Unia Europejska

„Cesarz antywoke” czy mit, który należy odkłamać? Francuskie spory wokół Napoleona

Głośny film Ridleya Scotta nie mógł przejść bez echa w państwie, gdzie Napoleon Bonaparte koronował się na cesarza i w którym po dziś dzień trwają spory na jego temat. Jedni uważają, że najwyższy czas skończyć z legendą wielkiego wodza, a inni wręcz przeciwnie – wykorzystują mit Napoleona we współczesnej walce politycznej.

Film Napoleon krytyka na całym świecie przyjęła go dosyć chłodno – również w naszej redakcji uznano, że nie do końca spełnił pokładane w nim nadzieje. Francuscy recenzenci dołożyli jeszcze swoje trzy grosze, dodatkowo zarzucając anglosaskim twórcom niezrozumienie historii Francji. Problem w tym, że sami Francuzi na tym polu są bardzo dalecy od wypracowania konsensusu.

Film Scotta stworzył okazję do nowych polemik na temat roli Bonapartego w dziejach kraju. Nic tego lepiej nie obrazuje niż fakt, że w dokładnie tym samym dniu lewicowy tygodnik „L’Humanité Magazine” opublikował numer z popękanym wizerunkiem Napoleona i podpisem „kończąc z mitem” na okładce, a prawicowe „Valeurs Actuelles” odpowiedziało tytułem „cesarz anty-woke” pod dumnie rozsiadłym na tronie władcą Francji.

(Bez)sens Napoleona

Najwyższa inkarnacja narodowego ducha Francji…

Istnieje wiele powodów, dla których Francuzi mogą patrzeć z podziwem i rozrzewnieniem na wielkiego wodza, którego armie budziły grozę w całej Europie, od Lizbony po Moskwę. Zresztą nie tylko oni, ponieważ mit Napoleona oddziaływał na wyobraźnię ludzi ze wszystkich zakątków świata, o czym akurat Polacy bardzo dobrze wiedzą. W hymnie słyszymy, że „Bonaparte dał nam przykład, jak zwyciężać mamy”, i nigdy nie brakowało u nas Ignacych Rzeckich wzdychających do cesarza Francuzów.

Współcześnie nad Sekwaną rewolucyjnego generała i późniejszego monarchę wychwala przede wszystkim prawica. We wspomnianym numerze „Valeurs Actuelles” głos zabierają Ciotti i Bardella, liderzy konserwatystów i nacjonalistów. Ten pierwszy tłumaczy, że Napoleon to chwała i ucieleśnienie woli politycznej ludu. Zdaniem obu cesarz stanowi wzór także dla współczesnych polityków. W podobnym tonie wypowiada się przewodzący skrajnej prawicy Éric Zemmour, mówiący wprost o potrzebie powrotu do bonapartystycznych ideałów, mających w największym stopniu odpowiadać przeznaczeniu Francji. W kontekście nowego filmu konserwatywnych komentatorów najbardziej boli, że nie pokazuje on odpowiednio wielkości Napoleona – jawi się on bardziej jako „przegryw”, którym kierują emocjonalne impulsy.

Éric Zemmour i cała reszta. Czy skrajna prawica odbije Pałac Elizejski?

Nie na taką biografię liczyli zwolennicy cesarza. Innym materiałem opublikowanym przez „Valeurs Actuelles” jest wywiad z Joachimem Muratem, potomkiem napoleońskiego marszałka o tym samym imieniu. Wyjaśnia on, że to bonapartyzm gwarantuje suwerenność narodową i ludową, a krytyka cesarza wypływa ze strony „neostalinowskiej inteligencji, która atakuje wszystko to, co czyni Francję wielką”. Murat zgodnie z linią prawicowego pisma wiąże zarzuty wobec Napoleona z ruchem woke, rzekomo dążącym do „zapomnienia” historycznych bohaterów narodowych. Nie wspomina jednak, że krytyka zwycięzcy spod Austerlitz jest znacznie starsza niż „woke lewica”.

Czy grabarz rewolucji i despota?

Odpowiedzią „L’Humanité Magazine” na hagiografię Napoleona w prasie prawicowej jest właśnie przypomnienie o mniej chwalebnych dokonaniach cesarza Francuzów. O ile do jego niewątpliwych sukcesów należą uporządkowanie rewolucyjnego prawodawstwa i innowacji administracyjnych, to przy okazji zrezygnował on z wielu progresywnych zmian i zaproponował system oparty na autorytecie. Na poziomie rodziny oznaczało to wszechwładzę ojca i męża, a w państwie – cesarza, któremu służyły najbardziej rozbudowany aparat policyjny ówczesnej Europy i stworzona na nowo arystokracja. Nawet słynne sukcesy militarne przysłaniają fakt, że Bonaparte zostawił Francję w znacznie okrojonych granicach względem tych wyznaczonych przez I Republikę.

Leder: Czy jest coś bardziej francuskiego niż uliczne zamieszki i rewolty?

Najciemniejszą plamę na życiorysie Napoleona stanowi jednak przywrócenie niewolnictwa we francuskich koloniach, zniesionego kilka lat wcześniej przez jakobińską Republikę. Z metropolii wysłano wojska, które miały z powrotem narzucić dominację białych panów w Haiti czy na Gwadelupie. Na tej ostatniej po krwawych walkach złamano opór wyzwoleńców i przeciwników niewolnictwa, ale trzystu ostatnich spośród nich pozostało wiernymi rewolucyjnej dewizie vive libre ou mourir – popełnili samobójstwo, wysadzając się w powietrze.

Na łamach „L’Humanité” głos zabrał również szanowany znawca epoki, który komentując historyczną rolę Napoleona („dziecko Rewolucji i jej grabarz”), powiązał wzrost zainteresowania jego osobą ze współczesnymi tendencjami politycznymi. Zamach stanu z 18 brumaire’a przyniósł stabilizację wewnętrzną kosztem swobód demokratycznych – a to jest coś, co również obecnie pociąga wielu Francuzów zmęczonych klasą rządzącą i szukających swojego zbawcy. Do tej roli aspiruje szereg polityków, choć na razie bez sukcesu.

Napoleon (ani historyczny, ani filmowy) od polityki nie ucieknie

Historycy z całego świata spierają się na temat cesarza Francuzów, ale nigdzie ta debata nie ma takiego znaczenia jak nad Sekwaną. Tutejsi badacze są co prawda zgodni w odrzuceniu obecnej w anglosaskiej historiografii czarnej legendy Napoleona, przedstawianego czasem jako prekursor Adolfa Hitlera – za sugerowanie tej interpretacji niektórzy atakują film Scotta – jednak spierają się o wszystko inne.

Do obywateli docierają strzępki z tych dyskusji, ale to wystarczy do podzielenia Francuzów w ocenie Bonapartego. Z jednej strony zawsze zajmuje on szczytowe pozycje w rankingach popularności, z drugiej zaś niedawny sondaż wskazał, że tylko jedna trzecia respondentów ma o nim pozytywną opinię, jedna piąta negatywną, a reszta jest neutralna lub nie ma zdania. Mocne stanowiska są w mniejszości, odpowiednio 13 i 2 proc. badanych uważa, że Napoleon powinien być jednoznacznie wychwalany lub potępiany.

To sprawia, że władza, konstruując swoją narrację historyczną, stąpa ostrożnie i skupia się na mniej kontrowersyjnych elementach biografii Korsykanina. W 2021, przy okazji dwusetnej rocznicy śmierci Napoleona prezydent Macron podkreślał jego znaczenie dla stworzenia nowoczesnej Francji, jej prawa, administracji i całego systemu instytucjonalnego. Trudno to zresztą pominąć, bowiem duch cesarza unosi się nad Republiką w większym stopniu, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Zwłaszcza jeśli uznamy gaullizm za republikański odpowiednik bonapartyzmu, a istnieją ku temu przesłanki.

Kagarlicki: Wojny napoleońskie i początki nowej formuły państwa

Zbudowana przez De Gaulle’a V Republika bywa uznawana za pogodzenie dwóch rywalizujących nurtów z politycznej historii kraju – republikanizmu i monarchizmu. Zwolennicy tego rozwiązania chwalą go za zaprowadzenie „porządku” za sprawą wszczepienia w system republikański silnej władzy wykonawczej. Krytycy mówią o zgniłym kompromisie, który tkwiąc w rozkroku między dwiema tendencjami, ostatecznie nie zadowala żadnej z nich. O ile lewica atakuje „monarchię prezydencką” i wznosi hasło VI Republiki, o tyle prawica zdaje się obecnie walczyć o jeszcze większe zbliżenie jej do bonapartystycznych wzorców. Dlatego dyskusja o Napoleonie to we Francji tak naprawdę nie rozmowa o historii, lecz spór o współczesną Republikę i o to, w jakim kierunku powinna ona podążać.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Artur Troost
Artur Troost
Doktorant UW, publicysta Krytyki Politycznej
Doktorant na Uniwersytecie Warszawskim, publicysta Krytyki Politycznej.
Zamknij