KPO to pakiet progresywnych reform, które warto wprowadzić nawet bez tych dziesiątków miliardów euro, które dostaniemy z unijnego Funduszu Odbudowy. Polska ma dzięki niemu szansę na dokonanie kolejnego skoku cywilizacyjnego, a przynajmniej przesunięcie się nieco bliżej w kierunku państw wysoko rozwiniętych.
Być może zatwierdzenie polskiego Krajowego Planu Odbudowy to jedna z bardziej przemyślanych operacji politycznych w tym wieku. Znalazło się tam mnóstwo rozwiązań, które PiS powinien (a częściowo nawet sam chciał) wprowadzić już dawno, ale bał się swojego konserwatywnego elektoratu i reakcji prawicowych publicystów. Zresztą ci ostatni zdają się znacznie bardziej prawicowi niż elektorat partii rządzącej.
Teraz PiS będzie miał łatwiej, gdyż zawsze będzie mógł zrzucić winę na niedobrą Unię Europejską. Polacy trochę postękają, jednak po jakimś czasie z reformami się pogodzą, gdyż wysokie poparcie dla naszego członkostwa we Wspólnocie przeważy nad sceptycyzmem wobec lewackich pomysłów z Brukseli. Złość na uległych wobec Brukseli kaczystów może jeszcze z biegiem czasu maleć, gdy okaże się, że „zielony komunizm” jednak nie jest taki najgorszy i wdrożenie KPO finalnie wyszło nam na zdrowie – i to dosłownie.
KPO to największy pakiet reform od czasu integracji Polski z Unią Europejską. Możemy dzięki niemu zmodernizować nasz kraj, ale możemy to również efektownie zepsuć, gdyż – wbrew dramatycznym teoriom o końcu polskiej suwerenności – państwa członkowskie mają sporo swobody we wdrażaniu jego zapisów. Nawet jeśli uda nam się porządnie zaimplementować jedynie część z tej góry reform, to i tak powinniśmy być zadowoleni. Oto siedem najciekawszych:
1. Porządkowanie chaosu
Chaos przestrzenny i rozlewanie się miast to jedne z największych utrapień naszego dręczonego problemami kraju. Według analizy Polskiego Instytutu Ekonomicznego z powodu chaosu przestrzennego tracimy co roku 84 mld zł, z czego aż 31,5 mld to koszty finansowe związane z transportem i mobilnością, czyli między innymi długimi dojazdami do pracy i placówek publicznych oraz staniem w korkach. Częściowo winą za ten stan rzeczy można obarczyć brak planów zagospodarowania przestrzennego i stawianie budynków na podstawie tak zwanych wuzetek, czyli warunków zabudowy. Planami zagospodarowania przestrzennego objęta jest tylko jedna trzecia kraju.
Uporządkowanie chaosu przestrzennego jest ważnym elementem KPO. Polska zobowiązała się do wprowadzenia nowej ustawy o planowaniu przestrzennym do końca pierwszego kwartału 2023 roku. Ustawa powinna zawierać między innymi spoczywający na wszystkich gminach obowiązek uchwalania lokalnych planów zagospodarowania przestrzennego. Ale nie tylko – powinno się w nim znaleźć również zobowiązanie deweloperów do realizacji projektów na rzecz gminy, które zapewnią stawianym blokom mieszkalnym podstawową infrastrukturę, by nie tworzyć osiedli w szczerym polu. Do połowy 2026 roku wszystkie polskie gminy powinny uchwalić własne PZP. Na szczeblu lokalnym w najbliższych latach będzie się więc sporo działo, ale to dobrze. Może radni nie będą mieli czasu na podejmowanie durnych i szkodliwych dla Polski uchwał „o przeciwdziałaniu ideologii LGBT” oraz tym podobnych.
czytaj także
2. Aktywizacja biernych
Jednym z największych problemów polskiego rynku pracy jest wciąż niski wskaźnik zatrudnienia. Chociaż nadwiślańskie bezrobocie jest jednym z najniższych w UE, to pod względem zatrudnienia wypadamy już znacznie słabiej. Według Eurostatu nasz wskaźnik zatrudnienia w 2021 roku wyniósł 75,4 proc., co dało nam dopiero 15. miejsce w UE. Dla porównania w Czechach pracuje 80 proc. ludności w wieku produkcyjnym. Według GUS w I kwartale 2022 roku niecałe 150 tys. osób było biernych zawodowo z powodu zniechęcenia bezskutecznością szukania pracy. Niecałe 2 miliony osób nie szukało zatrudnienia z powodu obowiązków rodzinnych. Także w tej drugiej grupie bez wątpienia znajdziemy wiele osób – głównie kobiet – które mogłyby podjąć pracę, jeśli stworzyłoby się im warunki i nieco pomogło.
