Kraj, Miasto

Zimno, parno i biednie – także w Warszawie [rozmowa]

Znaczna część mieszkań w Warszawie może mieć problemy z ogrzewaniem i chłodzeniem, a ich lokatorzy narażeni są na ubóstwo energetyczne. Między innymi takie wnioski płyną z niedawno opublikowanego raportu Polskiej Zielonej Sieci i Instytutu Reform. O tym, co jeszcze warto wiedzieć na temat tego zjawiska, rozmawiamy z jedną ze współautorek analizy, Alicją Piekarz.

Paulina Januszewska: Ubóstwo energetyczne – ostatnimi czasy słyszymy to pojęcie coraz częściej, a jednak nie jest tak dobrze rozpoznane, jak mogłoby się wydawać. We wstępie do raportu, którego jest pani współautorką, pojawia się adnotacja, że precyzyjne opisanie tego zjawiska czy też wyznaczenie jego granic nie należy do najłatwiejszych. Dlaczego?

Alicja Piekarz: Definicja ubóstwa energetycznego jest już określona ustawowo i bierze pod uwagę trzy czynniki: niski dochód, duże wydatki na cele energetyczne i niewystarczającą efektywność energetyczną zamieszkiwanego budynku lub lokalu. W przypadku tej ostatniej chodzi o stan techniczny, źródło ogrzewania, czy budynek przeszedł termomodernizację itp.

Problematyczność, o którą pani pyta, czyli uznanie, w którym momencie zaczyna się ubóstwo, wynika z istotnego naszym zdaniem i zgodnego z tym, co udało nam się wykazać w analizie, przypadku warszawskiego komponentu. Chodzi o sytuację życiową, w jakiej znajduje się dana osoba. Uwzględniając ją, przyjmujemy takie podejście ubóstwa energetycznego, które można zdefiniować samodzielnie.

Co to właściwie oznacza?

Jeżeli na przykład zakładamy, że – bardzo szeroko rzecz ujmując – z czegoś musimy zrezygnować, by móc zapłacić rachunki za energię, i przez to odkładamy zakup leków albo racjonujemy jedzenie, to oczywiście mamy do czynienia z ubóstwem energetycznym sensu stricto. Ale ono może zostać rozszerzone o inne istotne dla nas aspekty, jak choćby zapewnienie dziecku dodatkowych zajęć czy zakup podręczników. Jeśli nie stać nas na to z uwagi na wysokie ceny energii, wówczas mówimy o czynniku subiektywnym, narażającym dane gospodarstwo domowe na popadnięcie w ubóstwo tego typu. Jednocześnie dotychczasowe pomiary tego zjawiska nie dają pełnego obrazu sytuacji również z uwagi na to, że brakuje danych, by precyzyjnie mierzyć skalę ubóstwa energetycznego w Warszawie, np. informacji o osiąganych dochodach na poziomie lokalnym.

Bezpieczna Polska bez ropy, węgla i gazu? [rozmowa z Marcinem Popkiewiczem]

Czyli w tym konkretnym przypadku – badanej przez panią, bogatej, ale jednak borykającej się z ubóstwem energetycznym Warszawie?

Tak, trzeba to więc w miarę możliwości badać empirycznie. Pierwszy krok ku temu uczyniliśmy, publikując nasz raport i wykorzystując wiedzę, jaką mają dzielnicowe ośrodki społeczne w Warszawie. To one pozwoliły nam wskazać adresy, które w pierwszej kolejności mogą potrzebować wsparcia.

Całą sprawę komplikuje jednak jeszcze jeden czynnik – zmienna dynamika występowania ubóstwa energetycznego, na którą wpływają: sytuacja geopolityczna na świecie, szalejąca inflacja i wzrost cen podstawowego koszyka dóbr i usług. Jeśli w dodatku nałożymy na to styl życia warszawiaków, wśród których jest dużo osób przyjezdnych, żyjących „na styk”, spłacających wysokie kredyty i niebędących w stanie odkładać oszczędności i zapewnić sobie żadnej poduszki finansowej, to każda zmiana kosztów, w tym kosztów energii, powoduje, że pauperyzacja się pogłębia.

Raport wskazuje, że stołeczny ratusz zwraca uwagę na ten problem, ale „koncentruje ją na zasobie komunalnym”. Dalej czytam, że wprawdzie takie działanie „jest zasadne ze względu na wpływ, jaki ma samorząd na ten rodzaj substancji miejskiej, ale należy pamiętać o tym, że mieszkania komunalne to ok. 10 proc. zasobu miasta, i szukać dotarcia do szerszej grupy warszawiaków bezpośrednio lub poprzez współpracę z aktywistami miejskimi, wspólnotami czy zarządami spółdzielni”. Aż co piąte mieszkanie w Warszawie może mieć problemy energetyczne, narażające lokatorów na ubóstwo. Jakich grup społecznych to dotyczy lub może dotknąć?

Na pewno wszystkich, które osiągają niski dochód, a dokładniej mówiąc, mają niski dochód rozporządzalny. Ale to jeden z wielu czynników. W grupie ryzyka znajdują się osoby utrzymujące się ze świadczeń, samotni rodzice, duże rodziny, a także seniorzy – zwłaszcza ci, którzy żyją w pojedynkę, często w wysokich, trudnych do ogrzania mieszkaniach, i nie mogą liczyć na wsparcie finansowe od krewnych. Determinujące mogą okazać się także kwestie mentalnościowe, czyli np. to, że dana osoba jest przyzwyczajona do mieszkania w konkretnym miejscu, związana z daną dzielnicą, w przypadku której stwierdzenie „nie stać mnie na utrzymanie i płacenie rachunków” nie staje się bodźcem do zmian. To oczywiście jest całkowicie zrozumiałe. Trudno wymagać od seniorów, by nagle drastycznie zmieniali swoje życie.

Czy na podstawie tego, do czego udało się pani dotrzeć, i mimo braku szczegółowych danych możemy przypuszczać, że Warszawa ma wiele wspólnego z innymi miastami, czy jednak jej specyfika jest szczególna?

Na pewno przypadek Warszawy podważa przekonanie, że na ubóstwo energetyczne najbardziej albo nawet wyłącznie narażone są wsie, ze względu na to, że dominuje tam zabudowa jednorodzinna i domowe systemy nie są podłączone do sieci ciepłowniczej. Nasza analiza pomaga dostrzec, że w mieście to również możliwe i w zależności od dzielnicy może mieć różne przyczyny. W poszczególnych dzielnicach występują różne problemy. Tam, gdzie dominuje budownictwo jednorodzinne, przyczyną ubóstwa jest brak przyłączy do sieci ciepłowniczej – przykładem Wawer. Ale już na Pradze dominują czynniki społeczno-ekonomiczne: niższy dochód, czynniki związane z dziedziczeniem statusu społecznego, a także stan techniczny budynków.

Na pewno, jak wspominałam, specyfiką Warszawy jest duża liczba osób przyjezdnych, które rzadko kiedy mają rodzinę na miejscu, radzą sobie same i mają napięte budżety, więc odczuwają skoki cen energii bardziej niż gdzie indziej. Do tego dochodzą bardzo wysokie koszty życia w porównaniu z innymi miastami w Polsce.

Wspominała pani o tym zróżnicowaniu dzielnicowym, które związane jest z różnymi czynnikami, ale w raporcie występuje też coś takiego jak wyspy ubóstwa. Czy one odpowiadają podziałowi administracyjnemu miasta? Czym właściwie są?

Wyspy to raczej punkty niż duże obszary na mapie Warszawy. Osoby z ośrodków pomocy społecznej wskazywały np. ulice, które mają pod opieką i które mogą być szczególnie narażone, jeśli wziąć pod uwagę cztery czynniki, o których wcześniej rozmawiałyśmy, czyli niski dochód, niską efektywność energetyczną budynków, sytuację życiową danej osoby i wysokie koszty energii. Z rozmów z pracownikami socjalnymi wynika, że właściwie każda dzielnica ma swoje „wysepki ubóstwa”, które powstają z różnych przyczyn. Na przykład w Śródmieściu nie ma zbyt wielu domów jednorodzinnych, jest za to sporo wysokich mieszkań w kamienicach, zamieszkanych przez osoby w przeszłości zarabiające pensję wystarczającą do normalnego funkcjonowania. Dziś te osoby utrzymują się z emerytury i ponoszenie kosztów ogrzania takiego domu staje się dla nich problemem. Na Ursynowie, który na ogół uchodzi za dzielnicę całkiem bogatą, też diagnozuje się tego typu problemy.

