Unia Europejska

Stary konflikt jeszcze śpi. Problem cypryjski

Cypr. fot. CC

Dziś do północnego Cypru masowo płynie turecki kapitał, budowana jest infrastruktura, przybywają pracownicy. Północny Cypr zmienił się bardziej w ciągu ostatniej dekady niż kiedykolwiek – mówi Gregoris Ioannou.

Cypr – wyspa, którą rocznie odwiedza około dwóch milionów turystów. Ciesząc się plażami i śródziemnomorskim klimatem, mało kto zdaje sobie sprawę, jak tragiczna jest historia tego miejsca, naznaczona okupacjami i przemocą: najpierw pod panowaniem osmańskim, potem w ramach brytyjskiego systemu kolonialnego, a w końcu w czasie wojny domowej, gdy sąsiedzi zwrócili się przeciwko sąsiadom.

 

Ta dramatyczna przeszłość kształtuje codzienność na wyspie i dzisiaj. Można śmiało powiedzieć, że trwający od 1974 roku podział na Republikę Cypryjską i Turecką Republikę Cypru Północnego, nieuznawane quasi-państwo, jest najbardziej zapomnianym – lub wręcz nieuświadomionym konfliktem toczącym się zasadniczo na terytorium Unii Europejskiej. W szerszej perspektywie, spór na Cyprze pokazuje jak na dłoni, w jaki sposób wielka polityka, nacjonalizm i trwała fizyczna separacja mogą poranić społeczeństwo.

Maria Skóra: Gregoris, spójrzmy w przeszłość. Jak się to dokładnie stało, że dziś Cypr jest państwem podzielonym i formalnie pozostaje w stanie konfliktu?

Gregoris Ioannou, politolog, adiunkt na Uniwersytecie w Glasgow.

Gregoris Ioannou: Przyczyny podziału Cypru sięgają późnego okresu kolonialnego. Do 1960 roku Cypr był kolonią brytyjską i to właśnie w kontekście ruchu antykolonialnego doszło do konfrontacji greckiej społeczności z turecką społecznością cypryjską. Stopniowo, w pierwszej połowie XX wieku, obydwie społeczności na Cyprze zaczęły przyjmować odrębne tożsamości narodowe, początkowo przede wszystkim w oparciu o różnice wyznaniowe. Prawosławna populacja, stanowiąca jednocześnie większość, czuła się częścią narodu greckiego, cypryjscy muzułmanie z kolei wyobrażali sobie siebie, jako część narodu tureckiego.

W latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku przywódcy greckiej części Cypru próbowali zjednoczyć wyspę z Grecją, czemu populacja turecko-cypryjska przeciwstawiała się i w odpowiedzi zażądała podziału wyspy. W 1958 roku, gdy Brytyjczycy zdecydowali się wycofać i rozpoczęły się negocjacje w sprawie przekazania władzy, zaczęło dochodzić do aktów przemocy, rozprzestrzeniających się z grup paramilitarnych na ludność cywilną. Ostatecznie jednak, dzięki porozumieniu zawartemu przez Grecję i Turcję, powstało niezależne państwo, swego rodzaju konsocjonalna republika dwunarodowa, z reprezentacją obydwu nacji na wszystkich poziomach władzy, na przykład z greckojęzycznym prezydentem i tureckojęzycznym wiceprezydentem.

Warufakis: Grecja płonie od lat

Brytyjczycy utrzymywali dwie bazy wojskowe i pozostawili po sobie system oparty na zasadzie równości politycznej obydwu grup narodowościowych, który funkcjonować mógł jedynie na zasadzie konsensusu. Trzeba jednak powiedzieć, że żadna ze stron na poziomie przywództwa nie wierzyła w zjednoczony Cypr i zamiast tego postrzegała Republikę Cypryjską jako trampolinę do osiągnięcia własnych celów: Enosis, czyli pełnego zjednoczenia z Grecją lub Taksim, czyli trwałego podziału wyspy. W efekcie polityka podszyta była nieufnością, konstytucja przestrzegana była niechętnie, ponownie doszło do aktów przemocy, a w 1963 roku państwo dwunarodowe upadło, gdy Grecy cypryjscy przejęli kontrolę nad państwem, a Turcy cypryjscy wycofali się do swoich enklaw.

W jakim stopniu przyczyniły się do tej sytuacji czynniki geopolityczne?

Musimy pamiętać, że chociaż konflikt napędzał nacjonalizmy obu społeczności, Cypr był elementem gry geopolitycznej o wiele większą stawkę. Sytuację w kraju musimy analizować przez pryzmat konkurencji o wpływy w regionie Morza Śródziemnego między Grecją a Turcją.

Warufakis: Pomoc europejska sprawia, że Grecja siedzi pod kluczem

Turcja przeciwna była przyłączeniu Cypru do Grecji z wielu powodów, między innymi bezpieczeństwa. Cypr znajdował się, mniej więcej, w zachodniej strefie wpływów NATO, ale w 1959 roku, kiedy proklamowano niepodległą Republikę Cypryjską, nie została ona państwem członkowskim. Międzynarodowe porozumienie, na mocy którego ustanowiono niepodległe państwo cypryjskie było gwarantowane przez trzech członków NATO: Grecję, Turcję i Wielką Brytanię, lecz nie samo NATO. Tak więc istniała wówczas względna równowaga między Turcją i Grecją, ale po tym, gdy została ona zakłócona w 1963 roku, dopiero w roku 1974 przywrócony został pewnego rodzaju balans.

A jaki wpływ na dynamikę tego konfliktu miała Zimna Wojna?

Napięcia Zimnej Wojny nie ominęły Cypru. Gdy doszło do aktów przemocy w połowie lat sześćdziesiątych i państwo upadło, Stany Zjednoczone zmieniły swoje dotychczasowe stanowisko. Zamiast wspierać niezależną republikę dwunarodową, jak to było przewidziane, USA uznały, że lepiej byłoby, gdyby wyspa była współrządzona przez Grecję i Turcję, oba kraje członkowskie NATO.

Pinior: Assange i Snowden zmienili kształt polityki

Działo się to właśnie między 1964 a 1974 rokiem, kiedy Cypr trafił w greckie ręce, pod przewodnictwem prezydenta Makariosa, także w roli arcybiskupa. Makarios jednak, chcąc uniknąć amerykańskiego nacisku i większego zaangażowania Turcji i Grecji na wyspie, zdecydował się na zbliżenie z Ruchem Państw Niezaangażowanych oraz z Blokiem Wschodnim. Nie ideologia leżała u podstawy tej decyzji, ale polityka – chciał uniknąć podziału kraju między Grecję i Turcję.

W 1974 roku, gdy grecka junta próbowała obalić Makariosa, pięć dni po zamachu stanu, turecka armia zaatakowała wyspę i tym samym przypieczętowała jej podział.

A jaki jest Cypr dzisiaj? Czy nacjonalizmy tych dwóch „patronackich” krajów są wciąż aktualne, czy też, w międzyczasie, wyłoniła się tożsamość cypryjska?

Rok 1974 przypieczętował proces podziału. Jest to oczywiście istotne z powodów ideologicznych i w odniesieniu do budowania tożsamości narodowej. Grecka społeczność cypryjska poczuła się, w 1974 roku, przez Grecję zdradzona. Enosis, czyli ideę zjednoczenia z Grecją, zaczęto postrzegać jako coś, co mogło przynieść tylko katastrofę – pomysł został całkowicie zdyskredytowany, a grecki nacjonalizm cypryjski przepoczwarzył się z idei Enosis w ideę niepodległego państwa cypryjskiego, marginalizującego społeczność turecką.

To był stopniowy proces, zapoczątkowany jeszcze pod koniec lat pięćdziesiątych XX w., bardzo wyraźny w okresie 1963-1974, a dziś – można powiedzieć – już ugruntowany.

A jak to wygląda po tureckiej stronie?

Wśród tureckiej społeczności cypryjskiej w ostatnich latach obserwuje się podobną tendencję. Turcy cypryjscy początkowo witali turecką interwencję z ulgą, ponieważ, jako mniej liczna wspólnota, czuli się zagrożeni przez dominującą populację grecką. Jednak stopniowo, w miarę jak konflikt stygł, zaczęła dokuczać im izolacja – jako nieuznawane państwo właściwie nie mają żadnych własnych stosunków dyplomatycznych. Tak więc, gdy grecka Republika Cypryjska złożyła wniosek o członkostwo w Unii Europejskiej, turecka wspólnota uznała, że jest to szansa na przełamanie izolacji, poprzez zjednoczenie w duchu dwunarodowej federacji. Początek XXI wieku, lata 2000–2004, był czasem masowej mobilizacji przeciwko tradycyjnemu nacjonalistycznemu przywództwu i realizowaniu przezeń idei podzielonego Cypru. Większość opowiadała się za zjednoczeniem. Kiedy jednak negocjacje zostały zakończone i ostatecznie ONZ zaproponowała plan pokojowy, strona grecko-cypryjska odrzuciła to rozwiązanie w referendum.

Dlaczego?!

Przychodzą mi do głowy cztery główne powody. Po pierwsze: ugruntowany pogląd, że Cypr jest zasadniczo grecki, a zaproponowany plan nie uwzględniał tego, zakładając podział władzy i polityczne równouprawnienie społeczności tureckiej. Po drugie: strach przed samą Turcją i jej możliwym wpływem. Pozostałe powody mają związek z ekonomią i Unią Europejską. W odniesieniu do gospodarki, południowy Cypr przeżywał właśnie boom i pojawiły się spekulacje, kto zapłaci za zjednoczenie.

Niech żyje progresja podatkowa na lokatach cypryjskich

Czynnik europejski jest bardziej interesujący, ponieważ akcesja do UE postrzegana była w mitycznych kategoriach: że grecki Cypr zwiększy swój wpływ w negocjacjach i pozbędzie się Turcji z wyspy, wraz z konstytucją z 1960 roku, która gwarantuje współdzielenie władzy przez obie grupy etniczne.

Czy Grecja i Turcja wciąż próbują interweniować w tym konflikcie?

To dobre pytanie. Po 1974 roku wpływ Grecji osłabł, jednak nie wyparował całkowicie. Cypr nie jest żadnym protektoratem, ale też nie jest w pełni niezależny. Na przykład to państwo greckie mianuje zwierzchnika armii Republiki Cypryjskiej. Grecką flagę zobaczysz wszędzie, także systemy edukacji są bardzo powiązane. Polityka zagraniczna Republiki Cypryjskiej jest nominalnie niezależna, ale zawsze związana z polityką Grecji. Trwający podział legitymizuje pogląd, że nie da się uchronić przed wpływem Turcji bez poparcia Grecji. W rzeczywistości, po roku 1974 Turcja ma bezpośredni wpływ na północy, a Grecja odgrywa pewną pośrednią rolę na południu.

Jako państwo nieuznawane, północny Cypr musi być bardziej zależny od Turcji niż Republika Cypryjska od Grecji?

W tureckiej wyobraźni północny Cypr został wywalczony przez turecką armię i stąd wynika jej prawo do kontroli politycznej. Sytuacja się zmieniła od czasu nastania Erdogana. Przede wszystkim, jest on zainteresowany zjednoczeniem Cypru i nie uważa problemu cypryjskiego za kwestię polityki wewnętrznej, tak jak to było za czasów kemalistów, tureckich sekularnych republikanów, ideologicznych spadkobierców Atatürka.

Turcja: Tu nie chodzi o islamizm i świeckość

Erdogan widzi Cypr z perspektywy stosunków dyplomatycznych z Zachodem. Kiedy doszedł do władzy, ponowne zjednoczenie Cypru wydawało się naprawdę możliwe. Oczywiście, Erdogan dziś to nie ten sam Erdogan, co wtedy – wówczas był o wiele bardziej umiarkowany, dziś przyjął autorytarny kurs. Jednak jego polityka wobec Cypru nie zmieniła się. Uważa, że ​​dzisiejsza sytuacja stwarza dla Turcji niepotrzebne problemy.

Bezpośredni wpływ Turcji na północy Cypru znacznie wzrósł, jednak nie w stylu kemalistów: osadnictwa czy obecności wojska. Dziś do północnego Cypru masowo płynie turecki kapitał, budowana jest infrastruktura, przybywają pracownicy. Północny Cypr zmienił się bardziej w ciągu ostatniej dekady niż kiedykolwiek. Ponadto widać tam także próby interwencji organizacji muzułmańskich w wymiarze kulturowym. Bo pamiętaj, że turecka społeczność cypryjska jest najbardziej zlaicyzowaną wspólnotą muzułmańską na świecie.

A więc minęło prawie 45 lat ciągłego konfliktu: fizycznego podziału i stałej obecności wojska. W jaki sposób podział Cypru wpływa na grecką i turecką społeczność? W jaki sposób podział wpłynął długofalowo na postawy obydwu tych społeczeństw?

Traumy z lat 1963-1974, jak również z czasów inwazji w 1974 roku, nie zostały jeszcze wyleczone. Są one kultywowane i odtwarzane przez struktury władzy w obu społecznościach. Trzeba zrozumieć, że choć od 1974 roku konflikt jest uśpiony, to jednak kształtuje sposób myślenia.

Najlepiej to widać w odniesieniu do systemu edukacji: przez trwający spór system jest na wskroś przesiąknięty nacjonalizmem i przygotowuje dzieci do walki o swój kraj, szczególnie że chłopcy muszą odbyć służbę wojskową (obowiązkową po obydwu stronach linii demarkacyjnej). Dwa lata służysz w wojsku, a potem idziesz jeszcze do rezerwy i co kilka miesięcy bierzesz udział w jednodniowych szkoleniach. Musisz być zawsze gotowy na wojnę! Na poziomie społecznym istnienie konfliktu powoduje także tłumienie szeregu innych problemów. Inne ważne kwestie, zostają odsunięte na bok: nie mamy czasu na prawa LGBTQ, ponieważ trwa wojna. Nie mamy czasu na konflikt klasowy, ponieważ mamy wroga u naszych drzwi i musimy się zjednoczyć. To ogranicza społeczeństwo i debatę polityczną.

To ciekawe, że wspominasz o służbie wojskowej tylko dla mężczyzn i konieczności ciągłej gotowości do obrony ojczyzny. Można dopatrywać się pewnego podobieństwa do sytuacji w Europie Środkowo-Wschodniej, doświadczonej walkami o niepodległość. Wyraźnie ukształtowało to relacje między płciami. Mam rację?

Tak, społeczeństwo cypryjskie jest dość patriarchalne. W czasie konfliktu przemoc seksualna często stosowana była przez grupy paramilitarne po obu stronach jako broń wojenna i wciąż są to niezaleczone traumy. Dzisiaj kobiety nie muszą służyć w armii, nie ma tu modelu izraelskiego, ale muszą uczestniczyć w obronie cywilnej. Zasadniczo pomysł jest taki, że mężczyźni walczą, a kobiety ich wspierają.

No dobrze, ale jakie są stanowiska głównych aktorów politycznych w północnym Cyprze i w Republice Cypryjskiej? Jakie jest stanowisko greckiej lewicy cypryjskiej? Czy możliwa jest współpraca z lewicą po tureckiej stronie?

Grecka lewica na Cyprze była jedyną siłą polityczną w greckim Cyprze, która utrzymywała kontakty ze społecznością turecką i była bardziej zorientowana na pokojowe zbliżenie. Związane jest to z postawą internacjonalistyczną i promowaniem „cypryjskości”. Prawica grecka na Cyprze była i jest bardziej nacjonalistyczna, bardziej grecko-zorientowana i mniej skłonna do współpracy z innymi Cypryjczykami czy kompromisu z nimi.

Główna prawicowa partia, obecnie rządząca i należąca do rodziny EPP (Europejskiej Partii Ludowej), ma frakcję liberalną i konserwatywno-narodową, która jest znacznie bardziej dominująca. Liberalny obóz polityczny okazał się nie dość silny, by wpłynąć na politykę rządu i w ostatniej rundzie negocjacji, mimo że widać było postęp, wciąż nie doszliśmy do porozumienia, ponieważ w partii rządzącej nie ma woli politycznej, by osiągnąć porozumienie z przywódcami tureckiej części Cypru.

A jak się to ma do polityki po tureckiej stronie?

Dwie lewicowe partie popierają kompromis. Na północnym Cyprze jest inny system polityczny – parlamentarny, podczas gdy w greckiej Republice Cypryjskiej jest system prezydencki. W parlamencie na północy utworzyła się lewicowo-liberalna koalicja, a prezydent, który odpowiada za negocjacje, jest tradycyjnym cypryjskim politykiem, zorientowanym na proces pokojowy. Po jego dojściu do władzy pojawiły się wielkie nadzieje, dlatego załamanie się negocjacji w Szwajcarii w 2017 roku było dużym rozczarowaniem.

To jakie są możliwe scenariusze dla Cypru?

Nie widzę zbyt wielu scenariuszy, w zasadzie tylko dwa są możliwe. Jednym z nich jest powołanie dwunarodowej federacji, co jest już negocjowane od wielu dziesięcioleci. Moim zdaniem byłby to idealny scenariusz, ponieważ pozwoliłby na zakończenie konfliktu. Nie wydaje mi się jednak, by mógł się on spełnić w najbliższym czasie. Lewica jest jedynym aktorem w pełni zaangażowanym w zjednoczenie poprzez federację i po obydwu stronach to się nie zmieniło.

Porozumienie UE-Turcja ma poważne konsekwencje dla praw człowieka

Jednak lewica zarówno na północy jaki i na południu jest osłabiona, to trend globalny. Lewica mogłaby zainicjować zjednoczenie, ale nie ma wystarczającej mocy, by je wyegzekwować. Teoretycznie, oczywiście, wszystkie strony chcą zjednoczenia Cypru – ale kiedy trzeba pójść na kompromis – tylko lewica ma szczere intencje.

Jakie są inne trudności na drodze do zjednoczenia? Czy istnieją przeszkody wynikające z czynników geopolitycznych?

Istnieje wiele przeszkód. Jedną z nich jest postawa znacznej części ludności po obu stronach, choć nieco bardziej widoczna w społeczności grecko-cypryjskiej, czyli sprzeciw wobec jakiegokolwiek sposobu podziału władzy. Pojawia się również problem napięć geopolitycznych i zasobów naturalnych: dostępu do złóż gazu ziemnego. Podejmowane przez Izrael próby współpracy z Grecją i Republiką Cypryjską nie będą sprzyjać osiągnięciu porozumienia pokojowego. Więc, jeśli nie ma porozumienia pokojowego, jedyną opcją jest status quo, choć nie jest ono opłacalne.

Lichnerowicz: Cypr ratowany prowizorką

czytaj także

Ale jest też inny scenariusz: dojście do wniosku, że obydwie strony nie mogą żyć razem i trwały podział Cypru.

Tu pojawia się kwestia gazu ziemnego. W scenariuszu zjednoczeniowym, gaz należy do całej wyspy, ale w przypadku powstania dwóch państw będą dwa różne systemy gospodarcze i to będzie musiało zostać wynegocjowane. No i na końcu jest też kwestia legitymacji politycznej – kto ma prawo faktycznie podpisać umowę w imieniu Cypru? Nawet jeśli w ostatnich latach słyszy się o tym w debacie publicznej, sądzę, że negocjowanie trwałego podziału nigdy nie zgromadzi poparcia większości.

Czy trwały podział nie jest też niekorzystny ze względu na Unię Europejską? Coś w stylu sytuacji odwrotnej do Brexitowego starcia Wielkiej Brytanii i Szkocji oraz konieczności ponownego uruchomienia procedury akcesyjnej w przypadku powstania nowego państwowa.

Dokładnie. Cypr został przyjęty do Unii Europejskiej jako całość. Grecy cypryjscy tymczasowo rządzą Republiką Cypryjską w procesie negocjowania rozwiązania problemu cypryjskiego. Jest to oficjalna sytuacja prawna.

Gdula: Cypryjska lekcja

Potencjalny podział skończyłby się bałaganem: prawnym, politycznym, być może nawet doszłoby znów do przemocy. Więc nie sądzę, żeby takie rozwiązanie zostało przepchnięte. Może za 10, 20 lat sytuacja będzie inna, ale teraz nie widzę takiej możliwości.

 Trudno żyć razem, a rozstanie też nie jest opcją co będzie dalej?

Cóż, mam nadzieję, że nie będzie wojny. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest kontynuacja tego konfliktu, o zróżnicowanej dynamice i aktywnie kształtowanym przez Turcję.

Jest na przykład Varosha, takie miasto-widmo, ponieważ po 1974 roku nikomu nie wolno było się tam osiedlać. Turecka armia utrzymuje je, jako narzędzie w negocjacjach, a teraz krążą plotki, że Turcja może otworzyć je dla greckich obywateli i obywatelek Cypru. Różne rzeczy mogą się wydarzyć w terenie, na przykład bezpośredni handel z północnym Cyprem. Jak dotąd grecki Cypr twierdzi, że to jest terytorium nieuznane i nielegalne. Nie ma nawet bezpośrednich połączeń lotniczych z północnym Cyprem. Kontakt ze światem zewnętrznym siłą rzeczy zapośredniczony jest przez Turcję. W dodatku w ubiegłym roku pojawiły się pogłoski, że w pewnym momencie Turcja mogłaby zaanektować północ wyspy, tak jak Federacja Rosyjska anektowała Krym. To dość daleko idący scenariusz, niemniej już dziś dyskutowany publicznie.

Czego życzyłbyś mieszkańcom i mieszkankom Cypru w 2019 roku?

Chciałbym, żeby społecznościami miały ze sobą kontakt, bo wierzę, że tylko to może ocalić Cypr w przyszłości. Cokolwiek działoby się na poziomie politycznym, jeśli istnieją relacje między ludźmi i silne więzi rozwijają się mimo, albo ponad granicą, to może to być krok w kierunku pokoju.

**
Gregoris Ioannou jest politologiem i adiunktem na Uniwersytecie w Glasgow. Jest współredaktorem wydanej w 2018 roku książki o populizmie i radykalnej lewicy w Europie Left Radicalism and Populism in Europe oraz autorem monografii o podziale Cypru, która ukaże się w 2019 roku. Przez wiele lat był także aktywnie zaangażowany w ruch pokojowy na Cyprze.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij