Kraj

Czy klasa średnia może mieszkać w mieszkaniach komunalnych?

Skoro ustaliliśmy już, że mieszkanie jest prawem, nie towarem, to przyjrzyjmy się, jak to prawo działa w przypadku mieszkań komunalnych.

Partie polityczne piszą programy wyborcze, a my piszemy niezbędnik gospodarczy na czas po wyborach. W tym cyklu przyglądamy się politykom publicznym, rozwiązaniom, dzięki którym państwo jest sprawiedliwe, nowoczesne, cywilizowane. Wyjaśniamy, jakie podatki, regulacje rynku pracy, ochrony zdrowia czy finansowania kultury są nam potrzebne dziś.

**

Polska jest zaskakującym krajem. Choć coraz częściej mówi się o tym, że brakuje mieszkań, nieustannie doprowadza się do kurczenia zasobu mieszkań komunalnych. Ale czym właściwie są mieszkanie komunalne? Czemu wzbudzają tyle emocji? Dlaczego jest ich coraz mniej? I czy jest szansa, aby odwrócić ten trend?

Kto zarządza mieszkaniami komunalnymi?

„Tworzenie warunków do zaspokajania potrzeb mieszkaniowych wspólnoty samorządowej”, jak określa to art. 2 Ustawy o ochronie praw lokatorów, to jedno z kluczowych zadań własnych polskich gmin. Do najważniejszych instrumentów służącym samorządom do realizacji tego zadania należą m.in.: zarządzanie tzw. zasobem komunalnym, czyli lokalami należącymi do gmin; budowa nowych mieszkań komunalnych oraz powołanie Towarzystw Budownictwa Społecznego (TBS, od 2021 roku działające również pod nazwą Społeczna Inicjatywa Mieszkaniowa, SIM), spółek non profit, które budują mieszkania dla gospodarstw domowych o średnich zarobkach.

Istnieją różne formy zarządzania zasobem gminnym – może być zarządzany bezpośrednio przez pracowników gminy lub za pośrednictwem wyspecjalizowanej, wydzielonej jednostki samorządowej (często jej nazwa zawiera słowo „zarząd”, np. zarząd gospodarowania nieruchomościami, zarząd mienia komunalnego czy zarząd budynków komunalnych). Lokale komunalne mogą być własnością spółki należącej do gminy; ponadto samorządy mają prawo, aby powierzyć zarządzanie swoim zasobem mieszkaniowym profesjonalnemu, prywatnemu zarządcy.

O co chodzi z tym budownictwem społecznym?

czytaj także

W niektórych miastach samorządy podpisały umowę z gminnymi TBS-ami, które zarządzają budynkami komunalnymi należącymi do danego miasta. Dobrymi przykładami tej praktyki są takie zachodniopomorskie miasta jak Stargard (gminny TBS zarządza całym zasobem gminy) oraz Szczecin (Szczeciński TBS, największe Towarzystwo Budownictwa Społecznego w naszym kraju, zarządza dodatkowo 2,6 tys. mieszkań komunalnych i 4,3 tys. mieszkań własnościowych). Doświadczenie w zakresie gospodarowania miejskim zasobem mieszkań ma także Katowicki TBS, który dywersyfikuje swoją ofertę, budując nawet mieszkania na sprzedaż, a z zysków rewitalizuje i realizuje nowe budynki należące do miasta.

Kto może zamieszkać w mieszkaniu komunalnym?

Decyzja o tym, komu przysługuje mieszkanie komunalne, leży wyłącznie w gestii lokalnej rady gminy. Przykładowo we Wrocławiu, trzecim pod względem liczby mieszkańców mieście Polski, należy spełnić trzy warunki: przynależeć „do wspólnoty samorządowej Wrocławia” (weryfikowane m.in. przez meldunek), mieć niezaspokojone potrzeby mieszkaniowe oraz dochód nieprzekraczający 150 proc. najniższej emerytury (w przypadku gospodarstwa wieloosobowego: 100 proc. na osobę).

Najniższe świadczenie emerytalne wynosi aktualnie 1 588,44 zł brutto, co oznacza, że miesięczny dochód osoby ubiegającej się w stolicy Dolnego Śląska o mieszkanie komunalne nie może przekroczyć 2 382,66 zł brutto (dla gospodarstwa wieloosobowego: 1 588,44 zł brutto na osobę). Dochodzi zatem do paradoksalnej sytuacji: pracowniczka zarabiająca pensję minimalną (od 1 lipca 2023 roku: 3 600 zł brutto, czyli 2 783,86 zł „na rękę”) nie kwalifikuje się we Wrocławiu do lokalu miejskiego, nie wspominając już nawet o bezdzietnym małżeństwie, w którym oboje małżonkowie pracują za wynagrodzenie minimalne.

Jeśli już uda się spełnić te dość wyśrubowane kryteria, osoba czy rodzina ubiegające się o mieszkanie komunalne trafiają na listę kolejkową (w niektórych gminach przyznawane są dodatkowe punkty np. za chorobę, niepełnosprawność czy status bezrobotnego). Jak podaje GUS, w Polsce na przydział lokalu od gminy oczekiwało pod koniec 2022 roku 126 tysięcy gospodarstw domowych; w sierpniu 2021 roku we wspomnianej już stolicy Dolnego Śląska na liście kolejkowej do mieszkań miejskich widniało 2,6 tysiąca osób – wrocławski rekordzista, 72-letni mężczyzna, czekał na przydział swojego lokum aż 20 lat.

Warto dodać, że niektóre samorządy zdecydowały się na bardziej szczodre widełki dochodowe. Dobrym przykładem takiej praktyki jest Włocławek – aby zamieszkać na nowym osiedlu komunalnym przy ulicy Celulozowej, które w maju 2022 roku zyskało ogólnopolską sławę jako tło dla konwencji mieszkaniowej Lewicy, trzeba było wykazać się dochodem wynoszącym od 240 do 320 proc. najniższej emerytury (w przypadku gospodarstwa wieloosobowego: od 160 do 300 proc. na osobę), co odpowiada miesięcznemu dochodowi w przedziale między 3 812,26 zł a 5 083 zł brutto (dla gospodarstwa wieloosobowego: od 2 859,19 zł do 4 765,32 zł brutto na osobę).

Era flipera i „pójścia na swoje”? Pora skończyć z mieszkaniowym frajerstwem

Dzięki temu zabiegowi historyczna stolica Kujaw stworzyła również ofertę mieszkaniową dla lokalnej klasy średniej, która zazwyczaj nie ma dostępu do budownictwa komunalnego (dla przedstawicieli tej klasy adresowana powinna być działalność lokalnych TBS-ów, ale zależy ona w ogromnej mierze od decyzji politycznych ich właścicieli, czyli gmin).

Jak ustalane są czynsze w budownictwie komunalnym?

Wysokość czynszów za mieszkania komunalne również ustalają rady gminy, choć muszą one uwzględnić pewne ograniczenia ustawowe – w skali roku czynsz nie może przekroczyć 3 proc. wartości odtworzenia lokalu mieszkalnego w danej lokalizacji (tłumacząc z języka urzędowego na polski: tzw. stawka odtworzeniowa, publikowana dwa razy rocznie przez wojewodów, przedstawia przeciętny koszt budowy metra kwadratowego mieszkania; na jej podstawie obliczany jest maksymalny dopuszczalny czynsz w danym województwie lub mieście wojewódzkim).

Pozostając przy przykładzie Wrocławia, oznacza to, że rada miasta miałaby prawo podnieść stawkę czynszu za mieszkanie komunalne do poziomu 20,61 zł za metr kwadratowy (stan na sierpień 2023 roku – przyp. red.). W praktyce jednak zdecydowana większość gmin nie wyczerpuje ustawowych limitów i stosuje niższe stawki czynszu – w stolicy Dolnego Śląska stawka bazowa wynosi 8,90 zł za metr kwadratowy, do tego dochodzą jeszcze ewentualne zwyżki (np. ze względu na dobry stan lokalu, dostęp do windy czy duży metraż) lub zniżki (np. za zły stan lokalu, lokalizację w strefie peryferyjnej, kuchnię lub łazienkę współdzieloną z innymi mieszkaniami czy brak przyłączenia do ciepła miejskiego).

Wśród miast wojewódzkich najwięcej za mieszkanie komunalne muszą płacić dziś mieszkańcy Krakowa (stawka maksymalna: 15,22 zł/m2) i Poznania (maks. 14,35 zł/m2). Warto przypomnieć, że na początku tego roku doszło w wielu polskich miejscowościach do podwyżek czynszów lokali gminnych – np. lokatorzy mieszkań komunalnych w Warszawie muszą płacić o 10 proc. wyższe czynsze niż w 2022 roku. Podwyżki te były zgodne z Ustawą o ochronie praw lokatorów, która uznaje podwyżkę czynszu o średnioroczny wskaźnik inflacji za uzasadnioną.

Lokale socjalne

Odrębną kategorię mieszkań komunalnych stanowią tzw. lokale objęte najmem socjalnym (nazywane powszechnie „mieszkaniami socjalnymi”). Jest to zasób skierowany do osób najuboższych, znajdujących się w najtrudniejszej sytuacji finansowej, w tym osób w kryzysie bezdomności. Lokale socjalne pełnią również funkcję mieszkań zastępczych dla osób z wyrokami eksmisyjnymi.

Należy wspomnieć o tym, że mieszkania te mogą też spełniać niższe normy techniczne niż standardowe lokale komunalne. Art. 22 Ustawy o ochronie praw lokatorów dopuszcza do zasobu socjalnego mieszkania o obniżonym standardzie, jak również takie, gdzie na jednego lokatora przypada jedynie 5 m2 powierzchni użytkowej lub w przypadku lokalu jednoosobowego – 10 m2. Czyni to te lokale z założenia substandardowymi tworami, ponieważ według ustawy Prawo Budowlane obowiązujący minimalny metraż mieszkania to 25 m2. Warunki te tłumaczone są tym, że z góry zakłada się jedynie tymczasowe użytkowanie tego typu lokalu przez najemcę.

Co więcej, w przeciwieństwie do umowy najmu standardowego mieszkania komunalnego, która jest podpisywana na czas nieokreślony, najemcom lokali socjalnych oferowana jest jedynie umowa na czas określony. Dochód osoby ubiegającej się o lokal socjalny we Wrocławiu, który służy nam w tym artykule za przykładowe miasto, nie powinien przekraczać 100 proc. najniższej emerytury, czyli 1 588,44 zł brutto (w przypadku gospodarstwa wieloosobowego: 70 proc. najniższej emerytury, czyli 1 111,90 zł brutto na osobę).

Miesięczny czynsz za wynajem lokalu socjalnego może wynosić maksymalnie połowę najniższej stawki za mieszkanie komunalne w danej gminie. Także i w tym przypadku większość samorządów nie wyczerpuje ustawowych limitów – np. w stolicy Dolnego Śląska najemcy lokalu socjalnego płacą gminie czynsz w wysokości 2,22 zł za m2.

Znikający zasób

Na początku III RP, w 1990 roku, było w naszym kraju 1,980 mln mieszkań komunalnych; do końca 2020 roku liczba ta zmniejszyła się do 807 tysięcy, czyli o niemalże 60 proc. Przez 30 lat udział lokali komunalnych w ogólnym zasobie mieszkaniowym spadł z poziomu 16,7 proc. (1990) do zaledwie 5,3 proc. (2020).

Kurczenie się zasobów gmin spowodowane jest przede wszystkim dwoma zjawiskami: masową prywatyzacją mieszkań komunalnych i pogarszającym się stanem budynków należących do gmin.

Excel zamiast mózgu, czyli jak powstał program mieszkaniowy Konfederacji

Kiedy w 1990 roku gminy zaczęły realnie zarządzać mieszkaniami komunalnymi (a nie jedynie administrować zasobem mieszkaniowym, jak za czasów Polski Ludowej), stały się zarazem właścicielkami dość „problematycznego” mienia. Zdecydowana większość budynków komunalnych była w opłakanym stanie, przez dziesięciolecia wykonywano w nich tylko doraźne remonty; niskie wpływy czynszowe nie wystarczały nawet na bieżące utrzymanie budynków, a co dopiero na ich gruntowną modernizację.

Aby pozbyć się lokali komunalnych i związanych z nimi kosztami, samorządy zezwoliły dotychczasowym lokatorom na wykup mieszkań, bez konieczności przeprowadzania przetargu, często przyznając ogromne bonifikaty – w niektórych przypadkach mieszkania sprzedawano za jedynie 10 proc. wartości rynkowej. W Warszawie zasób miejski skurczył się tak bardzo, że w 2017 roku rada miasta de facto zablokowała sprzedaż lokali komunalnych (podobne uchwały przyjęły w 2022 roku samorządy Łomży, Sopotu i Rzeszowa). Prywatyzacja komunalnych mieszkań nadal odbywa się w wielu gminach (w samym 2020 roku sprzedano łącznie ponad 34 tysiące lokali), a jak wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli w latach 2016–2021 do nieprawidłowości w tym procederze doszło w 19 na 20 badanych gmin (jedynie w Szczytnie było to robione zgodnie z przepisami).

