Babel: pisarz bez losu, mistrz w gatunku milczenia

Był mistrzem pierwszych zdań. Był też mistrzem zdań drugich i, prawdę mówiąc, wszystkich kolejnych. Takiego stylisty Rosja nie znała od czasów Gogola.
Aleksander Kaczorowski
Izaak Babel. Fotografia z akt NKWD. Fot. Wikimedia Commons

Nikomu nie udało się równie sugestywnie ukazać apokalipsy Kresów, końca dawnej Rzeczpospolitej z jej magnackimi pałacami i kościołami, zagłady galicyjskich sztetli.

„– Nie chciałaś trefnego, spróbuj koszernego – powiedział telegrafista i wepchnął odcięty członek w usta młodej kobiety. Jej mąż z kulą w głowie i opuszczonymi spodniami konał obok na podłodze wagonu. Z zewnątrz dochodziły odgłosy wystrzałów, Żydów wyrzucano na śnieg”.

Tak mogła zaczynać się powieść Izaaka Babla Czekiści. Słynne zaginione dzieło pisarza, które według legendy przepadło wraz z nim w czeluściach Łubianki, i być może wciąż gdzieś tam jest. Pozostał po nim zaledwie strzęp, opowiadanie Droga, jedyny fragment opublikowany za życia pisarza w moskiewskim miesięczniku „30 dniej”. Stalinowscy cenzorzy usunęli passus o kastracji kijowskiego nauczyciela, zamordowanego zimą 1918 roku podczas pogromu pasażerów pociągu jadącego do Piotrogrodu. W tej okrojonej wersji opowiadanie po dziś dzień ukazuje się we wznowieniach książek pisarza w Polsce.

80 lat temu Stalin dał sygnał do „wielkiej czystki”

Współpasażer zamordowanych, często utożsamiany z samym Bablem, przeżył. Chłop w czapie z rozwiązanymi nausznikami odprowadził go na bok, wypruł z kalesonów cztery złote dziesięciorublówki zaszyte przez matkę na drogę, zabrał buty i palto.

„– Żyd czy Ruski? – krzyknął telegrafista, wychylając się z wagonu.

– Ruski – mruknął chłop – że za rabina by się nadał… – Ale zamiast zastrzelić, odwrócił ofiarę tyłem, stuknął brzegiem dłoni po karku i powiedział: – Ankłojf, Chaim… – To znaczy w jidysz: Uciekaj, Chaim…

Młody mężczyzna nad ranem dotarł do miasteczka, gdzie zajął się nim felczer, opatrzył odmrożone stopy. Stamtąd udał się do Piotrogrodu, by wstąpić do Czeka.

– To swój chłop – zarekomendował go znajomy – ojciec sklepikarz, handluje, ale on się od nich oderwał… Zna języki…

I tak zostałem tłumaczem przy Oddziale Zagranicznym – wspominał narrator opowiadania swoje początki w bolszewickiej tajnej policji”.

Naprawdę miał na imię Izaak (ros. Isaak), a na nazwisko Bobel. Pochodził z Odessy, gdzie jego ojciec sprzedawał maszyny rolnicze. Ukończył szkołę handlową w Kijowie, ale od dziecka chciał zostać pisarzem. Pierwsze teksty wydrukowane w gazetach podpisał „Babel” i tak już zostało. Sławę przyniosły mu opowiadania, z których większość napisał przed trzydziestym rokiem życia.

Być może zmyślił tę historię o podróży do Piotrogrodu. A może – co bardziej prawdopodobne – wydarzyła się ona naprawdę, tylko komuś innemu. Wielu faktów z życiorysu pisarza nie udało się ustalić, on sam zacierał za sobą ślady, mylił tropy. Na dobrą sprawę nie wiadomo nawet, czy faktycznie w 1918 roku był tłumaczem w Czeka. Jego żona Eugenia (ros. Jewgienija, jid. Jenta) twierdziła, że to wymysł. Obydwoje mieli złe, burżujskie pochodzenie. Według niej Isia (tak nazywali go przyjaciele) wymyślił sobie rewolucyjny rodowód, by móc publikować w sowieckich wydawnictwach. Nigdy nie wstąpił do partii komunistycznej, a gdy w ZSRR zaczął obowiązywać socrealizm, jego opowiadania przestały się ukazywać.

Został – jak sam mówił – mistrzem w gatunku milczenia. Zapłacił za to życiem, zamordowany 27 stycznia 1940 roku na polecenie Stalina. Zachował się wyrok z własnoręcznym podpisem przywódcy, na liście jest ponad sześćset nazwisk skazanych. Strzał w głowę oddał najsłynniejszy stalinowski zabójca, kapitan Wasilij Błochin; ten sam, który niespełna trzy miesiące później, już jako major, kierował masowym mordem polskich oficerów i policjantów internowanych w obozie w Ostaszkowie.

Grób Błochina na cmentarzu Dońskim w Moskwie, usytuowany tuż przy głównym wejściu, na wprost cerkwi, dzieli jakieś sto kroków od symbolicznej mogiły ofiar stalinowskiego terroru. Ich ciała palono w nocy w nieistniejącym już krematorium urządzonym w podziemiach świątyni, prochy wrzucano do wykopanych za dnia dołów. Wśród tuzinów tabliczek upamiętniających zamordowanych, marszałka Michaiła Tuchaczewskiego i innych, do dziś nie ma tabliczki z nazwiskiem Babel. Jeden z największych pisarzy rosyjskich XX wieku nie ma grobu, pomnika, muzeum czy choćby tablicy pamiątkowej w mieście, w którym spędził niemal połowę życia.

Wasilewska spadła Stalinowi z lewicowego nieba

czytaj także

Lubił zwodzić czytelników, sugerując, że jest bohaterem swoich opowieści. Fabułę opowiadania Moje pierwsze honorarium zasłyszał od znajomego, który w młodości, nie mając czym zapłacić prostytutce, wmówił kobiecie, że jest „chłopczykiem”, czyli męską dziwką, i że nigdy jeszcze nie miał kobiety. To z tego tekstu pochodzi jedno z najlepszych pierwszych zdań w dziejach literatury światowej: „Mieszkać wiosną w Tyflisie, mieć dwadzieścia lat i nie być kochanym – to nieszczęście”. Ale ta historia naprawdę wydarzyła się w Odessie, nie w Tbilisi, a Babel w wieku dwudziestu lat mieszkał wKijowie, gdzie pokochał z wzajemnością siedemnastoletnią Eugenię, swoją przyszłą żonę.

Był mistrzem pierwszych zdań. Był też mistrzem zdań drugich i, prawdę mówiąc, wszystkich kolejnych. Takiego stylisty Rosja nie znała od czasów Gogola. Jego debiutanckie opowiadania ukazywały się w gazetach w Kijowie, Petersburgu i Odessie, gdzie zamieszkał z żoną po ślubie. Ale prawdziwą karierę zrobił, gdy w 1923 roku zaczęły go drukować moskiewskie czasopisma. Babel wykorzystał swoje pięć minut sławy, by wysłać za granicę matkę, siostrę i żonę; jego córka Natalia urodziła się w 1929 roku w Paryżu. On sam wrócił do Moskwy, gdzie wiódł życie typowego sowieckiego literata: brylował na salonach, żył na wysokiej stopie, uwodził kobiety, które lgnęły do niego, choć nie był ideałem męskiej urody, spłodził kilkoro dzieci. Wśród znajomych pisarza było wielu wojskowych, cenili oni zwłaszcza jego najsłynniejszą książkę, Armię Konną, zbiór opowiadań o wojnie polsko-sowieckiej 1920 roku. Babel wziął w niej udział, był świadkiem walk i pogromów od Berdyczowa po Zamość, widział triumfalny pochód czerwonych Kozaków i ich sromotny odwrót. Nikomu nie udało się równie sugestywnie ukazać apokalipsy Kresów, końca dawnej Rzeczpospolitej z jej magnackimi pałacami i kościołami, zagłady galicyjskich sztetli.

Nie mniejszą literacką sensacją były Opowiadania odeskie, zbiór opowieści o żydowskich gangsterach z rodzinnego miasta pisarza. Także w tym wypadku zasadniczym tematem książki jest zmierzch dawnego świata. Mit Odessy, słynne w całym dawnym Sojuzie odzywki i anegdoty, specyficzna subkultura kojarzona z czarnomorskim portem, są w dużej mierze dziełem Babla, najsłynniejszego, obok rewolucjonisty Lwa Trockiego i syjonisty Władimira (Ze’ewa) Żabotyńskiego, syna Odessy.

Tylko połowa spośród opowiadań odeskich ukazała się w wydaniu książkowym. Pod koniec lat dwudziestych Stalin przykręcił śrubę, wepchnął w sztywne ramy ideologii wszelkie aspekty życia, włącznie z literaturą. Babel w 1929 roku pojechał na Ukrainę, zamierzał napisać cykl opowiadań o kolektywizacji. Nigdy nie ukończył tej książki, w druku ukazało się tylko kilka fragmentów, będących świadectwem unicestwienia dawnego chłopskiego życia. Wstrząśnięty do głębi, zaszył się na wsi pod Moskwą, a w 1932 roku, z pomocą Maksyma Gorkiego, wyjechał na ponad rok do Paryża.

Putin pragnie historii, w której zmieści się i car, i Stalin, i Jelcyn

Gorki, najsłynniejszy pisarz proletariacki przedrewolucyjnej Rosji, od dawna był mentorem i protektorem Babla. Poznali się w Piotrogrodzie w 1916 roku i odnowili stosunki w połowie lat dwudziestych, gdy słynny pisarz przebywał we Włoszech. Po śmierci Lenina Gorki dał się skusić Stalinowi i na stare lata wrócił do Rosji. Dzięki wyjątkowej pozycji, jaką cieszył się w ZSRR, wielokrotnie wyciągał młodszego przyjaciela z opałów, jak choćby wtedy, gdy Siemion Budionny, dowódca czerwonej kawalerii, domagał się głowy pisarza, rzekomo szkalującego Konarmię.

U Gorkiego Babel poznał Gienricha Jagodę, szefa NKWD, czyli dawnej Czeka. Takie znajomości pozwalały mu czuć się pewnie w stalinowskiej Rosji. Także wtedy, gdy Stalin zaczął wykańczać dawnych towarzyszy Lenina, starych bolszewików. Ale w 1936 roku Gorki zmarł, prawdopodobnie otruty na polecenie Stalina. Nie dość bezwzględnego Jagodę zastąpił „krwawy karzeł” Nikołaj Jeżow (nowy szef NKWD miał 151 centymetrów wzrostu). Zaczął się wielki terror, który w ciągu niespełna dwóch lat pochłonął ponad sześćset tysięcy ofiar śmiertelnych, w tym ponad sto tysięcy Polaków z sowieckiej Ukrainy i Białorusi.

Czystka ominęła Babla, mimo że od wielu lat nie wydał nowej książki, „co mogło być ocenione jako sabotaż i niechęć do pisania w radzieckich warunkach”, jak tłumaczył się później w zeznaniach. Wraz z przekładami na języki niemiecki, francuski, angielski, hiszpański, czeski czy polski jego sława dotarła do Europy. W 1935 roku organizatorzy paryskiego Kongresu Pisarzy Antyfaszystowskich zagrozili odwołaniem imprezy, jeśli władze w Moskwie nie zezwolą na udział w delegacji radzieckiej poety Borysa Pasternaka i prozaika Izaaka Babla. Pisarz ostatni raz zobaczył wtedy żonę i córkę Natalię.

Przetrwał najgorsze czasy w oku cyklonu. W latach wielkiego terroru gościł w domu szefa NKWD Jeżowa, był ozdobą salonu literackiego jego żony (która kolekcjonowała pisarzy równie namiętnie, jak futra). Pytany przez najbliższych przyjaciół, czemu zadaje się z tak przerażającymi ludźmi, nie zaprzeczał plotkom, że pisze książkę o czekistach. Być może pracował nad nią, gdy o świcie 15 maja 1939 roku został aresztowany w swojej daczy na podmoskiewskim osiedlu pisarzy Pieriediełkino.

Shore: Dzieci rewolucji

czytaj także

Stalin wstrzymał czystkę, a winę za zbrodnie zwalił na Jeżowa. Wzięty w obroty przez ludzi Ławrientija Berii, nowego szefa NKWD, Jeżow zeznał, że był angielskim szpiegiem i że zwerbowała go żona stojąca na czele siatki francuskich i austriackich agentów, w większości pisarzy i dziennikarzy. Wymienił nazwisko Babla. Pisarz początkowo zaprzeczał zarzutom, ale poddany torturom przyznał, że był zachodnim szpiegiem i że wraz z Jeżową, swoją byłą kochanką, i jej mężem planował zamach na Stalina. Obciążył kilku przyjaciół, ale przed śmiercią odwołał zeznania. W ostatnim słowie prosił, by przed egzekucją pozwolono mu dokończyć książkę. Zginął kilka godzin później.

„Są pisarze z losem łatwym i tacy z losem trudnym – prawda, są jeszcze i ci bez żadnego losu – napisał kilka lat przed śmiercią. – Ja zaliczam się do tych drugich”.

Jego archiwum przepadło bez śladu: kilkaset listów, teczki ze szkicami opowiadań, niedokończona powieść, scenariusze filmowe. Kobietę, z którą związał się po powrocie z Francji w 1933 roku, poinformowano, że został skazany na „dziesięć lat obozu bez prawa do korespondencji”. Wtedy nie wiedziano jeszcze, że oznacza to śmierć. Jego książki zniknęły z bibliotek. Zaczęto je znów wydawać po śmierci Stalina, wtedy też w encyklopediach pojawiła się fałszywa data śmierci pisarza (1941). Prawdziwe okoliczności aresztowania i śmierci autora Armii Konnej wyszły na jaw dopiero po rozpadzie ZSRR. Pełne wydanie jego dzieł ukazało się w Rosji w 2006 roku.

Dziś Izaak Babel znów jest niechcianym klasykiem literatury rosyjskiej. Postawa tamtejszych władz wobec jego twórczości to niezawodny probierz stosunku Kremla do praw i wolności obywateli, do rodzimej historii, do Stalina, Zachodu i Żydów, a począwszy od lutego 2022 roku – także do Ukraińców. Akcja niemal wszystkich utworów autora Opowiadań odeskich rozgrywa się na Ukrainie, skąd pochodził i gdzie spędził większą część życia. Nie czyni go to pisarzem ukraińskim, ale nie znaczy to również, że miał cokolwiek wspólnego z rosyjskim szowinizmem i imperializmem.

*

Fragment książki Aleksandra Kaczorowskiego Babel. Człowiek bez losu, która ukazała się w wydawnictwie Czarne. Dziękujemy za zgodę na przedruk.

**

Aleksander Kaczorowski – eseista i dziennikarz, tłumacz literatury czeskiej, autor biografii Ota Pavel. Pod powierzchnią, Hrabal. Słodka apokalipsa oraz Havel. Zemsta bezsilnych, esejów Praski elementarz i Ballada o kapciach, a także książek Czechy. To nevymyslíš i Prezydent. Aleksander Kwaśniewski w rozmowie z Aleksandrem Kaczorowskim. Redaktor naczelny wydawanego w Pradze pisma „Aspen Review Central Europe”.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij