CIA tak bardzo chciała dopaść twórcę WikiLeaks, że snuła plany uprowadzenia go z ambasady Ekwadoru lub wręcz odbicia Rosjanom. Strzelanina w centrum Londynu była na tyle prawdopodobna, że uzgodniono ją z brytyjskim wywiadem.
Pod koniec października brytyjscy oskarżyciele będą w imieniu rządu Stanów Zjednoczonych dowodzić przed brytyjskim Wysokim Trybunałem, że orzeczenie o blokadzie ekstradycji australijskiego dziennikarza Juliana Assange’a powinno zostać uchylone. I właśnie teraz, gdy Wysoki Trybunał przygotowuje się do podjęcia decyzji o tym, czy Assange stanie przed sądem w Stanach Zjednoczonych, na światło dzienne wyszedł pełniejszy i mroczniejszy obraz pozaprawnej kampanii rządu amerykańskiego przeciwko Assange’owi.
Sensacyjne śledztwo serwisu Yahoo News, oparte na rozmowach z prawie trzydziestką byłych amerykańskich urzędników, ujawniło nieznane dotąd, a wstrząsające szczegóły wojny CIA z WikiLeaks. Plany rozważane przez CIA pod przywództwem Mike’a Pompeo – w tym porwanie i zabójstwo Juliana Assange’a – były tak ekstremalne, że zaniepokoiły nawet członków Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA i prawników Białego Domu, którzy przecież bynajmniej nie darzą Assange’a sympatią.
czytaj także
Niektórzy na tyle przejęli się nielegalnością działań proponowanych przez CIA, że ostrzegli działające w Kongresie komisje nadzoru. Zdaniem Michaela Isikoffa, jednego z trzech dziennikarzy prowadzących śledztwo dla Yahoo News, spory na temat potencjalnego porwania Assange’a „należały do najostrzejszych debat w łonie wywiadu za kadencji Trumpa, a wszystko odbywało się w ścisłej tajemnicy. Społeczeństwo nie miało pojęcia, że to się dzieje”.
Były już dyrektor agencji publicznie skomentował te relacje, twierdząc, że rozmówcy Yahoo powinni stanąć przed sądem za ujawnianie tajemnic działalności CIA. Pompeo przyznał jednak, że „część [doniesień] jest prawdziwa”.
Wojna USA z Assange’em: od Obamy do Trumpa
Assange pozostaje na celowniku amerykańskiego rządu od czasu, gdy upublicznił depesze z wojen USA w Iraku i Afganistanie (dostarczone WikiLeaks przez Chelsea Manning). W 2011 roku Departament Sprawiedliwości USA zwołał tak zwaną wielką ławę przysięgłych, by zadecydowała, czy prokuratura powinna wnieść akt oskarżenia przeciwko Assange’owi.
Jednak choć Obama wytoczył bezprecedensową w dziejach USA wojnę sygnalistom, jego administracja postanowiła nie ścigać bezpośrednio takich dziennikarzy jak Assange. Urzędnicy obawiali się, że ustanowią precedens, który w przyszłości pozwoli ścigać dziennikarzy dużych redakcji, takich jak „New York Times”. Administracja Obamy, choć tępiła wolność prasy, postawiła sobie granice. Biały Dom Obamy nie tylko powstrzymał działania prokuratury wobec Assange’a, lecz także ograniczył swobodę agencji wywiadowczych, w tym CIA, w zwalczaniu WikiLeaks. Administracja argumentowała, że organizacje tego typu zasługują na tę samą ochronę co inne media.
czytaj także
Tymczasem środowisko wywiadowcze wrzało. Po doniesieniach „Guardiana” i „Washington Post” o nielegalnej inwigilacji prowadzonej przez Agencję Bezpieczeństwa Narodowego – o której dowiedzieliśmy się od sygnalisty Edwarda Snowdena – pracownicy wywiadu stali się żądni krwi. CIA lobbowała, by administracja Obamy zmieniła klasyfikację niektórych osób, wcześniej uznawanych za dziennikarzy, na „pośredników w obrocie informacjami”. To pozwoliłoby na poszerzenie śledztw przeciwko nim i otwarłoby drzwi do potencjalnych zarzutów karnych.
