Świat

O tym, jak Finowie reformowali swoje szkolnictwo… i dlaczego im się to udało

Reformowanie szkolnictwa jest banalne. Edukacją, w większości krajów, zarządza państwo, nie ma więc nic prostszego, jak wydanie przez odpowiedniego ministra stosownych rozporządzeń. Schody zaczynają się później.

Zdarza się, że z reform trzeba się oficjalnie wycofać. Tak zdarzyło się w Polsce w 1980 roku, gdy minister oświaty podczas Dziennika Telewizyjnego odwołał reformę zapoczątkowaną w 1976 r. Zdarza się także, że w ramach rozmaitych lokalnych nacisków odtwarzana jest dawna struktura szkół. Tak to bywało w latach 70., gdy likwidowane szkoły podstawowe stopniowo się odradzały. Następują też korekty, które można było śledzić po reformie 1998 r., w ramach której miało powstać ok. 5 tys. gimnazjów, a powstało ich ponad 7 tys. Występują też turbulencje, gdy redukuje się liczbę nauczycieli, a w szkołach pojawiają się liczne roczniki kolejnego wyżu (lata 80.), czy gdy w ramach pospiesznej reformy brakuje podręczników albo występują luki w programach (problemy reformy z 1998 i zapewne obecnej).

Taką litanię błędnych, bo pospiesznych decyzji, powodujących ogromne koszty, a także utrudnienia dla procesu nauczania można mnożyć, na wielu – i to nie tylko polskich – przykładach. A jakie są rezultaty reformy i jakie korekty są potrzebne – widać dopiero, gdy kurz po zamieszaniu wywołanym przez reformatorów opadnie. Co trwać musi lat kilka. Największym niebezpieczeństwem staje się wtedy chęć kolejnej Wielkiej Naprawy Systemu. Oczywiście, zmiany w szkolnictwie, zarówno jego struktury, jak i przekazywanych treści są konieczne. Natomiast muszą one uwzględniać inercyjny charakter systemu, kwalifikacje kadry, nastroje społeczne, a przede wszystkim podporządkować projekty uzgodnionemu społecznie i politycznie systemowi wartości, by zgodnie z nim systematycznie rekonstruować szkolnictwo, tak by nie podlegało co kilka lat kolejnej demolce.

Przy takich założeniach racjonalne reformowanie edukacji przestaje być zadaniem prostym, a nawet można wyrazić wątpliwość, czy wykonalnym. Zmieniające się w systemach demokratycznych konstelacje polityczne, wyzwania technologiczne, podziały społeczne tworzą nowe potrzeby nowe sposoby myślenia, nową wiedzę. Czy poszukiwanie czegoś stałego, uniwersalnego, co wyznaczyłoby kierunek rozwoju edukacji w dłuższym okresie, nie jest utopią?

Lekcje z Finlandii

Historia reformy edukacyjnej w Finlandii, opisanej przez jednego z jej twórców – Pasi Sahlberga w książce Lekcje z Finlandii (Finnish Lessons. What can world learn from educational change in Finland?, Teachers College Press, Columbia University, New York and London 2015) wskazuje, że nie jest to zadanie łatwe i na pewno nie gwarantuje wiecznych sukcesów, ale jest jednak możliwe. Podstawą fińskiego systemu szkolnego jest powszechna, obowiązkowa 9-letnia szkoła (peruskoulu). Została ona ustanowiona w 1970 roku po latach dyskusji i kilkuletnich przygotowaniach i od tej pory jest trwałym elementem systemu. Nie oznacza to, że nie podlega on zmianom programowym, ale struktura szkolnictwa pozostała niezmieniona. Zmiany, jakie następują w programach są poprzedzane kilkuletnimi dyskusjami i badaniami, w których uczestniczą wszyscy zaangażowani w proces nauczania.

Edukacja, której nie ma

czytaj także

Edukacja, której nie ma

Bartłomiej Kozek

Co rok ponad 99% uczniów z danej kohorty wiekowej kończy 9-letnią naukę obowiązkową. Następnie 95% z tej grupy kontynuuje naukę w szkołach zawodowych i maturalnych. Ponad połowa absolwentów szkół średnich rozpoczyna studia i w większości je kończy. Ważną miarą sukcesów trwającego już 40 lat fińskiego systemu edukacji są nie tylko świetne wyniki uczniów w międzynarodowych testach PISY, ale także najwyższy wśród krajów europejskich poziom umiejętności dorosłych: w czytaniu ze zrozumieniem, matematyce i rozwiązywaniu problemów, co wykazały badania PIAAC w 2012 r. Finowie częściej niż większość innych nacji uczestniczą w kursach dodatkowego kształcenia. Zajmują też chlubną pozycję w liczbie zgłaszanych patentów. Cenioną rozrywką mieszkańców Finlandii jest lektura książek. Te 40 lat funkcjonowania peruskoulu zmieniło fińskie społeczeństwo. Jeszcze w latach 50. opinia na temat poziomu intelektualnego mieszkańców Finlandii nie była wśród Skandynawów – delikatnie mówiąc – wysoka: dominował stereotyp prymitywnego drwala.

Jeśli weźmiemy pod uwagę, że Finlandia uzyskała niepodległość dopiero po I Wojnie Światowej, że poniosła dotkliwe zniszczenia podczas wojny z ZSRR, że straciła na rzecz Rosji ogromną część swojego terytorium, że jeszcze w latach 50. była biednym krajem pozbawionym surowców naturalnych – to uzyskujemy odpowiednią miarę dla oceny sukcesów fińskiego społeczeństwa, których istotnym bodźcem był rozwój nauki i edukacji. O wadze, jaką rząd Finlandii przypisuje tym sferom, świadczy utrzymywanie wysokiego poziomu wydatków na naukę i szkolnictwo nawet w okresach kryzysów, czy to po stracie rynku rosyjskiego, czy w okresie kryzysu 2008 r.

Po pierwsze równy start

Podstawowym celem polityki edukacyjnej w Finlandii jest dążenie do zapewnienia wszystkim dzieciom równego startu i pełnego wykształcenia niezależnie od ich pochodzenia i miejsca w strukturze społecznej. Cała edukacja, począwszy od zerówki po studia wyższe jest bezpłatna, wliczając w to podręczniki, posiłki, dowóz, zajęcia pozalekcyjne. Istnieje co prawda sektor szkół prywatnych (czesne opłaca państwo) ma on jednak marginalne znaczenie. Indywidualne wydatki rodziców na kształcenie są najmniejsze wśród krajów OECD. Nie ma znaczących różnic między szkołami mierzonymi poziomem nauki. Co oznacza, że rodzice nie muszą się martwić o poziom najbliższej, lokalnej szkoły i szukać dla dziecka innej lepszej placówki.

Dbałość o wczesny rozwój dziecka. Powszechny dostęp do żłobków i przedszkoli zapewnia dzieciom profesjonalną opiekę. Edukacja przedszkolna stanowi ważną część systemu, co jednak nie oznacza włączania szkolnych przedmiotów do programu przedszkoli. Podstawowym ich zadaniem jest zapewnienie warunków rozwoju dziecka, rozbudzenie jego ciekawości i kreatywności, a także umiejętności porozumiewania się i współpracy z innymi. Dzieci są diagnozowane przed pójściem do szkoły, co nie oznacza powstrzymania dziecka z deficytami rozwojowymi przed rozpoczęciem nauki. W Finlandii „dojrzałość szkolna” oznacza gotowość szkoły do przyjęcia wszystkich dzieci takimi, jakie one są. Edukację młodzi Finowie rozpoczynają mając siedem lat. Szkołę poprzedza rok przygotowawczy, który choć nie jest obowiązkowy, ale jest powszechny, obejmuje 98% 6-letnich dzieci.

Zanurkujmy za niebieskim wielorybem

Szczególnie duża grupa otrzymujących pomoc w nauce to uczniowie z klas najmłodszych. Świadczy ją nauczyciel dziecka lub w trudniejszych przypadkach nauczyciel specjalista. Wejście w progi szkoły nie może się kojarzyć z jakimikolwiek trudnościami czy przykrościami. Liczba uczniów, którzy potrzebują dodatkowego wsparcia maleje w dalszych latach nauki. W zdecydowanej większości krajów proporcje są odwrotne. Im uczniowie są starsi, tym częściej okazuje się, że wymagają dodatkowej pomocy. Finom zależy jednak na prewencji, a nie usuwaniu skutków zaniedbań.

„Mniej znaczy więcej”

Przyjazne uczniowi programy szkolne, realizujące zasadę „mniej znaczy więcej”, pozbawione są balastu wiedzy szczegółowej. Duża liczba godzin lekcyjnych poświęcana jest zajęciom praktycznym, sportowym i artystycznym. Stwarzają one szanse odkrycia rozmaitych uzdolnień i talentów dzieci. Motywacja do nauki nie jest pobudzana strachem przed złymi ocenami. Szkoła nie wywołuje u uczniów stresu co jak wiemy zdarza się w innych krajach (warto może wspomnieć, że atmosfera wielu polskich szkół jest charakteryzowana przy pomocy syndromu NiL, czyli nudy i lęku, a wg danych PISY polscy uczniowie należą do grupy najmniej zadowolonych ze swoich szkół w porównaniu z uczniami innych krajów.). Jak twierdzi autor: „Przyjazna kultura uczenia oraz brak stresu i lęku niewątpliwie odgrywają istotną rolę w osiąganiu dobrych rezultatów w fińskich szkołach” (s.92). Tworzenie tej atmosfery w szkołach jest w dużej mierze efektem sposobu oceniania uczniów. Dla uniknięcia szeregowania uczniów, na starcie, w klasach 1-5 nie są wystawiane stopnie. Także w starszych klasach oprócz stopni uczniowie otrzymują co semestr od wszystkich nauczycieli, którzy ich uczą, raport oceniający ich postępy i słabe strony. Zadaniem nauczyciela jest opiniowanie ucznia oraz opracowanie indywidualnych metod pracy. Jedynym egzaminem zewnętrznym, który obowiązuje uczniów, jest testowy egzamin maturalny dla uczniów kończących szkołę średnią.

Dobre wyniki fińskich uczniów w międzynarodowych testach budzą zdziwienie zwłaszcza, gdy porównamy czas spędzany przez nich w szkole i na odrabianiu lekcji z czasem poświęcanym nauce w innych krajach. Nie istnieją korepetycje, wszelkie problemy z nauką są rozwiązywane przez nauczycieli w szkole ucznia. Młodzi Finowie mają stosunkowo niewiele lekcji w szkole i niewiele też czasu poświęcają na odrabianie lekcji. Jak twierdzą fińscy pedagodzy, po szkole dzieci muszą mieć czas na zabawę, rozwijanie własnych zainteresowań, spotkania z rówieśnikami, życie rodzinne. Mimo to uczniowie wykazują się wysokim poziomem wiedzy akademickiej, co potwierdzają ich wyniki w międzynarodowych testach PISA. Kolejnym paradoksem fińskiego systemu edukacyjnego są jego stosunkowo niskie koszty w przeliczeniu na ucznia w porównaniu z wieloma innymi krajami, których wyniki w testach PISY były wyraźnie niższe. (Sahlberg zestawia dane dotyczące skumulowanych wydatków na ucznia w wieku 6-15 (dane z 2009 roku) z osiągnięciami w czytaniu na podstawie badań PISY. Zgodnie z przytoczonymi danymi Polska wydawała stosunkowo najmniej osiągając wyniki ponad średnią OECD bardzo zbliżone do wyników Szwajcarów, którzy na ucznia wydawali ponad dwukrotnie więcej. Natomiast Finowie przy wydatkach na średnim poziomie w krajach OECD byli w Europie niekwestionowanymi liderami w badaniach PISY.)

Nauczyciele, którzy cieszą się prestiżem

Największym skarbem fińskiej edukacji są jej nauczyciele. Zawód nauczyciela cieszy się w Finlandii wysokim prestiżem. Wszyscy nauczyciele od czasu reformy z 1970 roku są zobowiązani do posiadania wyższego wykształcenia. Na studia pedagogiczne nie jest łatwo się dostać, przeciętnie o 1 miejsce stara się ok. 10 kandydatów. Poza egzaminami kandydaci do zawodu nauczycielskiego poddawani są także testom osobowościowym, które określają ich przydatność do zawodu. Niezwykle istotną częścią ich studiów są zajęcia praktycznie, z których doświadczenia są następnie analizowane na seminariach. Jednym z najważniejszych czynników wpływających na atrakcyjność zawodu jest autonomia w pracy. Nauczyciele nie są niepokojeni koniecznością przeprowadzania testów, konkurencją pomiędzy szkołami, czy poleceniami administracji. Sami określają zakres swoich zadań i sposób ich realizacji. Dzięki temu cieszą się zarówno zaufaniem władz jak też prestiżem społecznym. Liczba godzin pracy nauczycieli przy tablicy jest niższa niż w wielu innych krajach, co stwarza im możliwość podwyższania kwalifikacji, przygotowanie się do lekcji, kontakty z innymi nauczycielami, czy działania w społeczności lokalnej. Płaca nauczycieli jest nieco wyższa niż płaca przeciętna w Finlandii, ale mieści się w średniej płac nauczycielskich w krajach OECD. Absolwenci po studiach nauczycielskich są ze względu na wysoki poziom swoich kwalifikacji cenieni na rynku pracy i bez większych trudności mogą znaleźć inną pracę niż tę w szkole. Studenci przygotowują się często do nauczania w kilku dziedzinach i to na różnych poziomach nauczania. Nauczyciele są przygotowani do prowadzenia badań edukacyjnych, określania programu nauczania, wybierania adekwatnych metod w zależności od potrzeb uczniów, współpracy ze środowiskiem lokalnym. Mają także możliwość stałego podnoszenia kwalifikacji. Szkolenia są finansowane przez Ministerstwo Edukacji oraz władze lokalne. Wielu nauczycieli podejmuje także studia doktoranckie, choć nie jest łatwo się na nie dostać.

Niebieski wieloryb. List z ministerstwa edukacji narodowej

Daleko posunięta autonomia nauczycieli i decentralizacja nauczania nie oznacza, że edukacja nie ma wspólnych ram. W Finlandii obowiązują Narodowe Podstawy Programowe, są one jednak na tyle ogólne, że władze lokalne i szkoły są zobowiązane do opracowania własnych ścieżek ich realizacji. Ponadto Komisja Ewaluacyjna ocenia poziom nauczania na podstawie badań wśród 10% populacji uczniowskiej. Szkoły, które nie zostały wylosowane do badań, mogą zakupić pakiet testów i u siebie je zrealizować.

„Nowa edukacyjna ortodoksja”

Sporą część książki Lekcje z Finlandii autor poświęca krytyce współczesnych trendów reformowania systemów edukacyjnych. Określa je skrótem GERM (Global Educational Reform Movement). W latach 80. ukształtowała się – jak pisze – „nowa edukacyjna ortodoksja”, która objęła większość krajów rozwiniętych gospodarczo. Starano się przenieść koncepcje zarządzania przejęte ze świata biznesu do szkół. Wprowadzono konkurencję pomiędzy szkołami likwidując (ew. ograniczając) rejonizację i dając rodzicom możliwość wyboru szkoły. Poszerzył się sektor szkół prywatnych. Wprowadzenie standaryzacji nauczania poprzez zewnętrzne testy stało się podstawą oceny szkoły i nauczyciela. Reformy te pociągały konieczność opracowania narodowych programów nauczania oraz standardów wg których oceniano osiągnięcia ucznia. Nacisk położony został na przedmioty akademickie, a poziom ich nauczania mierzyły międzynarodowe badania: PISA, IEA, TIMSS, PIRLS. W propagowanie nowych rozwiązań zaangażowało się wiele instytucji: OECD, Międzynarodowy Fundusz Walutowy, międzynarodowe korporacje, prywatne fundacje, banki i oczywiście władze wielu krajów. Zmiany w edukacji dokonywane w ramach GERM przyczyniły się do podporządkowania nauczania policzalnym wskaźnikom, co spowodowało dowartościowanie tych umiejętności, które można mierzyć testami a pomijaniu zagadnień związanych z całościowym rozwojem dziecka, jak np.: przedmiotów artystycznych czy prac ręcznych. Istotną słabością wprowadzanych reform – którą podkreśla Sahlberg – jest obniżenie rangi nauczyciela, którego podstawowym zadaniem stało się przygotowanie ucznia do wypełnienia testu. Wskazuje on ponadto na przykładach niekiedy kosztownych programów edukacyjnych, w których koncentracja na policzalnych wskaźnikach doprowadzała do absurdalnych ocen szkół, zawyżając niekiedy pozycję tych słabo funkcjonujących a obniżając ją u cieszących się dobrą opinią.

Natomiast lata 80. w Finlandii to okres, który zdominowały debaty dotyczące filozoficznych podstaw wiedzy, a także nowych koncepcji teoretycznych kształtujących metody uczenia. Jak twierdzi autor, ten rozwój wiedzy pedagogicznej stał się fundamentem ideologii uczenia w Finlandii, a zarazem uodpornił ją na nowe, neoliberalne trendy upowszechnianie w tym okresie w wielu krajach. Szkoły w Finlandii stosowały odmienną praktykę uczenia niż większość krajów państw rozwiniętych. Zamiast konkurencji między szkołami zalecano współpracę, nie zastosowano bonów edukacyjnych, nie określano odgórnie standardów nauczania, odrzucono ocenianie uczniów na podstawie testów. Ta odmienność budziła jednak zaniepokojenie wielu polityków w Finlandii. Jednak argumentem na jej rzecz stały się wyniki badań PISA, opublikowane po raz pierwszy w 2001 r. Te międzynarodowe badania organizowane w krajach OECD miały stanowić miarę rozwoju systemów edukacyjnych. Uczniowie z Finlandii, jak już wspomniano, uzyskali w tych testach bardzo wysokie pozycje, co pozwoliło na przekonanie krajowych oponentów i utrzymanie dotychczasowych reguł kierujących systemem edukacyjnym. Pozostaje paradoksem, że badania PISA będące ukoronowaniem neoliberalnych zmian w edukacji, obdarzyły tak wysoką rangą system daleki od zalecanych wzorców.

Dziecko, wygugluj sobie seks

czytaj także

Dziecko, wygugluj sobie seks

Anna Fiałkowska

Mimo sukcesów fińskiej drogi, Sahlberg wyraża zaniepokojenie przyszłością. Obawia się zauroczenia sukcesami i przeoczenia konieczności dopasowywania edukacji do stale zmieniających wymagań gospodarczych i społecznych. Dostrzega też pewne niepokojące sygnały. Władze stopniowo rozszerzają kontrolę nad szkołami, ograniczając np.: ich rolę w tworzeniu programów; ze względu na problemy finansowe zamknięto wiele małych szkół i zwolniono nauczycieli; zwiększyły się nierówności dochodowe, co zwykle skutkuje pojawieniem się wielu niekorzystnych zjawisk społecznych także na terenie szkół; w testach PISA z 2009 i 2012 powiększył się nieco odsetek uczniów o najsłabszych wynikach, a zmniejszył najlepszych; uczniowie coraz częściej wykazują znudzenie nauką; coraz rzadziej czytanie sprawia im przyjemność.

Wszystkie te zjawiska nie oznaczają co prawda kryzysu edukacji, ale wymagają ­podjęcia – czego domaga się autor – istotnych działań na rzecz przeformułowania zasad funkcjonowania szkoły. Ponieważ coraz częściej czerpiemy informacje z Internetu, szkoła powinna uczyć samodzielnego, krytycznego zdobywania wiedzy, zwłaszcza, że uczyć musimy się stale także po skończeniu szkoły. Konwencjonalne przedmioty szkolne dzielą naukę i utrudniają zrozumienie złożoności świata, stąd konieczność łączenia wiedzy z różnych dziedzin (w 2016 r., po dwu latach badań, weszła do szkół nowa postawa programowa, która wprowadziła uczenie wiedzy zintegrowanej). Poza Internetem źródłem wiedzy i motywacji są inni ludzie, ważnym zadaniem szkoły staje się nacisk na współpracę, wspólne rozwiązywanie problemów. Jednym z najważniejszych celów szkoły jest pobudzanie ciekawości, zaangażowania, kreatywności oraz odwagi do podejmowania ryzyka w poszukiwaniu niestandardowych rozwiązań, a więc także odwagi do popełniania błędów. Zmiany, jakie powinny nastąpić, nie mogą stanowić rewolucji, ale stopniowo do tradycyjnych metod działania należy włączać nowy typ zadań. Niemniej zmianom przyświecać powinna wizja nowej szkoły poruszająca i zachęcająca do działań.

