Świat

Jak TEDx przyjechał do obozu dla uchodźców

Kiedy z uchodźców robi się przedsiębiorców, a ich obozy przemalowuje na ziemię obiecaną, widać jak na dłoni cały bezgraniczny cynizm neoliberalnej wersji humanitaryzmu.

9 czerwca tego roku na zaproszenie Urzędu Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców (UNHCR) do obozu Kakuma w Kenii przyjechał TEDx. Było to pierwsze w historii wydarzenie w ramach tego projektu zorganizowane w obozie dla uchodźców. Euforycznie brzmiącym motywem przewodnim wystąpień było  Thrive, czyli „Rozkwit” – miały one przedstawiać „historie, które inspirują i podnoszą na duchu nie tylko goszczące je społeczności, ale cały świat”.

Tak sformułowany temat idealnie pasował do charakteru typowych imprez pod marką TED, podczas których mówcy opowiadają zwykle o swoim życiu jako pouczającej podróży w nadziei, że to, co na tej drodze odkryli, zainspiruje publiczność do zmiany własnych postaw wobec świata i samych siebie. Tym razem jednak na miejsce sesji TEDx wybrano nie jedną ze światowych metropolii, ale najstarszy i największy obóz dla uchodźców w całej Afryce: obóz Kakuma w północno-zachodniej Kenii, zamieszkiwany przez blisko 150 tysięcy osób.

Obóz dla uchodźców Kakuma (Kenia). Fot. Tom Albinson, CC BY-ND

Media relacjonowały TEDxKakumaCamp w samych superlatywach. Reporterzy telewizji Al-Jazeera mieli w zasadzie jedno pytanie do zadowolonej z siebie Melissy Fleming – dyrektorki genewskiego oddziału UNHCR do spraw komunikacji publicznej i współorganizatorki spektaklu: o determinację, jaką musiała się wykazać, by zrealizować ten ze wszech miar ambitny pomysł.

Warto jednak spojrzeć na to wydarzenie z innej, mniej egzaltowanej perspektywy. Rzecz nie w tym, by besztać uchodźców i uchodźczynie, którzy z brawurą i talentem opowiadali historię swojego życia na TEDxKakumaCamp – ani tych, którzy tysiącami oglądali wydarzenie na telebimach pod gołym niebem, wiwatując i żywiąc nadzieję na lepsze jutro. Chodzi o zwrócenie uwagi na fakt, że organizacje humanitarne w rodzaju UNHCR podpisują się dziś obiema rękami pod najbardziej cynicznymi sloganami neoliberalizmu.

Afryce karakuły, biznesowi złoto

czytaj także

Afryce karakuły, biznesowi złoto

Aleksandra Antonowicz-Cyglicka

Zachodnie programy humanitarne dla uchodźców już od kilkunastu lat podążają neoliberalną drogą. Jeśli kiedyś mówiono o zależności uchodźców od pomocy, dziś agencje humanitarne zalecają „samodzielność”, „autonomię” i „podejścia uczestniczące”. Ten trend rysuje się coraz wyraźniej. Socjolożki Susan Ilcan i Kim Rygiel opisują, jak wysiedleńców zachęca się do „samodzielnego zarządzania sobą” i oczekuje się od nich, że przedzierzgną się w „prężne, przedsiębiorcze podmioty”. W tym ujęciu, zamiast wyglądać pomocy od polityków czy oczekiwać, że ulgę w cierpieniu przyniosą im bezduszne procedury udzielania azylu, uchodźcy powinni po prostu spojrzeć w lustro.

Obóz dla uchodźców Kakuma (Kenia). Fot. Tom Albinson, CC BY-ND

Zaproszenie TEDx do obozu Kakuma to jaskrawy przykład takiej filozofii. Format wystąpień na sesjach TED fetyszyzuje sztukę inspirowania i twórczej samorealizacji, aby zrobić z niej dobrze sprzedający się produkt. Choć zdarzają się godne uwagi wyjątki, wystąpienia w ramach tego formatu sprowadzają się zwykle do opowieści z cyklu „od zera do milionera”, a przyświeca im nadrzędna dewiza: jeśli nie myślisz o sobie jako o kimś pokrzywdzonym lub prześladowanym, to nim nie jesteś.

Dominika Kulczyk ratuje świat

czytaj także

Dominika Kulczyk ratuje świat

Agnieszka Bułacik

To przesłanie może trafić na podatny grunt wśród mieszkańców obozów takich jak Kakuma. Problem z hasłami o prężności i przedsiębiorczości – szczególnie, gdy stoi za nimi UNHCR – polega jednak na tym, że składają obietnice bez pokrycia i odwracają uwagę od problemów strukturalnych: nierówności, dyskryminacji i polityki zamykania granic przed uchodźcami.

Kenijski rząd od wielu lat traktuje uchodźców (szczególnie somalijskich) z wyraźną niechęcią, grożąc im deportowaniem i nierzadko spełniając tę groźbę. Władze państwa prowadzą wobec nich surową politykę: rozmieściły obozy w niegościnnej, północnej części kraju, i nie zezwalają uchodźcom na oddalanie się od nich. W 2016 roku ogłosiły, że zamierzają zamknąć wszystkie obozy i wydalić ich mieszkańców. Dwa lata wcześniej w Nairobi siły porządkowe urządzały z kolei łapanki na somalijskich uchodźców zamieszkujących dzielnicę Eastleigh, włamywały się do ich domów, maltretowały kobiety i dziewczynki, a przy okazji systematycznie brały łapówki.

Obóz dla uchodźców Kakuma (Kenia). Fot. Tom Albinson, CC BY-ND

Sytuacja uchodźców w samym obozie Kakuma jest tylko minimalnie lepsza. Obowiązuje godzina policyjna, a w pewnych sektorach obozu kenijscy policjanci dokonują odwetowych nalotów, zastraszając każdego, kto próbuje się im przeciwstawić. Na tym nie koniec. Niemal każdego roku władze zmniejszają racje żywnościowe nawet o połowę, ponieważ kraje, które ofiarowały pomoc finansową, nie dotrzymują zobowiązań wobec Światowego Programu Żywnościowego.

Żadne pozytywne myślenie nie pomoże nikomu uciec od tych realiów.

Eksperymenty na biednych

Obóz Kakuma tętni życiem, przyjaźniami, handlem, solidarnością i pomysłowością jego mieszkańców. Mogłoby się wydawać, że zaproszenie tam TEDx to rzecz godna uznania. Uchodźców, dla których nie ma powrotu do rodzinnych krajów, nie wolno skazywać na los „wiecznych ofiar”. Ich głos musi być słyszany. Jeśli jednak angażuje się w tym celu markę medialną, jaką jest TEDx, aby zaniosła uchodźcom kaganek neoliberalnej globalizacji, to taka inicjatywa staje się równie cyniczna co szkodliwa. Fakt, że za organizację tego wydarzenia odpowiada UNHCR, podkreśla tylko, jak skwapliwie organizacje humanitarne zdejmują polityczną odpowiedzialność z państw, a swoje wpływy, pozycję i środki wykorzystują do propagowania wątpliwych recept rodem z neoliberalnego elementarza.

W czasach, gdy Europa i Ameryka Północna próbują jak najszczelniej zamknąć przed uchodźcami drzwi, a wiele afrykańskich państw coraz śmielej naśladuje tę otwarcie wrogą im politykę, optymistyczne przypowiastki o osobistej transformacji mogą sprawić, że poczujemy się trochę lepiej. Niestety, historie te szafują fałszywymi obietnicami, a ich jedynym celem jest szerzenie ewangelii „zglobalizowanej, neoliberalnej jednostki konsumującej” na Globalnym Południu.

Obóz dla uchodźców Kakuma (Kenia). Fot. Tom Albinson, CC BY-ND

To prawda, że TEDxKakumaCamp może zachęcić część osób do przekazania darowizn na funkcjonowanie obozu, może na krótką chwilę uprzytomnić widzom skalę kryzysu uchodźczego, może nawet pomóc wymazać z pamięci ubiegłoroczny skandal korupcyjny wokół UNHCR. Jednak gdy kurz opadnie, racje żywnościowe zostaną kolejny raz obcięte, a policja zaatakuje z jeszcze większą brutalnością, mieszkańcy obozu Kakuma obudzą się w tej samej twardej rzeczywistości. Podobnie jak inne pomysły na szukanie rozwiązań w samowystarczalności jednostek zamiast w krajowej i międzynarodowej polityce, TEDxKakumaCamp jest rozpostartym przed uchodźcami mirażem – i niczym więcej.

 

**
Hanno Brankamp – doktorant na wydziale geografii i środowiska Uniwersytetu Oksfordzkiego. Prowadzi badania etnograficzne dotyczące polityki bezpieczeństwa i zarządzania w obozie dla uchodźców Kakuma w Kenii.

Artykuł ukazał się w magazynie African Arguments. Dziękujemy autorowi za zgodę na przedruk. Z angielskiego przełożył Marek Jedliński.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij