Wody Polskie nie zrobiły przez ostatnie dziewięć miesięcy nic, by zapobiec kolejnym zrzutom solanek i ścieków do rzek, choć zostały do tego zobowiązane. Grozi nam powtórka z 2022 roku, kiedy to społeczeństwem wstrząsnął widok milionów martwych ryb, które w wyniku skażenia zginęły w męczarniach, dusząc się.
Tuż po tym, jak zdjęcia trafiły do mediów, nad Wisłą odbył się symboliczny marsz dla Odry. Dociekano, jak to się stało, że w rzece rozwinęły się złote algi, które okazały się bezpośrednią przyczyną katastrofy. Wreszcie ustalono, że stała za tym działalność człowieka – zrzucanie do rzeki solanek kopalnianych oraz zawyżanie norm, tak by kopalnie bez przeszkód i zgodnie z prawem mogły dokonywać zrzutów, traktując rzekę jak ściek.
czytaj także
Czekacie, aż rząd wyciągnie wnioski? Zmieni regulacje? Zadba o systemy odsalające w kopalniach? To jeszcze poczekacie.
Powrót złotej algi
Od połowy kwietnia wędkarze raportują o zanieczyszczeniach w rzece Kłonica, jeziorze Dzierżno i na Kanale Gliwickim. Mówią o białej, jakby ubitej, sztywnej pianie, świadczącej o obecności złotej algi. O wodzie mającej konsystencję kisielu, która trafia do Odry. O martwych bezkręgowcach i rybach, w tym dużych, z uszkodzonymi skrzelami. A także zanieczyszczeniach, które trudno zidentyfikować, niewykluczone, że ropopochodnych. Eksperci twierdzą, że Kanał Gliwicki jest martwy.
Wody Polskie spławiają jednak wędkarzy, dążąc do monopolizacji w zarządzaniu wszelkimi akwenami w Polsce. Przekonują, że wszystko jest w porządku. W związku z lekceważeniem zagrożenia 24 kwietnia posłanka Wanda Nowicka złożyła w tej sprawie interpelację do premiera Morawieckiego. Domaga się między innymi określenia instytucji odpowiedzialnej za zapobieganie katastrofom ekologicznym i pyta, jakie procedury rząd wprowadził, by chronić rzeki.
Złożyłam interwencję do premiera @MorawieckiM w spr. alarmowej sytuacji w zanieczyszczonym Kanale Gliwickim, gdzie potwierdzono wysokie ryzyko zakwitu złotej algi. Jeśli premier nie podejmie pilnych, systemowych działań prewencyjnych grozi nam wodna katastrofa ekologiczna. pic.twitter.com/Oymq4pAU1L
— Wanda Nowicka (@WandaNowicka) April 24, 2023
Problem z centralizacją jest taki, że nie wystarczy pójść do lokalnego oddziału instytucji z martwą rybą i próbką wody, by zostały podjęte jakiekolwiek działania wyjaśniające. Należy zacząć od samej góry, od premiera. To on – wielki marionetkarz – musi zechcieć pociągnąć za sznurki, postraszyć kogo trzeba dymisją. Ma dwa tygodnie, by odpowiedzieć na interpelację. W tym czasie algi się rozrastają, a Wody Polskie finansują z naszych pieniędzy pic na wodę.
Z okazji Dnia Ziemi organizują sprzątanie brzegów rzek i pokazują film o tym, jak ludzie zwożą do Odry śmieci, od worków i butelek po zrzucany z mostu rower. Czy jest w nim choćby wzmianka o zrzutach kopalnianych i słonej wodzie, w której mogą rozwijać się złote algi? O tym, że kopalnie nie mają ochoty inwestować w systemy odsalania, a dopuszczalne limity są tak zawyżone, że pozwalają im legalnie wlewać do Odry i innych rzek tyle soli, ile chcą? A może coś o zrzutach ścieków, którymi nieuczciwi przedsiębiorcy mogą zanieczyszczać rzekę, byle nie w poniedziałek i w czwartek, bo tylko w te dni jakość wody jest kontrolowana? Po dwóch dniach ścieki są już co najmniej 100 kilometrów dalej. Nie, o tym film nie opowiada.
Wody Polskie nie zrobiły przez ostatnie dziewięć miesięcy nic, by zapobiec kolejnym zrzutom solanek i ścieków, choć zostały do tego zobowiązane podczas posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Renaturyzacji Odry. Nie ma też zapowiedzianego na styczeń planu zarządzania kryzysowego na wypadek powtórki katastrofy z zeszłego roku, tak by trujące algi dało się zatrzymać na wcześniejszych etapach i nie dopuścić do skażenia całych rzek. A zagrożone są wszystkie.
Beton nam nie służy
56 proc. Polek i Polaków uważa, że należy natychmiast położyć kres szkodliwym zrzutom. Kolejnych dwadzieścia parę procent, że można to zrobić stopniowo. Łącznie ponad 80 proc. społeczeństwa domaga się zadbania o bezpieczeństwo rzek. Tymczasem rząd trzyma się swojego planu zrobienia z nich betonowych rynien.
Znamy przyczyny katastrofy Odry. Wiemy, dlaczego będą kolejne
czytaj także
Jak tłumaczy hydrolog Piotr Bednarek w rozmowie z Robertem Rientem z Plemienia Odry, już jedna zapora we Włocławku uniemożliwia rybom dotarcie do 90 proc. dorzeczy Wisły. Zapór w Polsce jest około 70 tysięcy. A przemieszczać się muszą nie tylko ryby, ale też owady i małże. Renaturyzacja rzek, której projekt leży w Sejmie nieruszony, jest postulowana przez osoby eksperckie ze wszystkich organizacji na rzecz klimatu i środowiska.
Betonowanie koryt oraz zwężanie i budowanie ostróg wzmacniają nurt i pogłębiają koryto, więc rzeka płynie szybciej, ale kosztem jest osuszanie się jej doliny, brak retencji, suche pola i łąki, degradacja środowiska zamieszkiwanego przez zwierzęta. Woda, która pędzi uregulowanym korytem, ma też mniejsze szanse, by się oczyścić, a przy wysokich zrzutach ścieków sama zamienia się w ściek.
W ciągu ostatnich 300 lat 95 proc. mokradeł w Europie zostało osuszonych. Chcąc dostosować się do zmian klimatycznych i zapobiegać suszy, należy retencjonować w glebie jak najwięcej wody, która spada podczas ulewnych deszczy.
Akcja centralizacja, czyli dlaczego Wody Polskie nie lubią wędkarzy
czytaj także
Ulewa, ściekając do rzek kanałami melioracyjnymi, zaś uregulowanym, wybetonowanym korytem pędząc do morza, nie przynosi nam korzyści. Korzyści przynosi ulewa, po której woda zostaje w ziemi na długo.
Rzeki powinny być więc wolne, kręte, rozlewające się. Wtedy poziom wody w gruncie przestanie opadać. Kanały melioracyjne powinno się zasypać, a na ich miejsce sadzić krzaki, które dodatkowo wspierają retencję, bo korzeniami wiążą wodę. Warto nad brzegi rzek zaprosić bobry i pozwolić im działać. A także pozostawić łachy i przybrzeżne trzciny, bo to tam filtruje się woda. To również miejsca lęgów wielu gatunków ptaków.
Czerpać można ze wszystkich tradycji
Plemię Odry wzoruje się na plemieniu chroniącym rzekę Whanganui w Nowej Zelandii. Teraz organizuje marsz, od źródeł Odry w Czechach aż do jej ujścia do Bałtyku. Można do niego dołączyć na jeden dzień lub kilka.
czytaj także
Zorganizowanie marszu przez wiele województw nie jest proste: trzeba wyznaczyć szlak, znaleźć opcje noclegowe, zgłosić w gminach zgromadzenie publiczne.
− Katastrofa zmobilizowała nas do dwutorowego działania: chcemy doprowadzić do zmiany w myśleniu o rzekach, a potem do zmiany przepisów i uznania rzek za osoby prawne – mówi Agata Miros, działająca w Plemieniu od samego początku. – Marsz ma zwrócić uwagę na to, że rzeka to istota żywa, która daje życie milionom innych istot, również nam. Odra jest członkinią naszego plemienia, więc jesteśmy zobowiązani do jej fizycznej ochrony. Bycia przy niej, gdy jest krzywdzona.
Plemię skupia się na powrocie do dawnej słowiańskiej tożsamości. Czerpie też z dorobku rdzennych społeczności z innych miejsc na świecie, szuka inspiracji w duchowości rodzącej się nie z relacji człowieka z pozaziemskim absolutem, ale z Ziemią. Jak mówi Olga Tokarczuk w rozmowie Roberta Rienta, ludzie, którzy żyją w danym dorzeczu, są ze swoją rzeką związani również fizycznie. W ich ciałach krąży pochodząca z niej woda.
Plemię Odry ma też w swoich szeregach naukowców, ekspertki i prawników, którzy pracują nad tym, jak ubrać pomysł ochrony rzeki jako bytu w przepisy prawne.
Prof. Jerzy Bieluk z Uniwersytetu w Białymstoku pisał o tym już w 2020 roku. Zwracał uwagę, że rzeka jest dobrem wspólnym, które powinniśmy przekazać kolejnemu pokoleniu jako niewyczerpywalne i bezcenne. Piękny widok nie znika od patrzenia nań, czyste powietrze od oddychania, puszcza od chodzenia po jej obrzeżach, a rzeka od kąpieli. Jednak szkodliwą działalnością – zatruwaniem rzek, wycinaniem lasów czy zabudowywaniem każdej wolnej powierzchni – niszczymy to dobro. Nadanie mu osobowości prawnej, przekonuje prof. Bieluk, może sprawić, że rządzący będą zmuszeni do zadośćuczynienia za szkody, naprawy, renaturyzację.
Marsz dla Odry
Marsz dla Odry pokonał już pierwsze 110 kilometrów, od źródeł do granicy z Polską. Zapytałam uczestników, jak im się maszerowało.
Lucyna, lat 74: – To nie jest mój pierwszy marsz, więc dystans nie robi na mnie wrażenia. Ale przebywanie wśród natury tak. U źródła Odra jest tak czysta, że mogłam napić się z niej wody. Dalej, im więcej działalności człowieka, tym brudniej. Musimy jej pomóc, by mogła nas poić i karmić.
Ola: – Szło mi się dobrze, zwłaszcza na początku, zanim doszliśmy do miast. Miasta, a zwłaszcza autostrady, zagłuszają melodię Odry. Myślałam o tym, że musimy oddzielić potrzeby od zachcianek. Te pierwsze są niewielkie. Szliśmy pięć dni, każdy zmieścił swoje rzeczy w jednym plecaku. Schronienie, pożywienie, dobre towarzystwo. To wszystko, czego potrzebujemy.
Wojciech: – Mam taki sen, że rzeki nie trzeba już chronić przed ludźmi. Nie dlatego, że wyginęli, tylko że poczuli i zrozumieli, jak jest ważna. Spodobał mi się wiersz Khalila Gibrana o tym, że rzeka jest przerażona perspektywą rozpłynięcia się w oceanie.
Lęk
Mówią, że przed dotarciem do oceanu
rzeka drży w strachu.
Spogląda za siebie na drogę, którą przebyła
wprost ze szczytu góry,
długą, krętą ścieżką wzdłuż lasów, wsi.
I przed sobą
widzi ocean tak ogromny,
że aby wpłynąć
zdaje się nie być nic jak tylko zniknąć na zawsze.
Ale nie ma innej drogi.
Rzeka nie może zawrócić.
Nikt nie może zawrócić.
Zawrócić jest niemożliwym dla istnienia.
Rzeka musi podjąć ryzyko
wpłynięcia do oceanu,
gdyż tylko tak lęk może zniknąć,
by rzeka dowiedziała się,
że nie chodzi o to by zniknąć w oceanie,
ale stać się oceanem.
(przełożył Robert Rient)
Manifestacja 6 maja
Do Marszu dla Odry można dołączyć na wybranym odcinku. Plemię Odry zaprasza też na manifestację, która odbędzie się 6 maja we Wrocławiu. Jej partnerkami i partnerami są: Instytut Grotowskiego, Siostry Rzeki, Laboratorium Pieśni, Baśnie Ludów Ziemi, Rodzice dla Klimatu, Bieg na rzecz Ziemi, Greenpeace, Galeria u Agatki, Odra Sound System, Olga Tokarczuk, Michał Zygmunt, Mela Koteluk i Natalia Grosiak.