Kinga Dunin czyta, Weekend

Życie kończy się śmiercią, więc po co rodzić dzieci? [nowy Houellebecq i bezdzietność z wyboru]

Najbardziej w nowej powieści Houellebecqa podobało mi się, jak wpuszcza czytelników w maliny. Kinga Dunin czyta „Unicestwienie” Michela Houellebecqa i „Nigdy, nigdy, nigdy” Linn Strømsborg.

Michel Houellebecq, Unicestwienie, przeł. Beata Geppert, Wydawnictwo W.A.B. 2022

Unicestwienie okładkaW niektóre poniedziałki pod sam koniec listopada lub na początku grudnia, zwłaszcza kiedy człowiek jest singlem, ma uczucie przebywania w korytarzu śmierci.

Korytarzem śmierci idzie Paul. Jest ważnym urzędnikiem, asystentem ministra finansów. I właściwie jedynym jego przyjacielem, o ile w ogóle są oni zdolni do podtrzymywania takiej pogłębionej relacji. Dzięki temu znajdzie się w samym centrum prezydenckiej kampanii wyborczej. W 2027 roku, bo to wtedy, w niedalekiej przyszłości, toczy się akcja tej powieści.

Jego małżeństwo jest martwe i bezdzietne. Będzie musiał sprostać kryzysowi, jakim jest choroba ojca, który nagle staje się całkowicie bezradny, nie mówi, nie może się ruszać. Wymusi to na nim nawiązanie jakichś kontaktów z rodziną, a nie jest w tym najlepszy. I już widzimy, że to typowy Houellebecqowski bohater, samotnik i mizantrop, nieprzepadający za ludźmi i światem. I jak w każdej z książek tego autora zapoznani zostaniemy z refleksjami bohatera o społeczeństwie, kulturze, ludziach i życiu. Bohatera, narratora i, nie czarujmy się, także autora. Mądrości te są takie niby bezkompromisowe, mające rozwiewać wszelkie nasze głupie złudzenia, a antypatyczny i szlachetnie cyniczny bohater, prowokując nas, jednocześnie stale pojękuje, w istocie domagając się naszego współczucia.

Impotencja

czytaj także

Jakie są to tym razem mądrości? Choćby takie, że niektórzy są bardzo bogaci, a inni biedni, klasa średnia ma się coraz gorzej, więc świat chyli się ku upadkowi. W państwie tak naprawdę najważniejszy jest minister finansów i dobrze funkcjonująca gospodarka, nawet jeśli przegapi taki problem jak bezrobocie. Agencja PR-owa może sprawić, że jakiś pajac zostanie prezydentem, ale państwo i urząd i tak są wartością. Polityka to spektakl dla mas, to za kulisami toczą się prawdziwe rozgrywki. Lepiej, żeby do władzy doszło centrum niż prawica. Prosta, szczera wiara sprawia, że można stać się lepszym człowiekiem i mieć udane małżeństwo, ale niestety łaska wiary nie każdemu jest dana. Kobiety są lepsze od mężczyzn i lepiej nadają się do prac opiekuńczych. Ludzie dzielą się na kobiety i mężczyzn, ten podział przenika wszystkie dziedziny naszego życia i nic tego nigdy nie zmieni. A tak w ogóle, to kiedyś były czasy, a teraz już nie ma. Ludzie pobierali się, latami żyli w jednym związku i mieli seks. Teraz są sami i nie mają. Na szczęście są pracownice seksualne.

To taki, jak by to nazwać, konserwatywny populizm? Przepis jest prosty: trochę uproszczeń i stereotypów, kilka banałów, pesymizm, szczypta cynizmu – nie będę siebie ani was oszukiwał, mówię, jak jest. Plus mina mędrca.

Najbardziej w nowej powieści Houellebecqa podobało mi się, jak wpuszcza czytelników w maliny. Rzuca nam dwa haczyki, na które możemy się złapać, licząc, że znajdziemy tu coś więcej poza marudzeniem. Pierwszy to wątek sensacyjny. Jacyś niezwykle sprytni terroryści, tajna organizacja czy inny spisek, zagrażają całemu światu. Potrafią dostać się do internetu i pokazać wszystkim na świecie niepokojące filmiki, potrafią też coś wysadzić w powietrze, ale nie wiadomo, w jakim celu. I jest też w tym jakaś ezoteryka, szyfry, tajemnicze symbole. Drugi haczyk daje nadzieję na ekscytujące political fiction, to właśnie te wybory we Francji w 2027 roku.

Pierwszy grzęźnie gdzieś bez satysfakcjonującego rozwiązania, drugi w banałach. Ani jednym, ani drugim nie sposób się podekscytować. I jest to konstrukcyjnie zrozumiałe – ani zagrożenie dla całej planety, ani żadna polityka nie są ważne, kiedy stajemy wobec prawdziwych wyzwań egzystencjalnych. A jak wiadomo, tym, którego nikt nie uniknie, jest śmierć. Jak pewno wiecie, wszyscy jesteśmy śmiertelni.

Kto porwał Michela Houellebecqa?

Pragniesz dobrej śmierci? Eutanazja to nie jest rozwiązanie. Jeśli będziesz umierał w jakimś zakładzie publicznym, przygotuj się na koszmar. Będziesz biegał po korytarzu z opadającą pieluchą, a pielęgniarka nawet na ciebie nie spojrzy. Dobrą śmierć zapewnią ci pieniądze, znajomości w ochronie zdrowia i mieszkanie z pięknym widokiem na park.

Jeśli szukasz pociechy w wierze, to może uwierz w reinkarnację? Pomocna bywa też morfina, którą jednak można zastąpić miłością. Miłością żony, która do końca zapewni ci też przyjemności seksualne. Dlatego jeśli coś się nie układa w małżeństwie, to je napraw – bo kto ci na starość poda szklankę herbaty, no kto? Wszystko to oczywiście prawda, chociaż podobna recepta w przypadku umierającej kobiety – troskliwy mąż, kręcący się wokół niej w seksownych szortach i gotowy do sprawiania seksualnej przyjemności – sama nie wiem dlaczego, ale brzmi jakoś bardziej pikantnie.

W każdym razie jest to zakończenie, rozkosznie smutne, sentymentalne i kojące. Ale oczywiście skoro już musimy umrzeć, a eutanazja jest niedostępna, to chcielibyśmy pewno właśnie tak.

Cokolwiek jest tu początkiem, będzie miało swoje konsekwencje

*
Linn Strømsborg, Nigdy, nigdy, nigdy, przeł. Karolina Drozdowska, Wydawnictwo ArtRage 2022

Nigdy nigdy nigdy okładkaMoja babcia od strony mamy wyszła za mąż jako siedemnastolatka. Dorobili się z dziadkiem czworga dzieci, a teraz mieszkają w hiszpańskiej Altei.

Wynieśli się tam, kiedy tylko dzieci podrosły, prawie nie utrzymują z nimi kontaktów i są bardzo szczęśliwi. Tak naprawdę to w ogóle nie chcieli mieć dzieci. Ale takie były czasy, że się je po prostu miało. Inaczej jest z drugą babcią, która o dzieciach marzyła, kochała nawet cudze, a urodził jej się późno tylko jeden syn.

Sami widzicie, ludzie są różni i różnie układa się ich życie, nie zawsze zgodnie z pragnieniami. Trochę to wszystko zbyt grubą kreską rysowane, nie jest to jakaś świetna powieść, ale lekko się czyta, a temat mnie zainteresował.

Bohaterka nigdy przenigdy nie chce mieć dziecka. Nie chce też mieć samochodu, domu na przedmieściu ani nawet psa. Różne są powody, które podaje, w tym nawet taki, że nie będzie miała czasu czytać, ale jest jeden, który jest wart tysiąca innych – nie chce. Natomiast jej partner chce i to też jest warte tysiąca innych powodów. Rozstają się po ośmiu latach dobrego związku. Ona wciąż jest sama, ale nie cierpi nadmiernie z tego powodu. Jednak wszyscy jej znajomi wchodzą w kolejne etapy życia, zmieniają się albo po prostu ustają jej relacje z nimi. Obserwuje ich i rozmawiają. Porównuje rozmaite warianty życia.

I po co ci te dzieci?

czytaj także

I po co ci te dzieci?

Barbara Szelewa

Oczywiście wszyscy od niej tych dzieci oczekują, wywierają nacisk, społeczeństwo oczekuje. Czy rzeczywiście aż tak trudna jest bezdzietność, nie wiem, na pewno jednak z posiadania dzieci, albo takiej chęci, nikomu nie trzeba się tłumaczyć, jest uznawana za oczywistą. Autorka pokazuje tę przeciwną preferencję jako równie oczywistą w przypadku niektórych kobiet. Nie, bo nie.

I jest jeszcze to, w jaki sposób pokazuje rodzicielstwo kobiet – mimo norweskiej równości jednak inne niż mężczyzn. Posiadanie dziecka to z jednej strony jakieś wręcz niewyobrażalne, niebotyczne szczęście oraz takaż, niedająca się z niczym porównać, miłość, a z drugiej równie wielka martyrologia, horror, ciężar właściwie nie do uniesienia.

Wydaje mi się, że życie nie jest aż tak ekstremalne, ale może już zapomniałam.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij