Film, Muzyka, Weekend

„Uwolnij cycki” kontra „pokaż cycki”

Latem 1999 roku wiele dziewczyn, które przyjechały na kolejną już, nawiązującą do legendarnego wydarzenia z 1969 roku edycję festiwalu Woodstock, zdjęło koszulki. Był upał. Miały być pokój i muzyka. A skończyło się na macaniu, molestowaniu seksualnym i gwałtach.

Na HBO i Netliksie dostępne są dokumenty o festiwalu Woodstock ’99. Przypomniałam sobie o nich, kiedy czytałam informacje o akcji #TopFreedomPl. Rozmowę z organizatorkami akcji przeczytacie u nas wkrótce, a ja nie będę tu powtarzać ich argumentów – bo w sumie jaki jest sens tego, że w upalny dzień chłopaki mogą beztrosko zdjąć koszulkę, a dziewczyny nie? Sensu nie ma. Ale niestety, jak długo żyjemy w patriarchacie, tak długo nie tylko kobiety nie mogą publicznie odsłaniać piersi, ale też te, które się na to zdecydują, zamiast cycki uwolnić wystawione są na ich pokazywanie.

Sama zaczęłam nosić stanik w liceum dlatego, że już mi przeszkadzało, że chłopy się gapią, jak idę ulicą. Jakby nigdy nie widzieli falujących pod T-shirtem piersi. Myślałam o nich wszystkich, że są zbokami. Kiedy piersi mi urosły, to stanik zaczął mi też dawać komfort trzymania ich w ryzach. Komfort. Fizyczny i psychiczny.

Latem 1999 roku wiele dziewczyn, które przyjechały na kolejną już, nawiązującą do legendarnego wydarzenia z 1969 roku edycję festiwalu Woodstock, zdjęło koszulki. Był upał. Miały być pokój i muzyka. A skończyło się na macaniu, molestowaniu seksualnym i gwałtach.

„Clinton rozjechał Lewinsky ciężarówką”

Wyprodukowany przez HBO Woodstock ‘99: Pokój, miłość i agresja w reżyserii Garreta Price’a powstał w 2021 roku i jest odcinkiem serialu Music Box. Dokument w reżyserii Garreta Price’a zaczyna się skróconym opisem ówczesnej sytuacji społecznej, gospodarczej i politycznej w USA. Przypominamy sobie, że ledwie rok wcześniej prezydent Bill Clinton zaręczał w telewizji: „I did not have sexual relations with that woman”. Kłamał. Ale Clintonowi się upiekło, Monice Lewinsky – nie. Jak mówi wprost jeden z bohaterów serialu: „Clinton rozjechał ją ciężarówką (…) ona była do odstrzału. (…) pomiataliśmy kobietami”. Przynajmniej szczerze powiedział, jak to wtedy wyglądało. Kid Rock ze sceny mówi za to: „Monica Lewinsky jest kurwą, a Bill Clinton alfonsem”.

Ten kontekst jest ważny, żeby zrozumieć, co takiego się stało, że Woodstock tamtego roku wyglądał tak, a nie inaczej. I żeby zobaczyć, że bywają okoliczności, w których wyzwalające „uwolnij cycki” zmienia się w opresyjne „pokaż cycki”.

Ze sceny muzycy mówią o „obfitości cycuszków”. Wokalistki (wystąpiły aż trzy, po jednej każdego dnia, nawet nie będę tego komentować) słyszą „pokaż cycki”. Operatorzy relacjonujący na żywo festiwal kierują kamery na dziewczyny topless. No bo skoro relacja z Woodstocku sprzedawana jest za pośrednictwem pay-per-view, trzeba golizną skłonić jak najwięcej osób do wykupienia dostępu. Banalnie proste.

W muzyce królują wtedy… w sumie i boys bandy, i rock, który nazywa się w tamtych latach nu metal. Festiwalowa publiczność boys bandów nie znosi. Przyjechała słuchać ostrego, głośnego grania i poskakać przy piosenkach idoli z Limp Bizkit, KoЯn, Metalliki czy Red Hot Chili Peppers. Kiedy oglądamy zdjęcia z Woodstocku ’99, widzimy w tłumie masę wściekłych białych chłopaków. W komentarzu słyszymy, że dla tych ludzi Nirvana czy Pearl Jam to już starocie.

Oglądając ten film, zastanawiałam się, co takiego się wydarzyło przez pięć lat od śmierci Kurta Cobaina, że facet, który potrafił wystąpić w sukience, makijażu, który mówił, że szanuje Madonnę za spopularyzowanie kultury vogue i że wkurza go seksizm, był dla tych młodych ludzi jakąś skamieliną z dalekiej przeszłości? Że Eddie Vedder, który podczas MTV Unplugged wyciągnął marker i napisał na ramieniu „Pro Choice”, też był już leśnym dziadkiem?

Niech żyje bal. Tańcz i bądź, kim chcesz

„Licznik cycków mnie przerósł” zapisuje w dzienniku jeden z bohaterów. Dla niego pobyt na festiwalu skończy się tragicznie. Podobnie jak dla części dziewczyn, których cycki liczył. To, że problemem jest atmosfera na Woodstocku, część osób zauważyła od razu. Wokalista Off Spring apelował nawet do ludzi, żeby nie macali dziewczyn, które są noszone na rękach tłumu. Nic to nie dało.

Panowie planują dobrze zarobić

Dostępny na Netfliksie trzyodcinkowy serial z tego roku Totalna katastrofa: Woodstock ‘99 w reżyserii Jamie’go Crawforda opowiada o tym samym wydarzeniu, ale jest w nim mniej tła społecznego. Skupia się na organizacyjnej katastrofie, jaką był festiwal. Nie będzie to spoiler, jeśli przypomnę, że Woodstock ’99 to ten, który zakończył się pożarami.

Totalna katastrofa zaczyna się od mitologicznej opowieści o pierwszej, legendarnej odsłonie festiwalu, od tego, że Woodstock stał się „częścią naszego kulturowego DNA”. Są obowiązkowe obrazki z roku 1969, wspomnienie, że trwała wtedy wojna w Wietnamie. Michael Lang, współorganizator imprezy i w 1969, i w 1999, mówi, że chciał pokazać nowemu pokoleniu kontrkulturę bez przemocy, realizację hasła „pokój, miłość i muzyka”. Brzmi super, ale prawda jest taka, że hasło tego – ostatniego jak do tej pory – Woodstocku powinno brzmieć „muzyka, kasa i kasa”.

Jak to konkretnie wygląda od strony organizacyjnej? Michael Lang, współtwórca Woodstocku ’69, spotyka Johna Schera, organizatora koncertów. Duża impreza wymaga połączenia sił. Panowie idealnie do siebie pasują. Chcą zarobić. Michael Lang dobrze pamięta Woodstock ’94, kiedy młodzi ludzie zniszczyli ogrodzenie i weszli na koncerty bez biletów. Teraz ma być inaczej.

Impreza w 1999 roku odbywa się w byłej bazie lotniczej. Tak, ten symbol jest zbyt banalny, żeby go komentować. Hangary, wielkie wyasfaltowane powierzchnie, solidne ogrodzenie. 12 kilometrów muru. Miejsce idealne, żeby sprawdzić bilety – i żeby uczestnicy upiekli się w upale na skwarki.

Na etapie planowania imprezy organizatorzy rozprawiają głównie o zyskach. Nawet lokalny polityk myśli, że to dobry interes – w końcu baza lotnicza została zamknięta, więc może ugoszczenie setek tysięcy ludzi pomoże miastu się odbić.

Piętrowe oszustwo, czyli z Instagrama do realu i z powrotem

Opowieść o organizacji całej imprezy wskazuje, że nie był to raczej event dopięty na ostatni guzik. I po latach występujący w serialu współorganizatorzy śmieją się, że może rzeczywiście byli naiwni, bo na imprezie pojawili się jacyś młodzi faceci, którzy przyjechali tam, żeby „zachowywać się jak dupki”. Brzmi znajomo? Tak, w tym serialu pojawiają się podobne wątki co w dokumencie HBO: agresywni faceci, dużo cycków, nieodpowiedzialna garstka ludzi, a dookoła kultura przemocy z American Pie na czele, filmem, w którym kobiety potraktowane są całkowicie przedmiotowo.

Do tego oczywiście droga woda w butelkach, cięcia kosztów, liczenie zysków. Sprzedanie jak największej liczby usług pay-per-view.

No i na to pay-per-view też zrzuca się tu winę. Pojawiły się kamery, relacja na żywo, więc ludzie zaczęli się zachowywać beznadziejnie. Jednocześnie realizatorzy relacji telewizyjnych opowiadają, jaką przygodą było relacjonowanie festiwalu. Totalna wolność pokazywania ile się da nieokrzesanych młodych ludzi. I cycków oczywiście.

bell hooks: chłopcy i mężczyźni są programowani do wiary, że w pewnym momencie życia będą musieli sięgnąć po przemoc

Powtarza się też wątek zestawu zespołów zaproszonych na festiwal. Czy już wspomniałam, że zaproszono tylko trzy kobiety? No więc na liście artystów znaleźli się prawie sami faceci, którzy drą się ze sceny, nakręcając publiczność. Na koncercie konkretnej kapeli to może się sprawdzać. Ale kiedy się ten rockowy agresywny chłopilon zbierze do kupy i na trzy dni wciśnie na jedną scenę, to można zobaczyć kumulację popapranego testosteronu.

W cytowanym w dokumencie wywiadzie panowie odpowiedzialni za organizację na pytanie, co poszło lepiej, niż się spodziewali, odpowiadają, że dopisała pogoda (temperatura sięgała 38 stopni Celsjusza!). Na padające podczas codziennych festiwalowych konferencji prasowych pytania o chaos organizacyjny i agresję, śmieci i ogólny syf, nie odpowiadają już tak ochoczo.

Kapitalizm, agresja i kultura gwałtu

Jeśli chcecie obejrzeć tylko jeden z tych dokumentów, polecam Woodstock ‘99: Pokój, miłość i agresja. Mnie najbardziej zaskoczyło w nim to, że podobne pytania jak ja – o to, co się stało z progresywnym głosem Nirvany czy Riot Grrrl – zadaje sobie Moby. Zresztą nie tylko on zastanawia się nad zmianami w muzyce w drugiej połowie lat 90.

Trzy miesiące przed festiwalem doszło do masakry w Columbine. To jest kolejny kontekst społeczny. Agresja. Szok. Do tego dochodzą wspomniany seksizm w popkulturze, Bill Clinton, używki. No i najważniejsze: chciwość.

Kasa to ważna część odpowiedzi na pytanie o przyczyny festiwalowej katastrofy. Zarabianie, sprzedawanie, więcej i więcej. Nie dajcie się więc nabrać na zwalanie winy na wokalistę Limp Bizkit. Nawet jeśli typ nie okazał się w tamtym momencie zbyt mądry – stanął na scenie i wygłosił: „Ilu z was obudziło się któregoś dnia i uznało, że to nie jest wasz dzień i trzeba coś rozwalić. Dziś jest taki dzień”. Albo na Red Hotów, którzy zagrali Fire Hendrixa, kiedy ze sceny było już widać pierwsze pożary. Nawet jeśli w tamtej chwili było to wyjątkowo nieodpowiedzialne.

Niestety w serialu Totalna katastrofa nawet prezenterzy MTV opowiadają o tym, że benzynę pod ten pożar podlał typ z Limp Bizkit. Co jest o tyle niesamowite, że oni byli w środku, w tłumie, i zostali ewakuowani z festiwalu, bo agresja wśród widowni rosła. Interpretacja prezentowana przez ludzi z ekipy MTV pokazuje, że widzieli oni tylko tyle, ile mieli przed sobą, nic kompletnie nie kumali z rzeczywistości społecznej wokół.

Również John Scher mówi, że Fred Durst „jest takim dupkiem”, zamiast skupić się na swojej odpowiedzialności jako współorganizatora imprezy. I żeby było jasne, Fred przytomności umysłu i odpowiedzialności miał zero. Ale jednak organizatorzy chyba wiedzieli, kogo zaprosili.

To pragnienie zbicia kasy stało za katastrofą infrastrukturalną. Za mało było ludzi z obsługi, toalet, śmietników, wszystkiego. Już pierwszego dnia ludzie tarzali się w błocie wymieszanym z gównem. Wszędzie walały się śmieci. Wszystko było piekielnie drogie. Na teren festiwalu nie można było wnieść picia, więc trzeba było na miejscu kupować wodę po cztery dolary za butelkę. Na początek, bo potem cena wzrosła do 12 dolarów. Przy tym upale odwodnienie czy udary cieplne były na porządku dziennym.

Totalna katastrofa skupia się na rekonstrukcji wydarzeń z trzech festiwalowych dni. Ale dopiero kontekst społeczny, kulturowy i polityczny, który jest ważnym elementem dokumentu z HBO, pozwala zastanowić się nad tym, co się dzieje w świecie, w którym kapitalizm i agresja wymieszane są z kulturą gwałtu.

Ludzie, którzy gwałcą

czytaj także

W Woodstock ’99: Pokój, miłość i agresja słyszymy taką historię: podjeżdża samochód opieki medycznej. Medyk wyskakuje z samochodu bez koszulki. Pielęgniarka wchodzi do auta z kocem, owija znajdującą się w samochodzie dziewczynę i prowadzi ją do namiotu medycznego. „To bydło, po prostu bydło” – słyszymy od opowiadającego tę historię po latach mężczyzny, który całą tę scenę obserwował. I wtedy ten opowiadający zdaje sobie sprawę, że dziewczyna ma na sobie koszulkę ratownika. Znaleziono ją nagą. Ratownik oddał jej jedyne co miał pod ręką – swój T-shirt. Mężczyzna, który na to patrzył, nagle rozumie: ta dziewczyna została zgwałcona i bez ubrania trafiła do karetki. Kto ją zgwałcił, nigdy się nie dowiemy.

Podobna scena jest przywołana w dokumencie Totalna katastrofa. Do namiotu, gdzie trwa koncert Fatboy Slima, wjeżdża samochód. Impreza zostaje przerwana. Fatboy Slim nie może kontynuować. Technicznym udaje się dotrzeć do samochodu. Otwierają drzwi. W środku widzą dziewczynę, „może piętnasto-, szesnastoletnią”, jak relacjonuje mężczyzna, który dostał się do auta. „Jej koszulka była podciągnięta powyżej piersi, a majtki miała powyżej kostek, była nieprzytomna. Za nią siedział jakiś facet, który właśnie wkładał gacie” – opowiada. „Nie wiem, co się stało z tamtym gościem” – dodaje.

Wyjaśnienia organizatorów są kompromitujące. John Scher obwinia kobiety, które chodziły topless. Bezczelni faceci! Koleś, który odpowiadał za organizację imprezy, za bezpieczeństwo jej uczestniczek, po prostu zrzuca winę na wykorzystane seksualnie młode dziewczyny.

Jak wspomina w Woodstock ‘99: Pokój, miłość i agresja dziennikarka Maureen Callahan, jedna z uczestniczek opowiadała jej, jak znalazła się w tłumie mężczyzn, którzy zaczęli penetrować ją palcami. Dziewczyna nie zgłosiła tego. Nie wierzyła zapewne, że ktokolwiek się przejmie sprawą. Że jej uwierzy albo że nie obwini jej za to, że została wykorzystana seksualnie.

Po festiwalu kobiety zorganizowały się i założyły stronę Fans Everywhere. O tym też opowiada Woodstock ‘99: Pokój, miłość i agresja. Dziewczyny mogły podzielić się swoimi doświadczeniami. Opowiedzieć swoje historię i otrzymać wsparcie innych kobiet, porozmawiać, dostać poradę. Jedna z twórczyń strony Liz Polay-Wettengel wspomina, że dziewczyny pisały, jak ktoś włożył im butelkę do waginy, jak pod sceną zdarto którejś z dziewczyn całe ubranie, inna została zgwałcona w namiocie, krzyczała i nikt nic nie zrobił.

„Siostro, jesteśmy twoją watahą”

czytaj także

Serio, największym problemem Woodstock ’99 nie było to, że błoto wymieszało się z gównem, ale to, że ludzie byli odwodnieni, że mieli udary słoneczne, a kobiety gwałcono.

Czy jakieś osoby zmarły podczas festiwalu? Tak. Zostały zgwałcone? Tak. Czy ktoś poniósł konsekwencje? Na pewno nie faceci, którzy to zorganizowali. „Podczas festiwalu aresztowano 44 osoby, zgłoszono osiem napaści seksualnych, w tym cztery gwałty. Szacuje się, że było ich setki” – informują napisy końcowe filmu Woodstock ‘99: Pokój, miłość i agresja.

Obalić patriarchat, uwolnić cycki

I tak wygląda kultura, w której „uwolnienie cycków” może się dla Ciebie, droga Siostro, skończyć tragedią. To nie Twoja wina. To spieprzony patriarchat, w którym otaczają cię faceci śliniący się na widok Twojego ciała. Czy to znaczy, że mamy odpuszczać? Nie. To znaczy, że trzeba patriarchat obalić. Bo nie jesteśmy w nim bezpieczne. A chcemy być. Chcemy być wolne, czuć się dobrze ze swoim ciałem.

Bardzo bym chciała wiedzieć, że zakładam stanik, żeby mieć komfort. A nie po to, by uniknąć gapiących się facetów. I chciałabym wiedzieć, że zdejmując koszulkę i stanik, nie jestem narażona na obrzydliwe komentarze – to na początek – albo na obmacanie, molestowanie, na gwałt. W dzisiejszym świecie boję się zdjąć stanik, bo boję się zostać skrzywdzona.

PS. Polecam wam serdecznie drugi odcinek Music Box, ten o Alanis Morissette. Z całym szacunkiem dla zmarłego niedawno perkusisty Taylora Hawkinsa – jego opowieść o trasie z Alanis nieźle pokazuje, co chłopaki mieli wtedy w głowach.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agnieszka Wiśniewska
Agnieszka Wiśniewska
Redaktorka naczelna KrytykaPolityczna.pl
Redaktorka naczelna KrytykaPolityczna.pl, w latach 2009-2015 koordynatorka Klubów Krytyki Politycznej. Absolwentka polonistyki na UKSW, socjologii na UW i studiów podyplomowych w IBL PAN. Autorka biografii Henryki Krzywonos "Duża Solidarność, mała solidarność" i wywiadu-rzeki z Małgorzatą Szumowską "Kino to szkoła przetrwania". Redaktorka książek filmowych m.in."Kino polskie 1989-2009. Historia krytyczna", "Polskie kino dokumentalne 1989-2009. Historia polityczna".
Zamknij