Johnson i jego wyznawcy chętnie mówią o wizji „globalnej Brytanii”, która będzie swobodnie handlować z całym światem, ale w rzeczywistości wprowadzają kraj na wyboistą ścieżkę zerwanych relacji handlowych i nowych, poważnych barier dla handlu.
BRUKSELA. Jak faktycznie wyjść z Unii Europejskiej i co będzie dalej? Trzy lata po referendum, które zadecydowało o brexicie, Wielka Brytania, jak tego nie wiedziała, tak nie wie dalej. Teraz zaś trwają wybory lidera Partii Konserwatywnej, który zastąpi odchodzącą premier Theresę May. Dla tych z nas, którzy przyglądają się temu z zewnątrz, debata między kandydatami jest dowodem na to, że trwające już dwa lata negocjacje z UE niczego torysów nie nauczyły.
To smutne, ale nie zaskakuje, zważywszy na to, że liderem wyścigu jest Boris Johnson, prominentna postać kampanii na rzecz wyjścia Wielkiej Brytanii z UE i polityk, który wciąż jedne sprawy przemilcza, inne wyolbrzymia i nadal dezinformuje opinię publiczną w kwestii brexitu. W 2016 roku wspólnie z innymi brexitowcami Johnsonowi udało się nabrać większość brytyjskich wyborców na kłamstwo, jakoby wyjście z UE miało w cudowny sposób wzmocnić National Health Service [brytyjski odpowiednik NFZ – przyp. tłum.] o dodatkowe 350 milionów funtów tygodniowo. Podkręcał także lęki przed masową migracją z Turcji (która, na marginesie, jest ojczyzną jego pradziadka ze strony ojca – Alego Kemala) w przypadku dalszego pozostawania Wielkiej Brytanii w UE.
czytaj także
Mimo że Johnson najpewniej znajdzie się wkrótce w sytuacji, w której będzie musiał się zacząć wywiązywać ze swoich obietnic, nie przeszkadza mu to kontynuować rozsiewanie nieprawd. Przoduje tu mit, jakoby Brytyjczycy mogli wyrzucić do kosza porozumienie wynegocjowane przez May, wstrzymać wszelkie zobowiązania finansowe względem Unii i jednocześnie rozpocząć negocjowanie traktatów o wolnym handlu. Dla swoich sympatyków Johnson jest bardziej prorokiem niż politykiem: tylko on może zrealizować mityczny „prawdziwy brexit”, który zaprowadzi dobrobyt obiecany w kampanii referendalnej.
Jak często bywa u populistów, ich mieszanka fałszywych obietnic, pseudopatriotyzmu i uderzania w obcokrajowców nie przystaje do rzeczywistości, jakkolwiek staraliby się ją zaklinać. Johnson i jego wyznawcy chętnie mówią o wizji „globalnej Brytanii”, która będzie swobodnie handlować z całym światem, mimo że w praktyce wprowadzają kraj na wyboistą ścieżkę zerwanych relacji handlowych i nowych, poważnych barier dla handlu.
Prawdziwą potęgą handlową jest jednak oczywiście Unia Europejska, która niedawno domknęła traktaty handlowe z Japonią, Koreą Południową i Kanadą. Jako członek wspólnoty Wielka Brytania może automatycznie korzystać z ponad czterdziestu porozumień handlowych, które UE zawiązała z więcej niż siedemdziesięcioma krajami. Jeśli jednak Wielka Brytania wybierze twardy brexit bez umowy, co Boris Johnson zapowiada i zamierza zrealizować, będzie to oznaczać automatyczną utratę preferencyjnego dostępu do rynków, które składają się na około 11% obecnego obrotu handlowego kraju. (Mimo że rząd Theresy May zdołał renegocjować umowy z niektórymi krajami, nadal nie pokrywają one tyle samo obrotu handlowego, co obecne brytyjskie porozumienia wynikające z członkostwa w UE).
Ponadto Unia finalizuje negocjacje w sprawie wolnego handlu z południowoamerykańskim blokiem Mercosur – zrzeszającym Argentynę, Brazylię, Paragwaj i Urugwaj – co stanowi część umowy stowarzyszeniowej pomiędzy dwoma regionami [treść umowy została ostatecznie uzgodniona 28 czerwca, już po opublikowaniu artykułu – przyp. tłum.]. Utwierdzi to pozycję Unii jako światowego lidera wolnego handlu. Mimo że europejskie przedsiębiorstwa już teraz eksportują na wielką skalę do państw bloku Mercosur – w 2016 roku były to towary warte 42 miliardy euro, a w 2015 usługi o wartości 22 miliardów euro – bariery celne są wysokie. Europejscy eksporterzy muszą mierzyć się z opłatami w wysokości 35% na samochody, 20–35% na maszyny i części, a także 14% na wyroby farmaceutyczne.
czytaj także
Nie brak oponentów proponowanego układu handlowego, którymi są między innymi niektóre organizacje pozarządowe oraz państwa członkowskie UE ze znacząco rozwiniętym sektorem produkcji wołowiny. Negocjatorzy unijni będą musieli wypracować odpowiednią równowagę, by ochronić prawa Europejczyków we wszystkich sektorach gospodarki. Będą także musieli odnieść się do problemu naruszania praw człowieka i dewastacji środowiska naturalnego w Brazylii, zachęcić przedsiębiorstwa do etycznego działania, dochowywania standardów bezpieczeństwa żywności, a także ustrzec europejskie regionalne produkty żywnościowe i napoje przed ich podrabianiem.
Jak często bywa u populistów, ich mieszanka fałszywych obietnic, pseudopatriotyzmu i uderzania w obcokrajowców nie przystaje do rzeczywistości.
Podsumowując, porozumienie handlowe UE–Mercosur, jedno z największych na świecie, obejmujące ponad 750 milionów ludzi, stanowi korzystne rozwiązanie dla obu stron, tworząc szanse rozwoju i potencjał nowych miejsc pracy. W czasie gdy Chiny i USA toczą technologiczno-handlową wojnę, bez perspektywy jej zakończenia na horyzoncie, Unia Europejska i kraje Mercosuru mają szansę poprowadzić świat w bardziej obiecującą stronę.
Istnieje mocny argument strategiczny za finalizacją tego porozumienia. Jak ostatnio przekonywał Martin Sandbu z „Financial Times”, „Unia Europejska nie ma wielu dywizji wojskowych (…) ma jednak coś równie potężnego. Zarządza największym rynkiem na świecie”. UE musi użyć swojej zbiorowej siły nabywczej, by w skali globalnej podnosić standardy, szczególnie te dotyczące ochrony środowiska.
czytaj także
Pomyślne domknięcie rozmów UE–Mercosur mogłoby wysłać do reszty świata przekaz na temat wartości i roli wolnego handlu. Z Johnsonem, który najpewniej przejmie stery władzy pod koniec lipca, Europa będzie miała wciąż więcej dowodów na to, że brexit jest nie tylko niepotrzebny, ale także niekorzystny na brytyjskich interesów gospodarczych. Obdarzeni zadziwiającą brawurą brexitowcy mogą wkrótce się gęsto tłumaczyć.
**
Copyright: Project Syndicate, 2019. www.project-syndicate.org. Z angielskiego przełożyła Marzena Badziak.