Społeczna, ale nie antysystemowa. Taka powinna być transformacja energetyczna

Wiemy, że „bieda miejska często ma podłoże związane z procesami towarzyszącymi transformacji gospodarczej w latach 90.”. Czy miejsca szczególnie nią dotknięte spodziewają się, że kolejna transformacja – tym razem energetyczna – pogłębi ich problemy?

Zasadniczo Polacy nie mają dobrych wspomnień z transformacji lat 90., dlatego musimy ich informować, pokazując spójną, długofalową wizję tego, co i jak osiągamy. Wyjaśniać, że tym razem chodzi o sprawiedliwą i inkluzywną transformację. Jak to zrobić? Słuchając potrzeb różnych grup i jednostek, czyli jak najbardziej to możliwe, wziąć pod uwagę zindywidualizowaną perspektywę. Przede wszystkim ani na poziomie lokalnym, ani centralnym nic nie powinno dziać się bez uzyskania jak najszerszej akceptacji społecznej.

Dlatego ubóstwo energetyczne jako zjawisko interdyscyplinarne, wielosektorowe (bo związane z ochroną jakości powietrza, bezpieczeństwem energetycznym, polityką klimatyczną czy społeczną), ale scharakteryzowane szczegółowo w obrębie miasta i wspierane rozwiązaniami systemowymi, musi być monitorowane i rozwiązywane dzięki współpracy różnych instytucji. Istotne jest także to, że ubóstwo energetyczne dotyczy nie tylko ogrzewania, ale także chłodzenia. W kontekście zmiany klimatu i perspektywy warszawskiej ma to ogromne znaczenie, bo przy długotrwałych upałach latem w mieście tworzą się wyspy ciepła i trudno jest normalnie funkcjonować. Co więcej, ma to też poważne konsekwencje zdrowotne. Koszt chłodzenia, uzyskania oraz utrzymania komfortowej temperatury w domu może być tak samo wysoki jak koszt ogrzania się zimą.

Śmierć z powodu upałów jest cicha i niewidzialna

Warto pokazywać ludziom narrację, która jest spójna, długofalowa i prowadzi do osiągania celu, który uwzględnia każdą grupę społeczną, zwłaszcza że dzięki takim konsultacjom można wypracować nowe i lepsze rozwiązania transformacyjne również z punktu widzenia środowiska czy klimatu.

Jak nierówności społeczne, w tym genderowe, przekładają się na ubóstwo energetyczne?

Ubóstwo energetyczne nie dyskryminuje i może dotknąć każdego niezależnie od płci, choć rzeczywiście częściej „wpadają” w nie kobiety. Nie jest to wprawdzie poparte statystycznie w naszym raporcie, ale znajomość struktury demograficzno-społecznej i rozmowy, które przeprowadziliśmy w ramach naszych badań, pozwalają myśleć, że mężczyźni borykają się z tym problemem nieco rzadziej. Kobiety mniej zarabiają, częściej zostają same przed emeryturą lub w trakcie i dłużej żyją. Poza tym po rozwodzie częściej niż ich byli partnerzy dostają opiekę nad dziećmi. Biorąc pod uwagę systemowy problem ze ściągalnością alimentów, ciężar utrzymania potomstwa leży zwykle po stronie matek.

Istotny jest tu jednak także aspekt zdrowotny. Seniorzy i osoby przewlekle chore, wymagające użytkowania np. koncentratora tlenu działającego na prąd, zużywają więcej energii. Nie możemy zapominać także o samych dzieciach, które potrzebują termicznie komfortowych warunków m.in. do nauki.

Jak władze Warszawy monitorują ten problem i jakich jego aspektów zawartych w raporcie nie dostrzegano w dotychczasowej polityce miasta?

Warto docenić, że miasto w ogóle widzi potrzebę zdiagnozowania skali i okoliczności występowania ubóstwa energetycznego. Najcenniejsze jest wskazanie miejsc i instytucji, które dostarczają najbardziej przydatnych danych, pozwalających uzyskać kompleksowe wnioski.

Jednym z nich jest konieczność interdyscyplinarnego monitorowania problemu, czyli tworzenie zespołów, które składałyby się z pracownika socjalnego, osoby z wiedzą o zdobywaniu dotacji oraz specjalisty znającego sposoby oszczędzania energii. Z taką wiedzą i kompetencjami w pierwszej kolejności wspierałyby osoby najbardziej jej potrzebujące, ale w drugiej także pozwalające stworzyć mechanizmy systemowe, które będą działały stale, a nie tylko doraźnie.

Udało nam się osiągnąć już pewne know-how w tym zakresie, zwłaszcza że ubóstwo energetyczne nie jest problemem nowym, nie wystąpiło po raz pierwszy tej zimy i nie zniknie latem. Miasto musi mieć długofalową strategię zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego mieszkańców i bazować na rozwiązaniach przyszłościowych, z niskoemisyjnymi źródłami ogrzewania. Im szybciej to zrobimy, tym lepiej.

Co do tej pory w Warszawie się udało, a co wymaga poprawy?

Pozytywnym działaniem jest uruchomienie punktów z doradztwem energetycznym, w których mieszkańcy Warszawy mogą bezpłatnie uzyskać informacje o możliwościach obniżenia rachunków za energię, termomodernizacji budynku, wymianie źródła ciepła i opcjach na zapłacenie za te działania. Te działania mogłyby być jednak bardziej zintegrowane w ramach różnych biur – to kompleksowe podejście jest niezbędne w przypadku interdyscyplinarnych zjawisk, jak ubóstwo energetyczne.

W jakim stopniu Warszawa potrzebuje zaangażowania władzy centralnej w walce z ubóstwem energetycznym?

Najlepiej jest, gdy chęć do podjęcia współpracy jest na podobnym poziomie po obu stronach, np. obu stronom w podobnym stopniu zależy na osiąganiu określonego celu. W dużej mierze dzieje się to np. w ramach programów mających na celu poprawę jakości powietrza. Ważne byłoby jednak powołanie podmiotu do lokalnego monitorowania zjawiska. W przypadku problemu o tak zróżnicowanej specyfice urząd nie może pozostawać daleko od obywatela.

Konieczne jest także stałe zbieranie danych, ponieważ dynamicznie się zmieniają. Niektórzy mieszkańcy miasta popadają w ubóstwo energetyczne okresowo, więc lepiej wiedzieć, jak dopasować wsparcie również do ich potrzeb. Potrzebne jest także inwestowanie w kadry – w ich kompetencje klimatyczno-społeczne i wyposażenie w odpowiednie narzędzia do działania, bazujące m.in. na wiedzy pracowników ośrodków pomocy społecznej. Nie może być bowiem tak, że ci ostatni są samotnie rzuceni na pierwszy front walki z ubóstwem energetycznym. W praktyce trzeba realizować hasło „wszystkie ręce na pokład”.

**

Alicja Piekarz – absolwentka socjologii. W Polskiej Zielonej Sieci zajmuje się zagadnieniami związanymi z ESR – szczególnie redukcją emisji z budynków i efektywnością energetyczną. W zielonej transformacji interesują ją kwestie społeczne, wpływające bezpośrednio na codzienność każdego z nas.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Paulina Januszewska
Paulina Januszewska
Dziennikarka KP
Dziennikarka KP, absolwentka rusycystyki i dokumentalistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Laureatka konkursu Dziennikarze dla klimatu, w którym otrzymała nagrodę specjalną w kategorii „Miasto innowacji” za artykuł „A po pandemii chodziliśmy na pączki. Amsterdam już wie, jak ugryźć kryzys”. Nominowana za reportaż „Już żadnej z nas nie zawstydzicie!” w konkursie im. Zygmunta Moszkowicza „Człowiek z pasją” skierowanym do młodych, utalentowanych dziennikarzy. Pisze o kulturze, prawach kobiet i ekologii.
Zamknij