Žižek: Czynią pustynię, nazywając to pokojem

Pokój, który Trump i Netanjahu chcą narzucić w Gazie, zakłada jej całkowitą anihilację.
Slavoj Žižek
Slavoj Žižek. Fot. Jakub Szafrański

Całkowicie nie rozumiejąc sytuacji, krytycy Izraela twierdzili, że bombardowanie Gazy nie zmierza do celu, jakim jest zniszczenie Hamasu, tylko zabija niewinnych Palestyńczyków. A co, jeśli to był właśnie prawdziwy cel? Nie pokonanie Hamasu, ale czystka etniczna i Wielki Izrael od rzeki do morza?

Najbardziej lubię kryminały, w których fabuła ma kilka zwrotów akcji: najpierw zostaje ujawniony morderca. Następnie dowiadujemy się, że mordercą jest ktoś całkiem inny, kto podrzucił fałszywe dowody, aby zatrzeć ślady i zrzucić winę na inną osobę, ostatecznie zaś okazuje się, że obu podejrzanych działało w zmowie i że w ogóle nie doszło do żadnego morderstwa…

Skrajnym tego przykładem jest film Dzikie żądze (reż. John McNaughton, 1998), którego fabuła ma aż sześć takich zwrotów akcji. Film opowiada o pedagogu szkolnym z południowej Florydy, oskarżonym o gwałt przez dwie uczennice z college’u: Suzie z klasy wyższej i Kelly z klasy niższej. Kiedy policja wszczyna śledztwo w sprawie rzekomego przestępstwa, na światło dzienne wypływają kolejne rewelacje. Najpierw dowiadujemy się, że Suzy, Kelly i pedagog działali w zmowie, aby wyłudzić od bogatej matki Kelly pieniądze, a na koniec okazuje się, że to Suzie była mózgiem całej intrygi: kiedy dowiaduje się, że Sama i Kelly łączy romans, szantażuje Sama zdjęciem, na którym tych dwoje bierze podczas seksu narkotyki, i w ten sposób próbuje go przekonać, by pomógł jej w spisku. Następnie Suzie aranżuje spotkanie Sama z Rayem w miejscowym barze. Pozorując własne morderstwo na plaży, Suzie wyrywa sobie obcęgami zęby, żeby uwiarygodnić swoją śmierć. Ray najpierw strzela do Kelly, a następnie strzela sobie w ramię, żeby wyglądało to tak, jakby zabił ją w samoobronie. Wreszcie, kiedy już Kelly, Ray i Sam giną, Suzie spotyka się z Kennethem, który wręcza jej walizkę pełną pieniędzy, mówiąc, że to „na drobne wydatki” oraz czek na milion dolarów. Odchodząc, radzi jej, żeby „była grzeczna”, po czym wypija jej zatrutego drinka. I tak oto Suzie jako jedyna pozostaje przy życiu.

„Eternauta” to dystopia o najeźdźcach z kosmosu. Bo kto inny mógłby tak zabijać ludzi?

Po co marnować czas na ten film? Bo w dzisiejszej polityce można znaleźć liczne przykłady podobnych wielokrotnych zwrotów akcji, choćby w przypadku Izraela i toczącej się na Bliskim Wschodzie wojny (ale to zdecydowanie zaledwie jedynie jeden z przykładów). Pierwsza część fabuły opowiada o tym, jak Hamas, „ni z tego, ni z owego” zaatakował przygraniczny izraelski kibuc i pobliską imprezę trance’ową, zabijając setki osób, porywając zakładników, gwałcąc i tak dalej. Teraz wiadomo, że chociaż wtargnięcie Hamasu pociągnęło za sobą poważne zbrodnie, historia ta jest znacznie bardziej złożona. Wiele wskazuje na to, że Izrael nie tylko wcześniej wiedział o ataku – otrzymał ostrzeżenie od egipskich i amerykańskich tajnych służb oraz od własnej siatki szpiegowskiej, a sytuację w Gazie monitorowały różnej maści satelity, kamery cyfrowe i tysiące szpiegów w szeregach Palestyńczyków. Co więcej, izraelskie wojsko przemieściło dywizję chroniącą te tereny na Zachodni Brzeg zaledwie dwa tygodnie przed 7 października, z czego wynika, że Izrael najwyraźniej zamierzał wykorzystać atak Hamasu jako pretekst do wszczęcia szerzej zakrojonej wojny.

