Jeśli młodzi nie zdążą założyć partii politycznej przed nadchodzącymi wyborami, wygrać może jedno z dwóch ugrupowań dotychczas rządzących krajem i uznać wszelkie decyzje podejmowane przez obecny, tymczasowy rząd za nielegalne – bo aktualna sytuacja polityczna nie ma umocowania konstytucyjnego.
„Jeśli zobaczymy załamanie dyscypliny w którejkolwiek wspólnocie, pójdziemy tam wszyscy razem i pomożemy dyscyplinę przywrócić” – głosi hasło pod prostym rysunkiem. Grupa ludzi z marsowymi minami zmierza w określonym kierunku. Robią to skutecznie od 1983 roku. Jest nadzieja, że i teraz się uda. Na znacznie większą skalę.
Pokojowy noblista profesor Muhammad Yunus stanął na czele tymczasowego rządu w Bangladeszu na początku sierpnia. Ma przede wszystkim wyprowadzić kraj z chaosu nie tylko po szesnastu latach rządów byłej premier Hasiny, ale także jej poprzedniczki i rywalki Chalidy Zii. Trzydzieści lat korupcji, fałszowania wyborów, łamania praw człowieka, autokracji i braku odpowiedzialności. Tymczasowy rząd ma przywrócić funkcjonowanie państwa po miesiącu krwawo tłumionych protestów i doprowadzić do wyborów. Lipiec był czerwony – takie słowa często spotykamy w mediach społecznościowych. Ponad tysiąc osób straciło życie. Ale równie często czytamy, że jest to ponowne (po 1971 roku) odzyskanie niepodległości i szansa na Bangladesz 2.0.
Kredyt dla każdego
Profesor Yunus wraz ze stworzonym przez siebie Grameen Bankiem otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla w 2006 roku. Formalnie zarejestrowany w 1983 roku bank udziela kredytów najuboższym. Ludziom bez zdolności kredytowej. Tym, którzy nie mają nawet nic, co mogliby oddać w zastaw, aby zdobyć drobną kwotę na pilne potrzeby.
Protesty w Bangladeszu: dziesiątki zabitych, tysiące rannych. Czy to jeszcze demokracja?
czytaj także
Filarami Grameen Banku są cztery zasady: dyscyplina, jedność, odwaga i ciężka praca. Cele zawarte są w tak zwanych szesnastu decyzjach. Dziś w Bangladeszu trzy czwarte populacji potrafi czytać i pisać. W latach 70. ubiegłego wieku była to jedna piąta. Ponieważ bank miał służyć najuboższym, oprócz prostego tekstu potrzebne były rysunki.
Wspomniany na wstępie rysunek to decyzja numer 15, która chyba najlepiej oddaje wszystkie cztery zasady Grameen Banku. Jak udzielić pożyczki – choćby najmniejszej, w wysokości kilku czy kilkunastu dolarów – komuś, to nie ma żadnego zabezpieczenia? Trzeba znaleźć kilka osób w takiej samej sytuacji. Pięć osób wykonuje swoją pracę, wybierane są dwie, które jako pierwsze dostają mikro kredyt. Pozostałe trzy mają dopilnować systematycznych spłat. Gdy dwie pierwsze osoby spłacą, dwie kolejne otrzymują. Jest ciężka praca, dyscyplina i wspólnota. I jest odwaga, żeby takiej pożyczki udzielić. Zaczynano od bardzo małych wspólnot.
Birma: Sankcje pozwalają Zachodowi pokazać swoją aktywność, ale nie prowadzą do zmiany reżimu
czytaj także
Dziś usługi Grameen Banku dostępne są dla prawie jednej trzeciej osób w niespełna 170-milionowym kraju. Ponad 90 proc. korzystających z mikrokredytów to kobiety – to one, wyplatające bambusowe stołki i tkwiące w niewolniczym systemie, były inspiracją dla Yunusa w 1976 roku. Wraz z trójką studentów w ramach wizyty badawczej odwiedził wieś Dżobra. Kobiety zarabiały tam 2 centy dziennie. Na zakup materiałów do wyplatania stołków potrzebowałyby 20 centów. Yunus powtarza, że to był największy szok jego życia. Wystarczyło 27 dolarów, żeby 42 kobiety mogły wyrwać się z niewolniczej zależności. Jak pisał Ryszard Kapuściński w Dałem głos ubogim: „Ubóstwo to stan społeczny i mentalny powodujący, że człowiek nie widzi wyjścia z sytuacji, w jakiej się znalazł”. To była taka sytuacja.
„Bardziej niszczycielskie niż cyklony i powodzie”
Od początku nie brakowało krytyków i sceptyków. W 2007 roku dołączyła do nich była premier Hasina. Tworzoną wtedy przez Yunusa partię polityczną odbierała jako zagrożenie, więc postanowiła uderzyć. Publicznie nazywała go krwiopijcą – za pobieranie odsetek od mikrokredytów. Tylko że to od początku był bank, a nie instytucja charytatywna. Tabela prowizji, kilka stawek. Zerowy odsetek jedynie dla „zmagających się” członków społeczności. Unikano określenia „bezdomni”. Zazwyczaj otrzymywali po 2 dolary pożyczki na zakup moskitiery. Spłacali, sprzedając wodę ludziom stojącym w korkach. Małe kroki pozwalały najpierw ocalić życie (uniknąć malarii), a potem spróbować zawalczyć o wyjście z kryzysu bezdomności i znaleźć dach – inny niż most – nad głową.
