Film, Kultura

Gdynia 2022: Kup wibrator, włącz muzykę

Nagrodę za reżyserię dostał w tym roku Jacek Bławut za film „Orzeł. Ostatni patrol”. To według mnie najlepszy film o polskim, bohaterskim męstwie, jaki pokazano na festiwalu, a może i najlepszy na ten temat, jaki widziałam w ostatnich latach.

Najlepszym filmem tegorocznego festiwalu w Gdyni była Victoria w reżyserii Karoliny Porcari. Specjalnie zaczynam od tego tytułu: Victoria dostała nagrodę za najlepszy film krótkometrażowy, a takie trudno obejrzeć – do kin nie trafią, trzeba polować na nie na festiwalach albo czekać, aż pojawią się w sieci. Polujcie na ten film. Warto.

„Kryptonim Polska”: Trochę prawdziwej Polski

Victoria to historia dojrzałej kobiety, brawurowo zagranej przez Katarzynę Figurę, która pewnego dnia znajduje pod drzwiami mieszkania wibrator. Ogląda go ze wszystkich stron, włącza. Jest trochę skrępowana, ale w sumie zaciekawiona. Domyślacie się zapewne, że sprawdzi, jak urządzenie działa w praktyce. Tylko z mężem za bardzo nie da rady o tym pogadać – to rekonstruktor średniowiecznych bitew, zajęty bieganiem na bieżni w zbroi i szykowaniem się do kolejnego spotkania z kolegami rycerzami.

Mąż (w tej roli bardzo dobry Piotr Cyrwus) mógłby być w filmie obśmiany – zbroje, portret Piłsudskiego na ścianie – ale na szczęście nie jest. Facet jest raczej przerażony. Chyba nigdy nie rozmawiał z żoną o ich życiu seksualnym, totalnie nie kuma jej potrzeb, a sąsiadka, która jest zadbana i umalowana, to dla niego lafirynda.

Dzięki temu, że Karolina Porcari pokazuje nam nie tylko historię głównej bohaterki, ale też jej męża, zarówno dostajemy opowieść o odkrywaniu seksualności przez dojrzałą kobietę (do głowy od razu przychodzą skojarzenia z filmem Powodzenia, Leo Grande), jak i dowiadujemy się, jak na tę nową sytuację reaguje mężczyzna. Dlatego Victoria to nie tylko film o seksualności kobiet, ale też o męskości zakutej w średniowieczną zbroję i bezradnej wobec zmian, jakie zachodzą wokół.

Czy mogę cię pocałować?

Mam nadzieję, że jakaś platforma kupi Victorię, która dzięki temu będzie szeroko dostępna dla widzów i widzek. I że będziemy mogły porozmawiać o filmie, a przy okazji także o swoich doświadczeniach. Ja sama po projekcji długo gadałam z koleżankami. Jedna z nich polecała fajny wibrator. Wiemy już z dziewczynami, co sobie kupimy w najbliższym czasie w prezencie.

Wszystko dobre, ale

Nagroda główna festiwalu przypadła twórczyniom filmu The Silent Twins. Złote Lwy odebrały reżyserka Agnieszka Smoczyńska oraz producentki Klaudia Śmieja-Rostworowska i Ewa Puszczyńska.

Kolega powiedział po projekcji, że ten film jest jak dobry mecz w Lidze Mistrzów. Niby nie gra w nim żadna drużyna, której kibicujesz, więc nie przeżywasz wielkich emocji, ale ogląda się z przyjemnością. The Silent Twins to świetnie zrobione kino. Wszystko jest tu dopięte na ostatni guzik: fajna historia, ciekawe bohaterki – bliźniaczki June i Jennifer Gibbons – które w wieku dziecięcym przestają się odzywać i komunikują się tylko między sobą. Dziewczynki tworzą swój własny świat: na ekranie przepięknie pokazany, skontrastowany z otoczeniem. Wszystko jest tu dobre, jednak po seansie nic z tego filmu we mnie nie zostało.

Jeśli z jakiegoś filmu z tegorocznego festiwalu coś zostanie we mnie na dłużej, to z Głupców Tomasza Wasilewskiego, którzy żadnej nagrody nie dostali, więc łatwo o ich przeoczenie. Co więcej, film snuje się niemiłosiernie i dla wielu oglądanie go może być męczącym i mało przyjemnym doświadczeniem.

Przy opisie Głupców powinno się unikać spoilerów, bo każdy kolejny element opowieści otwiera nową szafę z rodzinnymi trupami. Ale jeśli kliknęłyście w trailer, to znacie zarys fabuły. Oto w życiu pary pojawia się syn kobiety. Jest chory, wymaga opieki. Para to z kolei kobieta i młodszy od niej mężczyzna. Niby sytuacja niespecjalnie już dziwna, ale nadal jest to układ niepasujący do tradycyjnych norm społecznych.

Właśnie to przekraczanie i mierzenie się z normami to kolejne szkatułki z elementami historii. Czy możliwa i akceptowalna jest duża różnica wieku w związku, w którym to kobieta jest starsza (bo starszy mężczyzna nikogo nie dziwi)? Czy kobieta może odejść od dziecka (bo odchodzący facet też nikogo raczej nie zaskakuje)? Czy matka może odmówić opieki na chorych dzieckiem?

Mam podejrzenie, że Głupcy nie są filmem, który się widzom spodoba. Trochę szkoda.

Symbol polskiego męstwa

Nagrodę za reżyserię dostał w tym roku Jacek Bławut za film Orzeł. Ostatni patrol. To według mnie najlepszy film o polskim, bohaterskim męstwie, jaki pokazano na festiwalu, a może i najlepszy na ten temat, jaki widziałam w ostatnich latach.

Filmowy okręt jest w pierwszych scenach pokazany jako bardzo nowoczesny, piękny, cud techniki. Przypomina to trochę prezentację Titanica w pierwszych scenach filmu Jamesa Camerona. Na okręcie znajduje się liczna załoga. W obsadzie znajdziemy pierwszą ligę aktorów młodego i średniego pokolenia. Niektórzy tylko przemkną przed kamerą, bo nie będzie czasu lepiej ich poznać, zresztą bohaterów w ogóle słabo poznajemy. To pewne zaskoczenie, bo w filmach o bohaterach, którzy zrobili coś bohaterskiego, zazwyczaj przedstawia się nam kilku, żebyśmy się mogli bardziej przejąć ich losem. Nie tym razem.

Okręt płynie, wynurza się tylko nocą. Nie bardzo rozumiemy, co się dzieje, bo choć w dialogach pada wiele komend, każda koniecznie powtórzona – jak to na okręcie – to laik nie pokuma, co oznacza, że panowie krzyczą „sześćdziesiąt” czy „dziewięćdziesiąt”. Widać to nieistotne. Okręt płynie dalej, aż trafia na statek wroga. Naiwnie pomyślałam, że wystrzeli w niego z jakiegoś działa. Ale nie wystrzeliwuje, za to wynurza się i marynarze strzelają z karabinów. Po co więc ten nowoczesny okręt ma taki nowoczesny sprzęt? Kiedy okręt wreszcie coś jednak wystrzeli z działa, będą to śmieci, jakieś deski, niepotrzebne puszki po oleju i skrzynka pomarańczy. Taki cud techniki, a przez cały film strzelił tylko deskami.

Okręt zostaje ostrzelany, chowa się pod wodę i ryje kadłubem w dno. Trudna sprawa. Kapitan próbuje podnieść okręt, ale nie udaje się. Marynarze idą spać. I wtedy okręt sam z siebie się podnosi. Cud. Największym sukcesem w tym filmie jest to, że się udało wynurzyć na chwilę na papieroska.

Cyberpsychoza, albo perfekcjonizm szkodzi

Dlaczego napisałam, że Orzeł to najlepszy film o polskim, bohaterskim męstwie? Bo jest tu ono sprowadzone do jakieś niezrozumiałej, bezsensownej walki. Pływa kilkudziesięciu chłopa w puszce, zakuci w nią niczym bohater Victorii w średniowieczną zbroję. Są bardzo przejęci tym pływaniem, ale nic z tego nie wynika. Kiedy już wiedzą, że misja, na którą ich wysyłają, nie ma szans powodzenia, to i tak płyną dalej. Po co? Po bohaterską śmierć? Pod koniec filmu na okręcie nic już nie działa, powietrze się kończy. Panowie w majakach fantazjują, że jednak robią zwrot, strzelają i dosięgają wroga. W przedśmiertnym urojeniu odnieśli sukces. Tylko że to wszystko ułuda, panowie. Nikogo nie dopadliście.

Wixa bardzo współczesna

Na koniec polecę film, który z pewnością ubawi wielu i o którym na pewno usłyszycie. To Apokawixa, nagrodzona na festiwalu „za odwagę formy i treści”. Wyróżnienie otrzymali reżyser Xawery Żuławski oraz producenci Anna Waśniewska-Gill i Krzysztof Terej.

Apokawixa to rzadki w naszym kinie przypadek filmu bardzo współczesnego. Wygłodniała imprezowania młodzież, która siedziała pozamykana w domach przez pandemię, jedzie na prywatkę. Domówka odbywa się w pałacu, więc jest masa ludzi, alkoholu, piguł, wszystkiego, co przeraża dorosłych. Młodzież jest tu różna – od dzieciaków bogatych rodziców po zwykłą córkę pani pracującej w szpitalu. Jedni gadają o katastrofie klimatycznej, którą są przejęci, inni o podrywaniu dziewczyn. A potem pojawiają się… zombie.

„Uwolnij cycki” kontra „pokaż cycki”

Szanuję ten film za świetny casting, młodzi aktorzy są bardzo autentyczni i przekonujący. A także za to, że opowiada o współczesnym świecie. Będziecie zaskoczeni, jak bardzo współczesnym, kiedy usłyszycie, że „wszystko zaczęło się od wody”. Brzmi znajomo? No właśnie.

Za rolę m.in. w Apokawiksie wyróżniono Martę Stalmierską. Dostała nagrodę „za profesjonalny debiut aktorski”. Podczas festiwalu można ją było zobaczyć także w filmach Johnny i Hela. Zagrała też w Kryptonimie Polska, o którym pisał niedawno na KP Jakub Majmurek. Zapamiętajcie jej nazwisko. Jestem pewna, że jeszcze nieraz je usłyszymy.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agnieszka Wiśniewska
Agnieszka Wiśniewska
Redaktorka naczelna KrytykaPolityczna.pl
Redaktorka naczelna KrytykaPolityczna.pl, w latach 2009-2015 koordynatorka Klubów Krytyki Politycznej. Absolwentka polonistyki na UKSW, socjologii na UW i studiów podyplomowych w IBL PAN. Autorka biografii Henryki Krzywonos "Duża Solidarność, mała solidarność" i wywiadu-rzeki z Małgorzatą Szumowską "Kino to szkoła przetrwania". Redaktorka książek filmowych m.in."Kino polskie 1989-2009. Historia krytyczna", "Polskie kino dokumentalne 1989-2009. Historia polityczna".
Zamknij