Istnieją także dowody na to, że choć Izrael zdawał sobie sprawę z działań militarnych Hamasu, w latach poprzedzających 2023 rok szczodrze go finansował (za pośrednictwem Kataru), dążąc do politycznego oddzielenia Palestyńczyków w Gazie od Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu. Miało to zmniejszyć wywieraną na Izrael presję, by zgodził się na rozwiązanie dwupaństwowe.

Międzynarodowa interwencja zbrojna w Palestynie nie wchodzi w grę – a powinna

Po rozpoczęciu brutalnego bombardowania Gazy wielu krytyków Izraela, całkowicie nie zrozumiawszy sytuacji, twierdziło, że Izraelowi nie udaje się osiągnąć celu, jakim jest zniszczenie Hamasu, bo zamiast tego zabija tysiące Palestyńczyków, doprowadzając Gazę do ruiny. A co, jeśli to był właśnie prawdziwy cel? Nie zniszczenie Hamasu, tylko czystki etniczne w Gazie i na Zachodnim Brzegu po to, by stworzyć ciągnący się od rzeki do morza Wielki Izrael?

Falę ostatnich deklaracji niektórych dużych zachodnioeuropejskich krajów o rychłym uznaniu państwa palestyńskiego cechuje podobna ambiwalencja: na pozór to krok we właściwym kierunku, wyraźnie hamujący ambicje Izraela. Jednocześnie jednak można dostrzec w nich pewną negację – owe deklaracje to sposób na uchylenie się od tego, co powinno się naprawdę zrobić w celu zatrzymania ludobójczych działań Izraela. Jak zwięźle ujął to Gideon Levy, jest to prezent dla Izraela: „Międzynarodowe uznanie państwa palestyńskiego nagradza Izrael, który powinien za to podziękować każdemu czyniącemu to państwu, ponieważ stanowi ono złudną alternatywę dla tego, co faktycznie należy zrobić: nałożenia sankcji”. Mówiąc bardziej brutalnie, jeżeli ograniczymy się jedynie do uznania Palestyny, wkrótce nie będzie już żadnego palestyńskiego terytorium, które można by uznać za państwo.

Reasumując: pokój, który Trump i Netanjahu chcą narzucić w Gazie, zakłada jej całkowitą anihilację. Jak dwa tysiące lat temu pisał Tacyt: „ubi solitudinem faciunt, pacem appellant” – czynią pustynię, nazywając to pokojem. Jak Suzie w Dzikich żądzach, jedynym ocalałym będzie Izrael.

To, co dzieje się aktualnie w Rosji, stanowi kolejną wersję dialektycznej zbieżności przeciwieństw. Rosja usprawiedliwia swój atak na Ukrainę twierdzeniem, że słynne powstanie na Majdanie było neonazistowskim przewrotem, dlatego Rosja jedynie kontynuuje swoją odwieczną walkę z faszystami. Niestety, pewne szczegóły zakłócają ten jasny i prosty przekaz.

Do zagranicznych operacji wojskowych, zwłaszcza w Ukrainie i środkowej Afryce, władze rosyjskie wykorzystywały Grupę Wagnera, kierowaną do 2023 roku przez Jewgienija Prigożyna. Grupa Wagnera działa jako siła zastępcza, dając władzom Rosji alibi i pozwalając wiarygodnie wyprzeć się jakichkolwiek związków z prowadzonymi operacjami. Dlaczego jednak ludzi Prigożyna nazywano wagnerowcami? Otóż Prigożyn podziwiał Hitlera i odkrył, że ulubionym kompozytorem tego ostatniego był Richard Wagner, postanowił więc nazwać swój oddział na jego cześć. Ostatnio zaś grupa została zreorganizowana i zmieniła nazwę na „Korpus Afrykański”. Jak podaje Wikipedia:

„Korpus Afrykański (ros.: Африканский корпус) – rosyjska organizacja paramilitarna, podlegająca kontroli i zarządzana przez rosyjskie struktury państwowe, której celem jest wspieranie rosyjskich wpływów politycznych i prorosyjskich rządów w Afryce. Korpus przede wszystkim przejął operacje Grupy Wagnera w Afryce, podporządkowując sobie jej struktury i zmieniając wizerunek”.

W nagłówku artykułu na Wikipedii znajduje się adnotacja: „Nie mylić z Afrika Korps. Czym były Afrika Korps? Czytamy dalej:

„Niemiecki korpus ekspedycyjny w Afryce, działający podczas kampanii północnoafrykańskiej w trakcie drugiej wojny światowej. Początkowo utworzony w celu udzielenia wsparcia siłom włoskim broniącym swoich afrykańskich kolonii, walczył w Afryce pod różnymi nazwami od marca 1941 roku do swojej kapitulacji w maju 1943 roku. Najsłynniejszym dowódcą jednostki był feldmarszałek Erwin Rommel, który cieszył się reputacją jednego z najsprawniejszych dowódców sił pancernych podczas wojny, przez co zyskał sobie pseudonim der Wüstenfuchs, »Lis Pustyni«”.

Dunin: Lecz ludzi dobrej woli jest mniej (i nie mają władzy)

Choć zmieniła się nazwa, nazistowskie konotacje pozostały. Ostrzeżenie: „Nie mylić z Afrika Korps” jest zatem jednocześnie prawdziwe i fałszywe: prawdziwe, bo Korpus Afrykański to nie to samo co Afrika Korps; fałszywe, bo właśnie po to nazwano tę formację „Korpusem Afrykańskim”, by przywodziła na myśl nazistowskie skojarzenia. Nie da się zatem powiedzieć, że nazistowskie konotacje stanowiły jakąś prywatną patologię Prigożyna, zostały bowiem świadomie wpisane w ten bardzo rosyjski projekt pseudoautonomicznych grup militarnych, finansowanych przez państwo.

To samo można powiedzieć o totalnych czystkach etnicznych w Gazie, zaplanowanych i stopniowo, konsekwentnie realizowanych przez Izrael i USA: sam fakt, że Izrael w kółko nalega, by nie mylić jego działań z nazistowskim ludobójstwem Żydów dokonanym przez nazistów, zwraca uwagę na ukrytą ciągłość między jednym i drugim; na to, że Niemcy popierają Izrael nie dlatego, że czują się odpowiedzialne za Holokaust, ale dlatego, że uświadomiły sobie, że współcześni Jak w czerwcu 2025 roku pisał Juwal Noah Harari, Żydzi izraelscy uwikłani są w duchową tragedię, która zmusza ich do porzucenia własnego dziedzictwa historycznego i traktowania Palestyńczyków tak, jak nazistowskie Niemcy traktowały Żydów:

„Judaizm przetrwał i stał się mistrzem świata w przeżywaniu tragedii. Jednak nigdy wcześniej nie musiał stawić czoła tragedii takiej jak ta, która rozgrywa się obecnie, to jest duchowej tragedii samego Judaizmu. Najgorszy z grożących nam aktualnie scenariuszy, któremu da się jeszcze zapobiec, to ten, w którym potencjalna kampania czystek etnicznych w Gazie i na Zachodnim Brzegu doprowadzi do wygnania dwóch milionów, a być może nawet więcej, Palestyńczyków. Po czym nastąpi utworzenie Wielkiego Izraela, rozkład izraelskiej demokracji i powstanie nowego Izraela w oparciu o ideologię izraelskiej supremacji. Kult wartości, które przez ostatnie dwa tysiąclecia były całkowicie antyżydowskie”.

Mościcki: Wolna Palestyna „od rzeki do morza” to wizja pokoju [rozmowa]

Trzeba jest w tym miejscu pójść o krok dalej: na projekcie syjonistycznym od samego początku widniała plama w postaci powiązań między antysemitami i syjonistami. W tak zwanej Deklaracji Balfoura z 1917 roku brytyjski rząd wyraził swoje poparcie dla utworzenia „żydowskiej siedziby narodowej” w Palestynie, podówczas należącej do Imperium Osmańskiego, zamieszkiwanej przez niewielką mniejszość żydowską. Deklaracja znalazła się w liście z 2 listopada 1917 roku wysłanym przez brytyjskiego ministra spraw zagranicznych Arthura Balfoura do Lorda Rothschilda, lidera brytyjskiej społeczności żydowskiej, z prośbą o przekazanie jego treści Federacji Syjonistycznej Wielkiej Brytanii i Irlandii. Ten sam Balfour, „obrońca Żydów”, przewodniczył obradom w sprawie przyjęcia ustawy o cudzoziemcach w 1905 roku, mającej na celu ograniczenie Żydom z Europy Wschodniej (zwłaszcza z Rosji po pogromach około 1900 roku) wstępu do Wielkiej Brytanii. W ustawie oczywiście nie wspomniano słowem o Żydach, jej treść mówiła ogólnie o „obcych” – obcokrajowcach. „Niemniej jednak nie ulega wątpliwości, że ustawę przyjęto głównie po to, by powstrzymać napływ wschodnioeuropejskich Żydów do Wielkiej Brytanii” — pisze Tony Kushner w książce The Persistence of Prejudice: Antisemitism in British Society During the Second World War z 1989 roku.

Przenoszenie Żydów z Europy Zachodniej do Palestyny od samego początku było więc projektem antysemickim, a judeofaszyzm stał się podwaliną Państwa Izrael. W często przytaczanym fragmencie Seyla Benhabib zwraca uwagę, że członkowie obecnego rządu Izraela są „spadkobiercami długiej linii judeofaszyzmu, który sam Albert Einstein, przy wtórze Hanny Arendt i Sidneya Hooka, potępili w otwartym liście do New York Timesa 2 grudnia 1948 roku, zatytułowanym New Palestine Party: Menachem Begin and Aims of Political Movement Discussed”. W owym liście czytamy: »Jednym z najbardziej niepokojących zjawisk politycznych naszych czasów jest powstanie w nowo utworzonym państwie Izrael partii Ruch Wolności (Tnuat Cherut), blisko spokrewnionej pod względem organizacji, metod działania, filozofii politycznej i wizerunku społecznego z partiami nazistowskimi i faszystowskimi. Jej szeregi zasilili członkowie i zwolennicy dawnej Irgun Zvai Leumi, prawicowej, szowinistycznej organizacji terrorystycznej w Palestynie. […] Dzisiejsi spadkobiercy tej partii i ruchu – założony przez Meanchema Begina Likud – sprawują władzę w Izraelu i ściągnęli na Izrael najgorszą katastrofę od czasów Holokaustu «”.

Warto zwrócić uwagę na przedziwne podobieństwo między Palestyńczykami, którym odmawia się prawa do jedynego miejsca będącego ich ojczyną, i samymi Żydami. -Dotyczy to nawet samego pojęcia „terroryzmu”: w latach żydowskiej walki z brytyjskimi władzami wojskowymi w Palestynie słowo „terrorysta” miało pozytywny wydźwięk. Pod koniec lat 40. ubiegłego wieku w amerykańskiej prasie ukazało się ogłoszenie zatytułowane List do terrorystów z Palestyny, w którym znalazły się następujące zdania: „Dzielni Przyjaciele! Być może trudno będzie Wam uwierzyć w moje słowa, ponieważ w powietrzu lata teraz bardzo dużo niemiło pachnącej substancji. Palestyńczycy Ameryki są z Wami”. Autorem ogłoszenia był słynny hollywoodzki scenarzysta Ben Hecht. Opór prześladowanej grupy wobec legalnej władzy z definicji postrzegany jest przez ludzi władzy jako terror.

„Wszyscy jesteśmy Ben Gvirem i Smotrichem”. Palestyńska krew dzieli Izraelczyków, zyskuje rasistowski zamordyzm

Mając na uwadze kompleksowe tło omawianych wydarzeń, trudno nie wyciągnąć smutnego wniosku: duchowa tragedia, o której mówi Harari, nie jest nagłym zdarzeniem, które zakłóciło autentyczną żydowskość, bowiem od samego zarania obecny był jej potencjał.

Czy to znaczy, że w samej żydowskiej tożsamości jest coś szczególnie destrukcyjnego? Nie, ponieważ wszyscy jesteśmy częścią tej historii: potencjał rasizmu był wpisany w projekt Oświecenia, Żydzi od tysiącleci byli ofiarami antysemityzmu, otaczający Izrael Arabowie skupiają się na tym, aby uniknąć otwartej konfrontacji z własnymi antagonizmami. We wszystkich uzasadnionych, krytycznych głosach na temat aktualnych działań Izraela należy bezwarunkowo uwzględnić nas samych. Bo rasizm zaczyna się wtedy, gdy zaczynamy udawać niewinnego obserwatora.

**
Z angielskiego przełożyła Dorota Blabolil-Obrębska.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Slavoj Žižek
Slavoj Žižek
Filozof, marksista, krytyk kultury
Słoweński socjolog, filozof, marksista, psychoanalityk i krytyk kultury. Jest profesorem Instytutu Socjologii Uniwersytetu w Ljubljanie, wykłada także w European Graduate School i na uniwersytetach amerykańskich. Jego książka Revolution at the Gates (2002), której polskie wydanie pt. Rewolucja u bram ukazało się w Wydawnictwie Krytyki Politycznej w 2006 roku (drugie wydanie, 2007), wywołało najgłośniejszą w ostatnich latach debatę publiczną na temat zagranicznej książki wydanej w Polsce. Jest również autorem W obronie przegranych spraw (2009), Kruchego absolutu (2009) i Od tragedii do farsy (2011).
Zamknij