Świat

Birma: Zbrodnia bez kary

Najważniejsi dowódcy puczu w Birmie od ponad dekady biorą udział w przestępstwach przeciwko mniejszościom etnicznym. Powinni zostać objęci dochodzeniem w sprawie odpowiedzialności za zbrodnie przeciwko ludzkości. Mimo dowodów świat milczy.

Wczesnym rankiem 1 lutego 2021 roku Tatmadaw, wojsko Birmy (ofic. Mjanmy) rozpoczęło aresztowania dziesiątek osób, pośród których znalazła się faktyczna głowa państwa Aung San Suu Kyi, prezydent Win Myint i wielu innych przedstawicieli Narodowej Ligi na rzecz Demokracji.

W miesiącach następujących po puczu ludność Birmy organizowała w całym kraju pokojowe protesty, na które armia odpowiedziała przemocą. Siły bezpieczeństwa w sposób zaplanowany, z premedytacją stosują wobec protestujących broń, której zazwyczaj używa się na polu bitwy. Lokalna organizacja pozarządowa AAPP (Burma) aktualizuje listy aresztowanych i zmarłych. Do 6 czerwca w Birmie aresztowano, oskarżono lub skazano 4674 osoby, a 849 zostało zabitych przez siły wojskowe.

Czy wydarzenia ostatnich dni skazują Birmę na powrót do mrocznych czasów dyktatury wojskowej?

Tatmadaw to siły zbrojne Republiki Związku Mjanmy obejmujące wojska lądowe, marynarkę, lotnictwo, a także policję. Siły zbrojne liczą około pół miliona ludzi. Nieregularne oddziały paramilitarne liczą dalsze 72 tysiące ludzi. Wojsko ogłosiło roczny stan wyjątkowy pod kierownictwem głównego dowódcy generała Min Aung Hlaing. Generał Myint Swe został mianowany pełniącym obowiązki prezydenta, ale faktyczna władza prezydencka została przekazana głównemu dowódcy.

Uchodźcy Rohingja w Bangladeszu. Fot. EU/ECHO/Pierre Prakash

Przeszłość dowódców puczu

Generał Min Aung Hlaing zasiadał na wysokich stanowiskach w armii od ponad dekady. Amnesty International wymienia go jako jedną z osób, które powinny zostać objęte dochodzeniem w sprawie odpowiedzialności za zbrodnie przeciwko ludzkości popełnione podczas czystek etnicznych ludności Rohingja w północnym stanie Arakan w 2017 roku. Pod jego kierownictwem wojsko dopuściło się poważnych naruszeń praw człowieka, w tym zbrodni wojennych, w Arakinie, Czin, Kaczin i północnych stanach Szan. Misja wyjaśniająca ONZ w sprawie Birmy wezwała do ścigania generała za ludobójstwo, zbrodnie przeciwko ludzkości i zbrodnie wojenne.

W tamtym czasie Amnesty International i Biuro Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka (OHCHR) stwierdziły, że zbrodnie te mogły stanowić zbrodnie przeciwko ludzkości.

Milczenie Aung Sang Suu Kyi

czytaj także

Milczenie Aung Sang Suu Kyi

A. Kłosińska, P. Pacewicz

Siły zbrojne Birmy i narodowa komisja oddzielnie wszczęły dochodzenie w sprawie zarzutów. Obie instytucje odrzuciły ustalenia OHCHR i wydały wybielające raporty, w których nie stwierdzono prawie żadnych uchybień. W międzyczasie społeczność międzynarodowa w dużej mierze milczała. Wiele rządów powstrzymywało się od sankcji, w obawie, że silne potępienie i zdecydowane działania mogą zagrozić niedawnej transformacji kraju do quasi-cywilnego rządu po dziesięcioleciach rządów wojskowych i izolacjonizmu. Ta bezkarność i zbiorowe milczenie przygotowały grunt pod kryzys w 2017 roku, a także obecny.

Czystki etniczne

W ciągu dziesięciu miesięcy po 25 sierpnia 2017 roku siły bezpieczeństwa Birmy wypędziły do sąsiedniego Bangladeszu ponad 702 tysiące kobiet, mężczyzn i dzieci − ponad 80 proc. Rohingjów, którzy mieszkali w północnym stanie Rakhine. W ramach czystek etnicznych wojsko zabiło tysiące Rohingjów, w tym małe dzieci. Żołnierze zgwałcili i dopuścili się innej przemocy seksualnej wobec setek kobiet i dziewcząt. Torturowali mężczyzn i chłopców w miejscach zatrzymań. Spalili wioski i zablokowali dostęp do ziemi uprawnej.

Uchodźcy Rohingja w Bangladeszu. Fot. UN Women/Allison Joyce

Q.P. [dane ukryte], która miała wtedy około 25 lat i była jedną z kobiet, które żołnierze zabrali do szkoły i zgwałcili, powiedziała Amnesty International: „Widziałam tak wiele ciał przed szkołą. Niektórzy zostali zastrzeleni, inni pocięci. Wszystkie trupy były związane. Wszędzie leżały kule na ziemi… Było tak dużo krwi. Martwe ciała były jak kamienie na polu. Myślałam, że zwymiotuję, zatrzymały mnie tylko moje łzy”.

Chociaż wojsko ogłosiło koniec swoich „operacji oczyszczania” 5 września 2017 roku, zabójstwa, gwałty oraz palenie wiosek trwały jeszcze przez kilka tygodni. Do ucieczki do Bangladeszu zmuszono prawie pół miliona Rohingjów.

Odpowiedzialność za zbrodnie

Opisane przestępstwa stanowią zbrodnie przeciwko ludzkości w świetle prawa międzynarodowego. Amnesty International posiada dowody na popełnienie dziewięciu z jedenastu zbrodni przeciwko ludzkości wymienionych w statucie rzymskim Międzynarodowego Trybunału Karnego, w tym morderstwo, tortury, deportacja lub przymusowy transfer, gwałt i inna przemoc seksualna, prześladowania, wymuszone zaginięcia oraz inne nieludzkie czyny, takie jak odbieranie możliwości uprawy ziemi, co jest przyczyną głodu. Amnesty International posiada również dowody na to, że odpowiedzialność za te zbrodnie rozciąga się na najwyższe szczeble wojska, w tym na generała Min Aung Hlaing, głównego dowódcę sił obronnych.

Świat zaczyna już Rohingów „urządzać w dupie”, w jakiej się znaleźli

Na podstawie swoich badań Amnesty International stwierdza, że jest wiele osób, które powinny stanąć przed sądem w sprawie zbrodni przeciwko ludzkości. Lista nazwisk obejmuje generała Min Aung Hlaing i jego zastępcę generała Soe Win, odpowiedzialnych za dowodzenie tymi zbrodniami. Obaj kierowali zamachem stanu w Birmie w lutym tego roku i kontynuują łamanie praw człowieka. Na liście odpowiedzialnych są także wyżsi dowódcy kierujący konkretnymi jednostkami, które dopuściły się okrucieństw, w tym Khin Maung Soe, generał 15 Dowództwa Operacji Wojskowych, Aung Aung, dowódca 33 Dywizji Lekkiej Piechoty oraz Than Oo, ówczesny dowódca 99 Dywizji Lekkiej Piechoty.

Uchodźcy Rohingja w Bangladeszu. Fot. United to End Genocide/flickr.com

Dowódcy mogą być pociągnięci do odpowiedzialności w ramach kilku jej rodzajów. Jednym z nich jest odpowiedzialność dowódcza. Dowódca wojskowy lub cywilny przełożony o podobnym charakterze jest odpowiedzialny za czyny swoich podwładnych, jeżeli wiedział lub powinien był wiedzieć o przestępstwach i nie udało mu się im zapobiec, powstrzymać je lub ukarać odpowiedzialnych.

Poufne dokumenty dotyczące sił zbrojnych Birmy wskazują, że podczas operacji wojskowych siły w terenie zwykle działają pod ścisłą kontrolą najwyższych rangą w strukturze dowodzenia. Jednostki dywizji bojowej mają ścisłe wymogi dotyczące zgłaszania swoich ruchów, starć i użycia broni. Oznacza to, że wyżsi urzędnicy wojskowi wiedzieli lub powinni byli wiedzieć, które jednostki znajdowały się w jakich lokalizacjach w określone dni.

Bezkarność sprawców

W odpowiedzi na zbrodnie po 2016 roku wszczęto w Birmie tylko kilka postępowań wojskowych, głównie za jeden incydent, i być może kilka innych – dyscyplinarnych. Przytłaczająca większość sprawców na wszystkich szczeblach cieszyła się bezkarnością, a dochodzenia prowadzone przez wojsko wybielają popełnione zbrodnie.

Bezkarność, która nastąpiła po powszechnym i systematycznym ataku na Rohingjów, nie powinna być zaskoczeniem. Wojsko ma długą historię popełniania zbrodni w świetle prawa międzynarodowego i cieszy się bezkarnością za te zbrodnie, w szczególności za przestępstwa popełnione przeciwko mniejszościom etnicznym w całym kraju, w tym w stanie Kayin w 2000 roku, w Kaczin i północnych stanach Szan od 2011 roku oraz podczas operacji, które rozpoczęły się w październiku 2016 roku w północnym stanie Arakan.

Uchodźcy Rohingja w Bangladeszu. Fot. EU/ECHO/Pierre Prakash

Rada Bezpieczeństwa ONZ powinna niezwłocznie skierować sprawę sytuacji w Birmie do Międzynarodowego Trybunału Karnego, tak aby Biuro Prokuratora mogło rozpocząć dochodzenie w sprawie zbrodni na podstawie statutu rzymskiego. Takie skierowanie powinno obejmować działania w całym kraju, ponieważ wojsko popełniło zbrodnie w świetle prawa międzynarodowego w wielu miejscach. Przez wiele lat świat patrzył na zbrodnie i nic nie zrobił, co ośmieliło puczystów do kolejnych działań. Nie może teraz popełnić tego samego błędu.

**
Aleksandra Zielińska
 – absolwentka Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2012 roku pracuje w Amnesty International Polska jako koordynatorka kampanii. Specjalizuje się w problematyce obywatelskich i politycznych praw człowieka.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij