Kristoffer Borgli, reżyser komedii „Chora na siebie”, uderza we wszystkie najbardziej aktualne tematy liberalnego dyskursu o tożsamości i godności. I robi to dobrze.
Nie po każdym dobrym filmie chce się gadać. O „Aftersun” chcą gadać wszyscy
„Aftersun”, debiut szkockiej reżyserki Charlotte Wells w pełnym metrażu, to film-labirynt. Ale można go potraktować także jako opowieść o śmierci: przejść przez film, zbierając jej zwiastuny, wyłuskując jej zapowiedzi i potencjalne wariacje w obrazach i urywkach dialogów.
Queerowe porno z widokiem na Pałac Kultury
Seksualność jest zepchnięta do sfery tabu. I w tej samej dziurze siedzi porno. A każdy z nas je ogląda. Rozmowa z osobami zaangażowanymi w stworzenie filmu „Pieprzę to”.
„Chleb i sól”: Płynna tożsamość uciekinierów z „prowincji”
Nie ma tu brudnego naturalizmu „blokersów”, nie ma poetyckich mroków, nie ma użytkowego traktowania małomiasteczkowości jako szerokiej metafory „problemów z Polską”. Marcin Stachowicz ogląda „Chleb i sól” Damiana Kocura.
„IO” Jerzego Skolimowskiego: Ostatni ludzie
„IO” można potraktować jako utwór skomponowany za każdą czującą istotę, która nie umknęła swoim prześladowcom, pomimo że kilka razy była blisko ucieczki.
„Start” Jerzego Skolimowskiego: alienacja na dwa sposoby
„Chciałem nakręcić film o kontraście między tym, co robimy, a tym, co chcielibyśmy robić – tłumaczył Skolimowski – chciałem połączyć te dwie skrajności”.
O co chodzi w sporze o tantiemy z Netflixem?
Obecne przepisy dotyczące wynagrodzenia twórców audiowizualnych pochodzą gdzieś z ery VHS.
„Wieloryb”: Przeproś, grubasie!
Pamiętacie, jak byliście dziećmi i spotykaliście kogoś grubego, a rodzice mówili wam: „Nie gap się”? W „Wielorybie” Darren Aronofsky pozwala się swoim widzom napatrzeć. [uwaga: spoiler!]
„The Last of Us”: Telewizja wreszcie odkryła dobry sposób na adaptowanie gier wideo?
Dotąd to gry częściej i mądrzej inspirowały się kinem i serialami niż na odwrót. Czy to się właśnie zmienia?
„Pięć diabłów”: szósty zmysł i dziecięca emancypacja
„Pięć diabłów” zamyka rok dziecięcej emancypacji w kinie. Dzieci przestają być przerzucanymi z rąk do rąk rekwizytami bez podmiotowości.
Ten się śmieje, kto się śmieje ze statku, czyli filmowa satyra na bogatych
Wystarczy niezbyt sympatyczny bogacz na ekranie i już przyklaskujemy: satyra na jeden procent, triumf lewicy.
Prawda jest na wierzchu [o filmie „Glass Onion”]
„Na noże” można odczytać jako przesłanie do Amerykanów z klasy średniej: to, że dobrze się wam powodzi, zawdzięczacie nie tylko sobie. Mimo pewnych podobieństw najważniejsze pytanie, jakie stawia „Glass Onion”, jest inne, bardziej radykalne: czy pewien poziom bogactwa jest tak wielki, że nikt nie powinien móc go osiągnąć?