Unia Europejska

Notatki z włoskiej izolacji [korespondencja]

michal-aniol-stworzenie-adama-koronawirus

Pandemia nie pozostawia zbyt wiele miejsca na dyskusję o środkach zapobiegawczych. A pytań bez odpowiedzi jest sporo. Z Fiesole pisze korespondent Krytyki Politycznej Jamie Mackay.

Kiedy we Włoszech rozpoznano pierwsze przypadki COVID-19, nie doceniłem nadchodzących skutków – podobnie jak wiele innych osób. W pierwszym odruchu zarezerwowałem FlixBusa do Wenecji, miasta, w którym kiedyś mieszkałem i które nadal zajmuje w moim sercu szczególne miejsce. Znajomi pisali do mnie zachwyceni magicznym spektaklem miasta opustoszałego z turystów, pustymi placami i krystalicznie czystymi wodami.

Moja partnerka i ja byliśmy jedynymi gośćmi w wynajmowanych po bardzo atrakcyjnej cenie pokojach hotelu nad Canal Grande. Właściciele byli nam nieco niechętni; uważali, że jesteśmy darmozjadami żerującymi na panice. Koronawirus to „zwykła grypa”, mówili, a panika wokół niego jest rodzajem „terroryzmu gospodarczego”. Kiwałem głową.

Dwa tygodnie później całe Włochy objęto powszechną i bezprecedensową kwarantanną. W Fiesole, małej miejscowości, w której mieszkam, sklepy są zamknięte, a radiowozy codziennie patrolują rynek, przez megafon nakazując ludziom, by zostali w domach. Każdego dnia zmartwiona rodzina i przyjaciele z całej Europy bombardują mnie wiadomościami. Czas spędzam głównie na odpowiadaniu im i pisaniu, co tak bardzo tu zawiodło, ale też w jaki sposób Włochy mogą dać innym dobry przykład.

Zawaliliśmy sprawę. Pozostaje minimalizować straty i wyciągnąć wnioski na przyszłość

Dlaczego koronawirus szaleje we Włoszech

Koronawirus uderzył we Włochy wyjątkowo. Kraj ten został dotknięty najbardziej ze wszystkich na świecie pod względem liczby zgonów, ma też nieustająco jeden z najwyższych wskaźników tempa zarażania wirusem kolejnych osób.

Nikt nie wie na pewno, dlaczego tak się stało. Specjaliści zgadzają się, że COVID-19 musiał pojawić się we Włoszech na długo zanim został rozpoznany. Lekarze wskazują na dziwny skok zachorowań i zgonów na zapalenie płuc pod koniec stycznia 2020 roku jako dowód, że wirus mógł dostać się do kraju nawet na początku grudnia roku 2019.

Jest też kwestia demografii. Włochy mają najstarszą populację w Europie (23 proc. mieszkańców Włoch przekroczyło 65. rok życia) i osoby te są zazwyczaj aktywne kulturalnie. Nie panuje tu szczególna segregacja. Włosi w każdym wieku spędzają czas w tych samych barach i innych lokalach, co ludzie młodzi. I tak na marginesie – w każdych innych okolicznościach jest to zupełnie piękne.

Jednak biorąc pod uwagę liczbę bezobjawowych i utajonych nosicieli COVID-19, ma to oczywiste wady w kontekście pandemii. Uważa się, że sytuację we Włoszech zaogniła również duża liczba palaczy i niesławne zanieczyszczenie powietrza w regionie, który najbardziej ucierpiał: Lombardii, chociaż znaczenie tych akurat czynników wciąż jest dyskutowane.

Ograniczenie swobód obywatelskich

Niezależnie od naukowego wyjaśnienia, dlaczego epidemia jest we Włoszech tak dotkliwa, trudno kłócić się z zasadnością samej decyzji rządu włoskiego o obowiązkowej izolacji. Pogodzenie się z tym chwilę mi zajęło.

Moja praca w ostatnich latach była w dużej mierze poświęcona obronie demokracji i swobód obywatelskich przeciwko groźbie autorytaryzmu. Wzbudziły we mnie niepokój doniesienia, że rząd wykorzystuje dziś dane z telefonów komórkowych do śledzenia ludzi, a drony do pilnowania, czy obywatele przestrzegają kwarantanny. Przecież takie właśnie śledzenie i panowanie nad społeczeństwem zazwyczaj obnażam i kwestionuję.

Na koronawirusa Chiny polecają autorytaryzm

Wciąż mam mnóstwo pytań: czy przedsiębranie tych najbardziej skrajnych środków da się naprawdę uzasadnić, nawet w obliczu takiej sytuacji nagłej? Jak takie praktyki władzy będzie można namierzyć i uregulować, kiedy kryzys osiągnie swój szczyt i minie? Czy to naprawdę taki wielki problem, jak będę się chciał przejść do końca ulicy i z powrotem?

Niestety – pandemia nie pozostawia wiele miejsca na dyskusję. Sama kwarantanna jest oczywiście konieczna. COVID-19 to choroba bardzo zaraźliwa. Liczba przypadków we Włoszech rośnie wciąż lawinowo. Kiedy jeszcze w zeszłym miesiącu byłem w Wenecji, dziesiątki tysięcy ofiar i setki tysięcy zarażonych zdawały się nie do pomyślenia.

Sasnal: Koronawirus spektakularnie ułatwia rządzenie

Oprócz wysokiego ryzyka wystąpienia komplikacji u osób bardziej podatnych na wirusa i starszych, intensywna terapia wymagana przy niektórych przypadkach zachorowań na COVID-19 jest dużym obciążeniem dla systemu służby zdrowia, a przez to też dla całości społeczeństwa.

Całą sytuację dobrze podsumował raper Frankie Hi-NRG w krótkim filmiku, który ostatnio przetłumaczyłem na prośbę znajomego jeżdżącego w karetce i wstrząśniętego beztroską panującą w niektórych krajach [a polskie napisy przygotowała Aleksandra Paszkowska – przyp.red].

Odpowiedź władz na koronawirusa we Włoszech

Często pytano mnie, czy włoski rząd zrobił wystarczająco dużo w walce z COVID-19. Szczerze mówiąc, jest za wcześnie na odpowiedź. Jeśli wirus rzeczywiście rozprzestrzenia się tu od stycznia, trudno powiedzieć, kto jest temu winien. W takim przypadku Włochy po prostu miały wielkiego pecha.

Z drugiej strony kiedy wiedza o wirusie była już dostępna, popełniono pewne namacalne błędy. Pierwszą kwarantannę w Lombardii, z początkiem zaplanowanym na 8 marca, zaprzepaszczono, bo biuro prasowe rządu regionalnego puściło informację do mediów wiele godzin przed jej wprowadzeniem. Bieżącej ogólnokrajowej izolacji nie towarzyszył żaden genialny plan. Wprowadzono ją chaotycznie, by zapobiec masowym przenosinom ludzi z jednych regionów do drugich. Do dziś są zmieniane zasady dotyczące tego, które przedsiębiorstwa mogą działać, a które nie, i jakie dokumenty trzeba pokazać policji załatwiając sprawy poza domem. Wiosna we Włoszech zaczyna się ładną pogodą, więc pomimo obowiązujących środków bezpieczeństwa niektórzy Włosi wychodzą na plaże i do parków. Takie widoki podają w wątpliwość narodową mobilizację do walki z wirusem.

Tym niemniej przekaz rządu pozostaje mocny. Giuseppe Conte, przymilny technokrata znany ze ściemniania w CV, niemal z dnia na dzień z szarlatana zmienił się we wzór premiera. W dobie kryzysu zaskoczył spokojem i wyważonymi, racjonalnymi wypowiedziami godnymi męża stanu. Jeszcze się okaże, na ile kwarantanna zatrzymała przenoszenie wirusa do biedniejszych regionów południowych, takich jak Apulia, Kalabria czy Sycylia, gdzie publiczna służba zdrowia mogłaby nie dać sobie z nim rady, ale w chwili pisania tego tekstu sytuacja zapowiada się nie najgorzej.

Włoskie małżeństwo z rozsądku

czytaj także

Włoskie małżeństwo z rozsądku

Tobias Mörschel, Michael Braun

Kto wspiera Włochy podczas epidemii

Większe napięcie towarzyszy jednak obecnej debacie na temat wsparcia finansowego i pomocy zagranicznej. Obrywa się zwłaszcza Unii Europejskiej. Grupy zarówno lewicowe, jak i prawicowe w całym kraju przekonują a to, że europejska Trojka czynnie „sabotuje włoskie próby zatrzymania wirusa” (stwierdzenie to jest najczęściej oparte na pojedynczej anegdocie o transporcie maseczek, który na jakiś czas zatrzymano w Hamburgu, a później puszczono do Włoch). Mówi się też, że Unia Europejska nie udzieliła Włochom tyle wsparcia, co na przykład Chiny, które wysłały swoich specjalistów, a nawet Rosja czy Kuba, które użyczyły personelu medycznego i sprzętu.

Taka krytyka europejskich instytucji jest co najmniej powierzchowna. W rzeczywistości misje pomocowe rządów spoza UE bez wyjątku przeprowadzono na niewielką skalę i raczej w celach propagandowo-wizerunkowych. Eksperci zgadzają się, że to głównie próby zyskania kapitału politycznego i będą miały niewielki wpływ na wynik walki z wirusem.

Chcemy większej reakcji UE na koronawirusa? Dajmy jej narzędzia

Z kolei Unia Europejska zgodziła się na przyznanie Włochom pakietu pomocowego i odblokowanie limitów wydatkowania, które pozwolą Włochom i innym państwom członkowskim na pożyczanie i inwestowanie pieniędzy publicznych poza normalnymi zasadami budżetowymi.

Dzięki poluzowaniu zasad budżetowych UE Conte miał możliwość zamrozić spłaty kredytów hipotecznych na resztę roku 2020 i udzielić pomocy finansowej małym przedsiębiorstwom, a nawet zaproponował, że pracownicy nieetatowi otrzymają zasiłek w wysokości ok. 600 euro miesięcznie, by pokryć straty z zeszłego miesiąca.

Chociaż następne kroki mogą ujawnić bardziej neoliberalny charakter Unii Europejskiej – zwłaszcza rządy Niemiec i Holandii wzywały do ustalenia surowych warunków, które miałyby zagwarantować spłacenie kredytu po zakończeniu sytuacji wyjątkowej – pragnienie zrzucenia winy za rozmiar tego kryzysu na duże instytucje transnarodowe świadczy raczej o motywacjach ideologicznych niż rzeczowym rozumowaniu.

Warufakis: Europa nie jest gotowa na recesję

Skutki koronawirusa dla polityki

Pospieszyłbym się, gdybym chciał teraz przewidywać polityczną przyszłość we Włoszech, samemu siedząc cały dzień na kwarantannie i przedawkowując wiadomości z internetu. Niektórzy ostrzegają, że koronawirus utoruje drogę nowemu faszyzmowi, inni twierdzą, że stanowi on swego rodzaju ćwiczenie z nowej gospodarki solidarnościowej, która pomoże zakończyć kryzys klimatyczny. Ktoś przewiduje italexit, inni przyszłe umorzenie długów przez Unię Europejską. Wszystkie te stanowiska wzmacniają przekonania już dawno istniejące w poszczególnych internetowych bańkach.

Czy Włosi oddadzą kraj w łapy faszystów?

Izolacja oczywiście jeszcze mocniej utwierdziła zamknięcie ludzi w komorach pogłosowych, w których funkcjonują. Jest to niebezpieczne zwłaszcza dlatego, że kryzysie trzeba mieć możliwość nawiązania kontaktu z osobami, które myślą inaczej niż my. O przyszłości zadecydują nie tylko abstrakcyjne czynniki ekonomiczne, lecz także reakcja samego społeczeństwa.

We Włoszech grupy wzajemnej pomocy, świetlice społeczne organizacji lewicowych, Czerwony Krzyż i niektóre instytucje kościoła katolickiego w tym trudnym czasie wiodą prym w pomocy osobom odizolowanym i samotnym, osobom z problemami ze zdrowiem psychicznym, osobom w kryzysie bezdomności oraz doznającym przemocy domowej. Organizacje te stanowią dobry przykład tego, jakie nowe formy solidarności mogą pozostać po obecnym kryzysie.

Tymczasem by podtrzymać morale, ludzie muzykują na balkonach, śpiewają hymn narodowy i wywieszają włoskie flagi. Biorąc pod uwagę, jak zaściankowy i wykluczający jest w ostatnich latach włoski nacjonalizm i jak bardzo jest dziś kojarzony z La Legą Matteo Salviniego, te nagłe widowiskowe przejawy patriotyzmu mogą zaniepokoić. Ale przesadzonym i niepotrzebnym byłoby zakładanie, że te spontaniczne są bezpośrednim odbiciem złej woli i włoskiego dryfu na prawo.

W obliczu kryzysu ludzie jednoczą się na nowe, niespodziewane sposoby. Jeśli obywatelom Włoch uda się wydostać ze swoich baniek i nawiązać solidarność, ostatecznie może to zgubić właśnie prawicę spod znaku Salviniego.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jamie Mackay
Jamie Mackay
Reporter, korespondent Krytyki Politycznej
Dziennikarz, reporter, pisarz i tłumacz. Publikuje regularnie w magazynie Freize, portalu TLS i piśmie Internazionale. Jest autorem książki „The Invention of Sicily” poświęconej kulturowej historii Sycylii, która wyjdzie nakładem wydawnictwa Verso. Mieszka we Włoszech.
Zamknij