czytaj także
Niestety bierni zawodowo są w Polsce poza radarem powiatowych urzędów pracy. Urzędnicy z publicznych pośredniaków zajmują się wyłącznie zarejestrowanymi bezrobotnymi, którzy w większości są aktywni i nie potrzebują takiego wsparcia jak ci, którzy z rynku pracy wypadli. Na szczęście w KPO Polska zobowiązała się do końca tego roku wdrożyć ustawę o aktywnej polityce rynku pracy, która rozszerzy krąg klientów PUP o nieaktywnych zawodowo. Urzędnicy będą musieli nie tylko zidentyfikować biernych zawodowo według przyczyny, ale też dotrzeć do tych, którzy mogą podjąć pracę. Zamiast siedzieć przy biurkach, będą musieli więc ruszyć głową i nogami. Stąd szansa, że dzięki KPO zawita do Polski jakiś zalążek znanej z państw nordyckich aktywnej polityki rynku pracy.
3. Oskładkowanie prekariuszy
Kolejny problem związany z naszym rynkiem pracy to jego segmentacja. Nie wszyscy mogą się cieszyć zdobyczami ruchu pracowniczego z ostatnich dekad, gdyż według GUS łącznie ok. 2 milionów osób pracuje na podstawie tak zwanych nietypowych form zatrudnienia. W tej grupie niecały milion stanowią osoby zatrudnione wyłącznie na podstawie umów cywilnoprawnych.
Dzięki KPO jest szansa, by niebawem z tym skończyć. W pierwszym kwartale przyszłego roku Polska powinna wprowadzić prawo znoszące zasadę oskładkowania umów-zleceń tylko od pensji minimalnej, a także wszystkie obciążające składkami umowy cywilnoprawne. Wśród składek powinny się znaleźć emerytalna, rentowa, wypadkowa i chorobowa. Miejmy nadzieję, że znajdzie się również zdrowotna, gdyż brak ubezpieczenia w NFZ to największy problem pracujących na umowach o dzieło.
Ekonomia fuchy, czyli jak zburzyć poczucie stabilności pracy
czytaj także
4. Walka z wykluczeniem komunikacyjnym
Oczywiście najgłośniejsze kamienie milowe zawarte w KPO dotyczą opodatkowania samochodów spalinowych. Środowisko zapalonych kierowców zwykle rytualnie protestuje przeciw wszelkim zakusom na ograniczanie indywidualnego ruchu samochodowego, przekonując, że najpierw trzeba ludziom zapewnić transport publiczny. Na szczęście KPO wychodzi tym obawom naprzeciw i zakłada rozbudowę polskiej sieci transportu zbiorowego.
Na modernizację zbiorkomu będą przeznaczone między innymi wpływy z opodatkowania właścicieli aut. Ale to oczywiście nie wszystko. Jednym z celów KPO jest uruchomienie do końca 2024 roku 4,5 tysiąca dodatkowych linii autobusowych, sfinansowanych z Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych. Mamy więc twarde zobowiązanie, opatrzone konkretną liczbą, z której będzie można rządzących rozliczyć – co powinna zrobić także Bruksela. Do połowy 2026 roku dwukrotnie powinna się zwiększyć liczba autobusów elektrycznych w polskich miastach – z 10 do 20 tysięcy. W tym samym terminie powinno zostać również zmodernizowanych prawie pół tysiąca kilometrów linii kolejowych, na co przeznaczonych będzie niecałe 2,5 mld euro.
czytaj także
5. Czystsze powietrze w mieście
Powietrze w polskich gminach jest fatalne, a polskie miasta rywalizują pod względem ilości zanieczyszczeń z miastami z Chin i Indii. Często zresztą udaje im się wygrywać. Według Eurostatu w 2019 roku stężenie pyłów PM2.5 w powietrzu polskich miast było wyższe o połowę od średniej UE. Pod względem zanieczyszczenia pyłami PM10 jakość miejskiego powietrza w Polsce była o jedną trzecią gorsza od unijnej średniej. Pod względem zanieczyszczenia toksycznymi tlenkami azotów jest już w ogóle tragicznie – w tej kategorii jesteśmy europejskim liderem.
Na szczęście KPO wymusi na Polsce uchwalenie do połowy 2024 roku ustawy nakładającej na miasta powyżej 100 tys. mieszkańców, w których powietrzu występuje nadmiar substancji szkodliwych według standardów UE, obowiązek tworzenia stref czystego transportu – czyli wyłączonych dla pojazdów spalinowych. Ustawa powinna funkcjonować od początku 2025 roku. Miasta będą miały dziewięć miesięcy na zaimplementowanie strefy czystego transportu od momentu powzięcia informacji o przekroczeniu dopuszczalnego poziomu zanieczyszczenia. Niestety Plan nie doprecyzowuje, jak dużą część miasta powinna obejmować taka strefa. Miejmy nadzieję, że zostanie to doprecyzowane w ustawie, gdyż w innej sytuacji włodarze miast będą zapewne tworzyć mikrostrefy z kilkoma wyłączonymi ulicami, które służyć będą wyłącznie jako alibi.
6. Skracanie łańcuchów
Środki z KPO mają służyć między innymi budowaniu odporności gospodarek na przyszłe kryzysy i wstrząsy. Pandemia dowiodła, że jedną z pięt achillesowych zachodnich gospodarek są rozwleczone po świecie łańcuchy dostaw. Aby budować suwerenność strategiczną, Europa zamierza skracać te łańcuchy oraz produkować strategiczne towarów na swoim gruncie.
W KPO znajdziemy wiele rozwiązań idących w tym kierunku, w szczególności dotyczących produkcji żywności i surowców rolnych. Bezpieczeństwo żywnościowe jest tym bardziej istotne w kontekście wojny w Ukrainie i rosyjskiego szantażu żywnościowego. W KPO Polska zobowiązuje się między innymi do budowy do końca 2025 roku 72 centrów dystrybucyjnych oraz rynków hurtowych, w tym spółdzielni. Ich celem jest zapewnienie niezależnych centrów dystrybucji i magazynowania na poziomie lokalnym oraz dywersyfikacja i skrócenie łańcuchów dostaw. Do końca 2024 roku co najmniej 400 małych i średnich firm z branży rolno-spożywczej powinno wybudować lub zmodernizować odpowiednią infrastrukturę, taką jak magazyny i laboratoria. W KPO zawartych jest łącznie siedem celów i kamieni milowych zmierzających do dywersyfikacji oraz skrócenia łańcuchów dostaw w produkcji rolno-spożywczej.
czytaj także
7. Więcej OZE nad Wisłą
Oczywiście w KPO nie mogło zabraknąć segmentu o zielonej energii, jak i zielonej polityce w ogóle. Mamy w nim aż 41 celów oraz kamieni milowych, wśród których są też twarde zobowiązania wyrażone w liczbach, a nie jedynie w ogólnikowych, choć słusznych, zapewnieniach. Według tych zapisów do końca 2025 roku w Polsce powinna się podwoić zainstalowana moc energii wiatrowej i słonecznej. Wartość bazowa to 11 GW – na koniec 2025 roku powinno być już 23 GW. Obecnie w instalacjach wiatrowych i fotowoltaicznych prawdopodobnie mamy już ok. 15 GW, więc spełnienie tych warunków nie powinno nastręczać wiele problemów. Do końca września 2023 roku zostanie zainstalowanych 250 tys. nowych czystych źródeł ciepła, dofinansowywanych między innymi z programu Czyste Powietrze, a do końca 2026 roku aż 791 tysięcy. W KPO znajdują się również cele i kamienie milowe dotyczące modernizacji sieci energetycznych, instalacji wodorowych, a nawet rozbudowy sieci wodociągów na terenach wiejskich.
czytaj także
Polski KPO to pakiet progresywnych reform, które warto wprowadzić nawet bez tych dziesiątków miliardów euro, które dostaniemy z unijnego Funduszu Odbudowy. Osobny segment zajmuje chociażby poprawa standardów i jakości usług w ochronie zdrowia, którym należałoby poświęcić osobny materiał. Jest szansa na dokonanie kolejnego skoku cywilizacyjnego, a przynajmniej przesunięcie się nieco bliżej w kierunku państw wysoko rozwiniętych, o ile w nadchodzących latach polscy politycy nie zechcą wybić zębów tym wszystkim reformom, które nie są dokładnie sprecyzowane. Tak czy inaczej, przyjemnie będzie obserwować, jak z wprowadzaniem progresywnego KPO radzić sobie będzie konserwatywny rząd znad Wisły.