Niezmiennie wielką zwolenniczką prywatyzacji mieszkań należących do gmin jest rządząca (jeszcze) prawica. W listopadzie 2022 roku prezes PiS Jarosław Kaczyński ogłosił wprost, że jego partia będzie dążyła do wprowadzenia prawa, które zmusi samorządy do sprzedaży lokali komunalnych, co wywołało negatywną reakcję ze strony włodarzy gmin (do końca lipca 2023 roku rząd nie przedstawił jednak stosownego projektu ustawy, więc być może PiS po prostu nie zdąży wprowadzić w życie tego pomysłu przed wyborami parlamentarnymi).

Reprywatyzacja

Przeważającą część dzisiejszego zasobu komunalnego tworzą mieszkania, które w latach 40. ubiegłego wieku zostały znacjonalizowane przez władze Polski Ludowej. Zjawisko reprywatyzacji mieszkań komunalnych, czyli proces przekazywania przez samorządy i sądy budynków należących do gmin w ręce osób i spółek, które posiadały fałszywe lub prawdziwe roszczenia do tych nieruchomości, rozpoczął się na dobre w drugiej połowie lat 90.

Do dziś nie udało się podjąć ogólnokrajowej, systemowej decyzji dotyczącej reprywatyzacji. Odbywa się ona na podstawie pojedynczych decyzji administracyjnych i orzeczeń sądu. Sytuacje restytucyjne, ze względu na całkowity brak regulacji, były bardzo zindywidualizowane, dając pole do nadużyć i przestępstw takich jak np. handel roszczeniami.

W czerwcu 2015 roku Sejm uchwalił tzw. małą ustawę reprywatyzacyjną (weszła w życie dopiero we wrześniu 2016 roku), niemniej nie zaoferowała ona rozwiązań całościowych i odnosiła się jedynie do sytuacji dawnych właścicieli gruntów na terenie Warszawy. Choć akt ten, wraz z działaniami komisji reprywatyzacyjnej, nie zablokował całkowicie tego procederu, to go zdecydowanie ukrócił. W 2020 roku natomiast wprowadzono zakaz reprywatyzacji budynków zamieszkanych przez lokatorów i wprowadzono zasady szybszej wypłaty odszkodowań. A w sierpniu 2021 roku Sejm uchwalił nowelizację Kodeksu postępowania administracyjnego, która umorzyła tysiące postępowań administracyjnych toczących się przed polskimi sądami.

Ustawa reprywatyzacyjna podpisana. Czyżby polskie władze wreszcie zrobiły coś z głową?

Wcześniej, największym echem odbiła się afera reprywatyzacyjna w Warszawie, w którą zamieszani byli m.in. urzędnicy ratusza kierowanego przez prezydentkę miasta Hannę Gronkiewicz-Waltz – szacuje się, że od 40 do nawet 55 tysięcy lokatorów zamieszkujących stołeczne kamienice zostało poszkodowanych w ramach reprywatyzacji. Proceder ten miał również miejsce w innych miastach, np. w Krakowie, Łodzi, Poznaniu czy Lublinie.

Jak oczyścić kamienicę z wkładki mięsnej – poradnik

„Mieszkanie za remont”

Programem cieszącym się w wielu gminach rosnącą popularnością jest „mieszkanie za remont”. Osoby deklarujące przeprowadzenie na własny koszt remontu lokalu komunalnego w złym stanie technicznym uzyskują dzięki temu ułatwiony dostęp do preferencyjnego najmu bez kolejki i konieczności weryfikacji pułapu dochodowego. Dodatkowo mogą uniknąć również wpłacania kaucji oraz ponoszenia kosztów najmu w trakcie remontu.

Rozwiązanie to z jednej strony pozwala utrzymać lokale komunalne w kondycji nadającej się do zamieszkiwania, z drugiej zaś ściąga odpowiedzialność za remonty z samorządów i de facto jeszcze bardziej zmniejsza zasób dla osób najbardziej potrzebujących, ponieważ „Mieszkania za remont” nierzadko wynajmowane są na czas nieokreślony, przez osoby niekoniecznie znajdujące się w trudnej sytuacji finansowej.

Brak CO i grzyb na ścianie

Zły stan techniczny wielu mieszkań komunalnych staje się udręką dla lokatorów: brak dostępu do centralnego ogrzewania, zagrzybienie, nieszczelna stolarka, zużyte instalacje elektryczne prowadzące do pożarów… Według raportu NIK z 2022 roku stan lokali komunalnych na Dolnym Śląsku wręcz zagraża zdrowiu i życiu mieszkańców. Ponad 90 proc. zasobu we władaniu badanych gmin powstało przed drugą wojną światową, a samorządów nie stać na ich remonty i naprawy. Problemy z egzekwowaniem czynszów oraz brak wystarczającej liczby lokali zastępczych dla osób poddanych eksmisji nie poprawiają sytuacji.

Zdarza się, że zły stan lokali dochodzi do takiego ekstremum, że warunki w nich panujące radykalnie wykluczają zamieszkanie. Tak jest np. w Warszawie, gdzie ponad 3 tysiące mieszkań z zasobu komunalnego stoi pustych (w ciągu ostatnich czterech lat liczba ta wzrosła o tysiąc lokali!).

Excel zamiast mózgu, czyli jak powstał program mieszkaniowy Konfederacji

Patrząc szerzej, w skali całego kraju aż 64 tysiące lokali komunalnych, czyli 7,9 proc. zasobu należącego do gmin w całej Polsce, stanowiły w 2020 roku wyłączone z użytkowania pustostany.

Więcej pieniędzy, mniej mieszkań

W ostatnich latach zmieniły się zasady funkcjonowania systemu mieszkalnictwa komunalnego. Nowelizacja ustawy o ochronie praw lokatorów z 2019 roku wprowadziła tzw. mechanizm weryfikacji czynszowej. Nie częściej niż co dwa i pół roku gminy upoważnione są do cyklicznego sprawdzania wysokości dochodów najemcy, które w przypadku wzrostu i przekroczenia określonego limitu skutkują również podwyżką czynszu (przepisy te dotyczą jednak jedynie umów podpisanych po 21 kwietnia 2019 roku). Celem zmian było uwolnienie części zasobu i bardziej transparentne nim zarządzanie w obliczu ogromnego niedoboru mieszkań.

Nowela z 2019 roku była częścią ogłoszonego w 2016 roku Narodowego Programu Mieszkaniowego. W ramach tego zestawu wprowadzono także program Mieszkanie Plus oraz kilka instrumentów mających na celu wsparcie mieszkalnictwa komunalnego.

Pierwszym z nich jest „Lokal za grunt”, umożliwiający prywatnym inwestorom nabycie publicznych gruntów, np. pod zabudowę mieszkaniową z możliwością rozliczenia części wartości nieruchomości poprzez przekazanie gminie części zrealizowanych mieszkań lub lokali pod usługi publiczne. Istnieje jednak ryzyko, że działający dla zysku deweloper poniesie straty w ramach oddania lokali gminie, co wpłynie na podniesienie cen pozostałych, oferowanych przez niego mieszkań w modelu rynkowym. Istotne też są zapisy w przetargu i umowie dotyczące standardu i lokalizacji przekazywanych gminie lokali w ramach danej inwestycji – powinny być tak sformułowane, by uniknąć ryzyka, że będą to mieszkania najmniej ustawne, gorzej doświetlone i o najniższym standardzie.

Lokatorzy komunalni (również ci, którzy uzyskali mieszkanie jako beneficjenci gminnego programu „Mieszkania za grunt”), mogą ubiegać się o bezzwrotne dofinansowanie wysokości czynszu w ramach programu Mieszkanie na start, skierowanego do najemców o umiarkowanych i niższych dochodach. Kwalifikują się do niego także najemcy TBS, lokali zrealizowanych przez operatora rynkowej części Mieszkania Plus PFR Nieruchomości oraz Społeczne Agencji Najmu.

Mimo nowych instrumentów mających usprawnić segment mieszkalnictwa komunalnego przez dwie kadencje rządów PiS działalność budowlana gmin stanowiła margines polskiej gospodarki mieszkaniowej. Od 2016 roku do 2022 roku nad Wisłą, Odrą, Bugiem i Wartą powstały łącznie 8 843 mieszkania komunalne, czyli średnio 1 474 lokale rocznie – oznacza to, że jedynie 0,6 proc. lokali oddanych w ciągu ostatnich siedmiu lat zostało zrealizowanych przez gminy lub spółki gminne niebędące TBS-ami.

W 2022 roku osiągnięty został kolejny niechlubny rekord: pierwszy raz w historii III RP liczba nowych mieszkań komunalnych spadła poniżej psychologicznej granicy tysiąca lokali (do dokładnie 629 mieszkań). Włodarze gmin tłumaczyli się, że po prostu brakuje im środków, by prowadzić bardziej ambitną politykę mieszkaniową – spadki wpływów podatkowych spowodowane pandemią i wprowadzeniem Polskiego Ładu, szalejąca inflacja i ogromny wzrost cen energii w następstwie rosyjskiej agresji na Ukrainę skutecznie wydrenowany budżety samorządów.

Rząd Zjednoczonej Prawicy, w obliczu skromnych efektów działalności budowlanej gmin, zwiększył w 2021 roku dotację na realizację mieszkań komunalnych: dotychczasowy maksymalny grant na pokrycie kosztów budowy lokali komunalnych, wypłacany ze środków Funduszu Dopłat Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK), wzrósł z poziomu 50 proc. do 85 proc. (po uruchomieniu przez Polskę środków z KPO wzrośnie on nawet do 95 proc.). W budżecie centralnym na rok 2023 zarezerwowano na program budownictwa socjalnego i komunalnego (BSK) 1,65 mld zł, co w obliczu wydatków planowanych budżetu państwa (672 mld zł) nie robi wielkiego wrażenia, niemniej stanowi niebywały skok względem 2015 roku, kiedy na ten cel przeznaczono… 116,5 mln zł.

Samorządowcy nie kwapią się jednak do budowy nowych mieszkań komunalnych. W wielu gminach ta forma budownictwa wciąż uważana jest za kłopotliwą – stosunkowo niskie czynsze nie pokrywają bieżących kosztów utrzymania zasobu, do tego dochodzą ogromne problemy z egzekucją czynszów. Według danych zebranych w ramach spisu powszechnego z 2021 roku aż 392 tysiące mieszkań komunalnych miało zaległości czynszowe; łączną wysokość zadłużenia lokatorów zasobów gminnych GUS szacował w 2020 roku na astronomiczną sumę 3,851 mld zł.

Nowe zasady finansowania budownictwa komunalnego zawierają też pewien kruczek: im większy grant gminy uzyskują z Funduszu Dopłat BGK, tym niższego czynszu maksymalnego mogą zażądać za dany lokal. I tak w przypadku grantu na 45 proc. kosztów budowy lokalu komunalnego czynsz za metr kwadratowy nie może przekroczyć 3,5 proc. stawki odtworzeniowej; przy 60 proc. kosztów – 3 proc. stawki; przy 75 proc. kosztów – 2,5 proc. stawki. Przy dotacji pokrywającej 90 proc. kosztów budowy maksymalny czynsz może wynosić jedynie 2 proc. stawki odtworzeniowej, co znacząco ogranicza autonomię samorządów w ustanawianiu czynszu (i efektywnie sprawia, że koszty utrzymania budynku mogą być niższe niż wpływy z czynszów). Włodarze gmin zastanowią się pewnie dwa razy, czy skorzystają z tych grantów w obawie przed tym, że w przyszłości będą ponosić wysokie koszty związane z bieżącym utrzymaniem nowo powstałych osiedli komunalnych.

W ostatnim czasie coraz więcej samorządów decyduje się na budowę nowych mieszkań na wynajem. Czy ten trend utrzyma się w najbliższych latach? Zależeć to będzie przede wszystkim od decyzji rządu, który powstanie po październikowych wyborach. Jeśli nowa koalicja rządząca znajdzie sposób na zwiększenie wpływów do gminnych budżetów i przeznaczy większe środki na budownictwo społeczne – pamiętajmy o tym, że we wciąż zablokowanym Krajowym Planie Odbudowy przewidziano na ten cel aż 10 mld zł, z czego połowę mają pokryć fundusze unijne – możemy spodziewać się renesansu tej formy mieszkalnictwa. Trzymajmy zatem kciuki, aby budowa mieszkań na wynajem była priorytetem ekipy, której już 15 października wyborczynie i wyborcy powierzą odpowiedzialność za nasz kraj.

**

Kamil Trepka – absolwent socjologii na Uniwersytecie Warszawskim, członek zespołu Krytyki Politycznej. Pisze o Niemczech i polityce mieszkaniowej.

Zuzanna Mielczarek – architektka, badaczka architektury i kuratorka, absolwentka Wydziału Architektury w Delft, doktorantka WAPW, zajmuje się tematem sprawiedliwego mieszkalnictwa.

Zuzanna Mielczarek i Kamil Trepka prowadzą wspólnie Podcast Mieszkaniowy w Krytyce Politycznej.

**
fundacja-rozy-luksemburgMateriał powstał dzięki wsparciu Fundacji im. Róży Luksemburg.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij