Uznanie krzywdy przez państwo to często kluczowy czynnik wychodzenia z traumy. Ale rany fizyczne i psychiczne zadane podczas tortur mogą się zagoić tylko dzięki dobrej, opartej na zaufaniu i bezpieczeństwie relacji z innym człowiekiem – mówi Maria Książak, psycholożka pracująca z osobami z traumą.
Katarzyna Przyborska: 10 grudnia 1984 roku – 40 lat temu – podpisano Konwencję w sprawie zakazu stosowania tortur oraz innego okrutnego, nieludzkiego lub poniżającego traktowania albo karania. Jednak torturowany paralizatorem Igor Stachowiak zmarł, a funkcjonariusze policji poniżali kobietę, którą podejrzewali o przerwanie własnej ciąży, każąc jej kucać nago. Co nie działa?
Maria Książak: Tortury nie są w polskim prawie zdefiniowane. Artykuł 40. konstytucji zakazuje kar cielesnych, tortur, okrutnego, nieludzkiego lub poniżającego traktowania i karania. Kodeks karny wymienia znęcanie się, użycie przemocy, groźby. Dotyczy to również funkcjonariusza publicznego i gdy ma na celu uzyskanie informacji, zeznań czy oświadczeń. A jednak sprawy, które przytoczyłaś, rozpatrywane były nie jako tortury, ale jako nadużycie uprawnień przez funkcjonariuszy.
czytaj także
Sprawa pani Joanny już raz została umorzona, tak jak sprawa Igora Stachowiaka. To częste, kiedy z jednej strony stoją służby państwa, a z drugiej obywatel?
Tak. Ofiary tortur czy nieludzkiego lub poniżającego traktowania stają wobec całej machiny państwa. Funkcjonariusz może schować się za swoją funkcją, za rozkazem, instytucją. Ofiara tortur już osłabiona przez cierpienie musi dochodzić swoich praw sama, za własne pieniądze, choć czasem odniesiona krzywda uniemożliwia jej prawidłowe funkcjonowanie, skazuje na życie w chorobie, na konieczność szukania pomocy – taka osoba najczęściej nie ma siły, by rzucić wyzwanie państwu. Dochodzi jeszcze lęk.
Bo o to, jak rozumiem, chodzi w konwencji o zakazie tortur. O tę nierównowagę ofiary i systemu?
Konwencja definiuje „tortury” jako każde działanie mające zadać ostry ból, cierpienie fizyczne czy psychiczne. Celem może być wymuszenie zeznań, wydobycie informacji, oświadczenia, ukaranie za popełniony czyn lub taki, o który się osobę podejrzewa. Mowa jest też o dyskryminacji – gdy ten ból i cierpienie powodowane są przez funkcjonariusza państwa, kogoś występującego w charakterze urzędowym, lub za tzw. milczącą zgodą. To wszystko bardzo precyzyjnie konwencja opisuje.
Chodzi w niej o to, by odróżnić sytuację, w której ktoś zadaje innej osobie cierpienie, bo jest sadystą, od tej, gdy czyni to w imieniu państwa?
Tak. Co innego, gdy do przemocy dochodzi między osobami, które wobec prawa są zazwyczaj równe. Wtedy staje człowiek naprzeciw człowieka. W sytuacji tortur jednostka staje przeciw strukturom państwa, które mają większe możliwości, nierówność sił jest często drastyczna. Prawidłowo implementowana konwencja wyrównuje szanse jednostki wobec państwa, bo to na państwie ciąży odpowiedzialność za aktywne zapobieganie torturom i państwo ma obowiązek karać. Tortury, jak mówi konwencja, mają być karane karą bezwzględną – co najmniej sześcioma latami więzienia. Ale ten zapis jest martwy, jeśli nie mamy pojęcia tortur w Kodeksie karnym, bo daje to szerokie pole do interpretacji, wykorzystywane na korzyść funkcjonariuszy.
Tortury w Barczewie. Drwina z prawa, śmiech ze sprawiedliwości
czytaj także
Przemoc, która mogłaby być zdefiniowana jako tortury, kwalifikowana jest jako przekroczenie uprawnień. Cóż, przekroczenie uprawnień przecież każdemu może się zdarzyć. I zamiast o cierpieniu ofiary, nagle rozmawiamy o kwestiach technicznych. O zacisku kajdanek czy częstotliwości użycia paralizatora. Cierpienie w tym obrazie przestaje być istotne.
Konwencja wprost nakłada na państwo, które ją przyjęło, obowiązek ujęcia tortur w prawie karnym. Bez tego jej przepisy są nieegzekwowalne.
Jak Polska odpowiada na zarzuty ONZ w tej sprawie?
Polska odpisuje, że choć Kodeks karny nie zawiera osobnego zapisu o torturach, to wszystkie elementy określone w definicji tortur w konwencji stanowią znamiona różnych przestępstw w nim ujętych. Tortur i kar cielesnych zakazuje artykuł 40. konstytucji. Zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciwko ludzkości nie podlegają przedawnieniu – to też z konstytucji. Tylko gdzie jest mechanizm pociągnięcia do odpowiedzialności? Nie ma.
O umieszczenie tortur w prawie karnym apelował do Zbigniewa Ziobry Adam Bondar, gdy jeszcze był RPO. Teraz do ministra sprawiedliwości Adama Bodnara apeluje RPO Marcin Wiącek. Po latach niszczenia sprawiedliwości przez Zjednoczoną Prawicę uzupełnienie Kodeksu karnego o tortury byłoby symbolem, że państwo chce stać po stronie obywateli. Przemocy policyjnej doświadczyły kobiety protestujące po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, młodzież na strajkach klimatycznych, młodzież, która na protestach solidarnościowych z osobami LGBT+ była rozwożona po czasem dalekich komisariatach, zakuwana w kajdanki, bita, osoba z cukrzycą nie mogła doprosić się o stale przyjmowane leki, rodzice nie mogli dowiedzieć się, gdzie są ich dzieci. Uzasadnieniem dla brutalności tłumienia protestów miała być np. pandemia.
Konwencja mówi wyraźnie, że nie ma takich okoliczności, które by uzasadniały tortury. Art. 2. pkt 2. „Żadne okoliczności wyjątkowe, takie jak stan wojny, groźba wojny, brak wewnętrznej stabilizacji politycznej lub jakakolwiek inna sytuacja wyjątkowa nie mogą stanowić usprawiedliwienia dla stosowania tortur”. Państwo powinno aktywnie chronić obywateli przed torturami. Konwencja nie daje tu żadnych wyjątków.
czytaj także
Istnieje przecież Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur.
Tak, jego członkowie mogą monitorować, mogą wchodzić do więzień, szpitali psychiatrycznych, placówek opiekuńczych, sprawdzać, czy nie dochodzi tam do naruszeń, przyglądać się standardom działania służb, rozmawiać z osobami pozbawionymi wolności. Ale KMPT nie ma roli interwencyjnej. Może odnotować, że działanie jest niezgodne z konwencją czy z konstytucją, napisać raport, niekiedy uwagi te upublicznić i tyle. Bez zdefiniowanych w Kodeksie karnym i adekwatnych do tych ciężkich przestępstw kar konwencja w sprawie zakazu tortur w Polsce jest bezzębna.
Jak mogłaby wyglądać prewencja, gdyby konwencja zaczęła być w Polsce respektowana?
Fundamentem zmian w zakresie prewencji stosowania tortur jest przeniknięcie ich definicji do polskiego prawa, wpisanie w kodeks karny odpowiednich zapisów i konsekwencji ich stosowania. Potem jest sens edukować, wprowadzać mechanizmy kontroli typu kamery na mundurach wszelkich funkcjonariuszy, czy w pokojach przesłuchań, tak by możliwa była kontrola, by można było sprawdzić, czy dopełniono wszelkich procedur, czy doszło do tortur. Wówczas, nawet gdy naruszone zostaną prawa jednostki, to jest mechanizm kontroli i realne prawo, gwarantujące możliwość kontroli – wówczas nasze państwo będzie miało dowody i podstawy karać funkcjonariuszy, którzy dopuszczają się przestępstw.
Czyli teraz jest tak, że państwo przyjęło konwencję, ale nie da się jej egzekwować. A kiedy, dla porównania, państwo stwierdziło, że nie będzie więcej aborcji, powstały specjalne komórki prokuratury, patrzące na ręce ginekologom i położnikom. Zakaz aborcji, nawet gdy płód jest uszkodzony i niezdolny do życia, też prowadzi do nieludzkiego traktowania. Jest torturą dla kobiety, która jest zmuszona do donoszenia ciąży, tak stwierdził komitet ONZ.
Brak definicji tortur w Kodeksie karnym to korzeń wielu problemów. Gdyby ten zapis i kary istniały, czy państwo mogłoby zgodzić się na torturowanie kobiet, zmuszając je do donoszenia ciąży, która zagraża ich życiu? Tortury kompromitują władzę. Tajne więzienia CIA w Starych Kiejkutach podkopały zaufanie do SLD i prezydenta Kwaśniewskiego. Tortury, których dopuszczał się Urząd Bezpieczeństwa w państwie rządzonym przez komunistów, naznaczyły ich rządy na zawsze. Powinniśmy wyciągać wnioski z historii i wpisać w nasze prawo ustalenia tej konwencji – po to, by stworzyć fundamentalny, podstawowy element ochrony jednostki przed przemocą systemową państwa.
Wiele osób uważa, że tortury to przeszłość.
Z jakiegoś powodu kolejne rządy po 1989 roku nie chciały wpisać procedur tej konwencji w polski system karny. Co z tego, że kiedyś było gorzej – że ubecja wyrywała paznokcie, a inkwizycja łamała kołem? To nie powinno nas pocieszać, bo dopóki państwo gwarantuje bezkarność funkcjonariuszom, dopóty każdy z nas może stać się ofiarą.
czytaj także
Przez sześć lat byłam ekspertką w KMPT. Jeżdżąc po miejscach ograniczenia wolności, widziałam ofiary tortur i osoby w detencji, narażone na tortury i nieludzkie traktowanie. Funkcjonariusze, którym zalecaliśmy zmiany – dopuszczenie do prawidłowej opieki medycznej i psychologicznej – odpowiadali lakonicznie, żadne konkretne zmiany za tymi odpowiedziami zazwyczaj nie szły.
Jesteś współzałożycielką Ośrodka Rehabilitacji Ofiar Tortur. Na czym polega rehabilitacja? Co można dla takiego człowieka zrobić?
Państwo, które lekceważy cierpienie człowieka – poniża go. Nie dość, że cierpiał, a czasem to cierpienie trwa latami, to nie ma drogi, na której może się o siebie skutecznie upomnieć. Uznanie krzywdy przez państwo to często kluczowy czynnik wychodzenia z traumy. Rehabilitacja ma na celu przywrócenie człowiekowi poczucia godności, podstawowego choćby poczucia bezpieczeństwa. Od tego zaczyna się rehabilitacja i terapia. Rany fizyczne i psychiczne zadane podczas tortur intencjonalnie przez drugiego człowieka mogą się zagoić tylko dzięki dobrej, opartej na zaufaniu i bezpieczeństwie relacji z innym człowiekiem.
Rehabilitacja osób, które doświadczyły tortur, to również proces odbudowywania poczucia własnej wartości, szacunku do siebie, ponieważ doświadczenie tortur często związane jest z ogromnym wstydem. Jeśli proces rehabilitacji się nie wydarzy, osoba po torturach do końca życia będzie musiała dźwigać brzemię, o którym boi się mówić, przekonana, że nikt jej nie zrozumie, żyjąc w coraz większym wyobcowaniu i samotności.
Naszym celem jest to, żeby osoba, która doświadczyła tortur, mogła prowadzić jak najbardziej stabilne i samodzielne życie, nie czuć się jedynie ofiarą, ale też osobą, która, pomimo tortur, przeżyła. Często nasi klienci, gdy staną na nogi, aktywnie pomagają innym osobom, które doświadczyły tortur i nieludzkiego traktowania, walcząc również o ich prawa. Nigdy nie zapomną o tym, czego doświadczyli, ale idą dalej, z podniesioną głową.
**
Maria Książak – psycholożka, pracuje z osobami z traumą po doświadczeniach przemocy politycznej, pracowała na Kaukazie, koordynując pomoc uchodźcom wewnętrznym w czasie drugiej wojny w Czeczenii, jest prezeską Fundacji Międzynarodowa Inicjatywa Humanitarna, działa w Europejskiej Sieci Ośrodków Rehabilitacji Ofiar Tortur i w Polskim Towarzystwie Badań nad Stresem Pourazowym. W 2016 została powołana przez Adama Bodnara na ekspertkę Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur i Rady ds. Migracji przy RPO. Jest współzałożycielką Polskiego Ośrodka Rehabilitacji Ofiar Tortur.