Świat

Žižek: W jakim sensie wojna atomowa jest nieunikniona?

Może zostaniemy unicestwieni w wojnie atomowej, ale tak naprawdę denerwują nas ekscesy konserwatywnych populistów i moralizowanie lewicy, a ostatecznie ani jedno, ani drugie nie obchodzi nas tak jak codzienne życie.

Rosyjski generał Aleksandr Władimirow w niedawnej rozmowie powiedział coś, co powinno wywołać dreszcz przerażenia. Brytyjski „Daily Mail” streszcza wypowiedź następująco:

„Wojna atomowa stanowi »nieuniknioną« kulminację napaści Rosji na Ukrainę, ostrzega rosyjski generał, autor »biblii wojskowości« swojego kraju. Mrożącą krew w żyłach prognozę wygłosił emerytowany generał dywizji Aleksandr Władimirow, autor trzytomowych Podstaw ogólnej teorii wojny. »Do użycia broni masowego rażenia potrzeba tylko jednej rzeczy – politycznej decyzji naczelnego dowódcy [Władimira Putina]« – ostrzegał weteran w rozmowie z ekspertem Władysławem Szuryginem. »Celem Rosji i celem Zachodu jest ich przetrwanie i historyczna wieczność. A to oznacza, że w imię tych celów zostaną użyte wszystkie dostępne im środki walki zbrojnej, w tym narzędzie takie jak broń atomowa«.

Czy Rosja może spalić świat w wielkiej wojnie atomowej?

Dalej generał przekonywał: »Jestem pewien, że w tej wojnie nieuchronnie zostanie użyta broń jądrowa – a z tego punktu ani my, ani nieprzyjaciel nie będziemy mieli pola manewru«”.

Indyjski „Economic Times” podaje, że film Oppenheimer Christophera Nolana „oburzył część widzów nawiązaniem do Bhagawadgity w scenie intymnej. Wielu zastanawiało się na Twitterze, dlaczego indyjscy cenzorzy przepuścili tę scenę. […] Fundacja Save Culture Save India wydała następujące oświadczenie: »Nie znamy motywacji i logiki stojących za zbędną sceną z życia naukowca. Filmowa scena pokazuje, jak kobieta każe mężczyźnie czytać na głos Bhagawadgitę, a sama siada na nim i odbywa z nim stosunek seksualny«”.

Moja reakcja jest dokładnie przeciwna: Bhagawadgita oręduje za straszliwą moralnością zbrojnej rzezi jako najwyższego obowiązku. Powinniśmy więc raczej protestować, że delikatny, namiętny akt miłosny został splamiony spirytualistyczną obsceną.

Czyste ręce, trzeźwe umysły i gorące serca [Sutowski o „Oppenheimerze”]

Jeśli chcemy się jakoś odnaleźć w tym bałaganie, musimy wykonać następujący ruch: wydobyć horror „uduchowienia” cielesnej namiętności. Czyż w przywołanej wypowiedzi rosyjski generał Władimirow nie robi czegoś podobnego? Okazuje (autodestrukcyjną) morderczą namiętność w perspektywie wyższej, „historycznej wieczności”.

Jego wypowiedzi absolutnie nie wolno bagatelizować jako zwykłej taktycznej pogróżki w trwającej wojnie z Ukrainą. Nawet jeśli z takim zamiarem została wygłoszona, kieruje się ona własną logiką, umiejącą nakłonić aktorów politycznych do realizacji tego, co zdawało im się tylko pogróżką.

Wyszliśmy już poza granice logiki wzajemnie gwarantowanego zniszczenia („MAD”), która w okresie zimnej wojny działała na tyle skutecznie, że zapobiegła globalnej katastrofie jądrowej. Władimirow przedstawia wzajemne zniszczenie po prostu jako nieuchronne, skoro „ani my, ani nieprzyjaciel nie będziemy mieli pola manewru”. Trzeba też zwrócić uwagę na stwierdzenie: „Celem Rosji i celem Zachodu jest ich przetrwanie i historyczna wieczność”. Co miałoby tu oznaczać dziwne pojęcie „historycznej wieczności”? Takie szczegóły uwidaczniają, że w przytaczanej rozmowie sytuacja wojenna zostaje ujęta jako szereg radykalnych decyzji, jak gdyby zarówno Ukraina, jak i Rosja walczyły o przetrwanie i jak gdyby dla obu była to sytuacja bez wyjścia. A przecież Rosja zaprzecza tożsamości i istnieniu Ukrainy w ogóle, podczas gdy nikt nie wyraża żadnego zainteresowania ani zmianą biegu granic Rosji, ani tym bardziej jej unicestwieniem.

Właściwy sens wyrażenia „Rosja walczy o przetrwanie” zrozumiemy dopiero wtedy, gdy pojmiemy Rosję jako znacznie większy obszar: całego carskiego imperium i Związku Radzieckiego. „Wieczność historyczna” odnosi się do trwania Wielkiej Rosji. To dlatego generał nie musi na przykład argumentować, jakoby Rosja stosowała obronę konieczną przed ukraińskim atakiem. Kwestia winy jest nieistotna, skoro mamy do czynienia z Losem. W walce na śmierć i życie takie drobnostki jak „kto zaczął?” okazują się nieistotne.

Žižek: Atomowe safari, czyli głupota samozniszczenia

Co robić w takiej sytuacji? Po pierwsze, obserwować ją uważnie, aby wykryć ewentualne oznaki jej rozwoju w nieoczywistym, nieliniowym kierunku. W połowie września media doniosły: „Na Kubie ujawniono szajkę handlarzy ludźmi zajmującą się werbunkiem kubańskich najemników do walki w rosyjskich szeregach na wojnie w Ukrainie – oświadczyło kubańskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych […] Ministerstwo podało, że władze pracują nad »neutralizacją i rozmontowaniem« siatki, która ma działać na obszarze Kuby oraz wewnątrz Rosji”.

Trzeba natychmiast zadać pytanie: czy naprawdę Kuba, kraj szczelnie kontrolowany, dopiero teraz nagle odkryła u siebie taką szajkę? Jest bardziej prawdopodobne, że władze wiedziały o niej od dłuższego czasu. Kolejne pytanie brzmi zatem: dlaczego rząd kubański właśnie teraz postanowił upublicznić swoje „odkrycie”? Czy to oznacza, że nawet Kuba, zagorzała stronniczka Rosji w wojnie z Ukrainą, postanowiła zdystansować się od niebezpiecznej rosyjskiej awantury?

Mówiąc ogólniej, jedynym możliwym podejściem jednocześnie pryncypialnym i pragmatycznym jest przyjmowanie do wiadomości rosyjskich gróźb nuklearnych i jednoczesne ich ignorowanie w sferze dyplomacji i strategii wojennej. Najgorszą reakcją byłoby poddanie się szantażowi i postępowanie zgodnie z logiką „nie wolno prowokować Rosji”.

Musimy dalej pomagać Ukrainie, a przy tym jasno podkreślać, że nikt nie chce sobie przywłaszczać żadnej części terytorium Federacji (w granicach sprzed okupacji Krymu, oczywiście). Rosja powinna zostać tak usadzona, żeby – jeśli kiedykolwiek rzeczywiście użyje broni atomowej – było jasne, że uczyniła tak z własnej woli, a nie w reakcji na zagrożenie terytorialne.

Żyjemy w dziwnych czasach, w których scenariusz globalnej wojny atomowej neutralnie współistnieje z wojną kulturową toczoną przez neokonserwatywnych populistów przeciwko lewicowej „kulturze unieważniania” – a tymczasem na rozwiniętym Zachodzie życie zdaje się płynąć zwyczajnym torem. Latem 2023 roku Europejczycy i Europejki martwią się chyba głównie o to, żeby zła pogoda i odwołania lotów nie popsuły im urlopu.

Leociak: Nie jesteśmy w stanie jako ludzkość niczego się nauczyć

czytaj także

Leociak: Nie jesteśmy w stanie jako ludzkość niczego się nauczyć

Zofia Waślicka-Żmijewska, Artur Żmijewski

Nasze prawdziwe szaleństwo tkwi właśnie w tym pokojowym współistnieniu radykalnie odmiennych możliwości: może zostaniemy unicestwieni w wojnie atomowej, ale tak naprawdę denerwują nas ekscesy konserwatywnych populistów i moralizowanie lewicy, a ostatecznie ani jedno, ani drugie nie obchodzi nas tak jak codzienne życie.

Racjonalnie wiemy, że te trzy sfery łączą się ze sobą (o katastrofach ekologicznych nawet tu nie wspomniałem), ale zachowujemy się, jak gdyby żadna z tych rzeczy w ogóle się nie działa.

**
Z angielskiego przełożyła Aleksandra Paszkowska.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Slavoj Žižek
Slavoj Žižek
Filozof, marksista, krytyk kultury
Słoweński socjolog, filozof, marksista, psychoanalityk i krytyk kultury. Jest profesorem Instytutu Socjologii Uniwersytetu w Ljubljanie, wykłada także w European Graduate School i na uniwersytetach amerykańskich. Jego książka Revolution at the Gates (2002), której polskie wydanie pt. Rewolucja u bram ukazało się w Wydawnictwie Krytyki Politycznej w 2006 roku (drugie wydanie, 2007), wywołało najgłośniejszą w ostatnich latach debatę publiczną na temat zagranicznej książki wydanej w Polsce. Jest również autorem W obronie przegranych spraw (2009), Kruchego absolutu (2009) i Od tragedii do farsy (2011).
Zamknij