Cieplak: Samotny jak nastolatek

Książka Sahlberga opisuje typ rozwiązań, jakie zastosowano w fińskim szkolnictwie. Nie jest to jednak sucha relacja. Autor jest zawodowo i emocjonalnie związany z reformami. Edukacja przedstawiona jest przez niego jako pole zmagań i życiowych rozstrzygnięć. Decyzja o wyborze kształtu szkolnictwa pod koniec lat 60. zapadła nie bez wahań i sporów. W późniejszym okresie gorące debaty toczyli zwolennicy opcji liberalnej i obrońcy istniejącego systemu. Także obecnie trwają dyskusje nad dalszym kształtem szkolnictwa. Jednak w efekcie sporów i debat wypracowywane są rozwiązania o trwałej mocy, zapewniające stabilność systemu, który nie jest narażany na pochopne zmiany. Praca Sahlbera stanowi świadectwo znaczenia, jakie Finowie przypisują edukacji, która nie jest piłką w grze partyjnej, ale traktowana jest jako ważny element rozwoju społecznego i gospodarczego.

Polska

Rozwiązania polskiej reformy edukacji z 1998 r. w dużej mierze odpowiadały zaleceniom Anglosasów. Dzięki tym zmianom polscy uczniowie zaczęli odnosić sukcesy w badaniach międzynarodowych. Sahlberg w swych rozważaniach polski przykład pomija, wyraźnie nie pasuje on do jego wywodów. Co jednak nie oznacza, że jego krytyka liberalnych rozwiązań w szkolnictwie nie odnosi się także do Polski. Wszechpotężne znaczenie testów, które zdominowały nauczanie w naszych szkołach, ze szkodą dla tych dziedzin pracy szkoły, których nie da się policzyć. Wpływ komercyjnych rozwiązań, które doprowadziły do pogłębienia różnic w poziomach szkół. Skutki tych poczynań przyczyniły się do negatywnych ocen reformy i stały się między innymi impulsem do działań na rzecz gwałtownego odrzucenia zmian przez nią wprowadzonych.

Sahlberg uzasadniając odrębność fińskiej drogi twierdzi, że każdy kraj powinien kształtując swój system rozważyć, czym dysponuje, a także ku czemu zmierza i wypracować własną ścieżkę rozwoju. Wskazuje na te cechy i wartości fińskiej kultury, które m.in. wpłynęły na ich decyzje edukacyjne: stosunkowo niewielkie zróżnicowanie społeczne, rozpowszechniony zwyczaj czytania, szacunek dla nauczycieli, wysoki poziom kapitału społecznego. Niestety, żadna z tych cech nie odpowiada charakterystyce naszego kraju.

Kaszulanis: Wspólnie powiedzmy: „Stop reformie edukacji”

Niemniej, ponieważ Finom udało się połączyć dwa cele stawiane systemom edukacyjnym, a uznawane za trudne a czasem wręcz za niemożliwe do pogodzenia: wyrównywanie szans edukacyjnych i wysoką jakość kształcenia, to warto rozważyć, czy przynajmniej niektórych rozwiązań nie można by było przenieść do naszego kraju.

Już raport dotyczący polskiej oświaty z początku lat 70. opracowany przez zespół ekspertów pod kierunkiem Jana Szczepańskiego wskazywał na dwie słabości polskiego systemu edukacyjnego: poziom wykształcenia nauczycieli i niedostatki wczesnej edukacji. Podobne wnioski znajdziemy w raporcie Kupisiewicza z końca lat 80. Także w reformie Handkego z 1998 r. podkreślano wagę kształcenia nauczycieli. Niestety, oba problemy rozwiązywano posunięciami administracyjnymi. Nauczycielom nie posiadającym dyplomu studiów wyższych zagrożono zwolnieniami. Natomiast, nie powołano ośrodka, który analizowałby i koordynowałby programy kształcenia nauczycieli. Studia nauczycielskie pozostały kukułczym jajem, za które odpowiedzialność przerzucają między sobą Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego i Ministerstwo Edukacji Narodowej. Studia te cieszą się dość powszechnie opinią łatwych: łatwo się na nie dostać i łatwo je ukończyć. Brakuje porządnych praktyk, nauczyciele nie są przygotowywani ani do pracy z „trudnymi” uczniami, ani do współpracy z rodzicami. Pospiesznie, bez odpowiednich przygotowań obniżono wiek obowiązku szkolnego. Opór rodziców ujawnił fatalną opinię, jaką mają szkoły, jako instytucje „niszczące dzieciństwo”. Konieczne reformy studiów nauczycielskich, czy rozbudowa wczesnej edukacji nie są, jak się okazuje, łatwe do przeprowadzenia, ale prawdę powiedziawszy zadaniem tak trudnym, że chyba niewykonalnym, jest przekonanie elit politycznych, by przestały „grać” edukacją wg swojego uznania, a uznały wagę i konieczność perspektywicznych rozwiązań.

W Polsce kwestia reformy edukacyjnej jest aktualna, a ponadto stanowi pole ostrych konfliktów. Poglądy Sahlberga mogą być trudne do przyjęcia zarówno dla jednej, jak i drugiej strony sporu. Pokazuje on inny sposób myślenia zarówno na temat kształtu, jak i roli szkoły. Jednak właśnie z tego względu zapoznanie się z poglądami autora, choć mogą one budzić sprzeciw, jest inspirujące.

Książka Pasi Sahlberga nie poraża objętością, to jedynie pięć rozdziałów i nieco ponad 200 stron druku. Jednak nie rozmiar decyduje o znaczeniu tej pracy. Na obficie zapełnionym rynku książek na temat edukacji ta niewątpliwie się wyróżnia. Rekomendacje dla niej we wprowadzeniu i zakończeniu książki zamieścili szeroko znani eksperci edukacyjni: Diana Ravitch, Andy Hargreaves oraz Ken Robinson. Pasi Sahlberg krytykuje w swej pracy wiele powszechnie akceptowanych poglądów, dotyczących kierunku reform edukacyjnych, które obowiązują od ok. 30 lat. Co prawda, w swym sprzeciwie wobec neoliberalnej polityki przekształceń szkół, jak np. poddawaniu ich presji rynku, czy podnoszeniu znaczenia testów, nie jest on odosobniony, jednak na rzecz swoich argumentów prezentuje niezwykle interesujący i przekonujący materiał dotyczący historii, charakteru i konsekwencji reform edukacyjnych w Finlandii. Szkoły w Finlandii nie zostały zmodyfikowane wg anglosaskich wzorów, jednak ich uczniowie potrafili poradzić sobie z miarami ustanowionymi w międzynarodowych badaniach PISA, zajmując w nich czołowe miejsce. Sukces Finlandii wywarł ogromne wrażenie na oświatowych ekspertach z bardzo wielu krajów. Helsinki stały się wręcz miejscem ich docelowych pielgrzymek.

Autorowi można oczywiście zarzucić stronniczość. Jako współautor koncepcji reformy koncentruje się na jej pozytywach. Wspomina, że występują trudności, że pewne rozwiązania mogły być błędne, ale tego tematu nie rozwija. Przedstawia obraz szkolnictwa i reform w Finlandii w sposób bardzo ogólny, nie wchodzi w szczegóły, jak np. relacje szkolnictwa ogólnokształcącego i zawodowego, nie dowiadujemy się także o polityce dotyczącej szkolnictwa wyższego, nie poświęca też wiele miejsca adaptacji dzieci imigrantów w szkołach, czy sposobom radzenia sobie z nastrojami konsumpcyjnymi wśród młodzieży, itp. itd. Spełnienie takich oczekiwań nie było wyraźnie intencją autora. Jest on adwokatem określonych rozwiązań w polityce edukacyjnej i w swym wywodzie jest przekonujący.

Książka Pasi Sahlberga jest interesująca, a ponadto napisana w sposób przyjazny dla czytelnika. Niewątpliwie warta przetłumaczenia.

***

dr hab. Marta Zahorska – socjolożka. Zainteresowania naukowe oraz prowadzone przez nią badania koncentrują się wokół problematyki socjologii edukacji: powstania i rozwoju systemów edukacyjnych, społecznych konsekwencji przemian w systemach szkolnych, procesów wykluczania i marginalizacji w oświacie, trendów w polityce edukacyjnej, edukacji obywatelskiej, a także analizą życia szkolnego, relacji uczeń-nauczyciel, czy tworzenia kultur szkolnych.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij