Aneksja Zachodniego Brzegu trwale uniemożliwiłaby powstanie niepodległego państwa palestyńskiego. Dlaczego Izrael akurat teraz decyduje się na taki krok i co próbuje osiągnąć?
Jednym z najdłuższych i najszerzej dyskutowanych konfliktów na świecie jest ten rozgrywający się między Izraelczykami a Palestyńczykami. Nic w tym dziwnego, bo oprócz samych głównych zainteresowanych politycznie angażuje się w ten spór wielu innych aktorów politycznych, od najbliższych sąsiadów, przez państwa Półwyspu Arabskiego, organizacje międzynarodowe takie jak Unia Europejska i ONZ, aż po rywalizujące ze sobą mocarstwa.
W ostatnich dniach dyskusja na ten temat rozgorzała na nowo, kiedy premier Benjamin Netanjahu ogłosił plan przyłączenia do Izraela części terytoriów palestyńskich, wywołując tym szereg reakcji międzynarodowych. Świat śledzi wydarzenia, a ich obserwatorzy są mocno spolaryzowani – od skrajnie proizraelskiego poglądu, że Palestyńczykom nie należy się nawet hektar tej ziemi, po opinie, że polityka Izraela to neokolonializm w czystej postaci.
czytaj także
Od czego zaczął się konflikt izraelsko-palestyński?
Współczesny Izrael ogłosił niepodległość w maju 1948 roku, po dekadach emigracji Żydów do Palestyny. Prawo do założenia własnego kraju Żydzi wywodzą nie tylko z tekstów biblijnych, ale również z Deklaracji Balfoura z 1917 roku, w której brytyjski rząd wyraził zgodę na powstanie „żydowskiej siedziby narodowej” w Palestynie. Deklaracja stała się częścią traktatu pokojowego podpisanego w Sèvres, który zaowocował powstaniem Brytyjskiego Mandatu Palestyny. W 1947 roku Brytyjczycy podjęli decyzję o wycofaniu się z tego terenu, a 29 listopada Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych przyjęło rezolucję 181. o podziale ziemi między Żydów i Arabów. Projekt zakładał, że 43% Mandatu przypadnie Palestyńczykom, a 56% Żydom, na których terenach niemal połowę populacji będą stanowili Arabowie. Jerozolima miała mieć specjalny status i znajdować się pod kontrolą międzynarodową. Projekt został odrzucony przez Arabów, lecz przyjęty przez Żydów.
Jak zmieniały się granice Izraela i Autonomii Palestyńskiej?
Granice zmieniały się wskutek wojen, które Izraelczycy toczyli z sąsiadami w kolejnych latach. Największa zmiana nastąpiła po wojnie sześciodniowej w 1967 roku, kiedy to Izraelczycy zajęli półwysep Synaj, Wzgórza Golan i Zachodni Brzeg pozostające wcześniej pod kontrolą kolejno: Egiptu, Syrii i Jordanii.
Wskutek traktatu pokojowego z Egiptem z 1979 roku Synaj został zwrócony w kilku etapach do roku 1982, Wzgórza Golan zostały anektowane w 1981 roku, a po podpisaniu w 1993 roku Porozumień z Oslo między Organizacją Wyzwolenia Palestyny a Izraelem na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy powstała Autonomia Palestyńska. Teren Autonomii jest podzielony na trzy strefy. Strefa A pozostaje pod kontrolą Palestyńczyków i obejmuje większe miasta na Zachodnim Brzegu i oficjalnie także Strefę Gazy. Strefa B to arabskie osiedla pod wojskową kontrolą Izraela, a strefa C obejmuje żydowskie osiedla i strategiczne obszary takie jak Dolina Jordanu.
Co z tą Strefą Gazy?
Na mocy Porozumień z Oslo Strefa Gazy została włączona do Autonomii Palestyńskiej. W 2006 roku Palestyńczycy przeprowadzili wybory do Rady Legislacyjnej, w których startowało sześć ugrupowań politycznych. Według międzynarodowych obserwatorów wybory spełniły wszystkie kryteria konieczne do uznania ich za demokratyczne. Niespodziewanie w wyborach drugie miejsce zajął Fatah, partia założona przez zmarłego dwa lata wcześniej Jasira Arafata, ikonę palestyńskiego ruchu oporu. Większość mandatów w parlamencie objął o wiele bardziej radykalny Hamas, lecz szybko popadł w konflikt z wywodzącym się z Fatahu prezydentem Autonomii Mahmudem Abbasem.
Hamas przeprowadził w Strefie Gazy zamach stanu i utworzył odrębny rząd palestyński. Rozpoczęto usuwanie urzędników Fatahu ze stanowisk, a obserwatorzy międzynarodowi wspominali również o mordowaniu i torturowaniu politycznych przeciwników. Dzisiaj w Strefie Gazu postępuje islamizacja, co wynika z religijnej ideologii organizacji.
O co chodzi z prawem powrotu?
Istotnym problemem z punktu widzenia negocjacji pokojowych między Izraelem a Palestyńczykami jest prawo powrotu Palestyńczyków, którzy utracili swoje domy na terenie dzisiejszego Izraela wskutek wojny o niepodległość z 1948 roku. Część z nich została wypędzona siłą przez izraelskie wojsko, ale wielu z nich opuściło domy za namową palestyńskich przywódców, którzy obiecywali, że szybko rozprawią się z Izraelem.
czytaj także
Większość z tych Palestyńczyków lub ich potomków mieszka dzisiaj na terenie Jordanii i ma status uchodźcy nadany przez UNRWA. Podczas negocjacji strona palestyńska podkreślała, że uchodźcy powinni mieć zagwarantowane prawo do zamieszkania w tych wioskach i miastach, w których mieszkali przed wybuchem wojny. To żądanie nadal jest nie do zaakceptowania dla Izraela.
Czy osiedla na Zachodnim Brzegu są nielegalne?
Mianem osiedli na Zachodnim Brzegu określa się miasta i wioski zamieszkiwane przez Izraelczyków, postawione na terenach, które według Porozumień z Oslo mają w przyszłości wejść w skład państwa palestyńskiego. W świetle konwencji genewskiej są nielegalne, gdyż dokument ten nie pozwala okupantowi na transferowanie własnej ludności na zajęte terytoria. Izraelczycy często jednak podnoszą argument mówiący, że Zachodni Brzeg nie jest okupowany, gdyż od czasu Mandatu Palestyny nie istniało na nim niepodległe państwo. Z tego względu izraelska prawica stosuje termin „terytoria sporne”. Osiedla są często oddzielone od okolicznych terenów murami i drogami, z których wolno korzystać jedynie Izraelczykom. Dzisiaj zamieszkuje je około 430 tysięcy Izraelczyków, co stanowi około 15% populacji Zachodniego Brzegu.
Dlaczego teraz mówimy o aneksji?
Temat aneksji Zachodniego Brzegu w izraelskim dyskursie politycznym istnieje już od 1967 roku. Tym razem powrócił ze względu na przedstawioną w styczniu polityczną część planu pokojowego Donalda Trumpa i Jareda Kushnera. Plan zakłada dodatkowy podział Autonomii Palestyńskiej, podkreślając, że Izraelczycy nie powinni mieć obowiązku cofnięcia się do granic sprzed wojny sześciodniowej.
czytaj także
Podczas ostatniej kampanii wyborczej zarówno premier Izraela Benjamin Netanjahu, jak i jego dotychczasowy przeciwnik polityczny Beni Ganc zapowiadali, że po utworzeniu rządu anektują część Zachodniego Brzegu, zwłaszcza Dolinę Jordanu. Obaj politycy są dzisiaj koalicjantami, a aneksja jest częścią zawartej przez nich umowy. Dotychczas nie sprecyzowano ani daty, ani szczegółowej mapy terenów, które miałyby zostać włączone w granice Izraela, choć wielokrotnie mówiono o 1 lipca i o włączeniu w granice Izraela Doliny Jordanu i części strefy C. Jak dotąd Izrael nie wykonał jeszcze żadnego ruchu, jednak wciąż zapowiada aneksję. Rząd Benjamina Netanjahu może chcieć wykorzystać sprzyjający moment, gdy prezydentem USA jest Donald Trump.
Izrael od dawna jest strategicznym partnerem dla Stanów Zjednoczonych, lecz dopiero prezydentura Trumpa w dużej mierze bezkrytycznie popiera ruchy rządu Netanjahu. Sama propozycja pokojowa Białego Domu, otwarcie niekorzystna dla Palestyńczyków, jest wyraźnym sygnałem ośmielającym dla izraelskiego premiera.
Co zyska Izrael, co straci Palestyna?
Rząd Benjamina Netanjahu może dzięki aneksji liczyć na zwiększone poparcie izraelskich nacjonalistów, jeśli zdecyduje się na włączenie całości lub części strefy C. Palestyńczycy zaznaczają jednak, że pozostała część Zachodniego Brzegu nie wystarczy do utworzenia niepodległego, samowystarczalnego państwa. Po włączeniu osiedli w granice Izraela Autonomia Palestyńska pozostanie podzielona na sieć obszarów i wysepek, które będą ze sobą połączone systemem tuneli i mostów.
„Tylko ty możesz ocalić państwo żydowskie”. Jak Bibi dogadał się z Bennym
czytaj także
Kto w Izraelu popiera ten ruch?
Choć aneksję popierają ruchy osadnicze i nacjonalistyczna prawica, to nie cały Izrael mieści się w tych grupach. Od lat przeciwne temu są organizacje pokojowe, takie jak zakładane przez Amosa Oza Szalom Achszaw, dążące do podpisania trwałego pokoju z Palestyńczykami. Głośno krytykuje pomysł także Szowrim Sztika, organizacja założona przez byłych żołnierzy izraelskich, którzy służyli w jednostkach na terytoriach palestyńskich. Również partie arabskie i izraelska lewica podkreślają, że ten ruch jest błędny. Część centroprawicowych ugrupowań poparłaby poszerzenie granic kraju, lecz na mocy ostatecznego porozumienia pokojowego, które doprowadziłoby do wymiany ziem i powstania dwóch niepodległych, sąsiadujących ze sobą państw.
Jak reagują aktorzy zagraniczni?
Na aneksję krzywym okiem patrzy między innymi ONZ i niektóre państwa Unii Europejskiej. Nie należy się spodziewać wspólnego stanowiska UE, lecz zamiary Izraela skrytykowały już Niemcy, Francja, a nawet Wielka Brytania. Premier Boris Johnson wezwał rząd Benjamina Netanjahu do powrotu do stołu negocjacyjnego, zaznaczając, że zdaniem Brytyjczyków aneksja zaszkodzi dalekosiężnym celom Izraela.
czytaj także
Ruch krytycznie oceniają także Egipcjanie i Jordańczycy. Zwłaszcza ci drudzy mogą podjąć decyzje, które wpłyną na bezpieczeństwo regionu. Choć Jordania polega w zakresie bezpieczeństwa na dwustronnych umowach z Izraelem, to dla króla Abdullaha istotniejsze mogą być nastroje społeczne. Znaczna część jordańskiego społeczeństwa szczyci się palestyńskim rodowodem i może zdecydować się na rozpoczęcie protestów na ulicach, które zatrząsną monarchią tak jak Czarny Wrzesień w 1970 roku. Wtedy bojownicy Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny ogłosili powstanie wyzwolonego terytorium w Irbidzie, co było skutkiem kilkuletnich napięć między ówczesnym królem Husajnem a kierownictwem Organizacji Wyzwolenia Palestyny. Jordania pogrążyła się wtedy w konflikcie domowym, w którym do lipca 1971 siły rządowe zwalczały struktury palestyńskich bojowników w kraju, zmuszając znaczną liczbę bojowników do ucieczki, w większości do Libanu. Jordański monarcha może poświęcić współpracę militarną z zachodnim sąsiadem na rzecz utrzymania względnego spokoju w granicach własnego państwa i podjąć decyzję o zerwaniu traktatu pokojowego.
Co mogą zrobić Palestyńczycy?
Jeśli Benjamin Netanjahu podejmie decyzję o aneksji, Mahmud Abbas nie będzie mógł jej powstrzymać. Palestyńczycy poczynili jednak kilka zapowiedzi potencjalnych ruchów politycznych. Jednym z nich może być rozwiązanie współpracy w zakresie bezpieczeństwa z Izraelem, rozbrojenie palestyńskiej policji i złożenie broni na ręce izraelskiego wojska. Izraelczycy w dużym stopniu polegają na współpracy z palestyńskimi służbami, które pomagają im w zwalczaniu środowisk ekstremistycznych i zapobieganiu zamachom terrorystycznym. Bez tej współpracy bezpieczeństwo będzie zagrożone, a w razie silnych niepokojów społecznych może dojść do wybuchu kolejnej intifady – palestyńskiego powstania, jak w latach 1987–1993 i 2000–2005.
czytaj także
Ponadto palestyńskie władze mogą domagać się od krajów zachodnich, a zwłaszcza europejskich, uznania ich państwa. W 2013 roku Abbas dekretem ogłosił powstanie państwa palestyńskiego, jednak nie uznali go aktorzy międzynarodowi, podkreślając, że musi się to odbyć na mocy porozumienia pokojowego. W sytuacji, w której Izraelczycy jednostronnie podejmą decyzję o poszerzeniu własnych granic, niektóre państwa sympatyzujące z Palestyńczykami mogą zmienić zdanie.
Czy aneksja coś zmienia?
Izraelsko-palestyński proces pokojowy zatrzymał się w miejscu po szczycie pokojowym w Camp David w 2000 roku. Obie strony wzajemnie oskarżały się o utrudnianie negocjacji. Palestyńczycy starali się uzyskać zapewnienie, że izraelskie wojsko natychmiast wycofa się z Zachodniego Brzegu, Jerozolimy Wschodniej i wróci do granic sprzed 1967 roku, a dopiero po spełnieniu tego warunku miałyby rozpocząć się właściwe negocjacje. Izraelczycy podkreślali, że nie mogą zaakceptować takiego warunku, oskarżając także Jasira Arafata o utrudnianie negocjacji poprzez odrzucanie każdej koncepcji, która nie uwzględniała dosłownego prawa Palestyńczyków do powrotu na tereny zamieszkiwane przez nich przed 1948 rokiem. Decyzja o anektowaniu całości lub części Zachodniego Brzegu z pewnością dokonuje przynajmniej jednego – przerywa stagnację, która od wielu lat panuje między obiema stronami.
**
Jakub Katulski – politolog, orientalista, absolwent Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu UJ. Specjalizuje się w relacjach Izraela z sąsiadami i Europą. Współautor bloga Stosunkowo Bliski Wschód.