Świat

Upadek Borisa Johnsona

Prawie wszystkie kariery polityczne kończą się porażką, ale Boris Johnson to pierwszy w historii szef brytyjskiego rządu odsunięty od władzy ze względu na skandal obyczajowy. Oto kilka powodów, dlaczego mnie to niepokoi.

Trzy największe klęski dwudziestowiecznych brytyjskich premierów wiązały się z wydarzeniami stricte politycznymi. W przypadku Neville’a Chamberlaina była to jego polityka ustępstw wobec Hitlera. W 1957 roku Anthony Eden musiał zrezygnować ze swojej funkcji w wyniku kryzysu sueskiego. Z kolei Margaret Thatcher straciła poparcie własnej partii po tym, jak w obliczu powszechnego oporu wobec podatku pogłównego torysi uznali, że pod jej przywództwem nie zdołają ponownie wygrać.

Co prawda, w 1963 roku Harold Macmillan odszedł ze stanowiska w wyniku skandalu obyczajowego znanego jako afera Profumo, jednak dotyczyła ona ministra wojny i w grę wchodziło potencjalne zagrożenie bezpieczeństwa narodowego.

Porażki wyborcze, poprzedzone poważnymi kłopotami ekonomicznymi, przyczyniły się do upadku karier Edwarda Heatha i Jamesa Callaghana w latach 70. Tony Blair zmuszony był zrezygnować w obliczu klęski w Iraku i niecierpliwości swojego następcy, Gordona Browna. Davida Camerona wykończył brexit, a Theresę May to, że nie potrafiła go przeprowadzić.

Upadku Borisa Johnsona nie poprzedziły żadne tego typu wydarzenia.

Boris odchodzi, karta jokera się zgrała

Lockdown gate

David Lloyd George, oceniany znacznie lepiej od Johnsona, to jedyny premier, który mógłby konkurować z tym ostatnim pod względem poziomu skorumpowania. Jednak pomimo sprzedaży miejsc w Izbie Lordów, niechlujności metod administracyjnych oraz nieuczciwości, osłabiających pozycję George’a, bezpośrednią przyczyną jego porażki (dokładnie sto lat temu) było to, że nie poradził sobie z kryzysem chanackim, w wyniku którego Wielka Brytania i Turcja znalazły się na granicy wojny.

Boris Johnson i czar rosyjskich pieniędzy

Nieco bliższe skojarzenia nasuwają się tutaj z prezydentem USA Richardem Nixonem – niemal wszystkie przewinienia Johnsona opisywane są za pomocą przyrostka „gate”, co naturalnie nawiązuje do afery Watergate, która zakończyła karierę Nixona.

John Maynard Keynes nazwał nawet Lloyda George’a oszustem. Nixon z kolei sam publicznie zaprzeczał, jakoby nim był. Ani oni, ani Johnson nie byli oszustami w sensie prawnym (nigdy ich za to nie skazano), ale Nixon zostałby odwołany w 1974 roku, gdyby sam nie zrezygnował, a Johnsona ukarano grzywną w wysokości 50 funtów za złamanie zasad lockdownu. Ponadto wszyscy trzej okazywali pogardę dla przepisów i norm, do których przestrzegania i egzekwowania zobowiązywały ich sprawowane funkcje publiczne.

„Pozbawiony skrupułów”, „amoralny”, „seryjny kłamca” – te zwroty zdają się wystarczająco dobrze określać wady Borisa Johnsona. Opisują one jednak również wielu polityków odnoszących sukcesy. Żeby wytłumaczyć przyczyny porażki Johnsona, musimy więc wziąć pod uwagę dwa czynniki charakterystyczne dla naszych czasów.

Prywatne jest polityczne

Po pierwsze, nie oddzielamy już spraw osobistych od politycznych. Obecnie to, co osobiste, naprawdę stało się polityczne: osobiste błędy są, tym samym, błędami politycznymi. Nie istnieje już podział na prywatne i polityczne, na subiektywne odczucia i obiektywną rzeczywistość, na kwestie religijno-moralne i te, za które odpowiadać powinien rząd.

Polityczność wkroczyła w przestrzeń wcześniej należącą do psychiatrii, co okazało się nieuniknione, odkąd wzrost stopy życiowej podważył dawne klasowe podstawy polityki. Obszary zarezerwowane niegdyś dla polityki redystrybucji zostały zdominowane przez kwestie indywidualnych tożsamości, wynikających z rasy, płci, preferencji seksualnych itd. Działania naprawcze związane z dyskryminacją, a nie koncentracja na nierównościach stały się więc zadaniem polityki.

Premier Boris Johnson i ministra Priti Patel. Fot. Andrew Parsons/No 10 Downing Street/flickr.com

Johnson jest zarówno wytworem, jak i ofiarą polityki tożsamości. W swojej retoryce odwoływał się do „wyrównywania szans” i „naszej ochrony zdrowia”. W praktyce jednak treścią swojej polityki uczynił siebie samego. Żaden z poprzednich brytyjskich przywódców nie trwoniłby kapitału etycznego na trywialne występki i próby ich ukrycia, ponieważ wiedziałby, że należy go zachować na najważniejsze wydarzenia.

Obecnie jednak najważniejsze wydarzenia wiążą się ze sprawami prywatnymi, zatem kiedy czyjaś osoba budzi zastrzeżenia, nie da się tego niczym przysłonić.

Media wolą błahe skandale od politycznych debat

To, że Johnson zastąpił politykę swoim życiem osobistym, było również rezultatem działań mediów. W przeszłości prasa zajmowała się głównie przekazywaniem newsów – obecnie, skupiając się na rozpoznawalnych osobach, sama te newsy wytwarza. Ta zmiana przyczyniła się do powstania nieetycznej relacji – znani ludzie używają mediów, żeby promować siebie, media zaś eksponują ich słabości, aby zwiększyć sprzedaż.

Plotki dotyczące życia seksualnego i finansów zawsze dobrze się sprzedawały. Kiedyś jednak nawet prasa brukowa nadawała priorytetową rangę sferze wydarzeń publicznych. Dziś rolę wydarzeń publicznych odgrywają właśnie plotki.

Ten trend przyczynił się do zmiany postrzegania cech, jakie powinien posiadać przywódca polityczny. Poprzednie pokolenia liderów nie były przesadnie pruderyjne: politycy kłamali, pili, utrzymywali stosunki pozamałżeńskie i przyjmowali łapówki. Jednakże wszyscy zainteresowani polityką podzielali przekonanie, że należy chronić sferę publiczną.

Etycznych potknięć zazwyczaj oficjalnie nie roztrząsano, chyba że były naprawdę skandaliczne. A nawet jeśli wychodziły na jaw, wybaczano je, pod warunkiem że politycy wzorowo wywiązywali się ze swoich obowiązków.

Większość wykroczeń, które doprowadziły do rezygnacji Johnsona, w przeszłości nigdy nie zostałaby opisana. Jednak dzisiejsza doktryna odpowiedzialności osobistej uzasadnia całkowite odzieranie liderów politycznych z prywatności. Każde przewinienie, każda niepoprawna wypowiedź stają się hańbą i podkopują wiarygodność. A zdolność do działania w sferze publicznej zależy od zachowań w sferze prywatnej; kiedy politycy ją tracą, znika ich możliwość efektywnego reagowania w chwili potrzeby.

Wielka Brytania dryfuje donikąd

czytaj także

Ile płacą w najlepszej pracy na świecie?

Kolejnym czynnikiem kształtującym obecną rzeczywistość jest postrzeganie polityki już nie jako powołania, lecz raczej drogi do profitów materialnych. Zainteresowanie mediów tym, ile warta jest kariera polityczna, a nie tym, czy politycy są warci swojej kariery, nieuchronnie wpływa zarówno na oczekiwania osób mających ambicje polityczne, jak i na oczekiwania opinii publicznej wobec nich.

Podobno Blair po opuszczeniu stanowiska zarobił miliony dzięki wystąpieniom publicznym oraz konsultacjom. Idąc z duchem czasu, „The Times” obliczył, ile Johnson mógłby zarobić dzięki honorariom za przemówienia i prawom autorskim, a także o ile więcej by to było niż w przypadku Theresy May.

Podczas swojego pożegnalnego wystąpienia Johnson starał się bronić „najlepszej pracy na świecie”, rozumianej w tradycyjnym sensie, krytykując przy tym „ekscentryczność”, którą widział w usuwaniu go ze stanowiska w trakcie spełniania obietnic wyborczych.

Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson. Fot. UK Parliament/Jess Taylor

Ta obrona własnej kadencji brzmiała jednak niezbyt szczerze, jako że przebieg kariery Johnsona przeczył jego słowom. Przyczyną jego upadku był nie tylko zauważalny brak moralności, lecz również politycznego kompasu. To, co prywatne, zwyczajnie odsłoniło pustkę jego polityki.

Copyright: Project Syndicate, 2022. Z angielskiego przełożyła Dominika Kotuła.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Robert Skidelsky
Robert Skidelsky
Ekonomista, członek brytyjskiej Izby Lordów
Członek brytyjskiej Izby Lordów, emerytowany profesor ekonomii politycznej Uniwersytetu Warwick.
Zamknij