Unia Europejska

Czy odnowią oblicze sieci, tej sieci?

Parlament Europejski przyjął nowe regulacje unijne, które prawdopodobnie zmienią internet, jaki znamy. Oto wszystko, co musicie wiedzieć o DSA i DMA.

Kodeks Usług Cyfrowych (DSA) oraz Kodeks Rynków Cyfrowych (DMA) to akty, nad którymi prace zajęły ponad dwa lata. Jak na tak obszerne regulacje, ustalanie kształtu DSA i DMA oraz późniejsze negocjacje przebiegły jednak niezmiernie sprawnie.

Pokazuje to nie tylko dużą determinację unijnego regulatora, lecz także silną wolę polityczną poszczególnych państw członkowskich, by położyć kres szkodliwym praktykom Big Techów oraz zapewnić bezpieczeństwo użytkownikom internetu w UE.

„Policja? Proszę przyjechać na Facebooka”, czyli politycy kontra social media

Takie podejście nie powinno dziwić. Ilość zarzutów stawianych firmom Wielkiej Piątki, czyli hegemonom globalnego internetu: Alphabet (Google), Amazon, Meta (Facebook), Apple i Microsoft, jest niezliczona.

Jak wiemy, giganci sieci dla własnych korzyści uciekają się do działania na szkodę użytkowników. Przekonaliśmy się o tym chociażby przy okazji zeznań Frances Haugen, zarzucającej Facebookowi przyzwalanie na krzywdę dzieci, polaryzowanie społeczeństwa, podważanie demokracji. Wykorzystują też nieuczciwe praktyki rynkowe po to, by ograniczać możliwość zaistnienia mniejszych przedsiębiorców w przestrzeni cyfrowej (patrz: raport Fundacji Instrat Cyfrowy monopol).

Ale czy DSA i DMA są na tyle kompleksowe i przemyślane, że sprostają Wielkiej Piątce?

Kodeks Usług Cyfrowych – czy rządy będą mogły usuwać nasze memy?

Unijny regulator przewiduje wiele nowych obowiązków mających za zadanie wymóc większą odpowiedzialność serwisu za moderację treści oraz arbitralne decyzje dotyczące usuwania materiałów opublikowanych w serwisie.

Kodeks uwzględnia bezpieczeństwo konsumentów w sieci, dążąc do ograniczenia anonimowości sprzedawców w e-commerce, a także porusza kwestie manipulowania użytkownikami poprzez tzw. dark-patterns. W DSA pojawiły się też ograniczenia w zakresie profilowania reklam czy wykorzystywania przez serwisy szkodliwych algorytmów.

Wszystko to brzmi nieźle. Ale pomimo kompleksowego charakteru regulacji pewne zapisy budzą wątpliwości. DSA skupia się na ograniczaniu ingerencji w treści zamieszczane przez użytkowników na platformie, jednak równocześnie przewiduje przypadki, w których krajowe organy mogą wydawać platformom polecenia w zakresie moderacji, mające na celu usuwanie z sieci rzekomo nielegalnych materiałów.

Innowacje: błogosławieństwo nie dla wszystkich

Regulator unijny podkreśla, że wszelkie takie decyzje powinny być podejmowane w zgodzie z postanowieniami Karty praw podstawowych UE oraz TFUE. Czy jednak w krajach takich jak Polska bądź Węgry, w których brakuje poszanowania dla prawa wspólnotowego oraz nagminnie łamana jest zasada praworządności, zapisy o ewentualnej możliwości ingerowania państwa w treści nie będą nadużywane?

Nie powinniśmy oczekiwać, że naczelne wartości UE będą respektowane przez skrajnie populistycznych polityków, a to stanowi realne ryzyko nadużywania regulacji do realizacji celów politycznych i propagandowych.

Wątpliwości budzi także wprowadzony na jednym z ostatnich etapów negocjacji mechanizm zarządzania kryzysowego. System ten ma za zadanie umożliwić Komisji Europejskiej egzekwowanie wdrażania pewnych środków w przypadku wystąpienia katastrofy naturalnej, konfliktu zbrojnego lub jakiegokolwiek zagrożenia dla bezpieczeństwa czy zdrowia publicznego. Dzięki nowym narzędziom możliwe ma być szybsze reagowanie na rozprzestrzenianie się fałszywych informacji czy mowy nienawiści. Jest to szczególnie ważne w kontekście ostatnich wydarzeń w Ukrainie.

Pojawia się także wiele głosów krytycznych, pochodzących przede wszystkim od organizacji społeczeństwa obywatelskiego. Te wskazują, że proponowany mechanizm przyznaje KE zbyt daleko idące kompetencje i może zagrażać wolności słowa. Choć w ostatniej wersji dokumentu dodano, że Komisja może podejmować działania kryzysowe jedynie na wniosek Europejskiej Rady ds. Usług Cyfrowych, a uprawnienia przyznawane są jej na najwyżej trzy miesiące, to klauzula ta w dalszym ciągu pozostaje dosyć szeroka.

Czy Polacy są bezpieczni w czasie cyberwojny?

W odniesieniu do reklam początkowo naciskano, aby całkowicie zabronić materiałów promocyjnych kierowanych do dzieci. Postulat ten nie został jednak zrealizowany, ponieważ, jak wskazywano, wymóg weryfikacji wieku byłby problematyczny zarówno ze względów praktycznych, jak i prywatno-prawnych.

Wypracowano więc rozwiązanie kompromisowe. Przewiduje ono zakaz wykorzystywania danych nieletnich do targetowania, co jest równoznaczne z uniemożliwieniem wyświetlania dzieciom reklam dobieranych na podstawie ich zachowań w sieci. Regulacja mówi jednak o „racjonalnej pewności”, że dany użytkownik ma mniej niż 18 lat. Tym samym pojawia się pytanie, czy w przypadku braku bardziej stanowczych mechanizmów weryfikacji wieku dostawcy usług pośrednich nie będą uchylać się od zakazu.

W zakresie systemów rekomendacji pojawiły się zapisy, aby platformy nie mogły opierać swojego działania na danych wrażliwych, takich jak pochodzenie etniczne, poglądy polityczne czy orientacja seksualna. Jednak w praktyce egzekwowanie tego może być trudne. Algorytmy platform wyciągają wnioski o nas na podstawie wszelkiego ruchu w serwisie. Użytkownik nie musi wcale podawać danych wrażliwych, aby algorytm trafnie odgadł, że jest np. osobą homoseksualną o liberalnych poglądach. Aby to ustalić, w zupełności wystarczą mu dane geolokacyjne, preferencje konsumenckie czy historia przeglądarki.

Kodeks Rynków Cyfrowych – wreszcie szansa na rozbijanie cyfrowych monopoli?

Kodeks Rynków Cyfrowych, ze względu na jego gospodarczy, nie zaś skoncentrowany na użytkowniku charakter, wzbudza zdecydowanie mniej emocji. Nie oznacza to jednak, że zwykli internauci nie skorzystają na tej regulacji.

DMA ma za zadanie ograniczyć monopolistyczne praktyki gigantów sieci takich jak Facebook, Apple czy Amazon, chociażby poprzez wymuszanie na nich lepszej współpracy (interoperacyjności) ich systemów z oprogramowaniem konkurentów.

W uproszczeniu oznacza to, że po wejściu w życie DMA i upływie sześciu miesięcy na wdrożenie zmian w serwisach, możliwe będzie np. wymienianie się wiadomościami pomiędzy Messengerem a Signalem. Taka elastyczność stworzy możliwości dokonywania świadomych wyborów i pozwoli uniknąć sytuacji, w których użytkownik korzysta z danego komunikatora tylko dlatego, że większość jego bliskich wybrała tę aplikację.

Tolkien w Dolinie Krzemowej

Jednak w przypadku przekazywania sobie danych pomiędzy kilkoma podmiotami ważne jest zapewnienie odpowiedniej ochrony i prywatności użytkowników przez wszystkich usługodawców. Jak wiemy, obecnie niektóre komunikatory takie jak Signal czy Telegram wyposażone są w szyfrowanie, oferujące lepszą anonimowość i ochronę treści. Należy zadbać o to, by dobre praktyki i standardy bezpieczeństwa, wypracowane już przez niektórych usługodawców, zostały zachowane i nie uległy obniżeniu.

Co ciekawe, w dniu zaakceptowania rozporządzenia przez Parlament Europejski konkurenci wyszukiwarki Google (DuckDuckGo, Ecosia i Qwant), będący jej bardziej świadomymi i prośrodowiskowymi odpowiednikami, wystosowali list wyrażający obawę o obchodzenie prawa przez dostawców przeglądarek internetowych. Jak wskazali sygnatariusze, dla pełnej skuteczności DMA konieczne jest, by organy regulacyjne upewniły się, że przepisy faktycznie umożliwiają łatwe, nieodpłatne, ogólnodostępne „przepinanie” się między dostawcami podstawowych usług platformowych.

Przepisy przepisami, ale co z przestrzeganiem?

Komisja Europejska zamierza przeznaczyć istotne zasoby na to, aby nowe prawo nie mogło być łatwo omijane. Oczekuje się, że w samej Dyrekcji ds. Sieci Komunikacyjnych, Treści i Technologii (DG CNECT) do zespołu oddelegowanego do obu aktów prawnych włączonych zostanie aż 100 pracowników.

Niezbędna będzie współpraca z organami krajowymi. Jak można się spodziewać, w Polsce narzędzia do weryfikowania przestrzegania DSA i DMA przez gigantów sieci będą spoczywać w rękach UOKiK-u. Na tę chwilę niejasne jest, co dokładnie należeć będzie do kompetencji polskiego urzędu.

Z wdrażaniem DSA i DMA związanych jest wiele niepewności. Rysują się obawy o to, że w niektórych obszarach przepisy nie będą wystarczające odporne na wybiegi świetnie zorientowanych na rynkach cyfrowych wielkich firm technologicznych. Podnoszone są też głosy, że nowe regulacje mogą w pewien sposób naruszać interesy samych użytkowników, prowadzić do upolitycznienia sieci lub nawet ograniczać wolności wypowiedzi.

Pojawia się też krytyka, że oba akty prawne uległy znacznemu złagodzeniu pod wpływem kampanii lobbingowych Big Techów. Jednak pomimo przeciwności i nieprzychylnych ocen chcę podkreślić, że unijne rozporządzenia są rewolucyjne i doprowadzą do reorientacji dotychczasowego układu sił w na rynkach cyfrowych.

Żadne technologie świata nie pozwolą nam konsumować bez umiaru

Przede wszystkim przełomowe zmiany będzie można dostrzec w relacjach pomiędzy największymi platformami (np. Google, Apple, Facebook, Instagram, Amazon) a użytkownikami zarówno indywidualnymi, jak i biznesowymi. Zwykli internauci będą mieli większą świadomość i swobodę wyboru platform i aplikacji, zaś przedsiębiorcy skorzystają na rozbiciu zamkniętych ekosystemów największych serwisów.

Brak równowagi wiedzy i przewaga konkurencyjna Big Techów musi być stopniowo ograniczana na rzecz budowy bardziej zrównoważonego i służącego ogółowi społeczeństwa środowiska cyfrowego. W jakim stopniu nowe prawo Unii Europejskiej ograniczy cyfrowy Dziki Zachód? To się dopiero okaże.

**

Blanka Wawrzyniak – prawniczka i leaderka programu badawczego gospodarki cyfrowej w Fundacji Instrat. Zajmuje się kwestiami prawnokonkurencyjnymi występującymi na rynkach cyfrowych oraz w sektorze energetycznym. Zainteresowana politykami publicznymi związanymi z nowymi technologiami, otwartością danych, przyszłością pracy i prawami pracowników platformowych. Doświadczenie zdobywała podczas stażu w międzynarodowej kancelarii prawnej oraz w Komisji Europejskiej.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij