Czytaj dalej, Kultura

Rysunkowa historia kolektywnej traumy [o komiksie Joe Sacco]

Komiksowy reportaż o kanadyjskich Terytoriach Północno-Zachodnich nie poprzestaje na opowiedzeniu historii systemowego prześladowania rdzennych mieszkańców tego regionu. Pokazuje raczej, jak wygląda życie tych społeczności dziś – w cieniu traum i wielkiego biznesu, na zatrutej chemikaliami ziemi przodków.

Kanada kojarzy się dziś przede wszystkim z uśmiechniętym, liberalnym premierem oraz opiekuńczością i wielokulturowością, o których mieszkańcy takich krajów jak Polska mogą najwyżej pomarzyć. Sielski obrazek zakłóca powracająca w ostatnich latach konstatacja, że ten fajny kraj zmaga się z mrocznymi skutkami kolonialnej przeszłości. Ogrom niezrozumiałej krzywdy, którą wyrządzili rdzennej ludności panujący nad nią ludzie, może przytłoczyć.

Informacje o słabo znanych polskiemu czytelnikowi zbrodniach, przez dziesięciolecia wyrządzanych rdzennej ludności Kanady, nagłośniła reportażystka Joanna Gierak-Onoszko w wydanej w 2019 roku książce 27 śmierci Toby’ego Obeda. Mało kto w Polsce pamiętał o tym, że jeszcze w latach 80. XX wieku rząd kanadyjski w ramach wykorzeniania tożsamości kulturowej odbierał dzieci rdzennym rodzicom, by umieszczać je w założonych specjalnie dla nich szkołach z internatem. Te zaś często przypominały raczej obozy pracy przymusowej: pod patronatem państwa dochodziło w nich do licznych przypadków znęcania się i molestowania seksualnego, co według wielu relacji prowadziło do trwałego zdeptania poczucia własnej wartości wśród dzieci Pierwszych Narodów. Program spełniał więc swoje założenia.

W ostatnim czasie oprócz Gierak-Onoszko temat podjął też jeden z najoryginalniejszych amerykańskich reportażystów ostatnich dekad – Joe Sacco. Dziennikarz, wcześniej znany przede wszystkim z przyglądania się wojnom, w dodatku tym, na temat których istnieje pewnie najwięcej sprzecznych prawd, tym razem postanowił opowiedzieć właśnie o rdzennych mieszkańcach Kanady, krzywdach, których doznali, i ich konsekwencjach, na różne sposoby wpływających na to, co przeżywają dziś. W dodatku, jak na niego przystało, opowiedział o tym, używając wciąż niecodziennego dla dziennikarstwa medium, czyli komiksu.

Masowe groby dzieci w Kanadzie, czyli Kościół jako bezwzględna organizacja przestępcza

Rysujący reporter

„Dziennikarstwo komiksowe” albo „reportaż komiksowy” nie są zjawiskami nowymi, a Joe Sacco jest najlepszą osobą, która może w te gatunki wprowadzić – choćby dlatego, że prawdopodobnie to właśnie w kontekście jego prac użyto tych kategorii po raz pierwszy. Przed nim byli też inni – już w latach 60. legendom amerykańskiego komiksu, takim jak Harvey Kurtzman czy Robert Crumb, zdarzało się publikować komiksy, którym bliżej było do literatury faktu niż pięknej, jednak nikt przed Sacco nie zrobił tego na podobną skalę.

Ilustracja z komiksu „Hołd dla ziemi”, Joe Sacco / Wydawnictwo timof i cisi wspólnicy, tłum. Agnieszka Matkowska

Zaczęło się trochę przez przypadek. Kiedy na początku lat 80. Sacco skończył studia dziennikarskie, by podjąć wymarzoną pracę w zawodzie, okazało się, że trudno mu znaleźć posadę, która polegałaby na pisaniu tekstów realnie wpływających na rzeczywistość. Idealizm młodego autora nie wystarczył, a Sacco poddał się po kilku latach i wrócił do pasji sprzed studiów, czyli rysowania. O rozpoznawalność w światku komiksowym początkowo walczył głównie historiami satyrycznymi – tak wyglądała wtedy niezależna scena komiksowa.

Pod koniec dekady postanowił wyruszyć w podróż i dokumentować ją w autobiograficznym cyklu Yahoo. Trwało to łącznie cztery lata, w czasie których rysownik zdążył zarówno pojeździć po Europie jako towarzysz kapeli rockowej, jak i trafić na Bliski Wschód, gdzie zawiodła go obsesja na punkcie trwającej wówczas wojny w Zatoce Perskiej. Twórczość Sacco coraz bardziej zbliżała się do tematów związanych z bieżącymi wydarzeniami na świecie, aż w końcu dwumiesięczny pobyt w Izraelu natchnął go do stworzenia swojego pierwszego poważnego komiksu faktu – Palestyny. Był on wydawany w częściach w latach 1993–1996, później stał się także odrębnym, opasłym tomiszczem.

Palestyna odniosła zarówno artystyczny, jak i sprzedażowy sukces. Sacco zgarnął za nią trochę laurów, przede wszystkim jednak pokazał, że właściwie nie ma powodu, dla którego autor komiksowy miałby robić gorszy risercz albo mniej poważnie traktować swoich bohaterów niż autor reportaży pisanych. Stworzony przez niego obraz konfliktu palestyńsko-izraelskiego okazał się zniuansowany, wielostronny i żywy tak samo, jak żywa była ponad setka ludzi, których doświadczenia zebrał.

W następnych latach Sacco nie mógł przestać obserwować z bliska i opisywać doświadczeń wojennych, jeżdżąc nie tylko na Bliski Wschód (Strefa Gazy. Przypisy), ale także na Bałkany (Strefa bezpieczeństwa Goražde, The Fixer: A Story from Sarajevo). Za każdym razem kończyło się imponującym albumem, który nie tylko z powodzeniem mógł konkurować z najlepszymi reportażami na ten sam temat, ale pod niektórymi względami je przewyższał. Zresztą łatwo ocenić to samodzielnie, bo trzy najważniejsze komiksy maltańsko-amerykańskiego autora w ciągu minionej dekady zostały wydane także w Polsce.

Przeszłość to korzenie

W swoim najnowszym, wydanym pierwotnie w 2020 roku albumie Hołd dla ziemi (polskie wydanie: Wydawnictwo timof i cisi wspólnicy, 2022, tłum. Agnieszka Matkowska) Joe Sacco podjął temat nie mniej skomplikowany niż konflikty na Bliskim Wschodzie i Półwyspie Bałkańskim. Różnica jest podstawowa – zbierając materiały, był nieco bezpieczniejszy, bo nie znajdował się w strefie wojny. Najnowszy komiks autora Palestyny łączy z jego poprzednimi dokonaniami to, że chęć opowiedzenia o sytuacji Dene, czyli rdzennych ludów zamieszkujących daleką północ Kanady, szybko doprowadziła go do miejsca, w którym prosta historia o winie okazuje się niewystarczająca. Sacco zdaje się przede wszystkim mieć ambicję opowiedzenia o tym, jacy są Dene dziś. Historia krzywdy, jakiej doznali oni z rąk chciwych białych kolonizatorów, okazuje się dla niego zaledwie znaczącym punktem wyjścia.

Hobsbawm: To nacjonalizm jest czynnikiem zapalnym w języku

Album rozpoczyna się od wspomnienia mężczyzny, który jako jeden z nielicznych bohaterów reportażu pamięta z dzieciństwa tradycyjny, koczowniczy tryb życia Dene. Płynęło ono w rytmie pór roku, wypełnione było ciągłą wędrówką i pracą, która zazwyczaj pozwalała członkom społeczności przeżyć; przedmioty były tworzone ze starannością i poszanowaniem rzemiosła, a dzieci niemal od początku życia były uczone potrzebnych im umiejętności i przysposabiane do odgrywania odpowiadających ich predyspozycjom ról społecznych. Opowieść jest wyidealizowana, jak przystało na wspomnienie z dzieciństwa, a już szczególnie dzieciństwa w brutalny sposób przerwanego. W ostatnim kadrze pierwszego rozdziału przeprowadzający wywiad rysunkowy Joe Sacco pośpiesza swojego rozmówcę, mówiąc: „Dobra, to naprawdę fascynujące, ale chyba powinniśmy przejść do momentu, gdy pojawia się samolot”.

Ilustracja z komiksu „Hołd dla ziemi”, Joe Sacco / Wydawnictwo timof i cisi wspólnicy, tłum. Agnieszka Matkowska

Opisana wyżej scena pokazuje, że autor Hołdu dla ziemi na pewno nie zatrzyma się na płaczu za utraconą przeszłością. Jest zbyt przytomnym słuchaczem, by nie wiedzieć, że koczownicza przeszłość niosła za sobą liczne ofiary, kontynuowanie jej zaś dziś, jeśli w ogóle byłoby realne, uniemożliwiłoby przedstawicielom Rdzennych Narodów korzystanie z licznych i potrzebnych zdobyczy cywilizacji. Zdecydowana większość samych Dene również za nic nie chciałaby powrotu do starych zwyczajów. Przeszłość ma jednak pewną miażdżącą przewagę nad teraźniejszością – wiązała się ona z poczuciem zakorzenienia i życiem w zgodzie z naturą, nie zaś na przekór naturze.

Pewnie wielu spośród nas, ludzi żyjących w XXI wieku, pomyślałoby to samo, jeśli tylko miałoby okazję przyjrzeć się codziennemu życiu swoich przodków. Na przykładzie Dene widać to jednak wyraźniej, gdyż ich wykorzenienie było dużo bardziej nagłe i przede wszystkim niedobrowolne.

Historia chciwości

Może dziwić, że nie wszyscy rdzenni mieszkańcy tęsknią za utraconą tradycją, bo zgotowany przez państwo kanadyjskie los na ogół przyniósł Dene życie podrzędne, niewesołe, biedne i trudne. Do największych problemów ich społeczności zaliczają się alkoholizm, narkomania i plaga przemocy domowej (zazwyczaj spowodowane traumami z dzieciństwa). Panuje bieda, ponieważ w miasteczkach położonych na rzadko odwiedzanych peryferiach Kanady można zajmować się głównie pracą fizyczną, związaną z wydobyciem surowców. W zamian za ogryzki z pańskiego stołu, ponieważ prawdziwe pieniądze z ropy czy gazu – znowu tak jak niemal wszędzie – trafiają do centrum.

Nie jest przesadą mówienie o kanadyjskich Terytoriach Północno-Zachodnich w kontekście dziejącej się na oczach ich mieszkańców katastrofy ekologicznej, która spowodowana jest właśnie niezrównoważonym pozyskiwaniem surowców, np. poprzez szczelinowanie. Z grubsza polega ono na pompowaniu w odwiert chemikaliów, by zwiększyć jego wydajność. W konsekwencji Dene żyją nie tylko na ziemiach konsekwentnie plądrowanych, ale również coraz bardziej zanieczyszczonych.

Taki krajobraz pokazuje Sacco w Hołdzie dla ziemi, poszerzając go o wątki autotematyczne, związane ze zbieraniem materiału do komiksu (kulisy pracy pierdołowatego reportażysty pokazuje głównie po to, by dać czytelnikowi parę chwil oddechu). Co jednak najistotniejsze, dziennikarz patrzy na świat z punktu widzenia bohaterów, a tych przedstawia czytelnikowi kilkudziesięciu. Są wśród nich Dene młodsi, starsi, o najróżniejszych poglądach i historiach, liderzy społeczności i zwykli mieszkańcy, a także kilku przybyszów z zewnątrz, dla których losy Terytoriów Północno-Zachodnich i ich rdzennych mieszkańców stały się istotne.

Dodatkowy punkt należy się Sacco za to, że wielogłos robi wrażenie, jakby w ogóle nie był przez niego moderowany. Jeden z bohaterów jest przeciwko szczelinowaniu z powodów ekologicznych, drugi je popiera, bo dzięki niemu prowadzi życie jednak bardziej godne, niż prowadziłby, gdyby z jego stron odszedł wielki biznes. Są tu postacie całkowicie złamane lub takie, którym wygrzebanie się ze spowodowanych wykorzenieniem kryzysów zajęło całe lata. Są też jednak takie, którym związane z wykorzenieniem wykształcenie pomogło zdobyć pozycję pozwalającą na walkę o prawa swojej społeczności. Są tacy, którzy z przeszłością nie chcą mieć nic wspólnego, i tacy, którzy rzucają się w nią niczym rekonstruktorzy historyczni. Krótko mówiąc, to po prostu prawdziwi ludzie, których oglądamy w prawdziwych kontekstach. Łączy ich to, że jeśli mają nadzieję na zmianę na lepsze, zawsze opowiadają o niej niezbyt pewnym, smutnym tonem.

Jak zdestabilizować Kanadę w trzy tygodnie

Po tym chyba da się poznać dobry reportaż – nie skupia uwagi czytelnika na sobie, ale pozwala poznać historie jego bohaterów. Jeśli Hołd dla ziemi zwraca na siebie uwagę, to tylko dlatego, że jak na reportaż i jak na komiks – jest tekstem trudnym, złożonym zarówno pod względem treściowym, jak i konstrukcyjnym. Tylko tyle i aż tyle: album Sacco daje poczucie, że poznało się kawałek świata.

**
Radosław Pulkowski – publikował m.in. w Dwutygodniku, „Twórczości”, „Tekstach Drugich” i „K MAG-u”, głównie artykuły o literaturze, komiksie, muzyce.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij