Unia Europejska

Facebookokracja

Kto zajmuje się mediami społecznościowymi, ten wie, że każde z nich przyciąga inny elektorat. Ruch Pięciu Gwiazd i Liga Północna wybrały Facebooka, gdyż chcą przemawiać do ludu. Lud to ich elektorat, który wystarczy „wziąć za rękę i poprowadzić” – podsunąć mu memy i gotowe schematy działania, karmić podejrzeniami, strachem i nienawiścią.

Upłynęło pięć lat, odkąd „Business Insider” opisywał wynik wyborczy włoskiego Ruchu Pięciu Gwiazd jako ogromny sukces polityczny, podkreślając, że cała operacja została przeprowadzona przez jeden blog mający trzech pracowników i przez platformę Meetup, umożliwiającą spotkania ze zwolennikami w sieci. Zobaczymy, jak osądzi to historia, ale rewolucja online dokonana przez włoskiego komika Beppe Grillo jest fenomenem w skali światowej, któremu warto się przyjrzeć z bliska.


Od komika do polityka

„Błazen” nie ma we Włoszech zabarwienia pejoratywnego. To ten, który stał zawsze przy królu – nie tylko po to, by go rozweselać, ale przede wszystkim aby bawić lud wymierzaniem władzy satyrycznego prztyczka w nos, stanowiąc wentyl bezpieczeństwa. Błaznem nazywał siebie nawet laureat Literackiej Nagrody Nobla Dario Fo, tak bardzo nielubiany przez Berlusconiego za ostrą krytykę pod jego adresem.

Włochy: Przeklęte euro!

Rolę królewskiego błazna od dziesięcioleci pełnił we Włoszech również Beppe Grillo. Urodzony w Genui komik zaczął błyskotliwą karierę w latach 70. ubiegłego wieku, od skeczy i monologów w telewizyjnych programach rozrywkowych. Nie zagrzał tam jednak miejsca, bo satyra polityczna Grillo uwierała rządzących.  Zaczął więc występować w teatrach i pisać do gazet. Choć znikł z telewizji, został najpopularniejszym i najbardziej lubianym włoskim komikiem. W latach 90. wrócił na moment do RAI, ale znów szybko stał się osobą niepożądaną w publicznych i prywatnych mediach zdominowanych przez Berlusconiego. Został też jego największym wrogiem.

W 2005 roku Grillo założył blog beppegrillo.it i zaczął regularnie pisać o korupcji w polityce. Dziś badacze mediów podkreślają, że pierwszy post pojawił się na jego blogu 16 stycznia 2005 roku, niemal równocześnie z premierą spektaklu polityczno-satyrycznego Beppegrillo.it. Po latach wiemy, że blog i spektakle Beppe Grillo to produkcja Casaleggio Associati, spółki zajmującej się strategią medialną w sieci.

E' TUTTA COLPA MIA!Oggi ho scoperto di essere io la causa del problema di libertà di stampa in Italia. Lo afferma il…

Opublikowany przez Beppe Grillo Środa, 26 kwietnia 2017

 

„W tej chwili świat, nie zdając sobie z tego sprawy, doświadcza trzeciej wojny światowej: to wojna informacyjna. Jedynym sposobem na uratowanie siebie jest wiedza. Trzeba wiedzieć, co się dzieje. Mamy środek do tego – sieć, która pozwala nam docierać bezpośrednio do źródła informacji. Polityka, telewizja, gazety zawsze przychodzą później” – pisał na blogu Grillo.

Fani wspierali blog darowiznami, a komik wykupywał za te pieniądze ogłoszenia w gazetach, publikując nazwiska skorumpowanych polityków i parlamentarzystów z wyrokami. Organizował opozycyjne manifestacje i jeździł po kraju z płatnymi spektaklami. W tym okresie powstały w internecie słynne grupy Przyjaciół Beppe Grillo – obywateli interesujących się swoim miastem i regionem, którzy później spotykali się i działali w realu. Wiele inicjatyw demokracji bezpośredniej zainicjowanych przez komika z Genui jest godnych uwagi – na przykład petycja online dotycząca kosztów połączeń zagranicznych w UE, która doczekała się zainteresowania Parlamentu Europejskiego i dekretu rządowego.

We wrześniu 2007 roku we Włoszech odbył się „Vaffanculo Day” – czyli „Dzień Wypier…” – nazywany dla przyzwoitości „V-Day”. Była to pierwsza manifestacja polityczna zwołana przez internet. I to imponująca! W ponad dwustu miejscowościach odbyły się wiece, w których wzięło udział blisko dwa miliony osób. Ze sceny w Bolonii Grillo odczytał listę polityków skorumpowanych i skazanych wyrokami sądu, a zasiadających w parlamencie dzięki immunitetowi. Listę otwierał oczywiście Silvio Berlusconi.


Tę datę można uznać za moment, gdy do włoskiego dyskursu publicznego i politycznego weszło przyzwolenie na wulgarność, na brutalizację języka zarówno w stosunku do politycznych adwersarzy, jak i do grup społecznych podzielających odmienne idee. Tak zaczęła się równia pochyła… a po bunga-bunga Berlusconiego już nic nikogo nie dziwi.

W 2008 Grillo znalazł się w pierwszej dziesiątce najbardziej wpływowych blogerów świata według „The Observer”, a rok później zajął siódme miejsce w klasyfikacji gwiazd internetu magazynu „Forbes”. Uznawano go za bezkompromisowego aktywistę i przyrównywano do Michaela Moore’a. Wtedy chciał się ubiegać o przewodnictwo włoskiej Partii Demokratycznej, lecz nie dopuszczono do tego. Zdegustowany prawicą i lewicą, założył własną partię: MoVimento 5 Stelle, Ruch Pięciu Gwiazd, który nie ustawiał się po żadnej stronie sceny politycznej. Głosił hasła antysystemowe, antykorupcyjne, populistyczne, proekologiczne, antyszczepionkowe, eurosceptyczne i promujące demokrację bezpośrednią. Partia osiągnęła pierwsze sukcesy w wyborach regionalnych w 2010 roku. Trzy lata później wystartowała samodzielnie i nie tylko weszła do parlamentu, ale stała się trzecią siłą polityczną we Włoszech.

„To ja jestem zaporą dla faszyzmu i ekstremalnej prawicy” – powtarzał wielokrotnie Grillo. W 2014 roku w Parlamencie Europejskim współtworzył z Nigelem Farage’em Europę Wolności i Demokracji Bezpośredniej. Były lider UKIP mówił wtedy: „Ja i Grillo rozsadzimy Europę zdominowaną przez Niemcy od środka”.

O co Włochy walczą z UE?

W marcowych wyborach z ubiegłego roku Ruch Pięciu Gwiazd wyprzedził Partię Demokratyczną i został największym ugrupowaniem politycznym w kraju. Głosowało na niego blisko 10 mln Włochów. Wkrótce potem powstał „żółto-zielony” (od barw dwóch koalicyjnych partii) rząd Giuseppe Contego, w którego skład wszedł Ruch Pięciu Gwiazd pod przywództwem Luigiego Di Maio i Liga Północna Matteo Salviniego. Dwaj liderzy zostali wicepremierami.

Casaleggio Associati

„Kiedy ja i mój ojciec spotkaliśmy po raz pierwszy Beppe Grillo w teatrze w 2004, po jego przedstawieniu, był człowiekiem skazanym na zapomnienie, odrzuconym przez główny nurt mediów i polityki. Nie bardzo umiał się poruszać w internecie. Potraktowaliśmy go jako klienta z potencjałem. Nikt jeszcze wtedy nie wiedział, jaki potencjał może mieć zwykły blog i późniejsze media społecznościowe. V-Day był przełomem, ale media pisały o nim dopiero po fakcie. Kiedy Beppe chciał się zapisać do Partii Demokratycznej, drwiono z niego: niech założy własną, zobaczymy, ile zbierze głosów! Trzy miesiące później powstał Ruch Pięciu Gwiazd. Myślę, że zjednoczyła nas obojętność mainstreamu” – tłumaczył Davide Casaleggio, aktualny prezes spółki Casaleggio Associati, dziennikarzom włoskiej „Panoramy” kilka miesięcy temu.

Lewicowa polityka działa? To nic, zakażemy!

Założycielem Casaleggio Associati był Gianroberto – wybitny umysł i nietypowy biznesmen z długimi włosami. Pierwsze kroki stawiał w zakładach Olivetti i Ivrea, pnąc się po szczeblach kariery w spółkach telekomunikacyjnych. Od 2005 wraz z synem Davidem zajmował się blogiem Beppe Grillo, potem razem z Grillo zakładali Ruch Pięciu Gwiazd. W 2013 roku ukazała się książka Dialogi o Włoszech i Ruchu Pięciu Gwiazd, którą Gianroberto napisał wspólnie z Beppe Grillo i Dario Fo.

Rola, jaką Gianroberto Casaleggio odegrał w stworzeniu Ruchu, jest niejasna. Według Giovanniego Favii, byłego członka Ruchu, w partii nie było wewnętrznej demokracji, a wszystko kontrolował Casaleggio. Wątpliwości budziło również głosowanie przez Platformę Rousseau – interaktywny system, który umożliwia członkom Pięciu Gwiazd oddawanie głosu w wewnątrzpartyjnych wyborach, zbiorowe podejmowanie decyzji i wspólną pracę nad ustawami. Właścicielem tego systemu jest syn Gianroberta, Davide Casaleggio.

Od momentu, w którym pięciogwiazdkowcy weszli do parlamentu, we Włoszech pojawił się na nowo problem konfliktu interesów – tyle że tym razem w ręku biznesmena-polityka znalazła się nie telewizja, ale potężny mechanizm komunikacyjny mogący wpływać na poglądy internautów.

W 2016 roku przeprowadzona przez BuzzFeed News weryfikacja fałszywych informacji rozprzestrzeniających się po włoskim internecie wykazała, że jednym z największych producentów fejków umieszczanych na Facebooku są blogi należące do Casaleggio Associati: TzeTze i Cosa. Włoskie media od lat monitorują blog Beppe Grillo, punktując nieprawdziwe lub tendencyjne informacje, jakie się tam ukazują. Wielokrotnie krytykowano produkowane przez komika, często niesmaczne fotomontaże. Oburzenie wywołała na przykład publikacja zdjęcia z Auschwitz z prostackim (i odwołującym się do loży masońskiej, a później tajnej ultraprawicowej organizacji) napisem „P2 macht frei”.

Pozostaje tajemnicą, ile Grillo i Casaleggio zarabiają na politycznym biznesie. Różne źródła szacowały od 200 tysięcy do miliona euro rocznie. Pytany o to Grillo odpowiada dziennikarzom: „Spier…”. Davide Casaleggio zaś utyskuje: „Oskarżano nas już o wszystko: o produkcję fałszywych newsów, wysługiwanie się CIA, masonerię, manipulowanie mediami i kontakty z Putinem”.

Frontman Pięciu Gwiazd

We wrześniu 2017 roku w wyniku konsultacji wewnętrznych na lidera Ruchu Pięciu Gwiazd wybrano Luigiego Di Maio, który jako nowy „frontman” partii otrzymał poparcie Beppe Grillo oraz Alessandra Di Battista, drugiego przywódcy Ruchu.

Tuż przed wyborami parlamentarnymi Grillo, niczym profesjonalny influencer, zmienił z dnia na dzień domenę swojego bloga, kolorystykę oraz wizerunek w mediach społecznościowych, a także agencję medialną i praktycznie otworzył swój blog na nowo. Cały blogerski dorobek w postaci milionów wizyt i fanów pozostawił partii. Od tego momentu blog partyjny nosi nazwę Ilblogdellestelle.it. Nadal jest prowadzony na Platformie Rousseau przez Casaleggio Associati.

Horror we Włoszech albo banalność rasizmu

Batalia wyborcza w mediach społecznościowych była zacięta: zjadliwe posty, populistyczne memy, fotomontaże, fejki, a przede wszystkim agresywne ataki na konkurentów. Komunikacja online Ruchu była dynamiczna i strategicznie zaplanowana zgodnie z zasadami marketingu cyfrowego. Agregatorem komunikacyjnym były dwa już wspomniane anonimowe blogi należące do Casaleggio Associati, TzeTze i Cosa (mające łącznie ponad 1 300 000 obserwujących), nieustannie produkujące materiał propagandowy. Dodatkowym paliwem kampanii były „prawdziwe” lub „niesamowite” newsy, które uczciwi obywatele muszą znać i informować o nich wszystkich. Z 20 punktów programowych uwagę elektoratu przykuwał przede wszystkim gwarantowany dochód podstawowy. Wszystkiemu towarzyszyło nieustające wezwanie do działania, które jest zresztą hasłem wyborczym Ruchu: „Partycypuj. Wybieraj. Zmieniaj”.

Di Maio prezentuje się swoim wyborcom jako nienaganny chłopiec z dobrej rodziny, ubrany w elegancki garnitur, zawsze pod krawatem, opalony i uśmiechnięty. W mediach społecznościowych wiernie towarzyszy swojej publiczności – opowiada, jak minął mu dzień, komentuje bieżące wydarzenia, relacjonuje spotkania przedwyborcze, swoje wystąpienia w programach telewizyjnych i rozmowy ze zwykłymi ludźmi. Miał sprawiać wrażenie chłopaka z Południa, który wreszcie zdobył Rzym, a tymczasem przykleił się do niego przydomek „Berlusconik”.

Il MoVimento 5 Stelle ha sempre osteggiato il Jobs Act e lo rivendico con orgoglio. Con il Decreto Dignità abbiamo messo…

Opublikowany przez Luigi Di Maio Poniedziałek, 24 września 2018

 

Jego ulubionym miejscem jest Facebook (1 110 000 obserwujących), na którym zamieszcza (a raczej ktoś zamieszcza w jego imieniu) do kilkunastu postów dziennie. Praktycznie nie schodzi z Facebooka, tak jak Berlusconi nie opuszczał kiedyś swoich telewizji. Z Twitterem (588 000 obserwujących) jest gorzej – co najwyżej jedno ćwierknięcie dziennie.

Jak oszacowała agencja MR & Associati Comunicazione, tuż przed wyborami Di Maio znajdował się na trzecim miejscu, za Grillo, który zgromadził ponad 1,5 mln lajków, i za Alessandro Di Battista (1 367 844 na Facebooku, 188 639 na Twitterze), posiadających lepszy zasięg w mediach społecznościowych. Spółce medialnej Casaleggio Associati udało się wyprowadzić go na pierwsze miejsce i pomóc Ruchowi Pięciu Gwiazd wygrać wybory z imponującym rezultatem 32%.

Salvini i jego „Bestia”

Nazywali go „Casaleggio Ligi” – Luca Morisi, 45 lat, mag mediów społecznościowych, który od 2013 roku dzień po dniu buduje sukces Matteo Salviniego. Przed wyborami lider Ligi Północnej, zwany „Kapitanem”, miał nieco ponad 1 600 000 fanów na Facebooku. Dziś jego notowania są godne największych gwiazd: 3 427 531 obserwujących na Facebooku, 970 040 na Twitterze, 1 120 956 na Instagramie. Angażuje średnio pół miliona osób dziennie, a wśród polityków jest absolutnym królem mediów społecznościowych.

Nowy front antyimigracyjny idzie na Brukselę

Strategia komunikacyjna „Kapitana” została opracowana w najdrobniejszych szczegółach. Wirtualny wizerunek Salviniego przed wyborami to „facet z piwiarni”. Faktycznie, Matteo często pozwala się fotografować z piwem w ręku. Dyskusje nad kuflem mają swój styl: są prostackie, wulgarne, gwałtowne. „Żyjemy w gównianym kraju”, „niech się walą” (do biurokratów z Brukseli), „oderwać ich od koryta”. Lubi uchodzić za mężczyznę „macho”, a w mediach krążyły zdjęcia z byłą narzeczoną i plażowe fotki z obnażonym torsem. Nadal aktualne przedwyborcze hasło Salviniego to „Włosi pierwsi!”, a głównym punktem programu była i jest walka z imigracją. Pokazywał się wśród ludzi w bluzie, z naszywką w kolorach narodowych, co czyniło go jednym z nich. On też jest zwolennikiem demokracji bezpośredniej.

Strategia stworzona dla Salviniego opiera się na angażowaniu wyborców i bezustannym zagrzewaniu ich do działania: „Jestem gościem w programie telewizyjnym, kto ogląda?”; „Jem na kolację pizzę, a wy co jecie?”; „Oni myślą to…, ja nie zmieniam decyzji, a wy co myślicie?”. Wygrywa tym na Facebooku – posty lidera Ligi (przynajmniej jeden na godzinę) mają najwyższy poziom interakcji, komentarzy, udostępnień i lajków.

Per loro non solo ringraziamenti e pacche sulle spalle, ma risorse: soldi risparmiati grazie al crollo degli sbarchi,…

Opublikowany przez Matteo Salvini Sobota, 2 lutego 2019

 

Narracja na Instagramie jest podobna, często pojawiają się te same posty co na Facebooku. Wicepremier lubi robić sobie selfie i przemawiać do ludu na żywo z trybuny mediów społecznościowych. Matteo funkcjonuje dobrze także na Twitterze. „Kapitan” nie prowadzi bloga, narracja toczy się bezpośrednio w mediach społecznościowych, gdzie przeplatają się różne historie – na przykład posty o przestępstwach imigrantów, a dla równowagi znalezienie kotka porzuconego na śmietniku, co nadaje „Kapitanowi” ludzki wymiar.

Silvio i motyle

Po wyborach, gdy Matteo Salvini został wicepremierem i ministrem spraw wewnętrznych, ton jego postów stał się bardziej oficjalny, choć substancja się nie zmieniła. Zaczęły się relacje na żywo z konferencji prasowych, z akcji przeciwko nielegalnym imigrantom i mafii (zburzenie willi klanu Casamonica), z blokowania portów przed statkami wiozącymi uchodźców. Minister lubi się pokazywać w mundurach służb, którym przewodzi. Chętnie pozuje do selfie swoich wielbicielek i wielbicieli, a oni zamieszczają je później na Facebooku, wzmacniając jego potencjał medialny.

Luca Morisi oczywiście nie pracuje sam. Jak podał dziennik „Fatto Quotidiano”, u jego boku stoi wspólnik, Andrea Paganella – osobisty sekretarz Salviniego. Razem prowadzą spółkę Sistema Intranet, która podpisała kontrakt z Ligą na 170 tysięcy euro rocznie. Gdy Salvini przeniósł się do ministerstwa w Rzymie, macherzy od mediów podążyli za nim, dostając zatrudnienie i dodatkową pensję (65 000 i 85 979 euro rocznie). Dołączyła do nich grupa czterech chłopaków po dwudziestce, a wśród nich Leonardo Foa, syn nowo nominowanego szefa telewizji państwowej RAI. Sztab prasowo-medialny Salviniego liczy blisko 20 osób, jest w nim także Claudio D‘Amico – spec od Rosji, zajmujący się kontaktami z tamtejszymi partnerami.

Rymy z historii Europy

Sandro Ruotolo, dziennikarz znany ze swoich dochodzeń dotyczących mafii, któremu grożono śmiercią i z tego powodu znajdował się pod ochroną policyjną, zajmował się również prowadzonymi przez Ligę Północną kampaniami w mediach społecznościowych. Jego zdaniem Luca Morisi używa programu do obsługi mediów społecznościowych, który na żywo analizuje orientację komentarzy oraz reakcję na nie i sugeruje, na jakie tematy stawiać w kolejnych postach, wykorzystując nastroje użytkowników. Program ten nazwał „Bestia”. Po artykule śledczym „Bestia” Salviniego: jak Liga i inne partie prawicowe kontrolują internet dziennikarzowi odebrano eskortę. Niektórzy twierdzą, że to nie przypadek. Wielu dziennikarzy, intelektualistów i polityków stanęło w jego obronie.

Facebookokracja

Kto zajmuje się mediami społecznościowymi, wie, że każde z nich ma inną publiczność i przyciąga inny elektorat. Matteo Renzi najchętniej posługiwał się Twitterem, bo tam gromadzili się jego wyborcy z klasy średniej. Ruch Pięciu Gwiazd i Liga Północna wybrały Facebooka, gdyż chcą przemawiać do ludu. To ich elektorat, który wystarczy „wziąć za rękę i poprowadzić” – czy raczej podsunąć mu toksyczne memy i gotowe schematy działania, a także karmić podejrzeniami, strachem i nienawiścią. Według danych Audiweb we Włoszech z Facebooka korzysta 27 milionów osób, a tylko 6,4 miliona z Twittera.

Silvio Berlusconi wysyłał kiedyś do telewizji nienaganne nagrania swoich wystąpień, realizowane we własnym studiu. Dziś nienaganny Luigi Di Maio, pod krawatem, nie wychodzi praktycznie z Facebooka. Tymczasem włoskie media społecznościowe żyją już tylko Matteo Salvinim.

Jutro należy do nich

A co z Beppe Grillo? Odszedł na polityczną emeryturę i prowadzi dalej swój nowy-stary blog. Przede wszystkim jednak powrócił triumfalnie do telewizji publicznej – RAI2 poświęciła mu specjalny program Grillo jest, złożony z jego starych skeczy telewizyjnych. Jako honorarium otrzymał 30 tysięcy euro, choć program miał bardzo niską oglądalność. Włosi już mówią: „Berlusconi przynajmniej nie kazał sobie płacić z publicznych pieniędzy za to, żebyśmy go oglądali”. Historia kołem się toczy…

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agnieszka Zakrzewicz
Agnieszka Zakrzewicz
Korespondentka z Włoch
Dziennikarka specjalizująca się w tematyce kościelnej i watykańskiej, mieszka w Rzymie, skąd jako korespondentka polskich mediów opowiada o kulisach Kościoła i Watykanu. W szczególności o tych sprawach, które najbardziej dotykają problemu kobiet w funkcjonowaniu tej instytucji, pedofilii, homoseksualizmu, sekularyzacji współczesnego społeczeństwa oraz przemian Kościoła katolickiego w epoce „postwojtyłowej“. Nakładem wydawnictwa Czarna Owca ukazały się dwa tomy jej krytycznych rozmów o współczesnym Kościele katolickim, „Głosy spoza chóru” i „Watykański labirynt”.
Zamknij