”, czyli o naszej moralności świadczy to, jak traktujemy zwierzęta

Czy potrzebujemy pracy zwierząt?

Kiedy pies czuje pod gruzami żywą osobę, jest pobudzony i szczeka. Gdy trafia na zwłoki – markotnieje. O ile wciąż nie ma w powszechnym użyciu rozwiązania, które mogłoby wyręczyć psy w wykonywaniu pracy węchowej, o tyle wykorzystywanie psów i koni jako środków przymusu bezpośredniego budzi wątpliwości.

– Ochranianie imprez masowych, dozór, rozganianie tłumów, psy stróżujące – to nie jest konieczne. W policji nie ma wymogu, żeby weryfikować efektywność pracy tych zwierząt, one są, bo były, na zasadzie „róbmy tak dalej”. Na tak wiele sposobów jako ludzie eksploatujemy zwierzęta, jest to dla nas tak przeźroczyste, że nawet nie zastanawiamy się, czy to rzeczywiście ma jakikolwiek sens – mówi Aśka Wydrych.

Grzegorz Chmielewski, który pracował na ulicy z psem i jest emerytowanym koordynatorem wojewódzkim do spraw wykorzystania psów i koni służbowych w policji, widzi to inaczej:

– Wystarczy porozmawiać z dowódcami oddziałów prewencji, którzy zabezpieczają wydarzenia, na których może dojść do zakłócenia ładu, porządku – czy wyobrażają sobie, że sobie dadzą radę bez zwierząt. Myślę, że nikt nie powie, że mógłby w sumie pracować bez psów czy koni.

Warunki życia zwierząt pracujących

Liczba zwierząt pracujących w służbach mundurowych utrzymuje się od kilku lat na zbliżonym poziomie. Wszystkie formacje wyraźnie dążą do utrzymania stałej liczby, służą temu nabory przeprowadzane na różnych zasadach w zależności od służby. W 2021 taki nabór przeprowadziła między innymi straż graniczna – zrekrutowała 13 psów, które wykazały się dobrym zdrowiem, odwagą, odpornością na hałas taki jak wystrzały. Wszystkie dostały imiona na literę H (Hanka, Hobbit, Heksa, Hektor, Helia, Holly, Hira, Hiro, Hogan, Hejka, Hary, Hana, Heksogen).

Co dzieje się z nimi dalej? Na stronie straży granicznej skrupulatnie odnotowywany jest udział zwierząt w działaniach: wykrycie wartych pół miliona złotych narkotyków i imigrantów w polu kukurydzy. Fundacja Czarna Owca Pana Kota gromadziła dane nie na temat osiągnięć zawodowych zwierząt, tylko ich warunków życia i zasad pracy. Były to jednak najczęściej niemożliwe do zweryfikowania informacje otrzymane od służb i bazujące na przepisach.

Wojna jest też piekłem dla zwierząt

Kontrola bez kontroli?

Kluczowe znaczenie, jeśli chodzi o dobrostan pracującego zwierzęcia, ma jego przewodnik. Neris, pies specjalistyczny z Aresztu Śledczego w Olsztynie, mieszka ze swoim opiekunem i jego prywatnym psem. Funkcjonariusz i pies pracują i szkolą się razem, a potem wracają do domu i w dni wolne chodzą do parku – wygląda to na wariant najlepszy dla zwierzęcia. Nie jest jednak regułą, szczególnie w policji – tu jest znacznie więcej zwierząt i znacznie częściej mieszkają w jednostkach.

Przepisy jasno mówią, jakie warunki mają być stworzone. – Kontrolę nad ich realizacją sprawują jednak tylko organa wewnętrzne, czyli – zauważa Aśka Wydrych – formacje same siebie kontrolują, co nie jest gwarancją obiektywizmu. Z kolei niezależne kontrole, jak na przykład przeprowadzone przez Najwyższą Izbę Kontroli, są rzadkie i wybiórcze. Ostatnie kontrole z 2015 roku wykazały jednak szereg naruszeń w zakresie spełnienia nawet tych minimalnych wymagań określonych w obowiązujących przepisach.

Chociaż dostałam zapewnienie od służb, że zwierzętami i kontrolą ich sytuacji zajmują się osoby przygotowane do tej roli, dobrym rozwiązaniem byłoby powołanie ponadresortowej jednostki do spraw zwierząt – na razie nie zapowiada się jednak, by miało to nastąpić.

**
Nina Olszewska
– doktora nauk humanistycznych i geodetka, zawodowo związana z komunikacją i PR. Absolwentka Polskiej Szkoły Reportażu. Publikowała na łamach m.in. „Dużego Formatu”, magazynu „Non/fiction” i Krytyki Politycznej. Autorka książki Pudło. Opowieści z polskich więzień.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Nina Olszewska
Nina Olszewska
Dziennikarka
Doktora nauk humanistycznych i geodetka, zawodowo związana z komunikacją i PR. Absolwentka Polskiej Szkoły Reportażu. Publikowała na łamach m.in. „Dużego Formatu”, magazynu „Non/fiction” i Krytyki Politycznej. Autorka książki „Pudło. Opowieści z polskich więzień”.
Zamknij