Świat

Jak zdestabilizować Kanadę w trzy tygodnie

Zablokowane miasta i przejścia graniczne, korki na kilometry, swastyki, flagi konfederatów, do tego i nasza, polska, biało-czerwona. I Kościół katolicki. Po trzech tygodniach protestów antyszczepionkowców w Kanadzie policja zaczęła ściągać ciężarówki blokujące Ottawę i przejścia graniczne. „To była próba destabilizacji kanadyjskiej demokracji”. Rozmawiamy z Thomasem A. Lukaszukiem, kanadyjskim politykiem z Alberty.

Katarzyna Przyborska: Zablokowane przejścia graniczne, kilometrowe korki, problemy gospodarcze, premier Kanady Trudeau musiał nawet zostać na chwilę ewakuowany. I dopiero teraz, po trzech tygodniach, zaczęto protest antyszczepionkowców rozbrajać. Czemu tak późno?

Thomas A. Lukaszuk: W odróżnieniu od USA, gdzie policja traktuje społeczeństwo twardą ręką, w Kanadzie policjant jest widziany jako ktoś, kto pomaga dziecku, przeprowadza przez ulicę babcię. Policja konna jest postrzegana jako atrakcja turystyczna, bo takie mają piękne mundury, nie jako siła od zdecydowanych akcji przeciw własnym obywatelom.

Od lat 60. nie widzieliśmy policjantów w bojowych mundurach, z tarczami i pałkami. Działania policji przeciw protestującym były teraz wręcz powstrzymywane. Aż do momentu, kiedy u protestujących znaleziono arsenały broni i amunicji.

Protest w Toronto. Fot. michael_swan/flickr.com

Ile było tych arsenałów?

Znaleziono 20 karabinów, niektóre maszynowe, kamizelki kuloodporne, amunicję. Broń palną odkryto też w prywatnych pojazdach. W USA to codzienność, w Kanadzie to coś bardzo nadzwyczajnego. Broń palna jest nielegalna, kamizelki również.

Okazało się, że ta grupa jest powiązana z radykałami ze Stanów Zjednoczonych. To spowodowało, że premier ogłosił stan nadzwyczajny, który pozwala policji efektywniej reagować na sytuację. Kanadyjczycy w większości też są tym protestem zmęczeni i domagają się, by rząd go zakończył.

Od razu pojawiły się oskarżenia o łamanie praw protestujących.

Rząd postawiono w trudnej sytuacji. Jako politycy kanadyjscy jesteśmy niezwykle wrażliwi na swobody obywatelskie. Ale blokada przejść granicznych ma ogromny wpływ na gospodarkę, szczególnie w prowincji Ontario. Są sektory, przede wszystkim produkcji samochodów, które stoją, bo brakuje części. Niektórzy nie mogą chodzić do pracy. W Albercie będzie to miało jeszcze większy wpływ, kiedy blokady dotkną sektora rolnego.

Premier Justin Trudeau 14 lutego wprowadził stan wyjątkowy i obiecał Joe Bidenowi, że w ciągu tygodnia upora się z protestami i otworzy granice. W weekend 19−20 lutego wreszcie rozpoczęto operację. Ściągnięto niemal 80 ciężarówek, aresztowano prawie 20 demonstrantów. Czemu tak późno?

Podejrzewam, że do końca tego tygodnia większość blokad będzie usunięta. Często słyszę: ale słaby premier, powinien zająć tym natychmiast. Premier jednak tego dokonać nie może. Tam gdzie demokracja niedomaga, politycy mogliby zadzwonić do jakiegoś komisarza policji i powiedzieć: jutro ma być spokój. W Kanadzie jest to niemożliwe. Demokracja jest mozolna. Obowiązuje trójpodział władzy. Premier nie może nakazać policji, co ta ma robić.

Sąd jednak orzekł, że protest ma zostać zakończony.

Protestujący odmówili, więc policja ma prawo do zastosowania aresztu. Tymczasem grupa radykalnych demonstrantów obstawiła się teraz własnymi dziećmi, żeby utrudnić policji zadania. Wiedzą, że policja przy dzieciach nie użyje przemocy. To nie w stylu Kanadyjczyków, z czymś takim nigdy się nie spotkaliśmy.

Sądy mogą oczywiście nakazać policji rozwiązanie protestu, ale nie jest to takie proste. Rząd może stworzyć kodeks prawny, administracja może dać policji wytyczne, jak go wdrożyć, sąd zaś ma prawo wydać wyrok, który pozwoli policji egzekwować kodeks w sposób dozwolony przez administrację. Ale to jeszcze nie znaczy, że policja ma obowiązek wykonać wyrok sądu. W Kanadzie policja podlega komisjom policyjnym złożonym z obywateli.

Taki cywilny nadzór nad policją?

To tak zwane police commission, są w każdym mieście i nadzorują działania policji. W Kanadzie policja jest niezależna od polityków. Ale z zewnątrz ta sytuacja widziana jest jako słabość.

Zaczęło się od protestu antyszczepionkowców. Jest ich jednak w Kanadzie niewielu. Zaszczepiło się ponad 80 proc. obywateli.

Protest rozpoczął się wśród kierowców ciężarówek, ponieważ rząd i Stanów Zjednoczonych, i Kanady zablokował granice niezaszczepionym kierowcom. Co interesujące, ponad 90 proc. protestujących kierowców jest zaszczepionych. Spośród 10 proc. niezaszczepionych większość jeździła tylko po terytorium Kanady lub USA.

Strajk zaczął się jako niewielki protest, nie był wspierany przez związki zawodowe kierowców ciężarówek ani inne związki transportowe.

Tymczasem udało im się stworzyć 70 km korka między Detroit a Ottawą.

To było zaskakujące i dla obywateli, i dla policji. Teraz, po upływie czasu widzimy, co naprawdę się stało.

Co?

Strajk zaczął się wśród kierowców, ale został przejęty przez inne grupy niemające związku z kierowcami ani w ogóle z transportem. Wiele ciężarówek wykorzystanych do blokad zostało wypożyczonych przez grupy mające powiązania z bardziej skrajnymi grupami politycznymi, między innymi − co widać po wpływach pieniędzy − ugrupowanie ze Stanów Zjednoczonych stojące za zeszłorocznym marszem na Kapitol.

Jest wyraźne wsparcie Partii Republikańskiej z USA. Gubernatorzy Alabamy, Teksasu, Nowego Meksyku w mediach społecznościowych wspierają kierowców ciężarówek w Kanadzie, choć większość z nich, co do czego jestem przekonany, miałaby problem, by w ogóle znaleźć Ottawę czy Toronto na mapie.

Amerykańska prawicowa telewizja Fox, niegdyś milcząca o Kanadzie, teraz prowadzi godzinne programy wspierające protest.

Szaman, owszem, był zabawny, ale szturm na Kapitol to nie groteska

A Konserwatywna Partia Kanady?

Konserwatywna Partia Kanady jest w rozłamie. Usunęła ze stanowiska lidera Erina O’Toole’a, bo okazał się niewystarczająco radykalny i teraz jej członkowie szukają nowego, bardziej populistycznego. Posłowie Partii Konserwatywnej są widziani na blokadach, protestach, spotykają się z manifestantami w Ottawie.

Podobne zachowanie przejawiają politycy związani z poszczególnymi prowincjami Kanady. Premier Alberty Jason Kenney oficjalnie mówi, że czas się uspokoić, przywrócić gospodarkę do normy, ale jednocześnie podjudza protestujących, chcąc w ten sposób zdobyć poparcie radykalnych wyborców.

Podobny schemat jak w innych krajach, które zmagają się z populizmem. W Polsce, we Francji, w USA konserwatywne, prawicowe partie żerują na postawach antyszczepionkowych. Nie dziwi to w Polsce, gdzie zaszczepiło się zaledwie 50 proc. obywateli. Ale w Kanadzie?

Formuła jest identyczna, trochę modyfikowana w zależności do lokalnego kontekstu. Byłem posłem i wicepremierem przez 15 lat, uważałem się za konserwatystę, ale Partia Konserwatywna przesunęła się tak daleko na prawo, że już się z nią nie identyfikuję. Partie konserwatywne w Kanadzie robią się coraz bardziej prawicowe, a jeszcze na prawo od nich potworzyły się małe, bardzo radykalne partie, które odbierają im głosy, dlatego konserwatyści starają się grać na radykalnych postawach, by nie dać sobie łatwo odebrać tych wyborców.

Hasłem obecnego protestu jest „wolność”. Zaczęło się od wolności dotyczącej noszenia maseczki i szczepienia, teraz krzyczą, żeby obalić rząd, że nie potrzeba wyborów.

Ilu było protestujących?

Trudno oszacować. W Ottawie na ulice wyszło może ze 150 tysięcy osób z całego kraju, drugi duży protest − 300−400 osób − jest w Albercie, na granicy w miejscowości Coutts. Ile osób wspiera ich politycznie, emocjonalnie, trudno powiedzieć.

A co mówią wpłaty? Było ich 8 milionów dolarów.

Większość pochodzi spoza granic Kanady, z czego połowa z USA. Ogromne firmy amerykańskie, niemające żadnego związku z Kanadą, wpłacały na protest wielkie sumy. W Ottawie przed parlamentem rozbito pole namiotowe, piją alkohol, załatwiali się pod pomnikiem Wolności, którego teraz pilnują weterani.

Ktoś z protestujących wywiesił swastykę.

O to chodzi, widzimy tu amerykańskie flagi konfederacji, związane z rasizmem, niewolą, są i flagi faszystowskie. Widać, że to już nie jest ruch antycovidowy, ale chodzi o destabilizację zarówno rządu, jak i policji, systemu wyborów.

Konserwatyzm był kiedyś antypopulistyczny. A teraz bazuje na sfrustrowanym elektoracie. To niebezpieczne. Ci rozwścieczeni ludzie w Ottawie mówią teraz: w końcu ktoś mnie słucha, w końcu ktoś mówi moim językiem i mówi, że to nie moja wina.

Rosnące nierówności społeczne są faktem.

Tyle że ci, co prowadzą taką populistyczną politykę, nigdy nie zaoferują rozwiązań. Im te nierówności są na rękę.

Masowe groby dzieci w Kanadzie, czyli Kościół jako bezwzględna organizacja przestępcza

Jaki jest stan służb kanadyjskich? Nie miały świadomości, co się kroi?

Gdy protest się skończy, będzie trzeba zbadać działania policji. Wydaje mi się, że z uwagi na to, że u nas takie incydenty są bardzo rzadkie, zwłaszcza te ze źródłami międzynarodowymi policja była zaskoczona i nie zareagowała na początku, co pozwoliło tym grupom nabrać siły. Tymczasem, szczególnie po tym, co się stało w USA, służby powinny być czujne. W Kanadzie mówimy, że jak Stany kichają, to my łapiemy grypę. To jest mocarstwo, które ma ogromny wpływ na społeczeństwo kanadyjskie choćby przez media. Stąd marsz na Kapitol powinien był bardziej zmobilizować nasze służby.

Jaki jest stosunek Polonii do protestów?

Kongres Polonii Kanadyjskiej na swojej stronie umieścił odezwę do premiera Kanady o rezygnację ze wszystkich covidowych restrykcji, szczególnie dlatego, że Polacy nie mogą podróżować do Polski bez testów i bez szczepień.

Ma to związek z cyrkiem w polskim Sejmie, kiedy Konfederacja prosiła rząd, by ewakuował nas, Polaków, z Kanady, bo jesteśmy tu więźniami politycznymi, którzy nie mogą bez szczepienia wsiąść na pokład samolotu. Kongres Polonii Kanadyjskiej reprezentuje w istocie zaledwie mały odsetek Polaków tu mieszkających, ale mimo wszystko jest parasolem organizacji, a nazwa nasuwa myśl, że reprezentuje całą Polonię.

A nie reprezentuje?

To jest tylko jej część, głośna, najczęściej konserwatywna, bardzo prawicowa, skupiona wokół Kościoła. Tymczasem większość tutaj zamieszkujących nie ma z tą Polonią nic wspólnego. To ludzie bardzo mocno zintegrowani ze społeczeństwem kanadyjskim, odnoszący sukcesy w różnych dziedzinach, branżach, prawie, kulturze, nauce.

Ale to ta konserwatywna Polonia jest najbardziej widoczna. Teraz zdecydowała, że będzie wspierać protesty kierowców, nawet wtedy, kiedy już została znaleziona broń, amunicja, a protest przeciw covidowi zamienił się w marsz antysystemowy.

Wszędzie na ulicach: w Ottawie, na południu Ontario, na granicy w Coutts, powiewają flagi konfederacji ze Stanów Zjednoczonych, są flagi ze swastykami i jeszcze do tego flagi polskie. Nie ma ukraińskich, greckich, włoskich, niemieckich… Żadna inna diaspora w żaden sposób się nie utożsamia z tym protestem, polskie flagi są wszędzie.

W Calgary był marsz z symbolami Solidarności i sloganem: „w Gdańsku mieli stoczniowców, my mamy tirowców”. W Mississauga, gdzie znajduje się największa chyba polska parafia, zbierano datki i prowiant i przewożono do Ottawy, by żywić, ubierać i wspierać protestujących. W Edmonton arcybiskup wczoraj powstrzymał zbiórkę pieniędzy i prowiantu, które miały być przewiezione do strajkujących na granicy.

Ludzie, którzy przeżyli stan wojenny, próbują w jakiś dziwny sposób porównywać to, co dzieje się teraz w Kanadzie, do stanu wojennego, choć to absurdalne. W ten sposób podbudowują tych radykalnych Kanadyjczyków, przekonują ich, że są częścią jakiejś wielkiej walki o wolność. Jak Solidarność w latach 80. w Polsce.

Protest w Toronto. Fot. michael_swan/flickr.com

Czy Kościół katolicki animuje ten ruch?

Te organizacje są bardzo powiązane z parafiami Kościoła rzymskokatolickiego, w dodatku są obstawione polskimi księżmi i proboszczami. Tak, polski Kościół katolicki ma ogromny wpływ. To nie dzieje się w żadnym innym Kościele, tylko w polskich parafiach. Aż kanadyjski arcybiskup musiał to powstrzymać.

To też ciekawy przypadek, bo polska polityka i wydarzenia mają duży wpływ na Polonię skupioną przy parafiach.

Jak jeszcze?

Ta tradycyjna Polonia jako jedyna diaspora etniczna w Kanadzie zaczęła przeciwstawiać się procesowi pojednania z rdzennymi społecznościami. Dochodziło dosłownie do bójek między parafianami a przedstawicielami rdzennych społeczności. Żadna inna diaspora się w to nie angażowała. Proboszcz parafii w Edmonton musiał nawet usunąć księdza Marcina Mironiuka, który sam rzucił się z pięściami. Bardzo często również ojciec Rydzyk odwiedza Kanadę, Radio Maryja było nadawane w kanadyjskich radiostacjach. Przez trzy lata prowadziłem walkę z ojcem Rydzykiem, aż udało mi się to zablokować.

Jak?

Współpracowałem z kanadyjskim Kościołem katolickim, przedstawiłem fakty na temat Rydzyka − byli zbulwersowani. Byłem też podczas rozmów z właścicielami radiostacji, w których Radio Maryja opłacało czas antenowy za emitowanie audycji na ich falach po polsku. Nawet nie wiedzieli, co nadają. Jak przedstawiłem treść audycji Radia Maryja, zostało ono wyrzucone ze wszystkich radiostacji w całej Kanadzie.

**
Thomas A. Lukaszuk jest kanadyjskim politykiem polskiego pochodzenia. Były członek Zgromadzenia Ustawodawczego prowincji Alberta, były polityk centroprawicowej partii Progressive Conservative. Były członek rządu Alberty w latach 2010−2014 i zastępca premiera Alberty w latach 2012−2013.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Katarzyna Przyborska
Katarzyna Przyborska
Redaktorka strony KrytykaPolityczna.pl
Redaktorka strony KrytykaPolityczna.pl, antropolożka kultury, absolwentka The Graduate School for Social Research IFiS PAN; mama. Była redaktorką w Ośrodku KARTA i w „Newsweeku Historia”. Współredaktorka książki „Salon. Niezależni w »świetlicy« Anny Erdman i Tadeusza Walendowskiego 1976-79”. Autorka książki „Żaba”, wydanej przez Krytykę Polityczną.
Zamknij