Hasina dopięła swego w 2011 roku. Profesor Yunus z dnia na dzień przestał być szefem Grameen Banku. Pojawiały się kolejne oskarżenia. 5 sierpnia 2024 roku, w dniu ucieczki Hasiny z kraju, Yunus mógł spodziewać się nawet dożywocia. Za wszystko. Za przyjęcie nagrody noblowskiej bez zgody władz Bangladeszu, za przyjęcie honorariów za książki i inne publikacje, wreszcie za łamanie praw człowieka i przemoc – za tym ostatnim kryła się właśnie jedna z zasad Grameen Banku, czyli dyscyplina. Dzieło jednak trwało. Od samego początku pożyczkobiorcy uczestniczyli w regularnych zebraniach, co było doskonałym przygotowaniem do życia społecznego, a nawet politycznego. Nurdżahan Begum, jedna z kobiet, która zakładała pierwsze wspólnoty, jest wraz z profesorem w rządzie tymczasowym.
Begum to honorowy tytuł, nie nazwisko. Dwie rządzące Bangladeszem polityczki też tak nazywano. Gdy mówiono o obu jednocześnie, były to „Battling Begums”, czyli walczące ze sobą. „Bardziej niszczycielskie niż cyklony i powodzie nękające kraj” – to popularne w Bangladeszu powiedzenie usłyszałam po raz pierwszy właśnie od profesora. A mówimy o kraju, w którym woda nie tylko zachwyca, ale i zabija. Rekordowy cyklon w 1970 roku zabił pół miliona osób. 21 lat później zginęło ponad 100 tysięcy osób. 16 cyklonów w latach 80. pochłonęło kolejne ofiary.
czytaj także
„Dyktatura Hasiny zniszczyła wszystkie instytucje państwowe – aby tylko utrzymać się u władzy” – powiedział profesor 10 dni po zaprzysiężeniu tymczasowego rządu. „W każdym ministerstwie widzieliśmy to samo – brak jakiejkolwiek umiejętności nie tylko zarządzania, ale nawet administrowania”.
Ludzie uprowadzani w biały dzień i osadzani w sekretnych więzieniach. Jedno z nich znajduje się w samym centrum miasta. Wiele lat bez światła dziennego. Czasem bez żadnych dźwięków z zewnątrz – wszystkie zagłuszane przez dwa wiatraki. Czasem tylko krzyki i jęki torturowanych współwięźniów. Rodzina nie wie nic. W niedawnym materiale BBC (1 września 2024) czytamy o przedstawicielu buddyjskiej mniejszości, który spędził w więzieniu pięć lat bez światła słonecznego. Po dwóch latach rodzina zdecydowała się urządzić ceremonię pogrzebową – aby dusza mogła wyzwolić się z ciała. Człowiek odzyskał wolność. Dusza i ciało są nadal razem.
Bangladesz idzie ku lepszemu
Od byłej premierki płyną sprzeczne komunikaty. Nadal sprawuje urząd, bo przecież w chwili ucieczki nie złożyła rezygnacji. Wraca. Nie wraca. Jej syn deklaruje gotowość wejścia do polityki i na bieżąco komentuje sytuację w kraju. Rząd Indii raczej chciałby znaleźć kraj trzeci dla swojej byłej wielkiej sojuszniczki i przyjaciółki. Profesor Yunus powtarza, że społeczeństwo nie zazna spokoju, dopóki poprzednie władze nie zostaną rozliczone i osądzone. Zbyt wiele osób zostało uprowadzonych, osadzonych na lata incommunicado. Trzeba przynajmniej spróbować odzyskać wyprowadzone z kraju pieniądze. Proceder trwał przez dekady. To ogromne sumy, jest o co walczyć.
Gospodarka ma się dobrze. Są ludzie, którzy od zawsze ciężko pracują i nie znają innej rzeczywistości. To miliony rikszarzy, pracujących w niebywałym hałasie stołecznej aglomeracji. To miliony szwaczek, pracujących za 3–4 dolary przez kilkanaście godzin dziennie. Niezliczone splątane kable i metalowe, wąskie, kręcone schody do pomieszczeń bez okien. Niewielkie zwarcie i od razu pożar, którego nie ma czym gasić. A wokół same materiały łatwopalne. To ludzie rozbierający na części – przy użyciu najprostszych narzędzi – potężne statki. Na wysokości piątego czy szóstego piętra, bez żadnych zabezpieczeń. Tragarze w plastikowych klapkach muszą w kilku przenosić półtonowe płaty żelastwa. Ponad 8 milionów obywateli Bangladeszu pracuje za granicą. Przekazy przesyłane rodzinom w kraju mogą w tym roku przekroczyć 22 miliardy dolarów.
Najmodniejsze kolory sezonu w H&M? Te, które spływają rzekami Bangladeszu
czytaj także
Są studenci, siła napędowa lipcowych protestów. Dwóch młodych liderów – Asif Mahmud i Nahid Islam – weszło w skład tymczasowego rządu. Jeśli studenci chcą założyć partię, muszą działać szybko. Tworzyć struktury i docierać z przekazem do wszystkich potencjalnych wyborców. Jeśli nie zdążą, wygrać może jedno z dwóch ugrupowań dotychczas rządzących krajem i uznać wszelkie decyzje podejmowane przez obecny rząd za nielegalne – bo obecna sytuacja polityczna nie ma umocowania konstytucyjnego. Jest energia i determinacja. Jest profesor Yunus, który milionom rodaków pomógł wydostać się z ubóstwa i niewolniczej zależności. Wizjoner, który potrafi liczyć, łączyć ludzi i zarażać swoim entuzjazmem. Jest szansa na Bangladesz 2.0.