Za takich „pośredników” CIA chciała uznać nie tylko Assange’a i WikiLeaks, ale i Glenna Greenwalda oraz Laurę Poitras – dziennikarzy, którzy ujawnili rewelacje Snowdena. Administracja Obamy odrzuciła te postulaty, zgodziła się jednak na wzmożone gromadzenie danych wywiadowczych przeciwko WikiLeaks. Do zbierania informacji na temat tej organizacji przestały być potrzebne nakazy sądowe czy zarządzenia z tytułu bezpieczeństwa narodowego, a CIA założyła „zespół do spraw WikiLeaks”.
Dobrowolski: Tajne więzienia, kipiący garnek i peryferyjni machos (1)
czytaj także
Doniesienia WikiLeaks, które w złym świetle postawiły Hillary Clinton, wywołały fanatyczny gniew wśród wielu członków Partii Demokratycznej. Donald Trump pochwalił za to organizację Assange’a w swojej kampanii wyborczej. Ale to właśnie administracja Trumpa miała doprowadzić do dramatycznej eskalacji prawnej i pozaprawnej wojny z WikiLeaks.
Ciąg dalszy: Trump i Vault 7
Trump szybko nadał ton swojej administracji. Na prokuratora generalnego wyznaczył Jeffa Sessionsa, wieloletniego miłośnika nadzoru państwowego i wroga wolności słowa, który uczynił zatykanie przecieków prokuratorskim priorytetem. Szefem CIA na początku kadencji Trumpa został Mike Pompeo, który wielokrotnie krytykował sygnalistę Edwarda Snowdena, a w pewnym momencie nawet wzywał do jego zgładzenia.
Sessions wznowił śledztwo kryminalne przeciwko Assange’owi. Naciskał, by prokuratorzy wnieśli przeciwko niemu oskarżenie do wschodniego okręgu sądowego Wirginii za ujawnienie informacji w latach 2010–2011. W kwietniu 2017 roku Sessions publicznie oznajmił, że oskarżenie dziennikarza stanowi jeden z najważniejszych priorytetów urzędu. Pytaniem o konsekwencje tego posunięcia dla redakcji takich jak „The New York Times” Sessions zdawał się nie przejmować.
czytaj także
Zaledwie tydzień przed niepokojącym obwieszczeniem Sessionsa Pompeo publicznie nazwał WikiLeaks „wrogą pozapaństwową agencją wywiadowczą”. Powaga tej wypowiedzi przez wielu została zignorowana ze względu na jej oprawę. Okazała się ona jednak częścią znacznie bardziej niepokojącej teorii prawnej.
Około miesiąca wcześniej doszło do największego wycieku danych w historii CIA. WikiLeaks opublikowała Vault 7, zbiór dokumentów w szczegółach omawiających narzędzia hakerskie CIA. Ta publikacja rozwścieczyła Pompeo i agencję. Jak pokazuje artykuł w Yahoo News, Pompeo popadł w obsesję na punkcie Assange’a i WikiLeaks. Zaczął, jak się zdaje, dopuszczać wszelkie środki.
Hollywoodzkie scenariusze
Gdy CIA podejmuje tajne działania, musi otrzymać od prezydenta zezwolenie w ramach tak zwanego „rozpoznania” (finding). Ponadto powiadomieni zostają wybrani członkowie i członkinie Kongresu. Kiedy jednak CIA rywalizuje z agencjami szpiegowskimi przeciwników, podejmowane przez nią środki uznaje się za „kontrwywiad ofensywny”. Wtedy urzędowe zatwierdzenie nie jest wymagane.
CIA nie udało się przekonująco powiązać WikiLeaks z wywiadem rosyjskim. Chcąc więc uniknąć nadzoru urzędników, ogłosiła WikiLeaks pozapaństwową agencją wywiadowczą. To pozwalało na działanie przeciwko niej bez prezydenckiego zatwierdzenia czy powiadomienia Kongresu. Uchwalona przez Kongres w 2018 roku ustawa „o autoryzacji działań wywiadu” stanowiła, że „WikiLeaks i najwyższe przywództwo WikiLeaks przypominają niepaństwową, wrogą służbę wywiadowczą z częstym współsprawstwem aktorów państwowych. Dlatego też powinna być przez Stany Zjednoczone traktowana jako taka służba”. W świetle tej legislacji pojawiają się poważne pytania o to, co wiedział Kongres. Żadne późniejsze dokumenty prawne nie zawierały takich sformułowań.
Obsesja CIA przybrała wtedy ponury obrót. Dyrektorzy agencji prosili o „szkice” planów zabicia Assange’a i innych osób związanych z WikiLeaks i publikacją Vault 7. Zamiary te ostatecznie storpedowano i nie wydaje się, by wyszły poza wewnętrzne dyskusje. Jednak sam fakt, że przywódcy CIA polecali sporządzenie planów zamachu, jest co najmniej niepokojący.
Projekt uprowadzenia Assange’a dotarł aż do Białego Domu. Wprawił w osłupienie prawników Rady Bezpieczeństwa Narodowego, którzy zauważyli, że Assange’owi nie postawiono nawet zarzutów. Nie było jasne, jakim prawem CIA mogłaby pojmać Assange’a ani gdzie miałaby go przetrzymywać. Niewymieniony z nazwiska urzędnik, który brał udział w obradach Rady Bezpieczeństwa Narodowego, w rozmowie z Yahoo News wspomina, że zastanawiał się wtedy, czy CIA przewidywała wznowienie programu swoich tajnych więzień.
W 2017 roku plany kontrwywiadu osiągnęły nowy poziom obłędu. CIA nabrała przekonania, że Rosjanie będą chcieli wyłuskać Assange’a z ambasady Ekwadoru w Londynie i przewieźć go do Rosji.
W swej bogatej wyobraźni CIA założyła, że Ekwadorczycy wypuszczą Assange’a na ulicę. Tam mieliby już czekać Rosjanie – najprawdopodobniej w samochodzie na dyplomatycznych tablicach – by porwać go na lotnisko i wywieźć z kraju. Pośród sugestii znalazł się plan doprowadzenia do wypadku samochodowego z udziałem osób trzecich, spowodowania w ten sposób zatoru i zablokowania Rosjan uciekających z Assange’em. Ostatecznie uznano jednak, że akcja tego typu byłaby bardziej stosowna w Afganistanie niż w śródmieściu Londynu.
czytaj także
Choć wypadki samochodowe wykluczono, CIA w pełni przygotowała się na wymianę ognia. Zaniepokojeni wizerunkową wymową amerykańsko-rosyjskiej strzelaniny na ulicach Londynu, amerykańscy agenci zwrócili się do swoich brytyjskich odpowiedników z propozycją, by w takiej sytuacji to oni oddali strzały. Brytyjczycy się zgodzili. (Ostrzelanie rosyjskiego samochodu na dyplomatycznych tablicach byłoby oczywiście aktem wojny).
Na wypadek gdyby Rosjanom udało się zbiec pod gradem pocisków, dotrzeć na lotnisko i na pas startowy, a następnie wsadzić Assange’a do samolotu, CIA szykowała się na strzelanie w opony, by samolot nie mógł oderwać się od ziemi. Gdyby mimo to wystartował, CIA miała zażądać od krajów Unii Europejskiej, by nie wpuściły go w swoją przestrzeń powietrzną. Tej brudnej sztuczki Stany Zjednoczone użyły już w lipcu 2013 roku, gdy im się zdawało, że prezydent Boliwii Evo Morales w sekrecie przewozi Edwarda Snowdena na pokładzie prezydenckiego samolotu.
Stella Morris, partnerka Assange’a, zaprzecza, jakoby Rosjanie chcieli go wydobyć z Wielkiej Brytanii. Isikoff podkreślał jednak w wywiadzie, że CIA wierzyła w prawdziwość swoich założeń, a jej plany były śmiertelnie poważne. Na tyle poważne, że sam Trump otrzymał briefing ze strony osób obawiających się nieprzyjemnego incydentu międzynarodowego.
czytaj także
Lęk CIA przed ucieczką Assange’a wynikał częściowo z tego, że WikiLeaks upubliczniły tylko część przejętych dokumentów zebranych w Vault 7. Agencja bała się, że Assange ucieknie do Rosji z tajemnicami państwowymi USA. Jednak urzędnicy, którzy rozmawiali z serwisem Yahoo, wyjaśnili, że przede wszystkim agenci chcieli uniknąć geopolitycznego czy propagandowego zwycięstwa Władimira Putina, do którego rzekomo miało dojść, gdyby Rosja udzieliła azylu nie tylko Snowdenowi, ale i Assange’owi. Właśnie ta motywacja prawdopodobnie stała za irracjonalnym planem CIA.
Plany zamachów rodem z okresu zimnej wojny, porwania, nielegalne zatrzymania jak na „wojnie z terrorem”, strzelanie do dyplomatów innego państwa – a to wszystko w jednym celu: zagwarantować, że Julian Assange nie wywinie się ze szponów amerykańskiego imperium.
Zbrodnie CIA
Te najnowsze sensacje są szczególnie wstrząsające, ale tylko uzupełniają coraz dłuższą listę skandali. CIA wyprowadziła z równowagi nie tylko prawników Rady Bezpieczeństwa Narodowego, lecz także Sessionsa i Departament Sprawiedliwości. Motywacje ministerstwa i jego szefa nie były czyste: departament uważał, że sprawa Assange’a leży w jego gestii, a działania CIA mogą zagrozić potencjalnemu śledztwu kryminalnemu. (Możliwe, że snute przez CIA plany porwania zmusiły Departament Sprawiedliwości do przyspieszenia prac nad postawieniem Assange’owi zarzutów). Nawet przed Sessionsem FBI i CIA rywalizowały o jurysdykcję nad Assange’em, a FBI naciskała na oskarżenie Assange’a jeszcze za kadencji Obamy.
Ręce FBI też nie są czyste. W czerwcu islandzki dwutygodnik „Stundin” ujawnił, że pewien informator FBI (sam skazany za przestępstwa seksualne) przyznał się do sfabrykowania zarzutów, których użyto w akcie oskarżenia przeciwko Assange’owi.
czytaj także
W tym roku portal Declassified UK wyjawił też istnienie Operacji Pelikan – planu Biura Spraw Zagranicznych Wielkiej Brytanii, którego celem było wydobycie Assange’a z ambasady Ekwadoru, gdzie przyznano mu azyl.
Jednocześnie naczelny sąd Hiszpanii Audiencia Nacional bada sprawę hiszpańskiej firmy ochroniarskiej UC Global. Wynajęto ją do ochrony ambasady Ekwadoru w Londynie, ale mniema się, że współpracowała z amerykańskim wywiadem przy szpiegowaniu Assange’a oraz odwiedzających go prawników i dziennikarzy. To właśnie były pracownik UC Global jako pierwszy stwierdził, że CIA rozważała zabicie Assange’a.
Dłuższa historia wojny z Assange’em nie jest jedynym ważnym kontekstem dla pojmowania przestępstw CIA. Warto pamiętać, co stało się po ujawnieniu nielegalnego przetrzymywania i torturowania ludzi przez CIA podczas „wojny z terrorem”. Wtedy domagano się postawienia zarzutów, ale administracja Obamy postanowiła uniknąć rozliczeń.
Wojna z terrorem i władza, która tworzy własną rzeczywistość
czytaj także
Inaczej potoczyły się losy tych, którzy chcieli wymierzenia CIA sprawiedliwości za zbrodnie wojenne. Pod naporem CIA administracja Obamy zezwoliła na kryminalne śledztwo przeciwko American Civil Liberties Union (Amerykańskiego Związku na rzecz Swobód Obywatelskich) po tym, jak prawnikom związku, reprezentującym klientów przetrzymywanych w Guantanamo, udało się skutecznie zidentyfikować katów CIA w oświadczeniach dla sądu. Organizację oczyszczono z wszelkich zarzutów, ale John Kiriakou, sygnalista w sprawie tortur, trafił na 30 miesięcy do więzienia. Wcześniej CIA prosiła o to administrację Busha, jednak nie otrzymała wtedy zgody.
Zbrodniarze wojenni z CIA pozostali bezkarni. Natomiast sygnaliści, dziennikarze i każdy, kto ujawnia zbrodnie wojenne USA. zaczęli być traktowani na równi ze szpiegami i terrorystami. Decyzje te mają swoje skutki. Właśnie takim skutkiem jest całkowicie bezprawny plan zabicia czy porwania dziennikarza.
**
Chip Gibbons jest dyrektorem do spraw polityki organizacyjnej w Defending Rights & Dissent. Prowadził podcast Still Spying, odkrywający historię politycznego nadzoru FBI. Obecnie pracuje nad książką o historii FBI, badającą związki pomiędzy wewnętrznym nadzorem politycznym a powstaniem amerykańskiego państwa bezpieczeństwa narodowego.
Artykuł opublikowany w magazynie Jacobin. Dziękujemy autorowi za zgodę na przedruk. Z angielskiego przełożyła Aleksandra Paszkowska.