Jeśli wciąż stoicie przed trudnym dylematem, czy „Barbie”, czy „Oppenheimer”, to moja odpowiedź dla was jest prosta.

Jeśli wciąż stoicie przed trudnym dylematem, czy „Barbie”, czy „Oppenheimer”, to moja odpowiedź dla was jest prosta.
Piotr Kowalczyk rozmawia z Hanną Nobis, reżyserką filmu dokumentalnego „Prawy chłopak”.
Sednem „Oppenheimera” wydają mi się dwuznaczności przemieniającej świat nauki połowy XX wieku, a więc czasów, gdy świat Zachodu do spółki z sowieckim Wschodem wciąż jeszcze wierzyły w prometejski geniusz fizyków, chemików i inżynierów-konstruktorów.
W 1992 roku wypowiedziała w telewizji słowa „walczcie z prawdziwym wrogiem”, pokazała do kamery zdjęcie Jana Pawła II i porwała je na kawałki. Na lata została za to scancelowana. Wczoraj dowiedzieliśmy się, że Sinéad O’Connor nie żyje.
Ken otwiera się przed Barbie, mówi: ej stara, nie wiem kurde jak żyć. A Barbie na to: ej stary, ja ci nie pomogę, sam znajdź swoją drogę. No i jak tu nie uznać, że film bardzo, ale to bardzo źle potraktował Kenów?
Czy pierwszy pełnometrażowy film o Barbie jest popfeministyczny? Jeszcze jak.
Przy całym zmęczeniu streamingową nadprodukcją i nadwyżką kontentu jest wciąż w naszym rodzimym obiegu krytycznym problem z miejscem na produkcje mniejsze i przez gigantów zupełnie niepromowane. Klara Cykorz przybliża dwa z nich.
Niestety moje pokolenie musi wciąż powtarzać do znudzenia, czym jest transpłciowość, po to, żeby – jak wskazuje Paul B. Preciado – kolejne pokolenia queerowych dzieci, które przyjdą po nas, już nie musiały tego robić. Budujemy świat, w którym transpłciowość czy niebinarność będą stanowiły jedną z wielu ludzkich cech, ale nie cechę dominującą.
Jakub Majmurek ogląda „Gorące dni” Emina Alpera i „Prześwietlenie” Cristiana Mungiu.
Niech nasz seks stanie się od dziś wielkim zbiorowym społecznym gang bangiem.
Byłoby nieźle, gdyby mainstreamowe kino potrafiło łączyć rozrywkę z kreowaniem nowych opowieści, nowych utopii i bohaterów, jakich obecnie najbardziej potrzebujemy.
Niemal każdy odcinek „Sukcesji” otwiera na pojednanie ze swoimi bliskimi i akceptację własnego pochodzenia. Mimo wszystko lepiej się użerać z kompleksem niższości i barierami awansu niż mieć w sobie tyle nieuzasadnionej megalomanii co Kendall Roy czy jego braciszek pierdoła.