„Przegryw”: Samiec alfa uwięziony w ciele bety

Brokuł bardzo poważnie podchodzi do założeń czarnej pigułki, ale nie jest jej ortodoksyjnym wyznawcą. Uważa, że siedemdziesiąt procent inceli to mentalcele, którzy mogliby znaleźć dziewczynę, gdyby nie „spierdolenie umysłowe”. Zazdrości im sprawności i związanych z nią szans, których nie wykorzystują.

Aleksandra Herzyk
Fragment okładki książki „Przegryw. Mężczyźni w pułapce gniewu i samotności” / Wydawnictwo W.A.B.

Robert, „incel najprawdziwszy z prawdziwych”, nie ma konta na Wykopie, lepiej czuje się w niewielkich, zamkniętych grupach. Takich jak Woliera Goblinów – serwer na Discordzie, na którym Patrycja Wieczorkiewicz i Aleksandra Herzyk spędziły 1,5 roku, rozmawiając z jego użytkownikami i poznając prawdę o rzeczywistości mężczyzn żyjących w mimowolnym celibacie.

Dziś połykam czarną pigułkę
z diabłem na spółkę.
Wyłączam komórkę.
Czarna tabletka mój umysł rozjaśnia,
to wszystko wyjaśnia.
Chcę prawdę nagłaśniać.

Z Robertem po raz pierwszy rozmawiamy na Instagramie, gdzie umieszcza swoje wiersze na tle znalezionych w sieci i samodzielnie przerobionych grafik. Pisze o swoim wyobcowaniu, pragnieniu bliskości, ale też „zepsuciu” współczesnego świata, w którym „młode dziewczyny wyrzekają się godności w toaletach klubów nocnych”. Proponuje rozmowę przez Skype’a, ale zastrzega, że ma napięty grafik i niełatwo mu będzie znaleźć dla nas czas: „W grę wchodzą soboty, wtorki i czwartki między 7:30 a 9:30” – pisze. Dzwonimy w sobotę z samego rana. Odpowiada na nasze pytania, jednocześnie robiąc zakupy spożywcze i przerywając nam, by wymienić uprzejmości z kasjerką. – Prowadzę aktywny tryb życia. Ułatwia mi to elektryczny wózek, prawo jazdy i dostosowany do niego samochód. Wolę szukać rozwiązań niż wymówek.

Jak zdradziłam sprawę feministyczną i przeszłam na stronę inceli

Robert, w przegrywosferze znany jako Brokuł, od urodzenia cierpi na chorobę powodującą między innymi przedwczesne zahamowanie wzrostu i niesprawność dolnych kończyn. Ma 28 lat i mierzy 96 centymetrów. W codziennym funkcjonowaniu pomaga mu przyjaciel, z którym dzieli pokój w akademiku. Brokuł nie chce o nim rozmawiać. – Nie opowiadamy o sobie nawzajem osobom postronnym. Taki mamy układ – ucina temat, zastrzegając, że znajomość nie ma podtekstu seksualnego.

Szkołę podstawową i gimnazjum kończył w trybie indywidualnym. Rodzice bali się, że w szkole stałaby mu się krzywda, bo choroba, na którą cierpi, wiąże się z częstymi urazami ciała. – W efekcie nie nabyłem umiejętności niezbędnych do funkcjonowania w społeczeństwie. Za to fizycznie jestem sprawniejszy niż większość osób dotkniętych tym samym schorzeniem. Czułem się odizolowany od reszty świata, nie miałem kontaktu z rówieśnikami. Nawet na turnusach rehabilitacyjnych nie mogłem nawiązać bliższych znajomości, bo nie piję alkoholu, nie palę, nie jestem typem imprezowicza. A tam wszystkie dolegliwości leczy się używkami.

W liceum Robert trafił do klasy integracyjnej. Miał z kim spędzać przerwy, ale nie potrafił nawiązać bliższych relacji. Skupił się na nauce, bo przychodziła mu z łatwością. Średnia nie schodziła poniżej 5.0, wygrywał wszystkie możliwe konkursy. Nauczyciele go uwielbiali, porównywali do niego innych uczniów. – Być może to stanowiło dodatkową barierę w relacjach z rówieśnikami? – zastanawia się.

Obecnie kończy trzeci kierunek studiów magisterskich, ale prosi, byśmy nie podawały ich nazw. Utrzymuje się z renty oraz pisania recenzji i artykułów popularnonaukowych, głównie związanych z psychologią ewolucyjną. Bardzo poważnie podchodzi do założeń czarnej pigułki, ale nie jest jej ortodoksyjnym wyznawcą. Uważa, że siedemdziesiąt procent inceli to mentalcele, którzy mogliby znaleźć dziewczynę, gdyby nie „spierdolenie umysłowe”. Zazdrości im sprawności i związanych z nią szans, których nie wykorzystują. Puka się w głowę, gdy słyszy, że facet poniżej 175 centymetrów wzrostu nigdy nie znajdzie dziewczyny.

[…]

– Kilka razy udało mi się nawiązać kontakt z kobietą, nigdy jednak nie wyszedłem poza Internet. Było mi miło, że ktoś pamiętał o moich urodzinach, okazuje zainteresowanie. Wiem jednak, że na więcej nie mogę liczyć. Jakiś czas temu założyłem Tindera, dodałem swoje zdjęcia. Nie miałem ani jednej pary. Szybko zakończyłem ten eksperyment. Zresztą, przywykłem do ciszy, samotności. Lubię działać według własnego planu, nie znoszę zmian – mówi Brokuł, dodając, że mimo wszystko tli się w nim nadzieja na założenie rodziny. Na przekór trendom panującym w przegrywosferze nie jest antynatalistą. Ubolewa, że coraz więcej kobiet rezygnuje z macierzyństwa. Uważa się za agnostyka, ale ceni „tradycyjne, chrześcijańskie wartości”. Chciałby mieć dzieci. Nie zniechęca go dziedziczność choroby, na którą cierpi – szansa na zdrowego potomka przy każdym zapłodnieniu wynosi około 50 proc.

Tymczasem poza rodzicami, tajemniczym przyjacielem i innymi incelami, z których żadnego nie spotkał poza przestrzenią internetową, Robert z nikim nie utrzymuje kontaktu. Izolacja sprawia, że coraz częściej miewa stany depresyjne. – W dodatku jestem nadpobudliwy i agresywny, zdarza mi się wyładowywać złość na przedmiotach. Gdybym chodził, przestawiałbym ściany. Frustracja, którą odczuwam, ciągle szuka ujścia. Jak można się domyślić, jestem uzależniony od masturbacji – mówi, gdy rozmawiamy po raz pierwszy.

Cierpienia młodego incela

czytaj także

Chciałby podjąć terapię, ale nie ufa publicznej służbie zdrowia, a na prywatne wizyty nie ma pieniędzy. Leki uważa za ostateczność. W życiu wziął dwie, może trzy tabletki przeciwbólowe, choć jego dolegliwości wiążą się z fizycznym cierpieniem. Ojciec Roberta na każdym kroku podkreśla, że prawdziwy mężczyzna musi być twardy, nie może się mazgaić. – To toksyczny przekaz, ale pomaga mi trzymać się myślenia „radź sobie, inni mają gorzej”. Wiem przy tym, że gdybym potrzebował jakiejkolwiek formy pomocy, mógłbym na niego liczyć.

Po studiach będzie musiał zamieszkać z rodzicami, bo nie jest w stanie funkcjonować samodzielnie, a umowa z przyjacielem ma datę ważności. Akademik, przystosowany do potrzeb osób z niepełnosprawnościami, musi opuścić w ciągu roku. Nie stać go na zakup mieszkania, a wynajem nie wchodzi w grę, bo cała przestrzeń musiałaby posiadać specyficzne rozwiązania, co wymagałoby generalnego remontu.

***

Robert nie ma konta na Wykopie, lepiej czuje się w niewielkich, zamkniętych grupach. Takich jak Woliera Goblinów [serwer na Discordzie, na którym autorki spędziły 1,5 roku – przyp. red.]. Jednak koledzy z serwera mają o nim nie najlepsze zdanie. Twierdzą, że jest toksyczny, nieszczery, agresywny, zaborczy wobec kobiet, z którymi udaje mu się nawiązać dialog w sieci. Zarzucają mu też homofobię i transfobię: – Poznałem kiedyś w necie trans loszkę i przez pewien czas byliśmy w stałym kontakcie. Wszyscy na serwerze byli wspierający. Poza Brokułem, który i mnie, i ją wyzywał od pedałów – wspomina jeden z użytkowników. Inni przywołują sytuacje, w których obrażał poznane w sieci kobiety, bo przez kilka godzin nie odpowiadały na wiadomości bądź wprost odrzucały zaloty. W rozmowie z nami Robert przyznaje, że według niego osoby LGBT+ są chore i powinny się leczyć, a walka o ich prawa to „wymysł lewactwa”.

Niedługo po naszym przybyciu na Wolierę zostaje z niej relegowany. Bezpośrednią przyczyną jest kłótnia, którą sprowokował, próbując udowodnić nam i pozostałym użytkownikom, że jest incelem najprawdziwszym z prawdziwych. Przekonywał, że jego los determinuje choroba, podczas gdy większość tak zwanych inceli żyje w dobrowolnym celibacie, nie potrafiąc, a nawet nie próbując skorzystać z możliwości, jakie daje im sprawność fizyczna. Pozwoliłyśmy sobie na drobną korektę językową.

Brokuł: No, przyznajcie się, jak robicie w trąbę dziennikarki. Mówicie im o moich fetyszach, których posiadanie nie zmienia faktu, że jestem incelem z krwi i kości. Czy Goblinus wam mówił, że w psychiatryku loszka zaproponowała mu ruchanie, ale odmówił?

Goblinus: A Brokuł uprawia seks online. I jeszcze śmie nam smrodzić.

Brokuł: O tym wiedzą, bo im powiedziałem. Przynajmniej jestem szczery.

Hauser: I co powiesz, że napalona laska z Wykopu wysłała mi zdjęcie swojej waginy i zapytała, czy chcę się ruchać?

Brokuł: No i cyk, mamy kolejnego. Ja bym na jednym kole jechał do takiej.

Hauser: Ale ja chcę z miłości.

– Brokuł jest nauczony, że wszystko mu uchodzi na sucho. Ale Discord to nie jest prawdziwe życie i tu nikt nie puści płazem chamstwa tylko dlatego, że jest niepełnosprawny. Ja go blokuję, bo mnie wyzywa – mówi Wołoś. Goblinus, admin Woliery, dodaje: – Brokuł źle się czuje, nie będąc w centrum zainteresowania. Jednocześnie próbuje zrobić z siebie największą ofiarę i pokazać, że pod względem mentalnym mu nie dorównujemy, bo ma umysł alfy i gdyby nie choroba, uwodziłby kobiety na potęgę. A prawda jest taka, że umysł to ma spermiarza i bardziej zaniżał nam średnią IQ niż wzrostu.

Żarty na temat niepełnosprawności Roberta są na Wolierze standardem. On sam zapewnia, że nie sprawiają mu przykrości, a wręcz go rozczulają. – To znaczy, że o mnie pamiętają. W męskim gronie wzajemne wyzwiska są standardem, ale świadczy to o zażyłości – mówi. Często powtarza, że jest „samcem alfa, uwięzionym w ciele bety”. – Mam to po ojcu. Z tym że on jest zdrowym, postawnym facetem, który miał w życiu wiele kochanek. Nigdy nie dawał mi taryfy ulgowej, tak jakbym miał te same co on możliwości. Dzięki temu nie jestem ciepłą kluchą.

Po tym, jak Brokuł zostaje wyrzucony z serwera i nie może dementować pojawiających się plotek na swój temat, dowiadujemy się, że regularnie uprawia cyberseks, a jego nieokiełznana chuć doprowadziła go kiedyś do współżycia z dziuplą. W dodatku potrafi przez okrągłą dobę pisać na czatach erotycznych i desperacko walczy o kobiecą atencję, spermiąc do obcych dziewczyn na Facebooku i Instagramie. Wybucha śmiechem, gdy go o to pytamy. Twierdzi, że historia o dziupli jest wyssana z palca, a cyberseks uprawiał, ale zaledwie kilka razy. Przyznaje się do spermienia, ale zaznacza, że większość kobiet, z którymi utrzymywał kontakty przez Internet, inicjowała rozmowę – zaciekawiona jego wpisem w którejś z facebookowych grup tematycznych lub poruszona wierszami z Instagrama. – Gobliny [incele z Woliery Goblinów – przyp. aut.] mi zazdroszczą, bo potrafię rozmawiać z dziewczynami. Sami nawet nie próbują żadnej poznać, bo z góry zakładają, że zostaną opluci. Mnie nie hamuje lęk przed odrzuceniem. Choć z roku na rok jestem coraz bardziej cyniczny. Wiem, że w moim przypadku komplementy nic nie zdziałają.

Incelki – kobiety skazane na celibat czy hipergamiczne bestie poszukujące alfy?

Swoje położenie Brokuł tłumaczy efektem „szklanej piwnicy”. To nawiązanie do „szklanego sufitu”, czyli niewidzialnej bariery, która utrudnia kobietom i mniejszościom dojście do wysokich pozycji w biznesie i polityce. – Na czubku piramidy społecznej znajdują się mężczyźni, którzy są odpowiedzialni za patriarchat. Niżej są kobiety, które faktycznie są względem tych pierwszych dyskryminowane, zajmują gorszą pozycję. Ale pod tymi kobietami jest cała reszta mężczyzn, którzy mogą tylko obserwować pnące się po szczeblach kariery, piękne businesswoman oraz romansujących z nimi facetów sukcesu. Ci na dole drabiny nie tworzą patriarchatu, a często są mu przeciwni, sami będąc jego ofiarami. W społeczeństwie nie uchodzą za wystarczająco męskich, aby czerpać korzyści, jakie w innym wypadku dawałaby im płeć, a i tak są przez feministki obwiniani za całe zło tego świata. To właśnie nazywam szklaną piwnicą.

Epilog 1.0

Po roku od naszej pierwszej rozmowy sytuacja Brokuła wygląda zgoła inaczej. Ma stałą pracę, którą może wykonywać zdalnie, niedawno kupił nowy samochód. Od czterech miesięcy uczęszcza na prywatną psychoterapię. A co dla niego samego najistotniejsze, od pół roku jest w związku. Zosia, jego partnerka, ma siedemnaście lat i mieszka na drugim końcu Polski, przez co spotkali się dopiero trzy razy.

Poznali się na facebookowej grupie dla osób wysoko wrażliwych. Pod postem chłopaka, który wrzucił anons ze swoim zdjęciem i przyznał, że nigdy nie miał partnerki, Robert napisał, by zaakceptował swoją brzydotę i fakt, że zawsze będzie incelem. Zosię komentarz oburzył, więc wysłała mu prywatną wiadomość, oskarżając o chamstwo i brak empatii. Tłumaczył, że należy być szczerym, nawet jeśli wymaga to pewnej brutalności. Wkurzył ją, ale uznała, że to lepsze niż obojętność. Odkryli, że wiele ich łączy: konserwatywne poglądy, chęć założenia rodziny, a przede wszystkim doświadczenie odrzucenia. Zosia określa się jako „taki damski przegryw”, nie ma przyjaciół, wolny czas spędza w domu, razem z rodzicami, przez których czuje się nierozumiana. Zwłaszcza w kwestii wyboru partnera. Uważają, że przy Robercie „wstyd się pokazać”, i proszą, by poszukała kogoś młodszego, a przede wszystkim sprawnego.

„Mam żal do lewicy, że ignorowała mężczyzn. Nacjonaliści to wykorzystali”

Ona też miała problem z zaakceptowaniem jego ciała. Zwłaszcza nóg, krótkich i poskręcanych. Gdy drugiego dnia wymieniania wiadomości powiedział, na co choruje i jak się to objawia, była pełna obaw. Poprosiła o zdjęcia całej sylwetki. – Mówiła: „matko święta, jak to w ogóle wygląda?” albo „dlaczego ja sobie nie mogę normalnego faceta znaleźć, tylko taką pokrakę?”. Ale już pod koniec pierwszego spotkania wyznała, że mnie kocha – wspomina Robert.

Gdy przekazujemy radosną nowinę chłopakom z Woliery Goblinów, jednogłośnie stwierdzają, że Brokuł kłamie. Wymyślił sobie dziewczynę, chcąc im dopiec. My też mamy wątpliwości. Prosimy go o przesłanie wspólnego zdjęcia, ale odmawia, tłumacząc, że byłoby to nie w porządku wobec Zosi. W końcu wysyła selfie z zamazanymi twarzami – rozpoznajemy jego linię włosów, ale jesteśmy podejrzliwe. Tym bardziej że wciąż jest aktywny na kilku incelskich grupach. Tłumaczy, że rozważa napisanie pracy magisterskiej na temat społeczności i chciałby przeprowadzić badania wśród jej członków. – Brokuł, podobnie jak Łysy z Brazzers, to człowiek o wielu twarzach i specjalizacjach: zboczeniec, spermiarz, mitoman, badacz inceli – podsumowuje Goblinus, gdy przekazujemy mu to wyjaśnienie.

Obawiałyśmy się, że będziemy zmuszone pozostawić czytelników i czytelniczki w niepewności co do tego, czy Brokuł zrzucił ciężar prawictwa. Nam samym nie dawało to spokoju. Znalazłyśmy profil jego domniemanej partnerki na Facebooku. Wygląda na autentyczny. Jest drobną blondynką o twarzy lalki, a styl japońskiej lolity dodatkowo odejmuje jej lat. Chodzi do liceum, ale spokojnie mogłaby uchodzić za trzynastolatkę.

Nic, co udostępniała publicznie, nie rozwiało naszych wątpliwości. Kiedy zastanawiałyśmy się, jak zweryfikować informację o związku, nie dekonspirując Roberta jako jednego z naszych bohaterów, Zosia sama do nas napisała. Od początku wiedziała, że jej chłopak z nami rozmawia. Chce, byśmy poznały również jej perspektywę. Na wstępie zaznacza, że w ich relacji nie jest tak kolorowo, jak mogłoby się wydawać. Często się kłócą. Oboje bywają zaborczy i impulsywni. Zosi nie podoba się, że Robert jest zgryźliwy i negatywnie nastawiony do ludzi. Chamstwo nazywa szczerością, we wszystkim doszukuje się „lewackiej propagandy” i ciągle ją krytykuje. Dziewczyna nie wie, czy bardziej go kocha czy nienawidzi. Często myśli o zerwaniu. Twierdzi, że nie ma nikogo, z kim mogłaby o tym porozmawiać. Jednego dnia pisze o nim „mój skrzat”, zapewniając nas, że dobrze im się układa, a drugiego: „Mam go dość. Chyba sobie coś zrobię”.

Między samcem alfa a incelem. Jak uratować mężczyzn?

Wciąż nie potrafi w pełni zaakceptować jego niepełnosprawności: – Czasem czuję obrzydzenie do niektórych części jego ciała. Tak czy inaczej, ja też jestem odpadem i nigdy nie znalazłabym normalnego faceta, a lepszy rydz niż nic – mówi. – Widziałyście jej zdjęcia? Wygląda bardzo młodo, ale za kilka lat to będzie rakieta. Mam świadomość, że jestem cholernym szczęściarzem, i postaram się tego nie spierdolić – zapewnia Robert.

*

Tekst stanowi fragment książki Przegryw. Mężczyźni w pułapce gniewu i samotności, która ukazała się w wydawnictwie W.A.B. Dziękujemy za zgodę na przedruk.

**

Patrycja Wieczorkiewicz – dziennikarka, feministka, redaktorka prowadząca KrytykaPolityczna.pl.

Aleksandra Herzyk – absolwentka krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Ilustratorka i autorka komiksów. Jako Herzyk od lat publikuje swoje rysunki w sieci. W 2022 roku zadebiutowała powieścią graficzną Wolność albo Śmierć.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij